2008-11-29 Cracovia - Jagiellonia Białystok 2:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Artur Płatek
pilka_ico
Ekstraklasa , 16 kolejka
Kraków, sobota, 29 listopada 2008, 15:15

Cracovia - Jagiellonia Białystok

2
:
0

(1:0)



Herb_Jagiellonia Białystok

Trener:
Michał Probierz
Skład:
Cabaj
Kulig
Karwan
Polczak
Wasiluk
Pawlusiński
Szeliga (64' Baran,84' Krzywicki)
Nowak
Kłus
Moskała
Witkowski (37' Klich)

Ustawienie:
4-4-2

Sędzia: Marcin Wróbel z Warszawy
Widzów: ok. 3 000 „ok.” nie może być przypisane do zadeklarowanego typu liczbowego o wartości 3000.

bramki Bramki
Pawlusiński (35')
Pawlusiński (62')
1:0
2:0
zolte_kartki Żółte kartki
Wasiluk
Moskała
Klich
Łatka
Zawistowski
Hermes
czerwone_kartki Czerwone kartki
Łatka (54')
Arifović (70')
Skład:
Lech
Lewczuk (85' Thiago)
Skerla
Stano
Łatka
Renusz (66' Kojasević)
Hermes
Zawistowski
Jarecki
Matuszek (76' Pacan)
Arifović


Ustawienie:
4-5-1
Zobacz również: Zdjęcia z meczu



Młoda Ekstraklasa

Opis meczu

Teraz Pasy!

W porównaniu z poprzednim meczem ligowym z Lechem Poznań (0:1) w wyjściowym składzie Cracovii zaszła tylko jedna zmiana. W miejsce pauzującego za żółte kartki Łukasza Tupalskiego od pierwszej minuty wystąpił Michał Karwan.

Od pierwszych minut mecz prowadzony był w szybkim tempie. Żadnej z drużyn nie udało się osiągnąć wyraźnej przewagi, stąd piłka szybko wędrowała spod jednej pod drugą bramkę.

Pierwszą groźną akcję przeprowadziła Cracovia, gdy z prawej strony boiska w pole karne wpadł Dariusz Pawlusiński, ale jego wrzutkę w pole bramkowe zdołał wybić bramkarz. Kilkadziesiąt sekund później bardzo podobną akcję przeprowadziła Jagiellonia, ale Marcin Cabaj w ostatniej chwili zdołał odbić strzał Arifovicia z najbliższej odległości.

W 14 minucie z dystansu uderzył Michał Remusz, ale Cabaj udanie interweniował. Cracovia odpowiedziała cztery minuty później, gdy Tomasz Moskała zakończył błyskawiczną kontrę wrzutką w pole karne do Dariusza Pawlusińskiego, ale ten naciskany przez obrońcę nie zdołał sięgnąć piłki.

W 28 minucie ponownie groźnie było pod bramką Cracovii, gdy w zamieszaniu podbramkowym piłka trafiła w okolice linii 16 metrów do Szymona Matuszka. Piłkarz Jagiellonii uderzył piłkę, która trafiła po drodze w nogi obrońców, ale nie zmyliło to Marcina Cabaja.

Cztery minuty później znowu Marcin Cabaj popisał się znakomitą i szczęśliwą interwencją, gdy ponownie Matuszek strzelał głową z 5 metrów. Wydawało się, że piłka nieuchronnie wpadnie do bramki, gdy bramkarz Cracovii w ostatniej chwili zgarnął ją z linii bramkowej.

Niewykorzystane dobre sytuacje Jagiellonii zemściły się w 35 minucie. Znakomitą akcję lewą stroną boiska przeprowadził Sławomir Szeliga, precyzyjnie wrzucił piłkę do wbiegającego w pole karne Dariusza Pawlusińskiego, który przytomnym strzałem umieścił piłkę w siatce. 1:0 dla Cracovii!

Tuż po zdobyciu bramki trener Artur Płatek dokonał pierwszej zmiany. W miejsce Kamila Witkowskiego wszedł Mateusz Klich. Po tej zmianie rolę wysuniętego napastnika przejął Tomasz Moskała.

Pierwszą połowę zakończył groźny strzał (wrzutka?) Dariusza Pawlusińskiego z rzutu wolnego, po którym piłka nieznacznie minęła górny róg bramki Piotra Lecha.

Po przerwie Cracovia wyszła w niezmienionym składzie.

Już w pierwszej akcji po wznowieniu gry Cracovia była bliska zdobycia drugiej bramki, ale obrońca Jagiellonii zdołał zablokować groźny strzał głową Piotra Polczaka z kilku metrów.

W 54 minucie sędzia usunął z boiska Dariusza Łatkę, który chwilę wcześniej próbował zatrzymać piłkę ręką. Zawodnik Jagiellonii został upomniany za to drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką.

Grającą w liczebnym osłabieniu Jagiellonia nie myślała się poddawać i w 61 minucie Dariusz Jarecki był bliski zdobycia wyrównującej bramki. Po rzucie rożnym napastnik Jagiellonii uderzył z kilku metrów, ale Marcin Cabaj z największym trudem zdołał odbić piłkę.

Odpowiedź Cracovii była natychmiastowa! Paweł Nowak znakomitym podaniem w środku boiska obsłużył Dariusza Pawlusińskiego, który po kilkudziesięciometrowym samotnym rajdzie znalazł się sam na sam z Piotrem Lechem i zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. 2:0 dla Cracovii!

Podobnie jak po pierwszej bramce, tak i przy drugim trafieniu trener Artur Płatek przeprowadził zmianę. Boisko opuścił Sławomir Szeliga, a jego miejsce zajął Arkadiusz Baran. Obaj zawodnicy otrzymali gorące brawa. Szeliga za znakomitą asystę przy pierwszej bardzo ważnej bramce, a Arkadiusz Baran - wiadomo...

W 70 minucie na boisku pozostało tylko dziewięciu piłkarzy Jagiellonii bowiem arbiter usunął z boiska Ensara Arifovicia, który poza boiskiem brutalnie odepchnął kierownika Cracovii.

W 78 minucie trybuny na moment zamarły, gdy na boisku z bólu zwijał się Arkadiusz Baran, który kilka tygodni temu przeszedł poważną operację kręgosłupa. Zawodnik został zniesiony na noszach poza boisko. Wrócił na kilka chwil, ale ostatecznie zmienił go w 84 minucie Marcin Krzywicki.

Cracovia osiągnęła znaczną przewagę i w ostatnich dwudziestu minutach gra toczyła się głównie na połowie Jagiellonii. Bardzo dobre sytuacje do zdobycia bramki mieli Tomasz Moskała i Marcin Krzywicki, ale znakomicie interweniował bramkarz gości Piotr Lech.

Cracovia zasłużenie wygrała zdobywając bezcenne trzy punkty. Ostatni raz na własnym stadionie Pasy wygrały 15 sierpnia 2008 roku - również po dwóch bramkach Dariusza Pawlusińskiego.

Tym meczem Cracovia zakończyła tegoroczne występy na własnym stadionie, który - jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - przez najbliższe dwa lata zostanie gruntownie przebudowany.

Źródło: Teraz Pasy! [1]

Dziennik Polski

Pawlusiński królem przy Kałuży

Nareszcie! Po trzech i pół miesiąca "Pasy" wygrały na swoim boisku. Jagiellonia kończyła mecz w dziewiątkę, bo czerwone kartki dostali Dariusz Łatka i Ensar Arifović.

Trzy i pół miesiąca musieli czekać kibice Cracovii na wygraną swej drużyny w ekstraklasie na własnym stadionie. Po raz ostatni uczyniły to "Pasy" 15 sierpnia w meczu z ŁKS; obie bramki zdobył wówczas Dariusz Pawlusiński. W sobotę znowu popularny "Plastik" wystąpił w głównej roli.

Przez 30 minut lepiej prezentowali się goście, to oni mieli inicjatywę, prowadzili grę. Białostoczanie lepiej poruszali się po nasiąkniętym wodą boisku (w pierwszej połowie padał deszcz), grali szybciej, składniej budowali akcje ofensywne. A krakowianie nie mogli złapać właściwego rytmu gry, cofali się za głęboko.

Trener Cracovii Artur Płatek, widząc nieporadność swoich piłkarzy, dwa razy w ciągu pół godziny zmieniał ustawienie personalne zespołu. Wysoki Wasiluk nie za bardzo radził sobie w środku boiska, toteż po 15 minutach przeszedł na lewą obronę, a jego miejsce zajął Szeliga. Potem trener zaczął grać na dwóch napastników Moskałę i Witkowskiego, Nowak przeszedł do drugiej linii, Szeliga zajął miejsce na lewym skrzydle.

Niewiele to jednak dało; ataki Jagiellonii były groźniejsze, goście mieli w pierwszych 30 minutach kilka okazji bramkowych. W 7 min Kłus z Cabajem w ostatniej chwili zablokowali na 7. metrze Arifovicia, w 28 min strzelał Matuszek, był rykoszet, ale Cabaj nie dał się zaskoczyć. W 32 min z paru metrów, po rogu, główkował Matuszek, ale bramkarz Cracovii zdołał złapać piłkę. W tym czasie "Pasy" zagroziły bramce Piotra Lecha tylko raz: w 18 min, po centrze Moskały, Jarecki na 4 metrze zdjął piłkę z nogi Pawlusińskiego.

Jagiellonia miała inicjatywę, a bramkę zdobyła Cracovia w 35 min - po akcji Szeligi i strzale Pawlusińskiego. Za moment trener Płatek poirytowany słabą grą Witkowskiego zmienił go na Klicha. I to było, jak się potem okazało, dobre pociągnięcie. 18-latek dobrze radził sobie w drugiej linii, starając się wspólnie z Nowakiem uporządkować grę starszych kolegów.

Druga połowa zaczęła się od ataków Cracovii. W 47 min po rzucie rożnym z bliska główkował Polczak, ale piłkę zmierzającą do bramki wybił Jarecki. Trzy minuty później, po akcji Moskały, Nowak uderzył z 17 metrów, pół metra nad poprzeczką.

Bardzo ważne dla przebiegu meczu wydarzenie miało miejsce w 54 min. Łatka otrzymał za zagranie piłki ręką drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną.

Wydawało się, że teraz Cracovia osiągnie przewagę, ale przez parę minut to goście groźniej atakowali. Po rogu w ogromnym zamieszaniu Jarecki uderzył piłkę z 3 metrów, ale świetnie interweniował Cabaj.

Minutę później po szybkiej akcji "Pasów" i strzale Pawlusińskiego było już 2-0 dla gospodarzy. Wszystkie pięć goli, które Cracovia zdobyła jesienią w lidze na stadionie przy ul. Kałuży, jest autorstwa tego piłkarza!

W 64 min trener Płatek zdjął z boiska nieźle grającego tego dnia Szeligę (po meczu trener stwierdził, że gracz nie do końca realizował założenia taktyczne, kibice Cracovii nagrodzili piłkarza gromkimi brawami) i wprowadził na boisko Barana, który w ekstraklasie grał po raz ostatni 3 miesiące temu.

70 minuta. Arifović po odgwizdaniu faulu kopnął piłkę w kierunku boksu Cracovii, ta trafiła drugiego trenera Bartłomieja Zalewskiego. Zareagował na to słownie kierownik "Pasów" Igor Nagraba, co tak rozzłościło Arifovicia, że chwycił działacza Cracovii za nos i odepchnął. Widział to zajście arbiter i od razu pokazał graczowi Jagiellonii czerwoną kartkę.

Ostatnie 20 minut "Jaga" grała więc w dziewiątkę. Wydawało się, że krakowianie pokuszą się o dalsze bramki, ale przez 15 minut nie widać było, że Cracovia gra z przewagą dwóch zawodników. W 79 min mecz zakończył się pechowo dla Barana, który ze skręconą kostką opuścił boisko.

Dopiero w ostatnich minutach "Pasy" miały okazje na podwyższenie wyniku. Najpierw Moskała przegrał pojedynek sam na sam z Lechem, potem Krzywicki w podobnej sytuacji strzelał "szpicem", za słabo, by pokonać dobrego bramkarza gości. Już w doliczonym czasie gry strzał Nowaka z 10 m został w ostatniej chwili zablokowany na róg.

"Pasy" wygrały - i to jest najważniejsze. Do ich gry można mieć wiele uwag, zwłaszcza w pierwszej połowie sporo było niedokładności, złych podań. Bezbłędnie bronił Marcin Cabaj, w obronie brylował Piotr Polczak, udany występ miał Michał Karwan, który zastąpił odsuniętego za kartki Tupalskiego. W pomocy dobre momenty mieli Nowak i Klich. Osobny rozdział to Pawlusiński. W grze zdarzały mu się błędy, niedokładne podania, ale to schodzi na dalszy plan, bo przecież strzelił dwa gole. Był królem na Kałuży.

Jak padły bramki

1-0 Po rajdzie Szeliga podawał w pole karne; nie sięgnął piłki Jarecki, ta dotarła do Pawlusińskiego, który niezbyt czysto uderzył lewą nogą i futbolówka nad Lechem wpadła do siatki.

2-0 Dobra, szybka akcja. Klich podał do Nowaka, ten krosowym podaniem uruchomił Pawlusińskiego, który popędził sam na bramkę i pewnym strzałem po ziemi pokonał Lecha.

Źródło: Dziennik Polski [2]

Gazeta Krakowska

"Pasy" wygrywają, a zadowolony prezes sięga po Ślusarskiego

Po piętnastu tygodniach do piłkarzy "Pasów" znowu uśmiechnęło się szczęście. W sobotę zwyciężyli na własnym stadionie po raz pierwszy od połowy sierpnia.

Krakowianie nie grali olśniewająco, ale to pozornie lepsza Jagiellonia traciła gole i... zawodników. W obu przypadkach po dwie sztuki.

- Styl jest nieważny, po prostu o nim zapomnijmy. Grunt, że mamy punkty - cieszył się najlepszy na boisku Marcin Cabaj.

Zwycięstwo wprawiło prezesa Cracovii Janusza Filipiaka w tak dobry humor, że po meczu z rozpędu ujawnił jeden z głównych celów transferowych klubu. - Rozmawiamy z Bartoszem Ślusarskim - zdradził. - Przystaliśmy już nawet na warunki przedstawione przez jego menedżera. Piłka jest teraz po stronie piłkarza.

Pozyskanie dobrego napastnika (Ślusarski, były piłkarz m.in. Lecha i Groclinu, występuje teraz w pierwszoligowym angielskim Sheffield Wednesday) jest w tej chwili dla "Pasów" priorytetem.

Z dziewięciu goli, które krakowska drużyna strzeliła jesienią w ekstraklasie, tylko jeden był autorstwa zawodnika z ataku (Jakub Kaszuba). Za to aż sześć z nich zdobył Dariusz Pawlusiński. Ostatnie dwa właśnie w sobotę.

- E, tam, nieważne, kto strzela. Nie przykładam do tego wagi - krygował się prawoskrzydłowy Cracovii. - No, może mam małą satysfakcję, ale mnie naprawdę średnio interesują indywidualne statystyki.

Przedwczoraj trafiał do siatki w najbardziej odpowiednich momentach. W 35 min, gdy uciszył coraz groźniej i żwawiej harcujących w polu karnym Cracovii gości oraz w 61 min, chwilę po tym, jak drugą żółtą kartkę za zagranie ręką zobaczył Dariusz Łatka.

- Sędzia nie powinien mi jej pokazać, bo choć dotknąłem piłki dłonią, nie miało to żadnego wpływu na przebieg akcji rywali. Szkoda, bo to był kluczowy moment spotkania - złościł się pomocnik Jagiellonii.

W bardzo osobliwych okolicznościach czerwoną kartkę zobaczył Ensar Arifović. W pewnej chwili podbiegł po piłkę do ławki gospodarzy i ni stąd, ni zowąd złapał za nos kierownika zespołu Cracovii Igora Nagrabę i go popchnął.

- Obraził mnie - tłumaczył się napastnik gości, przyznając, że po raz pierwszy w karierze wyleciał z boiska. Co ciekawe, Nagraba potwierdził wersję zawodnika. - Najpierw jednak z premedytacją kopnął piłkę w naszą stronę. Spytałem go: "Co robisz, ty...". No, i tutaj padło coś ostrzejszego - z rozbrajającą szczerością opisał swoje skandaliczne zachowanie młody kierownik.

Jemu więc też symbolicznie pokazujemy czerwoną kartkę, co w niczym jednak nie zmienia faktu, że w dziewiątkę Jagiellonia mogła co najwyżej pooglądać mroczne, krakowskie niebo.

W pełnym składzie goście bez trudu narzucali Cracovii swoje warunki. W pierwszej połowie trener gospodarzy Artur Płatek próbował na bieżąco animować podopiecznych i rozrzucał ich po różnych pozycjach, trzykrotnie korygując ustawienie zespołu. Szybko też, bo już w 37 min zmienił Kamila Witkowskiego.

- Od 10. minuty zastanawiałem się, czy go zdjąć. Jeżeli ktoś wychodzi na boisko i widzę, że nawet odrobina potu nie pojawiła się na jego ciele, a jego spodenki i koszulka są czyste, to u mnie grać nie będzie - nie szukał łagodnych słów Płatek.

Nie spodobało mu się także zachowanie napastnika, który z boiska schodził z obrażoną miną i od razu udał się do szatni.

Płatka zresztą niełatwo zadowolić. Szkoleniowiec, który od miesiąca pracuje w Krakowie ("Refleksja? Siedem punktów" - odpowiadał) z jednej strony cieszył się z sukcesu, z drugiej wypominał mankamenty.

- Jestem zdziwiony podejściem niektórych zawodników do tego spotkania. Nie wiem, czy to był strach, czy brak umiejętności, ale w tak ważnym meczu trzeba dać z siebie troszkę więcej - analizował.

Szkoda, że nie słyszał prezesa Filipiaka, dla którego występ co drugiego piłkarza to była "rewela". - Trzeba stawiać na młodych, ale transfery też będą - entuzjazmował się szef "Pasów". - Trener chce dwóch skrzydłowych, ofensywnego pomocnika i napastnika? Mamy na to środki - obiecywał.

Odbijająca się od dna Cracovia od św. Mikołaja chciałaby dostać coś jeszcze. - Za tydzień idealnym prezentem byłaby wygrana z Arką Gdynia - wyraził życzenie Cabaj.

Źródło: Gazeta Krakowska [3]

Gazeta Wyborcza

Po 107 dniach przychodzi zwycięstwo Cracovii

Tylu emocji na meczu Cracovii dawno nie było! Najpierw Kamil Witkowski obraził się na trenera, później dwa gole zdobył Dariusz Pawlusiński, a kropkę nad "i" postawił... kierownik drużyny. Cracovia wygrała na własnym boisku po raz pierwszy od ponad stu dni.

Wydarzeniami z tego meczu można byłoby obdzielić całą kolejkę, choć niekoniecznie piłkarską. Był ogromny łut szczęścia i lekkomyślność, była też sytuacja równie kompromitująca, co zabawna. Z tego niespotykanego pojedynku obronną ręką wyszli gospodarze i opuścili strefę spadkową. Na twarzy trenera Artura Płatka próżno było jednak szukać uśmiechu.

Taki piłkarz w Cracovii grać nie będzie

Pierwszą zaskakującą decyzję szkoleniowiec podjął już w 37. minucie, gdy ściągnął z boiska Kamila Witkowskiego. Z początku kibice zastanawiali się, czy napastnik Cracovii nie nabawił się kontuzji, ale chwilę później rozwiane zostały wszelkie wątpliwości. Piłkarz opuścił boisko bez grymasu bólu i nawet nie spojrzał na ławkę rezerwowych. Od razu udał się do szatni i ani myślał podejść do trenera.

Co na to szkoleniowiec? - Jeśli ktoś gra w ekstraklasie, ale po pewnym czasie ciągle ma czyste spodenki i koszulkę, a na jego ciele nie ma ani kropli potu, to u mnie nie będzie grał - wyjaśniał szkoleniowiec. - Od 10. minuty zastanawiałem się, czy zdjąć Kamila. Dostawał kolejne szanse, ale niewiele to przynosiło. Gdy jednak zszedł z boiska, to zespół zaczął grać.

Pierwszą bramkę gospodarze zdobyli jednak dwie minuty przed zejściem Witkowskiego. Sławomir Szeliga doskonale wbiegł w pole karne i podał do Dariusza Pawlusińskiego, nad którym w sobotę czuwały niebiosa. Pomocnik Cracovii tak nieczysto trafił w piłkę lewą stopą, że jeszcze odbiła się od jego prawej nogi i kompletnie zmyliła bramkarza Piotra Lecha. To był pierwszy gol Cracovii na własnym boisku od pięciu spotkań! Zdarzył się w idealnym momencie, bo chwilę wcześniej Marcin Cabaj dwukrotnie zatrzymywał strzały gości.

Od naporu Jagiellonii zaczęła się też druga połowa, ale białostoczanie sami przystopowali te zapędy, gdy Dariusz Łatka dostał drugą żółtą kartkę za niepotrzebne zagranie ręką. Lekkomyślność obrońcy kwadrans później zdeklasował jednak Ensar Arifović. Napastnik Jagiellonii kopnął piłką w Bartłomieja Zalewskiego, trenera przygotowania fizycznego Cracovii. Kilka słów do zawodnika rzucił więc Igor Nagraba, kierownik drużyny, po czym Bośniak... chwycił go za nos i odepchnął. - W takiej sytuacji czerwoną kartkę może dać tylko osoba, która w piłkę nie grała nawet na podwórku - bronił się Arifović. - Popełniłem błąd , ale konsekwencje były zbyt surowe. Zostałem sprowokowany słowami, które nie ujrzą światła dziennego.

Nagraba: - Powiedziałem "co robisz?" w ostrzejszej formie, a zachowanie Arifovicia było niegodne dżentelmena. Kierownik Cracovii po raz kolejny pomógł drużynie zdobyć punkty. Gdy trzy i pół miesiąca temu "Pasy" pokonały na własnym boisku ŁKS, Nagraba przez przypadek wpisał do pierwszego składu Dariusza Pawlusińskiego, który zdobył oba gole.

Boisko po zaledwie 20 minutach gry opuścił Arkadiusz Baran. Pomocnik Cracovii wrócił po operacji kręgosłupa, ale w sobotę skręcił staw skokowy.

Pożegnanie ze stadionem

Na spotkaniu z dziennikarzami trener Płatek wyglądał tak, jakby zwycięstwa Cracovii były codziennością, a w spotkaniu nie wydarzyło się nic godnego uwagi. Chwilę później zaskoczył jeszcze bardziej. - Cieszę się z tego zwycięstwa i to bardzo, ale... byłem naprawdę zdziwiony podejściem niektórych zawodników. Nie wiem, czy to był strach, czy brak umiejętności, czy... Nawet nie wiem jakich słów użyć - zastanawiał się szkoleniowiec.

Sobotnim zwycięstwem piłkarze Cracovii pożegnali się ze stadionem, który przejdzie teraz gruntowną przebudowę. W tym czasie zawodnicy mają korzystać z gościny Hutnika, ale wcześniej przeprowadzą przy ul. Kałuży trening noworoczny. - Mecz z Jagiellonią był prawdopodobnie ostatnim na tym stadionie. Budowa nowego nie zależy od pogody, ale jest związana ze sferą administracyjno-prawną - zaznacza Janusz Filipiak, prezes Cracovii. - Nie ma wielu problemów, tylko należy "poczyścić" odpowiednie dokumenty. Drobne opóźnienia mogą wystąpić, ale prace powinny ruszyć na wiosnę.

Źródło: Gazeta Wyborcza [4]

Trenerzy o meczu

Artur Płatek (trener Cracovii)

To był mecz o dużym ciężarze gatunkowym i to było widać w poczynaniach mojego zespołu. Zgadzam się z trenerem Probierzem, że w pierwszych minutach to Jagiellonia była lepsza. Na szczęście strzeliliśmy gola i to odwróciło mecz. Z każdą minutą nabieraliśmy coraz większej pewności. Mam jednak pretensje do zawodników, bo grając z podwójną przewagą nie potrafiliśmy przeprowadzić szybkich akcji. Byłem zdziwiony podejściem niektórych graczy i nie wiem, z czego to wynikało. Mamy jednak trzy punkty i z tego należy się cieszyć. Arek Baran ma skręcony staw skokowy. Teraz czeka nas ostatni mecz z Arką.

Michał Probierz (trener Jagiellonii)

Ostatnie dziesięć dni były dla na bardzo trudne, bo przegraliśmy dwa mecze pucharowe i dwa ligowe. Widzieliśmy, jak ważne jest strzelić bramkę i jej nie stracić. Myślę, że byliśmy bliżej zdobycia bramki, mieliśmy kilka sytuacji, których jednak nie wykorzystaliśmy. To Cracovia zdobyła gola. Potem straciliśmy drugą bramkę, a w międzyczasie dwóch zawodników, którzy ujrzeli czerwone kartki. Obu sytuacji nie widziałem dobrze z ławki rezerwowych, dlatego też nie chciałbym ich komentować.. Dobrze, że nie straciliśmy trzeciej bramki, bo w końcowym rozrachunku może się liczyć bilans bezpośrednich spotkań. W Białymstoku wygraliśmy 2:0.

Źródło: Cracovia.pl [5]