1999-04-24 Cracovia - Sandecja Nowy Sącz 1:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 00:27, 26 lis 2005 autorstwa Armata (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
24 kolejka 24-25 IV 99
Cracovia - Sandecja Nowy Sącz 1-0 (0-0)



Bramki: Zegarek (50).
Sędziował Jerzy Wiącek z Rzeszowa.
Widzów 1000.
Cracovia: Kwiatkowski - Siemieniec, Walankiewicz, Ziółkowski - Powroźnik (70 Kowalik), Fudali, Skrzyński (82 Kmak), Hrapkowicz, Baster - Zegarek (54 Depa), Hermaniuk.
Sandecja: Olchawa - Krawczyk, Łętocha, Zagórski - Dorula, Objedziński, Tomczak, Krupa - Montzko, Łojek (81 Kudryk), Ulucki.

Opis DP:
Powrót trenera Ireneusza Adamusa w roli szkoleniowca Cracovii wypadł pomyślnie, „Pasy" pokonały w derbach regionu Sandecję 1-0, prezentując w drugiej połowie lepszą grę niż w poprzednich spotkaniach.
- Najważniejsze, że wygraliśmy - powiedział po meczu Ryszard Fudali. - Powinno być teraz lepiej, może przestaniemy grać tak nerwowo.
Sandecja zaskoczyła Cracovię ofensywnym ustawieniem (3 napastników) i bardzo agresywną, twardą grą w środku pola. Gospodarze przez całą I połowę nie potrafili uporządkować gry, ich akcje były zbyt wolne, przejrzyste, by zaskoczyć dobrze zorganizowaną obronę Sandecji sprawnie dyrygowaną przez 35-letniego Krzysztofa Łętochę. Najgroźniej w tej fazie gry pod bramką Olchawy było po rzutach rożnych. W 38 min ni to po strzale ni podaniu Hrapkowicza, Powroźnik nie opanował piłki na 7 metrze przed bramką Sandecji.
Goście, choć mieli nominalnie 3 napastników, nie potrafili też stworzyć żadnej groźnej sytuacji. Z jednym wyjątkiem, w 45 minucie Krupa strzelał z 18 metrów mocno w środek bramki. Chyba zdekoncentrowany Kwiatkowski interweniował tak niefortunnie, iż piłka odbiła mu się od ramienia i na szczęście dla niego i „Pasów" przeszła o centymetry nad poprzeczką.
Drugą połowę Cracovia zaczęła w szybszym tempie. W 47 min po podaniu z wolnego Hermaniuka, Powroźnik w walce o górną piłkę wyprzedził bramkarza Olchawę, ale jego "główka" minęła minimalnie słupek.
W 50 minucie jeden z wyróżniających się graczy Cracovii Marek Baster przeprowadził szybki rajd lewą stroną, ograł Zagórskiego i podał na 15 metr, gdzie Paweł Zegarek przyłożył nogę i piłka po jego strzale "wylądowała" w prawym, dolnym rogu bramki. Przy tym strzale Zegarek doznał kontuzji kolana, zszedł z boiska. Powrócił na 2-3 minuty, ale kontuzja nie pozwalała mu na grę i zastąpił go Paweł Depa.
Po tej bramce Sandecja próbowała odrobić straty, przez kilka minut lekko przeważała, ale obrona Cracovii grała bardzo uważnie. W 62 min mocny strzał Doruli z wolnego, z ok. 25 metrów, Kwiatkowski wybił w bok, próbował strzelać z kąta Ulucki, po jego uderzeniu piłka spadła z góry na poprzeczkę i wyszła na aut.
W 64 min aktywny Baster wpadł w pole karne, ale w ostatniej chwili zablokowali go obrońcy. W 71 i 72 min mocnymi strzałami z dystansu niepokoił bramkarza gości Skrzyński, Olchawa nie dał się zaskoczyć. W 76 min po centrze Skrzyńskiego, Hermaniuk, stojąc na 7 metrze przed bramką, źle uderzył piłkę głową. Goście próbowali atakować, ale nie mieli już sił, by doprowadzić do remisu.
W 82 min szybka kontra Cracovii, Hrapkowicz zagrał do nie obstawionego Hermaniuka, jego strzał zablokowali obrońcy. Ostatnią szansę na remis miała Sandecja w 87 min, silny strzał Doruli z 25 m wyłapał jednak pewnie Kwiatkowski.
W sumie zasłużony sukces „Pasów", które miały więcej z gry, więcej pozycji. Pewnie grała obrona, w pomocy najlepszy był szybki Baster, po raz kolejny gol (już 16 w tym sezonie) Pawła Zegarka zadecydował o wygranej. Sandecji należą się brawa za ambicję, waleczność, mała była jednak siła ognia ataku. A obrona popełniła praktycznie jeden błąd i to kosztowało gości utratę punktów.

Wywiady:
Ireneusz Adamus, trener Cracovii: - Bardzo cieszą mnie 3 punkty w moim pierwszym meczu w Cracovii. Rywal zaskoczył nas trochę ofensywnym ustawieniem. Grał z wielką determinacją, poświęceniem. A my przez długie minuty graliśmy zbyt nerwowo. Nikt nie potrafił uporządkować naszej gry. Najważniejsze jednak, że są trzy punkty. Dobrze grał Marek Baster, z jego podania padła bramka. Nasza grupa jest bardzo wyrównana, wszystko się w niej może jeszcze zdarzyć. Bardzo ważny dla nas będzie najbliższy mecz 1 maja w Dębicy z Wisłoką.

BOGUSŁAW SZCZECINA, trener Sandecji: - To był dość wyrównany pojedynek, w którym byliśmy bliscy remisu. Jeden błąd zaważył na naszej porażce. Przy strzale Zegarka piłka odbiła się jeszcze od interweniującego Krawczyka i wpadła w sam róg bramki. Wiesiek Olchawa nie mógł tego strzału obronić. Chcieliśmy grać ofensywnie, ale okazało się, że nasz atak nie miał siły rażenia. Zabrakło w nim Kępskiego (kontuzja kostki), mam nadzieję, że zagra w najbliższym meczu w Nowym Sączu z liderem Lublinianką. Cracovii życzę awansu do II ligi, ale moim faworytem w tej grupie jest Polonia Przemyśl (buduje drużynę już od kilku lat), potem Wisłoka.

Paweł Zegarek: - Po podaniu Marka Bastera, zdecydowałem się natychmiast uderzyć piłkę. Po strzale poczułem mocny ból pod kolanem. W pierwszej chwili nawet nie wiedziałem, czy piłka wpadła do siatki. Chciałem wrócić na boisko, ale ból nogi nie ustępował. W poniedziałek okaże się czy to coś groźnego. Mam nadzieję, że to jednak tylko stłuczenie.

KRZYSZTOF ŁÄ˜TOCHA: - Żeby z wyjazdu przywieźć remis, trzeba strzelić co najmniej jedną bramkę. Nasz atak był dzisiaj anemiczny, zabrakło nam siły ognia. Brakowało w nim Kępskiego. A w obronie jeden raz nie upilnowaliśmy Pawła Zegarka i stało się.