1996-09-15 Cracovia - Okocimski Brzesko 0:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 23:15, 24 lis 2005 autorstwa Armata (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
9 kolejka 14-15 IX 96
Cracovia - Okocimski Brzesko 0-1



Bramki: Policht (83)
Sędziował
Widzów 1500

Cracovia: Kwedyczenko, Góra, Mróz, Szymiński, Kowalik (80 Siemieniec), Ziółkowski, Kubik, Sosin (31 Powroźnik), Bernas (68 Depa), Zegarek, Martyniuk

Opis meczu Tempo:
W pierwszej połowie - tak na dobrą sprawę - publiczność ożywiła się tylko dwa razy i to w obu przypadkach za sprawą ruchliwego i bojowego Zegarka. W 9. minucie napastnik Cracovii ostro strzelił z odległości 14 metrów, ale piłka odbiła się od poprzeczki, zaś niespełna 3 minuty później Trudnos wykazał się klasą, wygrywając z Zegarkiem pojedynek sam na sam. Natomiast vis-a-vis brzeskiego bramkarza, Kwedyczenko, był w tej części spotkania właściwie bezrobotny. Goście więcej uwagi poświęcali zresztą asekuracji własnej bramki, zaś z lekkiej, optycznej przewagi „Pasów" nic - poza wspomnianymi sytuacjami - nie wynikało.
W drugiej połowie poziom nadal nie mógł satysfakcjonować (grano na grząskim boisku, po ulewie), ale mecz stał się ciekawszy, a nawet nie pozbawiony pewnej dramaturgii. W wielkiej mierze przyczyniła się do tego postawa gości z Brzeska, którzy nieoczekiwanie zmienili taktykę, znacznie częściej inicjując akcje zaczepne. Gra się wyrównała, okresami Okocimski niepokoił krakowskich defensorów, notabene kiepsko wczoraj dysponowanych. W 76. minucie przyjezdni byli bliscy szczęścia, gdy po strzale Salamona piłka trafiła w poprzeczkę. Atakowali także krakowianie. Po jednej z ich akcji, na 10 minut przed końcem, Klichowi najwyraźniej „puściły" nerwy - prowokacyjnie odepchnął Martyniuka, sędziemu nie pozostało nic innego, jak wyjąć żółty kartonik. A ponieważ brzeski gracz kartką w tym kolorze był już karany - przyszło mu opuścić plac gry. Szansa dla Cracovii? Nie ma dwu zdań! Ale - wydaje się - gospodarze poczuli się zbyt pewnie, jakby się zdekoncentrowali, za co zostali srogo skarceni. Goście, zepchnięci do defensywy, zainicjowali atak, Szymiński popełnił błąd bardziej niż szkolny, podając piłkę Polichtowi, a ten szansy nie zaprzepaścił. Jak na ironię, gola sprokurował najlepszy (jeśli tej „wpadki" nie liczyć) obrońca Cracovii w tym dniu, zawodnik w ogóle dobrze radzący sobie w grze destrukcyjnej. W ostatnich 7 minutach zdeprymowana Cracovia jeszcze próbowała, ale - wobec zagęszczonej defensywy Okocimskiego - była już właściwie bezradna.
Czy goście wygrali zasłużenie? Gol był przypadkowy, Okocimski nie stwarzał częściej zagrożenia pod bramką rywala. Z przebiegu gry remis byłby może i sprawiedliwszy, ale liczą się gole...