Mateusz Klich

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Mateusz Klich

Mateusz Klich.jpg

Informacje ogólne
Imię i nazwisko Mateusz Klich
Kraj Polska
Urodzony 13 czerwca 1990, Tarnów, Polska
Wiek 33 l.
Pseudonim Mati, Klishy
Pozycja pomocnik
Wzrost 183 cm
Waga 68 kg
Wychowanek Tarnovia Tarnów Flaga POL.png
Kariera w pierwszej drużynie Cracovii
Sezon Rozgrywki - występy (gole)
2007/08
2008/09
2009/10
2010/11
-
1L - 8 (0), PL - 4 (0)
1L - 21 (1), PP - 1 (1)
1L - 27 (4), PP - 2 (0)
1906-1919 oficjalne i towarzyskie, od 1920 tylko oficjalne mecze
Debiut 2008-07-08 Varteks Varaždin - Cracovia 3:1
Ostatni mecz 2011-05-29 GKS Bełchatów - Cracovia 1:0
Kluby
Lata Klub Występy (gole)
1999-2003
2003-2011
2011-2013
2013
2013-2014
2014
2015-2016
2016-2017
2017-
2018
2018-2023
2023 -
Tarnovia Tarnów Flaga POL.png
Cracovia Flaga POL.png
VfL Wolfsburg Flaga GER.png
PEC Zwolle Flaga NED.png (wyp.)
PEC Zwolle Flaga NED.png
VfL Wolfsburg Flaga GER.png
1. FC Kaiserslautern Flaga GER.png
FC Twente Flaga NED.png
Leeds United Flaga ENG.png
→ FC Utrecht Flaga NED.png (wyp.)
Leeds United Flaga ENG.png
DC United Flaga USA.png

56 (5)
0 (0)
13 (2)
30 (4)
0 (0)

29 (6)

14 (1)
liczba występów i goli w ekstraklasie i mistrzostwach kraju
Reprezentacja narodowa
2011 - Polska 41 (2)

j - jesień, w - wiosna



Mateusz Klich - piłkarz. Rozegrał w Cracovii 56 meczów w Ekstraklasie (5 goli).

  • dodatkowe informacje [1].

Bramki

w ekstraklasie

  1. 2009-11-28 Cracovia - Piast Gliwice 72' na 3:1
  2. 2011-03-13 Cracovia - Lech Poznań 28' na 1:0
  3. 2011-03-19 Cracovia - Korona Kielce 50' na 1:0
  4. 2011-04-09 Cracovia - Lechia Gdańsk 48' na 2:0
  5. 2011-05-25 Cracovia - Jagiellonia Białystok 26' na 1:0

w Pucharze Polski

  1. 2009-09-23 Piast Kobylin - Cracovia 74' na 1:1


Występy w reprezentacji Polski

  1. 2011-06-05 Polska - Argentyna 2:1 (90' - 93')


Informacje klubu

Klich na Szwedów - Cracovia.pl 15.08.2008

18-letni pomocnik Cracovii Mateusz Klich od czwartku przebywa na zgrupowaniu reprezentacji Polski U-19. Obóz potrwa do przyszłego piątku, a w tym czasie kadra rozegra dwa towarzyskie spotkania z reprezentacją Szwecji U-19.

- Bardzo się cieszę, bo to już kolejne moje powołanie - przyznaje Klich. - W październiku rozpoczynają się eliminacje do Mistrzostw Europy U-19 i będę robił wszystko, by wypracować sobie dobrą pozycję w kadrze - dodaje.

Reprezentacja Polski U-19 przez cztery dni przebywała będzie w Ciechanowie, skąd uda się do szwedzkiego Oestersund. Mecze ze Szwedami odbędą się we wtorek oraz w czwartek.

Trenerem Polski U-19 jest Michał Globisz.

DG

Mateusz Klich - dziękujemy! - 16.06.2011

W ostatnich dniach Mateusz Klich podpisał kontrakt z niemieckim VFL Wolfsburg, oba kluby doszły też do porozumienia w sprawie transferu definitywnego. Oznacza to, że świeżo upieczony reprezentant Polski odchodzi z „Pasów" i w nowym sezonie będzie występował w niemieckiej Bundeslidze. Mateusz, DZIĘKUJEMY!

Mateusz Klich jest wzorcowym przykładem tych piłkarzy, którzy ciężką pracą w jednym klubie mogą ciągle się rozwijać i pokonywać kolejne szczeble drabiny zwaną karierą.

Wyluzowany i zawsze uśmiechnięty pomocnik trafił do „Pasów" z Tarnovii w 2003 roku, jeszcze jako trampkarz. Potem przyszły występy w drużynach juniorów młodszych i juniorów starszych, gra w Młodej Cracovii, aż wreszcie awans do pierwszej drużyny.

W niej szybko odnalazł swoje miejsce i systematycznie wzmacniał swoją pozycję w zespole. Choć ma dwadzieścia jeden lat, rozegrał w Ekstraklasie już pięćdziesiąt sześć spotkań (strzelając pięć bramek). I na tym na razie poprzestanie, bowiem teraz będzie grał przeciwko takim drużynom, jak Bayern Monachium, Bayer Leverkusen, czy Schalke 04 Gelserkirchenm, reprezentując barwy mistrza Niemiec sprzed dwóch lat, VFL Wolfsburg.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że zaczyna się nowy okres w moim życiu, nowa przygoda i sam jestem ciekaw, jak to będzie wszystko wyglądać. Szkoda mi trochę opuszczać Cracovię, sam Kraków, ale nigdy nie kryłem się z tym, że kiedyś odejdę. Chyba każdy zdawał sobie sprawę z tego, że prędzej, czy później wyjadę za granicę. Dobrze, że stało się to po tak dobrej rundzie wiosennej w naszym wykonaniu, w której to pokazaliśmy charakter - mówi Klich.

- Cieszę się, że Cracovia utrzymała się, bo bardzo zależy mi na tym klubie. Fajnie, że daliśmy radę i że pokazaliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną. Mam nadzieję, że moje odejście nie będzie znaczące dla zespołu i że ten będzie grał może jeszcze lepiej. Bo nie ma ludzi niezastąpionych - dodaje pomocnik VFL Wolfsburg i reprezentacji Polski.

W najbliższym czasie zaprezentujemy obszerny wywiad z Mateuszem Klichem. Tymczasem Mati - DZIĘKUJEMY za Twoją grę i bramki w Cracovii!

DG

Źródło: Cracovia.pl [2]

Wywiady

Mateusz Klich: Cracovię darzę wielkim sentymentem - 17.06.2011

- Od czwartku jesteś oficjalnie piłkarzem VFL Wolsburg...

- Byłem trochę podekscytowany, gdy dowiedziałem się, że jest możliwość przejścia do Wolfsburga. Każdy wie, że Bundesliga jest bardzo mocną ligą, chciałem do niej trafić. Chcę spróbować swoich sił.

- Poznałeś już nowych kolegów z drużyny?

- Nie, jestem w Wolfsburgu dopiero od kilku dni, a wszyscy są na urlopach. 24 czerwca rozpoczynamy przygotowania do nowego sezonu i wtedy będzie możliwość poznania piłkarzy VFL.

- Będą trochę drżeć nogi na pierwszym treningu, gdy zajęcia poprowadzi Felix Magath, jeden z najlepszych niemieckich trenerów?

- Na początku pewnie tak będzie. Zdaję sobie sprawę z tego, że zaczyna się nowy okres w moim życiu, nowa przygoda i sam jestem ciekaw, jak to będzie wszystko wyglądać. Szkoda mi trochę opuszczać Cracovię, sam Kraków, ale nigdy nie kryłem się z tym, że kiedyś odejdę. Chyba każdy zdawał sobie sprawę z tego, że prędzej, czy później wyjadę za granicę. Dobrze, że stało się to po tak dobrej rundzie wiosennej w naszym wykonaniu, w której to pokazaliśmy charakter. Cieszę się, że Cracovia utrzymała się, bo bardzo zależy mi na tym klubie. Fajnie, że daliśmy radę i że pokazaliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną. Mam nadzieję, że moje odejście nie będzie znaczące dla zespołu i że ten będzie grał może jeszcze lepiej. Bo nie ma ludzi niezastąpionych.

- Pojawiają się głosy różnych ekspertów, którzy twierdzą, że za wcześnie decydujesz się na wyjazd do zagranicznej ligi. Co ty na to?

- Podjąłem taką decyzję w moim życiu i czas pokaże, czy miałem rację. Każdy jest innym człowiekiem i inaczej podchodzi do tego tematu. Zresztą mogę powiedzieć inaczej: było wielu młodych zawodników, którzy nie wyjechali, choć mieli szansę i teraz plują sobie w brodę, bo drugiej szansy już nie mieli. Ja czuję się na siłach i może niektórzy myślą, że nie podołam, ale chcę się spróbować. Zresztą wielu ekspertów mówiło przed rundą wiosenną, że Cracovia nie utrzyma się w lidze, a nam to się udało.

- Jaki stawiasz sobie cel na pierwszy sezon gry w Wolfsburgu?

- Chcę spróbować swoich sił i na pewno chcę grać. Nie przyjechałem tutaj siedzieć na ławie. Będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony, a może przy okazji jeszcze się rozwinę, bo aż tak starym zawodnikiem nie jestem (uśmiech).

- Wydaje się, że masz całkiem niezły okres w swoim życiu. Najpierw utrzymałeś się z Cracovią w Ekstraklasie, potem zadebiutowałeś w reprezentacji Polski, a teraz przeszedłeś do mistrza Niemiec sprzed dwóch lat...

- Na pewno ostatnie tygodnie były bardzo emocjonujące. Szkoda, że nie mam za wiele czasu, by odpocząć, ale z drugiej strony może to i lepiej, bo też nie ma co tracić czasu - trzeba trenować, by być jak najlepszym piłkarzem. Moim marzeniem jest gra w lidze hiszpańskiej i mam nadzieję, że to już jest tylko ten jeden, ostatni krok do zrobienia dużej kariery.

- Jeżeli - odpukać - nie wywalczysz sobie miejsca w składzie „Wilków", możesz stracić szansę gry na Euro 2012...

- Nikt nie zagwarantowałby mi tego, że gdybym został w Cracovii, to na pewno zagrałbym na Euro. Z pewnością chciałbym wystąpić na Mistrzostwach Europy, to jest mój cel. A jak będzie? To się okaże.

- Jak będziesz wspominał Cracovię? Spędziłeś w niej kilka ładnych lat, a swoją przygodę zaczynałeś jeszcze jako trampkarz...

- Cracovię darzę wielkim sentymentem i tak już na pewno zostanie. Grałem tu przez kilka sezonów i związałem się z klubem, jak i z samym miastem. Trzeba jednak zrobić krok do przodu, rozwijać się. Mam ambicje, by spróbować swych sił w silniejszych ligach niż Ekstraklasa. Cieszę się jednak, że mogłem zadebiutować w reprezentacji Polski jeszcze jako piłkarz Cracovii. To jest bardzo fajne.

- Pamiętam twoje występy jeszcze jako junior, twoją bramkę w Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych przeciwko Amice Wronki. Już wtedy wróżono ci niezłą karierę...

- Też pamiętam tego gola, zdobyłem go zresztą na starym stadionie Cracovii. Potem pojechaliśmy na finały Mistrzostw Polski do Mielnika i Siematycz, jednak tego turnieju nie wspominam najlepiej. Zresztą byłeś tam z nami i widziałeś - przegraliśmy wszystkie trzy mecze, straciliśmy dwanaście bramek, a strzeliliśmy tylko jedną (zdobył ją Klich - przyp.). Od młodych lat każdy marzy o tym, by grać kiedyś na najwyższym szczeblu. To mi się udało stosunkowo wcześnie, zaliczyłem „kilka" występów w Ekstraklasie.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś takim wzorem do naśladowania dla młodych piłkarzy Cracovii - trampkarzy, czy juniorów - którzy z pewnością będą chcieli pójść w twoje ślady?

- To byłaby fajna sprawa. Nie ma chyba zbyt wielu piłkarzy w Polsce, którzy w jednym klubie przeszliby od trampkarza starszego, poprzez dwie drużyny juniorskie, zespół Młodej Ekstraklasy aż do pierwszej Cracovii. Mnie się udało, teraz podpisałem kontrakt w Bundeslidze i oby takich przypadków było więcej.

Rozmawiał Dariusz Guzik

Źródło: Cracovia.pl [3]

Mateusz Klich: Nigdy nie mów nigdby - 27.11.2013

Mateusz Klich - obecnie zawodnik PEC Zwolle i reprezentacji Polski - w ostatnim czasie pojawił się na treningu pierwszej drużyny Cracovii, obserwował również sparing ze słowackim MFK Ružomberok. -Gdy tylko jestem w Polsce, staram się odwiedzić Cracovię. A jak przy okazji trafię na mecz "Pasów", to już jest fantastycznie - mówi były piłkarz Cracovii, obecnie leczący złamanego palca u stopy.

- Niedawno zakończyło się zgrupowanie reprezentacji. Pierwotnie miałeś wziąć w nim udział, wyeliminowała Cię jednak kontuzja. To był duży cios?

- Na pewno tak, to przecież pierwsze zgrupowanie nowego selekcjonera reprezentacji Polski, Adama Nawałki. Bardzo chciałem się na nim pojawić, niestety miałem pecha. Żałuję tej sytuacji.

- Odbyłeś rozmowę z trenerem Nawałką? Uspokajał Cię?

- Selekcjoner zadzwonił do mnie i porozmawialiśmy o mojej sytuacji. Szczegóły rozmowy zachowam jednak dla siebie. Wiem, że muszę ciężko pracować w klubie i wtedy liczyć na kolejne powołania. A wtedy ufam, że je wykorzystam.

- W zgrupowaniu wzięli udział m.in. dwaj piłkarze Cracovii: Dawid Nowak i Adam Marciniak. Ten drugi wystąpił w obu meczach ze Słowacją i Irlandią..

- Fajnie, że chłopaki z Cracovii otrzymali powołania. Te nominacje pokazują, że trener Nawałka będzie również stawiał na zawodników, którzy grają w polskiej lidze. To z pewnością ogromny bodziec do jeszcze większej pracy dla wielu piłkarzy z Ekstraklasy.

- Powołania dla Nowaka i Marciniaka były dla Ciebie zaskoczeniem?

- Każdy wie, że Dawid Nowak to zawodnik, który ma potencjał, by grać w reprezentacji. Już w GKS-ie Bełchatów potwierdzał, że jest super piłkarzem, niestety nie omijały go kontuzje. W Cracovii na szczęście tych urazów nie miał, prezentował się dobrze i tylko kwestią czasu było to, kiedy przyjdzie dla niego powołanie. A jeżeli chodzi o Adama Marciniaka, to każdy wie, jaki to piłkarz - zostawia całe swoje zdrowie i serce na boisku. Ostatnie mecze w barwach Cracovii miał naprawdę dobre, a dodatkowo pracował już z trenerem Nawałką. Myślę, że można było się spodziewać takich powołań.

- Śledzisz losy Cracovii? Oglądasz jej mecze?

- Oczywiście! Dotychczas tak szczęśliwie układały się terminarze ligi polskiej i holenderskiej, że oglądałem praktycznie wszystkie spotkania Cracovii w tym sezonie. Staram się również obserwować inne spotkania polskiej Ekstraklasy. Można zatem powiedzieć, że jestem na bieżąco z rodzimą ligą.

- Przecierasz oczy ze zdumienia patrząc, jak obecnie prezentuje się Cracovia?

- Dla mnie to bez dwóch zdań najlepiej grająca drużyna w Polsce! Trener Stawowy wykonał kawał dobrej roboty, chłopaki wymieniają dużo podań, głównie po ziemi. Nie ma wybijania na aferę, jest za to sporo kombinacji. Cieszę się, że Cracovia doczekała się takiego stylu, bo nie zawsze było z tym kolorowo. Gdy występowałem w "Pasach", przez trzy sezony broniliśmy się przed spadkiem, a nasza gra pozostawiała wiele do życzenia. Życzę Cracovii, by wreszcie zajmowała miejsca w górnej części tabeli. Uważam, że jest to na duża szansa.

- Oglądałeś na żywo sparing z MFK Ružomberok, który Cracovia wygrała 3:0..

- I zagrała bardzo dobry mecz! Przy jednej z bramek wyliczono, że poprzedziło ją 30 podań (gol Pawła Jaroszyńskiego - przyp.). A to o czymś świadczy! Takie mecze fajnie się ogląda i naprawdę miło było patrzeć na grę Cracovii. To jednak był tylko sparing, liczę, że chłopaki zaprezentują się podobnie w lidze.

- W obecnym sezonie Cracovia spisuje się rewelacyjnie na wyjazdach, za to przeciętnie na własnym stadionie..

- Nie mam pojęcia, jakie są powody tego, że zespół lepiej spisuje się na wyjazdach. Moja drużyna (PEC Zwolle - przyp.) też radzi sobie lepiej w spotkaniach wyjazdowych, niż na własnym stadionie. Ciężko to racjonalnie wytłumaczyć.

- Dostałeś od swojego trenera kilka dni wolnego. Mógłbyś w tym czasie robić 100 innych rzeczy, a jednak widzieliśmy Cię na treningu Cracovii, potem na sparingu. Masz słabość do "Pasów"...

- Gdy tylko jestem w Polsce, staram się odwiedzić Cracovię. A jak przy okazji trafię na mecz „Pasów', to już jest fantastycznie. Występowałem w Cracovii przez wiele lat, bo przecież nie tylko w pierwszym zespole, ale też w trampkarzach, juniorach, czy Młodej Ekstraklasie. Mam sentyment do tego Klubu i zawsze z przyjemnością do niego wracam. Co prawda, za każdym razem w kadrze pierwszego zespołu jest coraz mniej znanych mi piłkarzy, ale wciąż jeszcze kilku pozostało. No i jest też mój przyjaciel Marek (Wasiluk - przyp.) (śmiech).

- Poruszyłeś bardzo ciekawy wątek. Przychodziłeś do Cracovii jako trampkarz. Pamiętasz początki?

- Przejście z Tarnovii do Cracovii było dla mnie bardzo dużym, ale i trudnym krokiem. Jako młody chłopak przeniosłem się do dużego miasta. To było przeżycie nie tylko dla mnie, ale i dla moich rodziców. Na początku było ciężko, ale z biegiem czasu oswajałem się z nową sytuacją, uczyłem się też w Szkole Mistrzostwa Sportowego, w której treningi dobrze współgrały z nauką. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że fajnie się stało, że trafiłem do Cracovii..

- W tym czasie mieszkałeś w internacie?

- Tak, przez niemal pięć lat.

- I jakie masz wspomnienia?

- Moje wspomnienia są nie do opisania w prasie (śmiech). Dużo przeżyłem w tamtym czasie, poznałem wielu ciekawych ludzi i nie żałuję ani sekundy.

- Należysz do spontanicznych ludzi. Pamiętam sytuację, jak podczas Mistrzostw Polski Juniorów w Mielniku i Siemiatyczach całkowicie zmieniłeś swój image. Bujne loki ustąpiły miejsca łysej głowie...

- Chciałem przyciąć się na kilka milimetrów. Źle sobie jednak ustawiłem maszynkę i zamiast tego zrobiłem sobie łysy pasek na środku głowy, pomiędzy kręconymi włosami. Miałem dwie opcje: nie golić się dalej i radzić sobie z prześmieszną dziurą na środku głowy, albo kontynuować golenie i zrobić siebie na łysą pałę. Wybrałem to drugie rozwiązanie (śmiech).

- Już wtedy imponowałeś umiejętnościami na boisku. Czułeś, że jesteś lepszy od swoich rówieśników? Że to Tobie akurat uda się zrobić karierę?

- Może nie czułem się lepszy od kolegów, ale trenerzy zawsze mówili, że mam talent i te głosy docierały do mnie. Wierzyłem w swoje możliwości, a przede wszystkim miałem jasno określony cel: debiut w Cracovii w Ekstraklasie. Niektórzy moi rówieśnicy, jak chociażby Kuba Snadny, czy Mateusz Urbański wcześniej dostąpili tego zaszczytu, ja musiałem trochę poczekać na swoją szansę. Ale warto było i nie żałuję, że debiut nie przyszedł wcześniej.

- Pamiętasz ten pierwszy występ w barwach "Pasów" w Ekstraklasie?

- Tak, to był mecz z GKS-em Bełchatów za trenera Płatka. Przegraliśmy wtedy 0:3, a ja miałem raptem 18 lat. Byłem bardzo zadowolony z faktu, że tak wcześnie udało mi się zadebiutować w Ekstraklasie.

- Łącznie w barwach Cracovii rozegrałeś 56 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej...

- I jestem z tego dorobku zadowolony. W międzyczasie występowałem jeszcze w Młodej Ekstraklasy, ale potem za trenera Lenczyka grałem już regularnie w pierwszej drużynie. Tylko tych goli mogło być więcej...

- A jak wspominasz atmosferę na stadionie Cracovii i samych kibiców "Pasów"?

- Bardzo dobrze! Kibice potrafili i potrafią stworzyć niezapomniane widowisko. Fajnie grało się dla nich! Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić wszystkich fanów "Pasów"!

- Jaki pamiętasz najmilszy moment z udziałem kibiców Cracovii?

- Było ich wiele. Ale jak mam wybrać jeden, to było to świętowanie po wygranych Derbach. Graliśmy wtedy w Sosnowcu i zwyciężyliśmy Wisłę, a potem wróciliśmy do Krakowa, do siedziby przy ulicy Wielickiej, gdzie czekało na nas kilkuset kibiców. Wszyscy byli zadowoleni, atmosfera była niesamowita. Dla mnie - młodego chłopaka - było to ogromne przeżycie.

- Po trzech sezonach w Ekstraklasie pojawiła się oferta z VFL Wolfsburg. To ta z kategorii nie do odrzucenia?

- Tak. Nigdy nie kryłem się z tym, że chciałbym spróbować swych sił w mocniejszej lidze. Była okazja przenosin do silnej niemieckiej drużyny i chciałem wykorzystać tę możliwość. Tam moje losy potoczyły się tak, a nie inaczej, ale gdy przeniosłem się do ligi holenderskiej, odżyłem na nowo. I z perspektywy czasu nie żałuję, że wtedy wyjechałem do Niemiec.

- W Zwolle wyrosłeś na jednego z liderów zespołu. Robicie furorę w holenderskiej Eredivisie...

- Przechodząc do Zwolle miałem tylko jeden cel: grać, grać i jeszcze raz grać. Tego najbardziej brakowało mi w Wolfsburgu. Bardzo szybko wywalczyłem sobie miejsce w pierwszej jedenastce i trzymam jej się jak tylko mogę. Mam nadzieję, że będę w formie jak najdłużej, oczywiście gdy już wrócę do zdrowia.

- Jesteś coraz bardziej rozpoznawalny w Holandii?

- Można powiedzieć, że zrobiło się o mnie głośno po czterech asystach, jakie zaliczyłem w spotkaniu z Den Haag. Wtedy rzeczywiście dzwoniło sporo dziennikarzy, mówiło się o mnie. Umówmy się jednak: gwiazdą to ja nie jestem. Oczywiście zdarzają się sytuacje, gdy kibice podchodzą do mnie, proszą o autograf, czy zdjęcie, ale nie jest to aż tak częste.

- Nie jesteś gwiazdą, a może... nie jesteś jeszcze gwiazdą?

- Każdy piłkarz marzy o tym, by był uważany za wielką gwiazdę, ale do tego potrzebne są ogromne umiejętności, a także gra w dużym klubie. Ja nie czuję się gwiazdą, ale gdybym nią został, z pewnością pozostałbym sobą, nie miałbym zadartego nosa. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że tak by było.

- Twój ojciec Wojciech, w przeszłości m.in. trener juniorów Cracovii, ma za sobą karierę piłkarską. Czujesz, że swoją dotychczasową pozycję w piłce zawdzięczasz także jemu?

- Na pewno tak. Może gdy byłem nastolatkiem tak nie myślałem, często kłóciłem się z tatą, ale z czasem doceniłem jego doświadczenie piłkarskie. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że fakt tego, że mam ojca, który grał kiedyś w piłkę bardzo mi pomógł. Wiedział od środka, jak wygląda życie piłkarza, dużo mi podpowiadał, zresztą robi to nieustannie do dziś.

- I nie buntujesz się? Nie mówisz: "Tato, ja już gram w lidze holenderskiej, w reprezentacji Polski"?

- Absolutnie nie. Mój tata zna się na piłce, nawet jeśli nie grał w reprezentacji, czy w zagranicznej lidze. Nie wywyższam się, za to nieraz oglądamy razem mecze, w których występowałem, czy akcje, które przeprowadziłem. Słucham uważnie jego rad, choć oczywiście nie ze wszystkimi się zgadzam. Czasami trzeba mieć swoje zdanie (śmiech).

- A słuchasz również uwag swoich kobiet? Mamy, siostry, dziewczyny?

- Powiem tak: mama kiedyś nie znała się na piłce, teraz jest już z tym lepiej, ale i tak stara się nie udzielać mi rad. Z moją dziewczyną jest podobnie - kiedyś nie miała o tym pojęcia, trochę się nauczyła, ale średnio jej to wychodzi. Siostrze również. Nie znają się na piłce. No bo jak? Kobiety mają radzić mężczyznom jak grać w piłkę (śmiech)?

- Teraz niejedna fanka Cracovii - czytając Twoje słowa - może się na Ciebie porządnie obrazić..

- No właśnie (śmiech). Ale mam nadzieję, że wszystkie kobiety wyczuły w moich słowach to, że żartowałem. Oczywiście są takie, które świetnie znają się na piłce.

- Jakie cele stawiasz sobie w dalszej części swojej kariery? Co chciałbyś jeszcze osiągnąć?

- Do końca wciąż nie wiem. Bardzo żałuję tego, że nie dostałem szansy w Wolfsburgu, nawet pięciu minut. Jestem ciekaw, jak wyglądałbym w lidze niemieckiej na tle innych zawodników. Trening wszystkiego nie odzwierciedlał. Ja tymczasem jako bodaj jedyny nie dostałem szansy. Zupełnie inaczej czułbym się, gdybym wystąpił, ale zagrał słabo. Ciężko jednak mówić o tym, że się nie nadawałem, jeśli nawet na minutę nie wybiegłem na boisko. A wracając do pytania: gdy jest się młodym, marzy się o grze w Realu, Barcelonie, czy Manchesterze. W miarę upływu czasu rzeczywistość wiele weryfikuje. Oczywiście, gdybym miał kiedyś okazję grać w Realu, to zrobiłbym wszystko, by tak było. Póki co, nie nadaję się jednak do takich drużyn. Na razie jestem w Zwolle, chcę grać regularnie i z dnia na dzień stawać się lepszym piłkarzem. Liczę też, że tymi występami będę zasługiwał na powołania do reprezentacji Polski.

- Kiedyś mówiłeś, że marzysz o grze w lidze hiszpańskiej. Podtrzymujesz te słowa?

- Nic się nie zmieniło. Obecnie jestem w Holandii, w której liga jest trochę podobna do tej hiszpańskiej. Wciąż jednak uważam, że Primera Division jest najlepsza pod względem techniki. Chciałbym spróbować w niej swych sił i mam nadzieję, że kiedyś będzie mi to dane.

- Kiedy kibice Cracovii spotkają Cię ponownie na stadionie przy ulicy Kałuży? Może na Treningu Noworocznym?

- W ubiegłym sezonie byłem na Treningu, w tym roku chyba jednak nie będzie to możliwe. Mam jednak nadzieję, że pojawię się na meczu Cracovii jeszcze w tym sezonie. Liga holenderska kończy rozgrywki wcześniej od polskiej, więc z pewnością wykorzystam ten fakt, by przyjechać na spotkanie „Pasów"

- Ci kibice, którzy już teraz szukają kontaktu z Tobą mają tę możliwość w Internecie. Należysz do grona piłkarzy, którzy aktywnie udzielają się na portalach społecznościowych. Twoim konikiem jest Twitter...

- Zawsze byłem wielkim fanem tego typu nowinek. Któregoś dnia znajomy namówił mnie na Twittera, nauczyłem się nim obsługiwać i zacząłem go używać. Konto na Twiterze może mieć każdy, przez co niektóre „twity" są niebezpieczne, o czym przekonałem się całkiem niedawno. Ja jednak lubię takie rzeczy i fajnie, że można się w ten sposób kontaktować z ludźmi. Niekoniecznie w temacie piłki nożnej. Na pewno nie mam zamiaru usuwać mojego konta (śmiech).

- Zakończmy tę rozmowę akcentem Cracovii. Na co stać "Pasy" w tym sezonie?

- Chciałbym przede wszystkim, by Cracovia znalazła się w pierwszej ósemce, by pierwszy raz od dłuższego czasu nie było nerwów związanych z utrzymaniem. A później myślę, że chłopaki dobrze powalczą i że coś z tego będzie. Nie chcę mówić, że będą grać o Mistrza, ale na pewno stać ich na wiele.

- Kto wie, może w przyszłości będzie Ci dane zmierzyć się przeciwko "Pasom"?

- Wolałbym zagrać ponownie dla Cracovii, niż przeciwko niej. Gra w "Pasach" w europejskich pucharach, a zwłaszcza w Lidze Mistrzów byłaby czymś świetnym. Zobaczymy, jak ułoży się moja kariera piłkarska. Natomiast wiem jedno: nigdy nie mów nigdy!

Rozmawiał Dariusz Guzik

Źródło: Cracovia.pl [4]

Wojciech Klich o synu

"Wojciech Klich o synu: Jako ojciec jestem dumny, jako trener analizuję" -
Sportowe Tempo

Wojciech Klich o synu: Jako ojciec jestem dumny, jako trener analizuję

Rozmowa z Wojciechem Klichem - trenerem w Szkole Mistrzostwa Sportowego i ojcem piłkarza Mateusza Klicha, absolwenta krakowskiej placówki

- W jaki sposób rozpoczęła się piłkarska przygoda Mateusza? Czy syn od zawsze marzył, by zostać piłkarzem, czy może jednak to Pan zachęcał go do pierwszych treningów?

- Mateusz od zawsze marzył, by zostać piłkarzem, kopał jak był maluchem. W Mielcu, gdy tam mieszkaliśmy, już grał w piłkę. Później trenował na Tarnovii w trampkarzach, a następnie przyszedł do Szkoły Mistrzostwa Sportowego.

- Już w wieku juniorskim wyróżniał się na tle swoich rówieśników, miał dobry przegląd pola i kontrolę nad piłką. Czy to kwestia talentu, czy raczej efekt ciężkiej pracy od najmłodszych lat?

- Myślę, że to talent, poparty później ciężką pracą.

- Mateusz wyjechał do Wolfsburga w 2011 roku. Czy oferta z tak mocnej ligi jak niemiecka, była zaskoczeniem?

- Na pewno. Bundesliga to jedna z najlepszych lig na świecie, ale okazało się jednak, że w Niemczech jest inna filozofia gry w piłkę. Mateusz jest zawodnikiem technicznym i dopiero w Holandii mógł to pokazać.

- Przejście do PEC Zwolle to był dobry ruch?

- Mateusz nauczył się, zobaczył jak wyglądają treningi na najwyższym poziomie. Zobaczył, jak to wygląda od profesjonalnej strony i teraz czerpie z tego na pewno korzyści.

- 14 sierpnia Mateusz zagrał w meczu Polska - Dania. Jak czuł się Pan jako trener, a zarazem ojciec, widząc swojego syna na boisku w koszulce z orzełkiem na piersi?

- Na pewno jestem dumny z tego, że Mateusz reprezentuje barwy kraju, że dobrze gra, że wtedy strzelił bramkę. Jako ojciec jestem dumny, a jako trener obserwuję i analizuję jego grę.

- Liczył Pan po cichu, że strzeli bramkę, że wywalczy sobie miejsce w składzie na mecz z Czarnogórą?

- Czekałem na to, żeby dostał szansę, chciałem zobaczyć jak zagra w reprezentacji.

- Czy Polska zakwalifikuje się na Mundial w Brazylii?

- Mamy małe szanse, ale liczę na to, że wygramy dwa mecze.

Rozmawiał: Piotr Czajowski (SMS Kraków)
Źródło: Sportowe Tempo 8 października 2013 [5]