1939-06-25 Cracovia - Ruch Chorzów 2:5

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
(bez trenera)
pilka_ico
Liga , 10 kolejka
Kraków, niedziela, 25 czerwca 1939

Cracovia - Ruch Chorzów

2
:
5

(1:4)



Herb_Ruch Chorzów

Trener:
Péter Szabó
Skład:
W. Pawłowski (41' Medvey)
Pachla
Pająk
E. Jabłoński
Grünberg
Góra
Bartyzel
Młynarek
Korbas
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Wawrzyniec Staliński z Poznania
Widzów: 6 000

bramki Bramki

Szeliga (18')



Zembaczyński (60')
0:1
1:1
1:2
1:3
1:4
2:4
2:5
Słota (6')

Słota (21' k.)
Wilimowski (35')
Wilimowski (39')

Słota (83')
Skład:
Brom (16' Tatuś)
Giemsa
K. Dziwisz
Mikunda
Skrzypiec
Fica
Jan Przecherka
Józef Przecherka
Słota
Wilimowski
E. Dziwisz

Ustawienie:
2-3-5



Opis meczu

Wszyscy czekają na piłkę po rzucie rożnym. Pawłowski jednak obronił.

"Prawdziwy pech!" -
Przegląd Sportowy

Prawdziwy pech!

Cracovia przegrywa po dobrej grze 2:5

Kraków, 25.6. - Tel. wł. - Ruch - Cracovia 5:2 (4:2). Bramki dla Ruchu strzelili: Słota 3, Wilimowski 2. Dla Cracovii - Szeliga i Zembaczyński. Sędzia p. Staliński. Publiczności 6 tys.

Ruch: Brom (Tatuś), Giemza, Dziwisz, Mikunda, Skrzypiec, Fica, Przycherka, Przycherka II, Słota, Wilimowski, Dziwisz II.

Cracovia: Pawłowski (Pokusa), Pachla, Pająk, Jabłoński, Grinberg, Góra, Bartyzel, Młynarek, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.

Po dniach niepowodzeń i klęsk, po ostatniej przegranej we Lwowie, zdawało się, że „słońce znów zaświeciło” i jest dobrze. Za jednym zamachem byliśmy gotowi zapomnieć wszystkie smętne przeżycia dni ostatnich. Przecieraliśmy oczy, my dziennikarze i ta reszta - 6.000 widzów, oklaskujących z zapałem każdą akcję gospodarzy. Bo Cracovia ukazała się nagle w pełni krasy, zagrała tak - jak odpowiada jej tradycji i jej przeszłości, jak życzyli sobie tego wszyscy. Nie było ślamazarnych podań, nic się nie rwało, nic nie szwankowało, wszystko szło dobrze. Atak za atakiem sunął na bramkę Ruchu, Brom był bohaterem. Dwoił się i troił, a strzały sypały się jak lawina.

Nikt nie wątpił w sukces Cracovii, jakkolwiek goście zaraz na wstępie uzyskali prowadzenie. Gdy zaś padła owa wyrównująca bramka, wyczuwało się, że lada chwila i Cracovia obejmie prowadzenie, zmiażdży przeciwnika. Tak wyglądała sytuacja przez pół godziny. Atak Cracovii był świetnie dysponowany, pomoc współpracował z nim na całej linji.

Aby jednak wygrać mecz, nie wystarczy mieć atak i pomoc. Trzeba mieć pełna jedenastkę, przede wszystkim bramkarza i obrońców. Tego niestety brakuje Cracovii od dłuższego czasu, tego zabrakło jej i dzisiaj i to ją zgubiło. Najpierw Pachla począł niepotrzebnie faulować i spowodował rzut karny, a później zawiódł Pawłowski. Raz, drugi i koniec. W przeciągu krótkiego okresu czasu Ruch stał się zdecydowanym faworytem. Prowadził już 4:1! Za starzy rutyniarze są Ślązacy, by w tej sytuacji można jeszcze myśleć o wyrównaniu. Mogła Cracovia ostatnim wysiłkiem zdobyć się jeszcze na jedną bramkę, mogła jeszcze mniej lub więcej atakować bramkę Ruchu, ale na tym koniec. Ruch zrewanżował się w końcu piątą bramką i tak powstał wynik.

Nie odzwierciedla on układu sił, jest jedynie wyrazem niedyspozycji formacji defenzywnej w drużynie Craccovii. Gdyby nie błędy Pachli i Pawłowskiego, gdyby nie wyczerpanie Pająka, - Cracovia opuściłaby boisko jako zwycięzca. Predystynowała ją do tego zarówno gra pomocy, gdzie Jabłoński jest wprost świetny. Jedynie wybryki Góry budzą wyrazy oburzenia na widowni. Również atak Cracovii zaczął bardzo dobrze. Korbas był pracowity, lewa strona grała bezbłędnie, a Młynarek na prawej umiał współpracować i wykorzystał Bartyzla. Wspomniane na wstępie wypadki zniweczyły jednak wszystko.

Ruch zaczął tak, jak ostatnio z Wisłą. Grał blado i bez wyrazu, ograniczając się do akcji obronnej, w której bohaterem był wspaniały Brom w bramce i niezawodny jak zwykle Giemza. Pomoc raczej przeciętna utrzymała się na tym poziomie do końca. Niebawem oblicze Ślązaków uległo poprawie. Uzyskane bramki poderwały ich ambicję działając szczególnie na młodych graczy - Przycherków - w ataku. Uwzględniwszy jeszcze, że para Słota Wilimowski spełniła swe zadanie, zrozumiemy jak powstało 5 strzelonych bramek.

Pierwszą z nich uzyskał Słota w 6 minucie, ale niebawem Szeliga wyrównał. Za chwilę Pachla fauluje Słotę. Rzut karny i Ruch znów prowadzi po strzale Słoty. Następują dwa błędy Pawłowskiego i Wilimowski dwukrotnie podwyższa wynik. Obie strony zmieniają bramkarzy. W Ruchu na skutek kontuzji Broma gra do przerwy Tatuś, w Cracovii - Pawłowskiego zastępuje Pokusa. Gra staje się coraz twardsza i brutalniejsza , szczególnie po bramce strzelonej przez Zembaczyńskiego - w 15 minucie drugiej połowy. Mimo przewagi Cracovii, tuż przed końcem Słota, po rzucie wolnym Giemzy ustala rezultat.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 51 z 26 czerwca 1939 [1]


Mecze sezonu 1939