2006-03-19 GKS Tychy - Cracovia 3:5

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

GKS Tychy - hokej mężczyzn herb.png


Hokej.png
3 kolejka, II runda, etap Play-off, Ekstraliga
niedziela, 19 marca 2006

GKS Tychy - Cracovia

3
:
5

(1:2; 1:1; 1:2)

Sędzia: Jacek Rokicki (Nowy Targ)
Widzów: 2700


Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaczek
Skład:
Sobecki (Elżbieciak)

Gonera
Cychowski
Bacul
Parzyszek
Bagiński

Majkowski
Śmiełowski
Belica
Ślusarczyk
Justka

Kuc
Gretka
Gawlina
Bober
Skoś

Król
Sinka
Bramki


Bacul (17')
Bacul (26')

Bacul (42')
0:1
0:2
1:2
2:2
2:3
3:3
3:4
3:5
Dulęba (11')
Sarnik (15')


Słaboń (35')

Šafárik (45')
L. Laszkiewicz (58')
Skład:
Radziszewski (Kachniarz)

Csorich
Chabior
L. Laszkiewicz
Słaboń
Horný

Dulęba
Marcińczak
Potočný
Pasiut
Witowski

Kozendra
B. Piotrowski
M. Piotrowski
Voznik
Sarnik

Galant
Gąska
Śliwa
Cieślak
Safarik

Prasa

Do mistrzowskiego złota hokeiści Cracovii mają już tylko krok - Gazeta Wyborcza 20.03.2006

Trzeci mecz finałowy wygrała Cracovia z GKS-em Tychy (5:3). Jeśli zwycięży też u siebie we wtorek, zostanie mistrzem Polski! Wczorajsze, trzecie już finałowe starcie "Pasów" z Tychami miało zupełnie inny przebieg niż wcześniejsze. Do tej pory krakowianie gonili wynik, a później wyprowadzali zwycięski cios. Wczoraj to Cracovia zaczęła od mocnego uderzenia. Najpierw tyszanin Adam Bagiński idealnie wystawił krążek na kij Mariusza Dulęby, ten huknął zza połowy tafli (!) i guma wpadła do siatki. Tak kuriozalnego błędu Arkadiusz Sobecki w swojej karierze chyba jeszcze nie popełnił. Drugą bramkę strzałem pod poprzeczkę zdobył Piotr Sarnik. Tyszanom sygnał do ataku dał Robin Bacul. Jak się później okazało, nie po raz ostatni.

W drugiej tercji częściej atakował GKS. Co z tego, skoro w bramkach było po równo. Najpierw za swój prosty błąd zapłaciła Cracovia. Z powodu nadmiernej liczby zawodników na lodzie na ławkę kar pojechał Marcin Cieślak. Kto wykorzystał prezent? Nie kto inny jak Bacul. Co więcej, Czech chwilę później mógł trafić jeszcze raz. Napór GKS-u wzrósł, ale tyscy zawodnicy coraz częściej leżeli na lodzie. W ciągu minuty zdarzyło się, że tracili równowagę czterokrotnie. Trybuny grzmiały, ale sędzia Jacek Rokicki kazał grać dalej. Chwilę później Dulęba był ewidentnie cięty przez Sobeckiego. Sędziowski gwizdek także milczał. Od tej pory tyską halę wypełniało chóralne: "złodzieje".

Tyszanom walczącym o bramkę na 3:2 kubeł zimnej wody wylał na głowę Leszek Laszkiewicz. Pięknie minął Tomasza Skosia, podał między nogami Andrzeja Gretki i Damian Słaboń tylko przyłożył kij. Tyszanie znowu musieli gonić wynik. Udało im się to na początku trzeciej tercji. Autor bramki? Nie kto inny jak Robin Bacul. Ograł Pawła Kozendrę, a próbujący ratować sytuację Dulęba zamiast pomóc - przeszkodził. Przewrócił Radziszewskiego i było 3:3. Niedługo. Chwilę później Richard Šafárik przez nikogo nieatakowany huknął po długim rogu i za moment zniknął w objęciach kolegów. Co ciekawe, wczorajszy mecz był dla Šafárika powrotem po kontuzji. W trzecim meczu półfinałowym z Podhalem Słowak tak mocno oberwał krążkiem w głowę, że doznał wstrząśnienia mózgu. Zapowiadała się dłuższa przerwa w grze. Tymczasem zawodnik na własną prośbę wypisał się ze szpitala i już dwa dni później chciał zagrać w meczu. Jednak trener Rudolf Rohaczek pozwolił mu wyjechać na taflę dopiero wczoraj. Jak się okazało, w samą porę.

Choć zwycięzców się nie sądzi... Cracovia powinna wcześniej zadecydować o swoim zwycięstwie. Chwilę po trafieniu Šafárika krakowianie blisko cztery minuty grali "pięciu na trzech". I gdy zdawało się, że jedynym problemem będzie to, ile razy goście trafią do siatki Sobeckiego, hokeiści "Pasów" mieli problemy ze znalezieniem dobrej pozycji do oddania strzału. Kropkę nad "i" postawił Leszek Laszkiewicz, który umieścił gumę w bramce opuszczonej wcześniej przez Sobeckiego.

"Jeden krok do złota!" -
Dziennik Polski

Jeden krok do złota!

Hokejowy play-off w Polskiej Lidze Hokeja: trzecia wygrana „pasów”.

Trzecie zwycięstwo hokejowych „pasów” w Tychach! Tym razem krakowianie wygrali 5-3 i prowadza w play-off o złoty medal 3-0. Już tylko jeden krok, jedno zwycięstwo dzieli krakowski zespół od zdobycia tytułu mistrza Polski. A najbliższy mecz we wtorek w Krakowie.

Oba zespoły przystąpiły do trzeciego meczu osłabione, w zespole gospodarzy zabrakło kontuzjowanego (kolano) Woźnicy, w „pasach” obrońcy Szczibrana (uszkodzenie wiązadeł w kolanie). W bramce gospodarzy stanął Sobecki, choć po piątkowym meczu z Cracovią zasłabł (to był efekt przebytej ostatnio grypy).

Gospodarze musieli ten mecz wygrać, by przedłużyć nadzieje na złoty medal. Grali jednak nerwowo, krakowianie spokojnie rozbijali ich akcje, często kontrując. I w 12 minucie padł kuriozalny gol dla krakowian, którzy grali w osłabieniu. Obrońca Dulęba doszedł do krążka jeszcze na swojej połowie i zdecydował się na strzał z ponad 40 metrów. Ku zaskoczeniu wszystkich krążek wpadł do siatki. To był ewidentny błąd Sobeckiego! 4 minuty później Sarnik pokonał Sobeckiego (to 9. trafienie napastnika Cracovii w play-off).

„Pasy” prowadziły 2-0 i gospodarze wydawali się być mocno załamani. Ale w 18 min odżyły nadzieje kibiców Tych, gospodarze grali w przewadze i Bacul z dobitki uzyskał kontaktowego gola. Ta bramka dodała wiary gospodarzom. Choć na początku drugiej tercji przez parę minut przeważali krakowianie, mieli kilka okazji, ale tym razem Sobecki bronił dobrze. W 27 min, podczas kolejnego osłabienia krakowian, Bacul z ostrego kąta posłał „petardę” na bramkę Radziszewskiego i krążek wylądował w samym „okienku”. 2-2 i mecz zaczyna się od nowa. Teraz gospodarze przejęli inicjatywę i w 29 min przed wspaniałą szansą stanął Bacul, strzelał z jednego metra, ale Radziszewski jakimś cudem odbił krążek. Co nie udało się gospodarzom, zrealizowali krakowianie. W 36 min kapitalną akcję przeprowadzili krakowianie, L. Laszkiewicz podawał spod bandy na najeżdżającego na bramkę Słabonia, a ten strzałem z 2 metrów, tuż obok słupka, pokonał Sobeckiego. To była najpiękniejsza akcja meczu.

Trzecia tercja, Cracovia starała się kontrolować sytuację, ale w 43 min popełniła błąd w obronie, Bacol mimo asysty jednego z defensorów objechał bramkę, w której nie zdołał się od lewego do prawego słupka przesunąć Radziszewski i napastnik Tych wepchnął krążek do siatki. To trzeci gol tego gracza w tym meczu! Temperatura na lodowisku podskoczyła o kilka stopni! Tychy zwietrzyły szansę na wy-granie meczu, ale riposta Cracovii jest szybka. W 46 min obrońcy Tych zachowali się fatalnie, zgubili krążek, pozwolili Szafarikowi na strzał z 8 metrów. Uderzenie było mocne, precyzyjne i Sobecki nie miał nic do powiedzenia. Po raz kolejny w tym meczu prowadzą „pasy” 4-3.

Graczy Tych zaczęły ponosić nerwy, raz po raz ewidentnie faulowali. Na ławkę kar wędrowali kolejno: Parzyszek, Gretka, potem Śmiełowski i Kuc. Krakowianie przez ponad 3 minuty grali z przewagą dwóch graczy! A jednak bramka nie padła. „Pasy” za nerwowo, za wolno rozgrywały krążek i obrona gości potrafiła zawsze zażegnać niebezpieczeństwo. Czy to niewykorzystanie podwójnej przewagi nie zemści się na krakowianach? W 55 minucie na ławkę kar powędrował Ko- zendra i teraz krakowianie przeżywali ciężkie chwile. Ale Radziszewski nie dał się zaskoczyć.

Ostatnie 3 minuty. Najpierw szanse na bramkę miała Cracovia, ale mocny strzał Potocznego z paru metrów broni Sobecki. W 58 minucie 38 sekundzie trener Matczak wziął czas dla GKS. Wycofał bramkarza, wprowadził na lód szóstego napastnika. Tychy zamknęły Cracovię w jej tercji obronnej, spod niebieskiej linii strzelał Ślusarczyk, trafił krążkiem w L. Laszkiewicza. Krążek wy-skoczył do tercji neutralnej, do- skoczył do niego L. Laszkiewicz i pojechał sam na pustą bramkę Tych. Strzał jest tylko formalnością.

Zegar wskazywał 58 minutę 55 sekundę. Mecz był praktycznie rozstrzygnięty. Załamani hokeiści z Tych nie próbowali już nawet atakować. Koniec meczu! Cała drużyna Cracovii wypada na lód, wszyscy gracze ściskają bramkarza Radziszewskiego, który nie ustrzegł się w tym meczu kilku błędów, ale w paru sytuacjach obronił „pasy” przed utratą gola.

Jest 3-0 dla Cracovii i teraz kolejny mecz we wtorek w Krakowie. Czy „pasy” postawią kropkę nad i i po 57 latach tytuł mistrzowski wróci pod Wawel? - Ostatni krok bywa najtrudniejszy- mówią hokeiści Cracovii. Gdyby we wtorek „pasom” podwinęła się noga, to następny, piąty, mecz też grają u siebie w piątek.
AS
Źródło: Dziennik Polski 20 marca 2006