2008-10-25 Cracovia - Odra Wodzisław Śląski 0:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Stefan Majewski
pilka_ico
Ekstraklasa , 10 kolejka
Kraków, sobota, 25 października 2008, 15:15

Cracovia - Odra Wodzisław Śląski

0
:
0

(0:0)



Herb_Odra Wodzisław Śląski

Trener:
Janusz Białek
Skład:
Cabaj
Kulig
Milošević
Tupalski
Wasiluk (86' Krzywicki)
Pawlusiński
Kłus
Nowak
Radwański
Moskała (56' Witkowski)
Kaszuba (76' Dudzic)

Ustawienie:
4-4-2

Sędzia: Dawid Piasecki z Słupska
Widzów: ok. 3 000 (+ ok. 30 z Wodzisławia) „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 3000.

zolte_kartki Żółte kartki
Pawlusiński
Milošević
Wasiluk
Gierczak
Małkowski
czerwone_kartki Czerwone kartki
Pawlusiński (90'+1') Kowalczyk (72')
Skład:
Stachowiak
Kłos (44' Hinc)
Kowalczyk
Dymkowski
Szary
Rygel
Kuranty
Gierczak (46' Malinowski)
Małkowski
Korzym
Aleksander (75' Dudek)

Ustawienie:
4-4-2
Zobacz również: Zdjęcia z meczu



Opis meczu

Teraz Pasy!

W porównaniu z poprzednim meczem z Polonią Warszawa w wyjściowym składzie Cracovii zaszła tylko jedna zmiana - miejsce Sławomira Szeligi zajął Przemysław Kulig.

Piłkarze Cracovii bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie. Podopieczni trenera Stefana Majewskiego przejęli inicjatywę na boisku i przez pierwszy kwadrans goście tylko sporadycznie przenosili grę na przedpole bramki Marcina Cabaja.

Już w pierwszej akcji meczu Cracovia mogła objąć prowadzenie. Po szybkiej wymianie piłki w narożniku pola karnego przez Nowaka i Moskałę, ten ostatni podał do Dariusza Pawlusińskiego, który silnie uderzył z 10 metrów, lecz bramkarz gości zdołał wybić piłkę na rzut rożny. W kolejnej akcji - po rzucie rożnym - piłka trafiła do Pawła Nowaka, który strzelił z kilkunastu metrów tuż obok słupka.

Po kwadransie gry przewaga Cracovii nie była już tak zdecydowana jak w pierwszych minutach meczu. Goście częściej przedostawali się na przedpole bramki Marcina Cabaja, lecz nie stwarzali większego zagrożenia.

W 31 minucie Cracovia mogła objąć prowadzenie. Marek Wasiluk posłał doskonałą prostopadłą piłkę do wychodzącego idealnie w tempo Tomasza Moskały, lecz w sytuacji sam na sam z bramkarzem lepszy okazał się Adam Stachowiak, który instynktownie wybił piłkę nogami.

Cracovia nadal przeważała jednak coraz rzadziej kończyła swoje akcje strzałami na bramkę. Trzy minuty przed przerwą z impetem w pole karne wpadł Dariusz Pawlusiński lecz strzelił niecelnie.

Po przerwie zespół Cracovii wyszedł na boisko w niezmienionym składzie.

W 52 minucie Cracovia powinna zdobyć bramkę. Rzut wolny spod linii bocznej boiska wykonywał Paweł Nowak. Wrzuconą w pole karne piłkę głową na długi słupek przedłużył Marek Wasiluk, ale Przemysław Kulig strzelając głową z najbliższej odległości nie trafił do bramki...

W 56 minucie boisko opuścił Tomasz Moskała, a jego miejsce zajął Kamil Witkowski.

W 67 minucie tylko doskonałej interwencji Marcina Cabaja Cracovia zawdzięcza, że nie straciła bramki. Korzym podał wzdłuż linii pola karnego do Daniela Rygiela, który znalazł się sam na sam z bramkarzem Cracovii, lecz "Wąski" zdecydowanym wybiegiem skrócił kąt i zdołał odbić piłkę.

Ostatnie kilkanaście minut meczu Cracovia grała z przewagą jednego zawodnika. W 72 minucie Kowalczyk sfaulował na linii pola karnego wychodzącego na czystą pozycję Jakuba Kaszubę i sędzia usunął piłkarza Odry z boiska. Rzut wolny za ten faul wykonywał Dariusz Pawlusiński, ale Stachowiak zdołał wypiąstkować piłkę.

W 77 minucie Bartłomiej Dudzic zastąpił Jakuba Kaszubę.

Dziesięć minut przed końcem meczu szczęście uśmiechnęło się do Cracovii. Odra wyprowadziła błyskawiczną kontrę po której piłka trafiła w poprzeczkę po strzale Kurantego... W odpowiedzi z rzutu wolnego celnie strzelał Dariusz Pawlusiński, ale zbyt lekko aby pokonać Stachowiaka.

Pięć minut przed końcem meczu boisko opuścił żegnany brawami Marek Wasiluk, którego zastąpił Marcin Krzywicki.

Cracovia rozpaczliwie atakowała. Trzy minuty przed końcem meczu na strzał z dystansu zdecydował się Dariusz Pawlusiński, ale potężnie uderzona piłka minęła bramkę gości.

W 90 minucie meczu drugą - i w konsekwencji czerwoną - kartkę zobaczył Dariusz Pawlusiński i oba zespoły kończyły mecz w dziesięcioosobowych składach.

Źródło: Teraz Pasy! [1]

Interia.pl

Piłkarze Cracovii zremisowali bezbramkowo przed własną publicznością z Odrą Wodzisław w meczu 10. kolejki Ekstraklasy.

Cracovia nie zdołała odnieść drugiego zwycięstwa w tym sezonie, chociaż przez większą część spotkania z Odrą Wodzisław przeważała, a przez kilkanaście minut grała z przewagą jednego zawodnika.

Już w 2. minucie powinno być 1:0. Tomasz Moskała podał do Pawła Nowaka, a ten odegrał szybko do Dariusza Pawlusińskiego, po którego strzale Adam Stachowiak z trudem wybił piłkę na róg.

Po kilku minutach napór "Pasów" osłabł, a mecz się wyrównał i stał się nudny. Tylko od czasu do czasu coś ciekawego działo się pod jedną lub drugą bramką.

W 14. minucie groźnie uderzył z ok. 25 m Maciej Małkowski, ale na posterunku był Marcin Cabaj.

W 32. minucie w sytuacji sam na sam ze Stachowiakiem, po prostopadłym podaniu Marka Wasiluka, znalazł się Tomasz Moskała, ale nie wykorzystał doskonałej okazji.

Druga połowa stała pod znakiem przewagi miejscowych, z której jednak niewiele wynikało.

W 51. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Nowaka i zagraniu Wasiluka piłka trafiła do Kuliga, ale ten strzałem głową z kilku metrów chybił.

W 67. minucie nieoczekiwanie sam na sam z bramkarzem znalazł się Daniel Rygel, ale bramkarz Cracovii zdołał wybić piłkę. Dwie minuty później ładnie uderzył na bramkę gospodarzy Arkadiusz Aleksander, ale golkiper "Pasów" obronił.

Od 72. minuty Odra musiała grać w dziesiątkę. Jacek Kowalczyk sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Jakuba Kaszubę. Sędzia pokazał piłkarzowi z Wodzisławia Śląskiego czerwoną kartkę i podyktował rzut wolny dla Cracovii. Po uderzeniu Pawlusińskiego piłkę odbił Stachowiak, a dobitka Krzysztofa Radwańskiego była nieskuteczna.

Jednak nawet grając w osłabieniu Odra mogła zdobyć gola. Na 10 minut przed końcem meczu piłka - po strzale z ok. 16 m Jacka Kurantego - odbiła się od poprzeczki.

W doliczonym czasie gry Pawlusiński za faul ujrzał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko.

Źródło: Interia.pl/PAP [2]


Cracovia czerwoną latarnią

Trener doprowadzany na konferencję prasową przez kordon ochroniarzy, wściekli, złorzeczący kibice, załamani piłkarze i widmo spadku do niższej ligi. Gdzie jest tak ciekawie? Przy ulicy Kałuży 1 w Krakowie, na stadionie ostatniej drużyny Ekstraklasy - Cracovii.

Sobota po południu, mecz Cracovii z Odrą Wodzisław. Zwycięstwo daje "Pasom" możliwość odbicia się od dna i złapania kontaktu z dolnymi rejonami środka tabeli. Scenariusz pisany przez życie jest jednak inny. Żaden z 17 strzałów oddanych tego dnia przez piłkarzy w biało - czerwonych koszulkach nie wpada do siatki bramkarza Odry i mecz kończy się wynikiem 0:0. Cracovia inkasuje punkt. A właściwie punkcik, bo jak fani krakowskiej drużyny mogą się cieszyć z bezbramkowego remisu na własnym stadionie, dającego im ostatnie miejsce w tabeli?

Rzecz jasna nie cieszą się. Są wściekli, bo po raz kolejny ich drużyna nie wygrywa. Ile to już dni, tygodni bez wygranej w lidze? Lepiej nie mówić... "Aż strach patrzeć w tabelę" - kręci głową napastnik Tomasz Moskała.

Swoją złość sympatycy "Pasów" wyładowują jednak nie na piłkarzach. Również nie na prezesie Januszu Filipiaku, który dzień wcześniej w wywiadzie podkreślał, że klub to dla niego wyłącznie inwestycja. Fani "tradycyjnie" domagają się zwolnienia trenera Stefana Majewskiego.

"Majewski odejdź", "Morderca piłki!", "Nie chcemy cię tutaj!" - takie i inne okrzyki żegnają popularnego "Doktora", który po meczu opuszcza ławkę trenerską i zmierza do szatni. Gdy z niej wychodzi po kilkunastu minutach nie jest już sam. Kroczą przy nim ochroniarze. Kilku panów słusznej postury rozpycha tłum kibiców i prowadzi szkoleniowca na konferencję prasową. Zza ich pleców znów rozlegają się okrzyki, tym razem szydercze. "Brawo Stefan, dziękujemy za punkt", "Odra przecież gra w Lidze Mistrzów" - krzyczą jedni. "Prosimy cię - odejdź" - słychać błagalny głos pana w średnim wieku.

Majewski nie odpowiada, nawet nie patrzy w stronę złorzeczących mu fanów. Wygląda na człowieka, który przyzwyczaił się już do takiej sytuacji i dobrze wie co robić.

Nieoczekiwanie bardziej rozmowny okazuje się prezes, Janusz Filipiak. Nie wsiada do swojego Bentleya, tylko podchodzi do ogrodzenia. Kibice momentalnie milkną, oczekując co też do powiedzenia ma pan w srebrzystym futrze z karakułów.

"Byliście dziś OK. Dobrze dopingowaliście" - mówi prezes, ważąc słowa. "My tylko prosimy, żeby pan zwolnił Majewskiego. Będzie nowy trener?" - pyta błagalnym głosem ktoś z tłumu.

"Będzie dobrze" - zapewnia Filipiak i wsiada do swojej luksusowej limuzyny.

Kilka chwil potem, o tym, że w meczu z Odrą było dobrze przekonuje trener Majewski.

"Zagraliśmy dobry mecz. Boli to, że nie strzeliliśmy gola" - podsumowuje ponad 90 minut zmagań swoich piłkarzy. Po czym zapewnia, że zamierza po raz kolejny "usiąść z nimi i porozmawiać". I to od razu po odnowie meczowej.

"Mogę siąść i rozmawiać, jeśli to tylko coś da" - komentuje słowa trenera pomocnik Cracovii, Paweł Nowak i wolnym krokiem udaje się do samochodu, który zabiera go na basen Comarchu.

Kolejna rozmowa, kolejna analiza meczu ma dać odpowiedź na pytanie, dlaczego Cracovia nie wygrywa, nie zdobywa punktów, choć na pozór ma wszystko co do tego potrzebne. "Doktor" po raz kolejny spróbuje wyprowadzić drużynę z kryzysu, mimo że sam przyznaje, iż tak długiej serii meczów bez zwycięstwa w swojej karierze jeszcze nie miał.

Seria ta może się przedłużyć o kolejne dwa mecze. "Pasy" czekają teraz dwa wyjazdy. Jeśli drużyna wróci z nich bez punktów, lepiej nie myśleć jak przywitają trenera Majewskiego kibice.

A może witać będą już kogo innego? Na stadionie po meczu rozeszła się plotka, że kilka dni temu w siedzibie klubu widziano Wojciecha Stawowego. Dokładnie w tym samym czasie w budynku przebywał Janusz Filipiak. Zbieg okoliczności, halucynacje sfrustrowanego kibica, a może przygotowywany w wielkiej tajemnicy "great come back"? O tym przekonamy się zapewne jeszcze tej jesieni.

Źródło: Rafał Walerowski - Interia.pl [3]

Dziennik Polski

"Pasy" już na samym dnie

Remis, Który Jest Porażką. To był już ósmy z kolei mecz, którego krakowianie nie potrafili wygrać. Ich strzelecka niemoc była porażająca: nie wykorzystali żadnej z 12 okazji bramkowych. Efekt to spadek na ostatnie miejsce w tabeli.

Dwanaście sytuacji bramkowych i ani jednego gola. Tak w największym skrócie można podsumować grę Cracovii w sobotnim meczu z Odrą Wodzisław. Ten remis jest porażką "Pasów", które wobec wygranej Górnika Zabrze zostały "czerwoną latarnią" tabeli.

Piłkarze Cracovii bardzo zdeterminowani przystąpili do tego meczu. Atakowali od pierwszych minut i raz po raz pod bramką Stachowiaka było gorąco. Już w 2 min, po podaniu Nowaka, Pawlusiński strzelał mocno, z 10 metrów, z kąta - i Stachowiak wybił piłkę na róg. A po kornerze Nowak uderzył z 15 metrów, lot piłki próbował jeszcze przeciąć Kaszuba, jednak zabrakło mu kilku centymetrów i futbolówka o pół metra minęła słupek.

"Pasy" nie ustawały w atakach. W 5 min znowu w dobrej sytuacji znalazł się Nowak, uderzył z 14 metrów, piłkę zblokował Dymkowski i Stachowiak bez trudu ją wyłapał. Chwilę potem nastąpiła szybka akcja Moskały, ale jego dośrodkowanie obrońca wybił na róg. W 16 min po rzucie rożnym z bliska uderzał piłkę głową Kulig, ale nie trafiła do bramki.

Po kwadransie gra wyrównała się, goście coraz częściej przechodzili do ataku. W 22 min, po zbyt krótkim wybiciu piłki przez Cabaja, strzelał z 25 metrów Małkowski, ale bramkarz Cracovii zrehabilitował się i złapał futbolówkę.

"Pasy" zerwały się do ataków w ostatnim kwadransie I połowy. W 32 min wydawało się, że musi paść gol: Wasiluk zagrał idealną, prostopadłą piłkę do Moskały, ale ten przegrał pojedynek sam na sam ze Stachowiakiem, który odbił piłkę nogą. W ostatnich minutach tej połowy po centrze Wasiluka Moskała nie sięgnął piłki na 6 metrze.

Początek drugiej połowy należał znowu do Cracovii. W 52 min, po rzucie wolnym bitym przez Nowaka, Kulig główkował na 3 metrze. Kibice widzieli już piłkę w siatce, ale ta minęła słupek. W 59 min z lewej strony mocno dośrodkował Wasiluk, szarżującego Kaszubę ubiegł Stachowiak, odbił piłkę przed siebie. Nikt z krakowian nie zdążył z dobitką.

Potem z każdą minutą Odra radziła sobie coraz lepiej, w środku pola bardzo dobrze rozdzielał piłki najlepszy gracz na boisku - Kuranty. I w 67 min po szybkiej akcji goście mieli wymarzoną sytuację, ale Cabaj okazał się lepszy w pojedynku sam na sam od Rygla. Za moment z 20 metrów uderzał Aleksander, Cabaj był na posterunku.

72 minuta. Kaszuba przed polem karnym ograł Kowalczyka, kiedy wybiegał na czystą pozycję i został obalony przez obrońcę Odry. Słuszna czerwona kartka dla Kowalczyka. Z wolnego mocno strzelał Pawlusiński, ale w środek bramki i Stachowiak sparował piłkę w bok.

Choć "Pasy" ostatnie 15 minut grały z przewagą jednego zawodnika, nie widać tego było na boisku. Akcje gospodarzy z każdą minutą były coraz bardziej nerwowe, chaotyczne. Wprowadzeni na boisko nowi gracze nic pozytywnego nie wnieśli do gry Cracovii.

W 80 min goście wyszli z kontrą, Kuranty zdecydował się na strzał z 18 metrów. Piłka trafiła w górną część poprzeczki i wyszła na aut. Było jeszcze mocne uderzenie Pawlusińskiego z 20 metrów, tuż obok słupka. W 90 min Pawlusiński zaatakował Szarego wślizgiem, sędzia ocenił to jako niebezpieczne zagranie i pokazał mu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę (pierwszą ujrzał w 48 min za dyskusję z arbitrem bocznym).

Krakowianie zagrali na pewno lepiej, niż niedawno w Krakowie z Legią czy Polonią Bytom. Ale trudno zgodzić się z opinią Przemysława Kuliga, że był to bardzo dobry mecz w ich wykonaniu. Były, owszem, dobre momenty, ale były też i okresy przestojów. Zabrakło tego, co w futbolu najważniejsze - celnego strzału. Obrona grała poprawnie, aktywnie włączali się do akcji ofensywnych Kulig i Wasiluk. Pomoc miała różne momenty, "siadła" po przerwie. Żal Moskały, który w ataku był bardzo aktywny, szukał pozycji, ale jego notę obniża zmarnowana stuprocentowa sytuacja.

"Pasy" nie wygrały w ekstraklasie od 15 sierpnia (2-0 z ŁKS w Krakowie). To już ich ósmy kolejny mecz bez zwycięstwa.

Źródło: Dziennik Polski [4]

Gazeta Krakowska

Houston, mamy problem. "Pasy" wylądowały na dnie ligowej tabeli

Koszmar, dramat, tragedia, wstyd. Nie trzeba przeprowadzać specjalnych badań, żeby wytypować słowa najczęściej - poza przekleństwami - używane przez kibiców Cracovii.

Ich drużyna spadła właśnie na samo dno. Remis z Odrą nic jej nie dał. Od soboty "Pasy" mają za plecami już tylko I ligę. - Od ośmiu lat gram w ekstraklasie, ale w takiej sytuacji jeszcze nie byłem - wzdychał 31-letni napastnik "Pasów" Tomasz Moskała.

W krakowskim zespole jest wielu piłkarzy, którzy dobrze pamiętają, jak pod pasiastą banderą bili się nawet o miejsca gwarantujące udział w europejskich pucharach. Dziś nie ma w nich cienia entuzjazmu z tamtych, nieodległych przecież, czasów.

- Kto wie, może to ostatnie miejsce dobrze oddaje nasze możliwości? Może po prostu na więcej nas nie stać? - mówił z rezygnacją w głosie pomocnik Paweł Nowak.

Krakowianie nie wygrali w ekstraklasie już od dziesięciu tygodni. 15 sierpnia pokonali ŁKS 2:0 i jak na razie jest to ich jedyny triumf w obecnym sezonie.

Kibice nie mają wątpliwości, na czyje barki zrzucić odpowiedzialność za beznadziejną statystykę. Od kilku tygodni w mniej lub bardziej wybredny sposób nawołują do zmiany szkoleniowca. - Kiedy Majewski będzie zwolniony? - nagabywała po meczu z Odrą prezesa Janusza Filipiaka grupka fanów. - Będzie - w zaskakujący sposób odparł szef klubu i zatrzasnął za sobą drzwi samochodu. Nie zdążył sprecyzować, kiedy podejmie taką decyzję: jutro, za miesiąc czy za rok. Wcześniej nie miał ochoty na rozmowę z dziennikarzami. - Sorry, panowie - rzucił przez ramię.

Paradoksalnie, Cracovia nie grała w sobotę źle; przynajmniej w pierwszej połowie. Do tego, aby zgarnęła trzy punkty i uprawnione stały się słowa, że powoli wychodzi z kryzysu, nie brakowało wcale tak dużo. Ot, trochę szczęścia i zimnej krwi. Już bowiem w pierwszych minutach gole mogli strzelić Dariusz Pawlusiński i Nowak, a po dwóch kwadransach najlepszą okazję zmarnował Moskała, który przegrał pojedynek z bramkarzem Odry Adamem Stachowiakiem.

- Nikt mi nie powie, że to ja zawaliłem, ale taka jest prawda. Tydzień temu w meczu z Polonią też zmarnowałem dobrą okazję. Gdybym wykorzystał te sytuacje, to może mielibyśmy teraz parę punktów więcej i mówilibyśmy, że kryzys został zażegnany. Ale tak się nie stało, więc brniemy w to dalej - bił się w piersi niewysoki napastnik. Przyznał jednak, że z tak dużą presją na karku ciężko jest trafić do siatki. - Nie ma na świecie takiej drużyny ani takich zawodników, którzy będąc w naszej sytuacji, graliby na luzie i cieszyli się futbolem - stwierdził "Moskit".

Zawodnikom "Pasów" puszczają nerwy. Dariusz Kłus dostał żółtą kartkę za dyskusję z sędzią już... po meczu, a wcześniej, w doliczonym czasie gry, czerwony kartonik zobaczył Pawlusiński.

Krakowianie pretensje powinni mieć jednak tylko do siebie, bo nijak nie potrafili wykorzystać faktu, że w 72 min arbiter usunął z boiska Jacka Kowalczyka za faul na Jakubie Kaszubie.

- Jedyne, czego nam zabrakło, to bramki. To boli najbardziej, bo chyba nikt nie wy obrażał sobie, że przy takiej liczbie sytuacji nie zdobędziemy gola - utyskiwał trener Majewski, zapominając jednak, że w drugiej połowie goście z Wodzisławia też mieli swoje szanse.

Szkoleniowiec "Pasów" zapowiedział, że już w niedzielę będzie z zawodnikami analizował mecz z Odrą i rozmawiał z nimi o trudnym położeniu drużyny. - Dziesięć tygodni bez zwycięstwa. Nie wiem, czy miałem kiedyś taką serię - rozkładał ręce Majewski.

Piłkarze bez euforii przyjmowali perspektywę spotkania i dyskusji ze sztabem szkoleniowym. Wszyscy przyznają zgodnie: "mamy problem i nie wiemy, jak go rozwiązać", ale między wierszami dają do zrozumienia, że nie za bardzo wiedzą, co mają robić na boisku. - Nie można nam przecież odmówić ambicji i zaangażowania. O wiele lepiej by to więc wyglądało, gdyby każdy wiedział, jak ma się zachowywać i ustawiać w trakcie meczu - wrzucał kamyczek do ogródka trenera jeden z zawodników.

Cracovii będzie bardzo ciężko wydostać się z potrzasku. Czekają ją teraz bowiem dwa ciężkie wyjazdy: do Białegostoku i Bełchatowa. Co gorsza, z Jagiellonią nie zagrają z powodu kartek Kłus, Pawlusiński i Marek Wasiluk. Nowak: - Żarty się skończyły. Zaczynają się schody. - Niewiele optymistycznych rzeczy można teraz powiedzieć - zauważył Moskała. - Do głowy przychodzi mi tylko jedna: nie patrzmy w tabelę, jedźmy na następny mecz i spróbujmy coś zmienić.

Źródło: Gazeta Krakowska [5]

Gazeta Wyborcza

Gorzej być nie może - Cracovia na dnie tabeli

Po bezbramkowym remisie z Odrą Wodzisław Cracovia spadła na ostatnie miejsce w ekstraklasie. - Gramy tak, jak umiemy. Tabela ligowa pokazuje na co nas stać - przyznał Paweł Nowak, pomocnik "Pasów".

Po raz kolejny podopieczni trenera Stefana Majewskiego zagrali nieskutecznie i nieporadnie. Odra prezentowała się jeszcze gorzej niż trzy tygodnie temu Polonia Bytom. Mimo to wodzisławianie wywieźli z Krakowa punkt po czterech latach przerwy. Po 10. spotkaniach Cracovia ma w dorobku zaledwie siedem punktów. A wygrana Górnika Zabrze z ŁKS-em (2:0) zepchnęła ich do ligowej otchłani.

W pierwszej połowie gospodarze dziesięciokrotnie strzelali na bramkę przeciwnika, trzy razy celnie. Do tego mieli pięć rzutów rożnych. Bramka jednak nie padła. Najlepszą okazję zmarnował Tomasz Moskała. W 32. min znalazł się sam na sam z Adamem Stachowiakiem, ale trafił jednak w wyciągniętą nogę bramkarza Odry.

0 braku szczęścia mogli mówić Nowak, Przemysław Kulig i Marek Wasiluk. Ten ostatni wykonał nawet rzut wolny zamiast etatowego egzekutora Dariusza Pawlusińskiego. Pod koniec pierwszej połowy do wstrzelonej przez Wasiluka piłki w polu karnym nie zdążył Moskała.

Najbardziej denerwowały proste i niewymuszone straty Cracovii. Niecelne zagrania zdarzyły się niemal każdemu, nawet Marcinowi Cabajowi, który wyrzucił piłkę pod nogi piłkarza Odry.

Kilka minut po przerwie centrował Nowak, piłkę przedłużył głową Wasiluk, a na bramkę uderzał Kulig. Nikt na stadionie nie mógł uwierzyć, że piłka nie wpadła do siatki.

Lekarstwem na nieskuteczność miał być Kamil Witkowski. - Wprowadziłem Kamila, bo Tomek Moskała nie miał szczęścia pod bramką - tłumaczył decyzję Majewski.

Za to w 67. min goście powinni prowadzić 1:0. Daniel Rygel otrzymał idealne podanie, ale przegrał pojedynek z Cabajem. Bramkarz Cracovii zdołał podbić piłkę i skończyło się na rzucie rożnym dla Odry.

Słabo spisał się Jakub Kaszuba, bohater meczu z Polonią Warszawa. W całym spotkaniu nie oddał ani jednego strzału. Jednak w 72. min napastnika Cracovii wychodzącego na czystą pozycję sfaulowal Jacek Kowalczyk i sędzia wyrzucił go z boiska.

Gra w przewadze też nie pomogła krakowianom. - Z mojej perspektywy faul zasługiwał na żółtą kartkę. Kowalczyk mógł to inaczej rozwiązać, ale za błędy się płaci - skomentował Janusz Białek, trener Odry.

I znów kibice byli przekonani, że bramka jest na wyciągnięcie ręki. Rzut wolny do złudzenia przypominał sytuację z sierpniowego meczu z ŁKS-em. Wtedy Pawlusiński zdobył przepięknego gola. Teraz jego potężne uderzenie wybił przed siebie Stachowiak. Bramkarz rywali bez problemów złapał też dobitkę Krzysztofa Radwańskiego.

Dla Cracovii rozpoczął się wyścig z czasem. Gospodarze nie tylko nie potrafili wykorzystać przewagi, ale sami omal nie stracili gola. Po akcji i strzale Jacka Kurantego Cabaja uratowała poprzeczka.

Za moment w doskonałej sytuacji znalazł się Pawlusiński. Zamiast strzelać szukał w polu karnym Bartłomieja Dudzica. Rezerwowy nie odgadł intencji kolegi.

Przed końcem spotkania jeden z kibiców wołał grzecznie do Majewskiego: - Panie Stefanie jakiś wariant taktyczny?

Jeszcze Dariusz Kłus ze wściekłością kopnął piłkę. Tak bardzo niecelnie, że strącił mikrofon telewizyjny stojący w rogu boiska. Tuż przed końcowym gwizdkiem Pawlusiński dostał drugą żółtą kartkę i siły na boisku się wyrównały. - Sędzia okradł nas z dwóch punktów - mówił pomocnik prawie ze łzami w oczach. Dla Pawlusińskiego była to pierwsza czerwona kartka w karierze. - Nie powinna się zdarzyć, ale emocje wzięły górę - tłumaczył zawodnika Majewski.

W drodze do szatni żółtą kartką został jeszcze ukarany Kłus, za pyskówkę z sędzią. Z powodu kartek za tydzień z Jagiellonią Białystok nie zagrają Pawlusiński i Wasiluk.

- W drugiej połowie nie byliśmy już tak szybcy i agresywni. Czasami chcieć to za mało - ocenił Nowak.

Po raz pierwszy w historii Cracovia podzieliła się punktami z Odrą. Dla wodzisławian był to drugi punkt na wyjeździe w tym sezonie.

Po tym remisie potwierdziło się, że „Pasy" będą walczyły o utrzymanie. - Byłby problem, gdyby ktoś nam zarzucił brak zaangażowania lub woli walki. Z teoretycznie słabszymi nie wygrywamy, a co będzie z Arką czy Lechem - zastanawiał się Nowak.

Janusz Białek, trener Odry, podkreślał walory przeciwnika: - Zagraliśmy dobrze w obronie, w ataku Cracovia na wiele nam nie pozwoliła Każda drużyna solidarnie miała po jednej stuprocentowej sytuacji.

Majewskiego najbardziej bolał brak bramki: - Nie wyobrażałem sobie, że przy takiej liczbie okazji nie zdobędziemy gola.

Cracovia nie wygrała meczu od 74 dni. Wczoraj piłkarze wraz z trenerem zastanawiali się nad przyczyną remisu. - Ciężko jest wytłumaczyć coś trenerowi, jeśli nie jest do tego przekonany - podsumował Nowak.

Źródło: Gazeta Wyborcza [6]

Przegląd Sportowy

Zła atmosfera w drużynie. Sięgnęli ligowego dna

Ten sznurek na szyi zaciska się coraz mocniej - mówił załamany Tomasz Moskała, bo Cracovia jest na ostatnim miejscu w tabeli. Napastnik Pasów przyznał też, że w swej długiej karierze jeszcze nie był w tak trudnym położeniu.

Ostatnie miejsce w tabeli jest bardziej konsekwencją fatalnego startu Pasów niż ostatnich występów. Z Polonią Warszawa (1:1) i Odrą w grze krakowian można było dostrzec poprawę formy - co z tego jednak, skoro Pasy nadal nie potrafią wygrywać.

Po raz ostatni, równocześnie jedyny w tym sezonie, zwyciężyły w drugiej kolejce z ŁKS. - Gdy jest się na dole, to nic nie wchodzi i nic nie wychodzi. Musimy się nad tym wszystkim wspólnie zastanowić - przyznał trener Stefan Majewski.

W sobotnim meczu Pasy miały przewagę przez 70 minut, lecz zmarnowały kilka dobrych okazji. Najlepsze mieli Moskała, który przegrał pojedynek z Adamem Stachowiakiem, i Przemysław Kulig, który spudłował głową z 3 metrów! Kilka razy próbował też Dariusz Pawlusiński, lecz celował w Stachowiaka. Najlepszy strzelec Cracovii tuż przed końcem spotkania wyleciał z boiska.

Wcześniej dobrze dysponowany arbiter Piasecki wyrzucił Jacka Kowalczyka z Odry, bo ten powalił na ziemię szarżującego Jakuba Kaszubę. To zdarzenie sprawiło, że wodzisławianie przestali myśleć o zwycięstwie. Odra nie strzeliła gola na Kałuży przez 4 lata, ale podstawowy cel osiągnęła. - Jesteśmy zadowoleni z punktu - podsumował Stachowiak.

0 tym się mówi:

Cracovia kolejny raz udowodniła, że w tej rundzie nie potrafi strzelać goli. Dlatego jest na samym dole ligowej tabeli.

Źródło: Przegląd Sportowy []

Zawodnicy po meczu

Marcin Cabaj (bramkarz Cracovii)

- Mogliśmy strzelić i wygrać, ale oni też mogli strzelić. Mecz skończył się remisem i jest niedosyt - mówi dla Terazpasy.pl bramkarz Cracovii Marcin Cabaj po meczu z Odrą Wodzisław (0:0).

- Jest smutno, ale mogło być jeszcze gorzej. Gdyby nie Twoja znakomita interwencja w 67 minucie Cracovia mogła nie zdobyć nawet jednego punktu...

- Odra miała sytuację sam na sam, był strzał w poprzeczkę... Mówiliśmy o tym w szatni. Mogliśmy strzelić i wygrać, ale oni też mogli strzelić. Mecz skończył się remisem i jest niedosyt.

- Bardzo chcieliście wygrać ten mecz...

- Myślę, że każdy z nas bardzo dużo zdrowia zostawił na boisku. Chłopaki walczyli do końca. Czerwona kartka Darka Pawlusińskiego, czy żółta kartka po meczu dla Darka Kłusa pokazuje, że każdy z nas bardzo chce wygrywać mecze i wreszcie odbić się od dna. Bo to już jest dno! Jeżeli dzisiaj Górnik wygra z ŁKSem to znajdziemy się na ostatnim miejscu w tabeli [Górnik wygrał z ŁKSem 2:0 - przyp. Crac].

- Trener ogłosił, że w niedzielę będziecie mieli spotkanie. Nie wiem czy siedząc na krzesełkach czegoś się nauczycie, można przypuszczać, że będzie to spotkanie motywacyjne. Czy to jest właściwy obszar poszukiwań źródeł problemu, bo akurat ambicji i woli walki trudno Wam odmówić? A może możecie walczyć jeszcze bardziej?

- Może?! Może możemy jeszcze bardziej walczyć?! Nie wiem. Ja w każdym razie widziałem dzisiaj u każdego chłopaka smutek i żal po meczu, a przed meczem ogromną determinację. Pokazaliśmy to na boisku, graliśmy do końca. Były momenty gdy wkradł się marazm i kopanina, ale przez większą część meczu bardzo parliśmy do przodu, chcieliśmy stwarzać sytuacje i zdobyć bramkę. Tej bramki nie udało się zdobyć i to jest największy problem tego meczu. Gdyby ta bramka padła to rozmawialibyśmy teraz w zupełnie innej atmosferze.

- Taką a nie inną atmosferę zbudował nie ten mecz a wyniki, a właściwie ich brak, od początku sezonu. Po tej kolejce najprawdopodobniej spadniecie na samo dno tabeli.

- Jesteśmy nadal w tym samym miejscu, bo co za różnica czy jesteśmy na ostatnim czy przedostatnim miejscu w tabeli?

- Strata do bezpiecznych rejonów tabeli jest coraz większa. Rywale uciekają.

- Niestety...

- Trener Majewski będzie umiał Was w tej sytuacji zmotywować?

- Każdy z zawodników sam na swój sposób się motywuje, bo co może być gorszego dla piłkarza niż zajmowanie ostatniego miejsca w tabeli?

Źródło: Crac/Teraz Pasy! [7]

Tomasz Moskała (napastnik Cracovii)

- Tomku jesteś w stanie podać jakąś racjonalną diagnozę tego co się tutaj dzieje?

- Ja patrzę na to wszystko przez swój pryzmat, nie będę oceniał innych. Mogę tylko powiedzieć, że mam do siebie pretensje o niewykorzystane sytuacje. W piłce liczą się fakty. Skoro miałem stuprocentową sytuację to powinienem ją strzelić i wtedy mielibyśmy pewnie punkty. Tak samo było tydzień temu. Gdybym wykorzystał te sytuacje to może mielibyśmy parę punktów więcej i wtedy można byłoby powiedzieć, że kryzys w jakimś stopniu jest zażegnany. A tak to dalej w tym wszystkim brniemy...

- Może tak by było, ale nie dlatego Cracovia zamyka ligową tabelę, że Tomasz Moskała nie wykorzystał jednej, czy dwóch dobrych sytuacji bramkowych...

- Nie wiem co jest głównym powodem obecnej sytuacji, ale na pewno jednym z powodów jest to, że nie wykorzystałem dobrych sytuacji. Nie ma co tego ukrywać. To nie jest tak, że nie strzelam, schodzę z boiska i mam to gdzieś. Ja o tym wiem i biorę za to odpowiedzialność.

- Trener Twoją niewykorzystaną sytuację tłumaczył brakiem szczęścia i liczył, że szczęście będzie miał Kamil Witkowski. Dlatego Cię zmienił...

- O takich sprawach może mówić tylko trener. Co ja tutaj mogę powiedzieć?

- Parząc w ten sposób tydzień temu w Warszawie mogliście nawet wygrać...

- Do wszystkiego potrzebne jest szczęście. Przy szczęściu mogliśmy wygrać, choć był to mecz bardziej na remis. Ja mogłem strzelić, ale z drugiej strony Mąka miał idealną sytuację i też mógł strzelić...

- Czego, oprócz szczęścia, zabrakło w dzisiejszej sytuacji z 31 minuty?

- Chciałem przerzucić bramkarza, ale uderzyłem zbyt nisko i zdołał odbić piłkę nogą.

- Co trener Majewski powiedział Wam w szatni?

- Niewiele. Będziemy rozmawiać dopiero jutro.

- Prezes Filipiak był w szatni?

- Nie.

- Trener powiedział na konferencji, że musicie się wspólnie zastanowić "nad wszystkim"...

- No to pewnie będziemy się zastanawiać. Przyjdzie trener i będziemy rozmawiać. Ja w tej sprawie nie mogę nic powiedzieć.

- Tomku grasz już długo w piłkę. Byłeś pewnie nie raz w sytuacji w której Twoja drużyna przechodziła mniejszy lub większy kryzys...

- Od ośmiu lat gram w lidze i powiem szczerze, że w tak trudnej sytuacji jak teraz jeszcze nigdy nie byłem... Długo gram w piłkę, ale dla mnie jest to zupełna nowość.

- Nigdy Twoja drużyna nie była na miejscu spadkowym?

- Nie, oczywiście, że nie!

- Jakie to uczucie być piłkarzem drużyny, która zamyka ligową tabelę?

- Na pewno mamy poczucie źle wykonanej roboty. Za nami już dużo rozegranych spotkań i jeżeli nie udaje nam się w tak długim czasie wygrywać meczów, gromadzić punktów to nikt nie czuje się z tym dobrze. Ciężko wyjść z takiego kryzysu. Co tu dużo mówić. Za nami dziesięć spotkań, a my wygraliśmy raptem jeden mecz. Ale nie możemy też za dużo o tym myśleć - za tydzień następny mecz, we wtorek Puchar Polski - tylko wyjść na boisko i grać.

- W niedzielę po raz n-ty będziecie "wszystko" analizować, więc trudno będzie o tym zapomnieć i o tym nie myśleć...

- Jakaś analiza musi być. I tyle...

- Bardzo udanego dla Was meczu z Polonią nie analizowaliście.

- Hm... Nie, no oglądaliśmy przez chwilę ten mecz.

- Nie wolałbyś, żeby ta jesień już się skończyła?

- Nie mogę tak myśleć. Mamy jeszcze kilka spotkań i trzeba starać się coś zrobić w tych meczach. Po co myśleć nad czymś co jest niemożliwe. Jest siedem meczów do końca i trzeba w tych meczach zrobić jakieś punkty. Co mogę więcej powiedzieć?

Źródło: Crac/Teraz Pasy! [8]

Konferencja prasowa trenerów po meczu

2008-10-25 Cracovia - Odra Wodzisław 121.jpg

Trener Janusz Białek: Jesteśmy zadowoleni. Ciężki mecz, ciężki teren, ciężki przeciwnik. Cracovia robiła wszystko, aby mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść. Wydaję mi się, że bardzo dobrze zagraliśmy, szczególnie w defensywie, gorzej w sytuacjach ofensywnych. Mecz walki, było zaangażowanie ogromne z obydwu stron, tak naprawdę tylko dwie sytuacje do strzelenia bramki solidarnie niewykorzystane. W pierwszej połowie, bodajże Moskała, w drugiej Rygel mając idealną sytuację nie potrafił pokonać Cabaja. Generalnie wydaje mi się, że ten remis, w wyniku tej walki boiskowej – zasłużony, i jesteśmy zadowoleni z tego.

- Jak pan ocenia sytuację, po której pański zawodnik musiał opuścić boisko? Czy tam był faul na czerwoną kartę?
Trener Janusz Białek: Z mojej perspektywy nie wiem, czy to był ostatni zawodnik. Faulował, przeciągał się za koszulkę, ale z mojej perspektywy byłem pewny, że to będzie żółta kartka. Będę musiał to sprawdzić. Sam faul na pewno był i to na własne życzenie, bo Kowalczyk mógł tą piłkę wybić daleko w pole i praktycznie byłoby bez konsekwencji. Ale za błędy się płaci i on zapłacił również, ale dobrze, że nie miało to wpływu na wynik meczu.

2008-10-25 Cracovia - Odra Wodzisław 122.jpg

Stefan Majewski: Wydaję mi się, że dzisiaj rozegraliśmy dobre spotkanie, zawodnicy mieli duzo sytuacji. Jedynie czego nam zabrakło to bramki. I to najbardziej boli, bo nie taki sobie wynik wyobrażałem. Nikt nie wyobrażał, że przy takiej ilości sytuacji nie zdobędziemy bramki.

- Komentarz do czerwonej kartki Darka Pawlusińskiego
Stefan Majewski:Sędzia uznał, że to jest agresywna gra i dał mu żółta kartkę, to nie była czerwona tylko druga żółta.

- A komentarz do pierwszej żółtej za niesportowe zachowanie?
Stefan Majewski:Musimy zrozumieć zawodnika w takiej sytuacji, gdzie on to widział inaczej, zdenerwował się i nie wiem co powiedział, bo nie słyszałem. Prawdopodobnie coś w stronę sędziego bocznego i za to pewnie dostał żółtą kartkę. Nie powinno się to zdarzyć, ale emocje wzięły górę.

- Zmiana Witkowsiego za Moskałę coś dała?
Stefan Majewski:Zawodnik nie miał szczęścia, bo tutaj w takich sytuacjach co Tomek miał, to nie jest kwestia umiejętności tylko braku szczęścia. Uważaliśmy, że może inny zawodnik będzie miał to szczęście. Zamiana napastnika za napastnika, nie miałem zastrzeżenia do gry Tomka, tylko myślałem, że akurat Witkowskiemu dopisze szczęście.

- Cracovia może się znaleźć po tej kolejce na ostatnim miejscu w tabeli i stratą dosyć dużą, do strefy bezpiecznej. Co dalej?
Stefan Majewski:Trzeba się zastanowić nad tym, będziemy mieli odnowę, potrenujemy, spotkamy się i porozmawiamy na ten temat. Zastanawiać się nad tym będą ja i zawodnicy wspólnie.

- A zastanawiać się będziecie nad miejscem czy nad grą?
Stefan Majewski:Nad wszystkim

- 10 meczów minęło od ostatniego zwycięstwa. Czy miał pan kiedyś taką passę?
Stefan Majewski:Myślę, że miałem, ale miałem przedtem także bardzo dużo zwycięstw.

- Co dalej, przed dwoma ciężkimi wyjazdami?
Stefan Majewski:Dzisiaj sobie obejrzymy i przeanalizujemy i będziemy mądrzejsi.