1958-08-09 Cracovia - Lechia Gdańsk 2:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Edward Jabłoński
pilka_ico
I liga , 15 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, sobota, 9 sierpnia 1958, 17:30

Cracovia - Lechia Gdańsk

2
:
1

(1:1)



Herb_Lechia Gdańsk

Trener:
Henryk Serafin
Skład:
L. Michno
Mazur
Reichel
Szymczyk
Wołoch
Dudoń
Fudalej
Jarczyk
Czarnecki
Gołąb
Kasprzyk

Ustawienie:
3-2-5

Sędzia: Wiktor Koczy z Katowic
Widzów: 12 000

bramki Bramki

Kasprzyk (30')
Kasprzyk (86')
0:1
1:1
2:1
R. Gronowski (2'-wolny)
Skład:
H. Gronowski
Kusz
R. Korynt
Kaleta
Szyndlar
C. Nowicki
Z. Gadecki
Rogocz
Wieczorkowski
Łukasik
R. Gronowski

Ustawienie:
3-2-5



Zapowiedź meczu

Opis meczu

"Mecz niewykorzystanych sytuacji" -
Dziennik Polski

Mecz niewykorzystanych sytuacji

Relacja z Dziennika Polskiego
Denerwowali się mocno zwolennicy biato-czerwonych w ub. sobotą. Napsioczyli zarówno na napastników krakowskich, którzy dali wczoraj pokaz strzeleckich nieudolności, uzyskując przy olbrzymiej wprost ilości sytuacji podbramkowych zaledwie dwie bramki, inna rzecz, ze bramki te liczą się po prostu na „wagę złota” — mogło ich być jednak w meczu z Lechią więcej. Sprawdza się powiedzenie, że Cracovia potrafi wygrywać co drugi mecz-.. Jeżeli jednak krakowscy piłkarze chcieliby temu twierdzeniu zbytnio zaufać, przykrych niespodzianek mogło by być sporo.

Cracovia gra ambitnie. Dzięki ambicji i dużej ofiarności biało-czerwoni wygrywali niejeden mecz z dużo silniejszym od siebie przeciwnikiem. Wczoraj ambicja krakowian stała się także w dużej mierze przyczyną sukcesu. Lechia zalicza się do zawsze groźnych zespołów ligowych — w sobotę jednak została wytrącona zupełnie z konceptu na skutek dobrej gry Cracovii w polu. i tu właśnie mamy całą tajemnicę tak nikłego zwycięstwa Cracovii nad przeciętnie grającym wczoraj przeciwnikiem. Cracovia grała dobrze w polu, potrafiła być groźną także pod bramką przeciwnika. Nie potrafiła jednak strzelać. Napastnicy krakowscy zmarnowali w sobotę tyle dogodnych sytuacji, że co bardziej nerwowi sympatycy tej drużyny siwieli prawie z rozpaczy. Prawdą jest że krakowianie zagrali w osłabionym składzie. W miejsce Manowwkiego wstawiono młodego Czarneckiego, na skrzydle zamiast Opoki zagrał Fudalej, w obronie Wołoch. Mimo jednak słabszego składu trudno usprawiedliwić napastników Cracovii za wyraźną indolencję strzałową. Nadmienić trzeba również, ze stoper Reichel, który po dłuższej przerwie zagrał pierwszy mecz nic był także pełnowartościowym piłkarzom, bojąc się wyraźnie odnowienia kontuzji.
W zespole Krakowskim na dobre noty w ataku zasłużył przede wszystkim niezwykle ruchliwy i szybki Kasprzyk oraz Jurczyk, w pomocy przede wszystkim Dudoń, a w obronie Mazur (cofnął się tam po kontuzji Reichla) i Szymczyk.
W zespole gdańskim słabo zagrał reprezentacyjny stoper Korynt. Co prawda, kiedy ataki krakowian szły środkiem były one często-gęsto rozbijane, nie było w tym jednak wiele zasługi Korynta. Drugi reprezentant wśród gdańszczan bramkarz Gronowski pokazał się z jak najlepszej strony. Jego interwencje były prawic zawsze (prócz dwóch) skuteczne, zaimponował ponadto spokojem i świetnym opanowaniem w najtrudniejszych nawet sytuacjach. Od 20 minuty gdańszczanie grali w dziesiątkę. Boisko opuścił w tym czasie skrzydłowy Wieczorkowski.
ZWYCIĘSTWO W OSTATNICH MINUTACH
Mecz rozpoczął się dla Cracovii niezbyt szczęśliwie, w 4 min. Gronowski z wolnego uzyskał dla gdańszczan prowadzenie. Akcje zmieniają się bardzo szybko; „głos" jednak mają piłkarze Cracovii. W 30 min. Kasprzyk wyrównuje — jest 1:1. W kilka minut później na polu karnym sfaulowany został Gołąb — zarządzoną jednak „jedenastkę" Jarczyk misternie bije... dwa metry od bramki.
Po zmianie stron zawodnicy krakowscy bez przerwy „przesiadują" pod bramką Gronowskiego. Strzelać usiłują wszyscy — wszystkie jednak wysiłki i... piłki idą poza bramkę gdańszczan.

Wydawało się, że wynik nie ulegnie już zmianie, kiedy w 86 min. po rzucie rożnym bitym przez Cracovię pilkę przejął Czarnecki, przedłużył podanie do Kasprzyka i ten strzelił nieuchronnie. Gronowski był bezradny.
Źródło: Dziennik Polski nr 189 z 10 sierpnia 1958 [1]


""Pasiaki" w eksperymentalnym składzie zwyciężają 2:1 drużynę Korynta" -
Przegląd Sportowy

"Pasiaki" w eksperymentalnym składzie zwyciężają 2:1 drużynę Korynta

Relacja z Przeglądu Sportowego
Z uczuciem ulgi opuszczali widzowie w sobotę stadion Cracovii. Przybyli bowiem oni na mecz Cracovia — Lechia w minorowych nastrojach. które potęgowały się wraz z przebiegiem wydarzeń na boisku. Wiadomo było ogólnie, że do ciężkiego meczu o "byt" stanie Cracovia bez wyróżniających się w jej zespole piłkarzy: Opoki, Malarza i Manowskiego, a przeciwnik należy do drużyn, które rzadko w Krakowie zostawiają punkty.

Ten zły nastrój spotęgował się chwilą, gdy drużyny wybiegły na boisko. Ktoś nawet zaklął głośno, bo gospodarze, jak gdyby prowokując zły los wystąpili w pechowych białych spodenkach. Na sędziów czekano trochę dłużej i w tym czasie widownia podziwiała strzeleckie popisy lechitów. rozgrzewających swego bramkarza, który wykazywał fantastyczny refleks i kocią zwinność.
Dokonano przy tym optycznego porównania sił wynikało z niego, ze na przykład Dudoń i Czarnecki — to tylko "połowa chłopa” w porównaniu z Koryntem. Kuszem czy Rogoczem, którym w dodatku otrzaskanie w poważnych zawodach dawało z miejsca przewagę nad trzęsącymi się z tremy Wołochem, Fudajejem i Innymi. Na dobitek złego Już w 3 min. Michno "poszkapił się", przepuszczając bardzo łatwy strzał z wolnego do siatki i... wielu zwolenników Cracovii zbierało się już do wyjścia ze stadionu.
Tymczasem dalszy bieg wypadków zaprzeczył złym nastrojom i prognostykom. "Kucyki” ruszały się żwawo, szybkością i agresją niwelując nieznaczną przewagę techniczną przeciwnika. Toteż twierdza Gronowskiego ani na chwile nie zaznała spokoju. Dostępu do tej twierdzy nie potrafił ustrzec dziwnie w tym dniu powolny, mało zwrotny i grający z wyraźne nonszalancją Korynt.
Cala jedenastka gdańska zgubiła szybko animuszu i grała tak jak gdyby ją najbardziej intrygowało co z tego wyniknie. Dla sprawiedliwości trzeba dodać, że Lechia po kwadransie gry straciła Wieczorkowskiego, który kontuzjowany zszedł z boiska, ale kilka minut przedtem podobny los spotkał Rejchla. Apatia Lechii zaczęła się przy równej sile liczbowej. Powrót Rejchla na boisko przy takiej postawie gdańszczan, był sygnałem do generalnej ofensywy tej strony Cracovii. Trwała ona już do końca meczu i gdyby na podstawie tzw. stuprocentowych sytuacji ustalić wynik tego spotkania, to brzmiałby on 6:2 na korzyść biało-czerwonych. Bo przeciw Jarczyk przestrzelił rzut karny, Fudalej dwukrotnie zakrywał twarz rękami ze wstydu, nie wykorzystując 4-metrowej pozycji. Kasprzyk w idealnej sytuacji zamiast w piłką, kopnął w murawą itd. Itd.
Prezes Cracovii dr Reyduch jest przewodniczącym Woj. Komisji I Planowania Gospodarczego i jest taki jednym ze współdziałającym w tzw. eksperymencie nowosądeckim. Jak wiemy daje to doskonałe rezultaty. Może dlatego prezes Cracovii wyraził swoje placet na eksperymentalny skład Cracovii przeciw Lechii. Powierzono mu w nim role kierownika napadu dlatego, że Lechia tego dnia była wyjątkowo nie trudnym do pokonania przeciwnikiem, ale przede wszystkim dlatego, ze w dniu obaj pomocnicy biało-czerwonych Dudoń i Rejchel wypełniło lukę, jaka mogłaby wytworzyć się w kwintecie ofensywnym Cracovii.

Ponadto cała jedenastka gospodarzy grała z wyjątkowym zębem zdradzając niewątpliwe postępy w polu przygotowania technicznego, kondycyjnego i odporności na niepowodzenia. Było przyjemnie patrzeć, jak rutynowani zawodnicy Mazurem na czele dodawali animuszu młodszym kolegom wnoszący do gry młodzieńczą werwę i zryw.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 127 z 11 sierpnia 1958 [2]


Cracovia ucieka z zagrożonej strefy zwyciężając Lechię 2:1 (1:1)

Na początku meczu Rajchlowi odnowiła się w starciu z Gadeckim kontuzja kolana. Stoper Cracovii musiał opuścić na kilkanaście minut boisko, a wtedy gospodarze cofnęli na pozycję środkowego pomocnika Mazura. Od tego momentu wszystko zaczęło w Cracovii "grać"... Wprawdzie sprzyjającą okolicznością dla biało-czerwonych stało się równoczesne osłabienie liczbowe napadu Lechii, spowodowane kontuzją Wieczorkowskiego (który już do końca meczu nie wrócił na boisko) ale faktem jest również, że zespół krakowski "wszedł w uderzenie" i rozpoczął energiczną ofensywę.

O rozmiarach tej ofensywy świadczy fakt, że bramkarz gdańszczan aż 11 razy piąstkował piłkę na róg, a będąc stale w akcji zapisał się żywo w pamięci widowni krakowskiej, jako goalkeeper wysokiej klasy. Sporo oklasków zebrał również Michno. Zmazał on całkowicie "plamę" przepuszczenia łatwej do obrony bramki, strzelonej z wolnego z odległości około 30 metrów.

Piłkarze Wybrzeża zagrali w Krakowie bardzo słabo. Nieledwie debiutujący w ligowej drużynie Cracovii, Fudalej czy Czarnecki ogrywali bez trudu Korynta, który jak gdyby się uparł rozgrywać każdą piłkę na stojąco. Boczni obrońcy przegrywali pojedynki ze skrzydłowymi i dawali im tyle swobody, że tamci jak gdyby wrastali w ziemię ze zdumienia. Luka, jaka wytwarzała się między napadem a pomocą Lechii niezbyt korzystnie świadczyła o dwójce pomocników gdańskich, gdzie jednak Szyndler wyraźnie przewyższał swojego partnera zarówno inteligencją jak i czystością gry. Napad Lechii rozpoczął grę z wielkim rozmachem. Był to jednak słomiany ogień, na którego podsycanie brakło sił i umiejętności.

Na tle takiego przeciwnika Cracovia wypadła niemal świetnie. Energiczne ciągi do przodu, szybkość, zerwanie z szablonem, ofiarna i nieustępliwa walka - oto co cechowało drużynę gospodarzy. Z wyjątkiem pierwszych minut równej i otwartej gry "warunki" na boisku dyktowali piłkarze w biało-czerwonych dresach. Kasprzyk dwoma zaskakującymi strzałami rozstrzygnął o losach tego spotkania, ale świetne sposobności do poprawy stosunku bramkowego marnowali raz po raz Gołąb, Fudalej i ich koledzy. Trudno się dziwić młodym piłkarzom - Fudalejowi i Czarneckiemu, że nieraz zbyt pochopnie zatrudniali Gronowskiego, jakkolwiek sytuacja tego wymagała przekazania piłki do lepiej ustawionego partnera. Natomiast egoistyczna gra Gołąba usiłującego oddać strzał z każdej, nawet najbardziej niedogodnej pozycji, niweczyła w wielu wypadkach ambitny wysiłek całego zespołu.

Świetny mecz rozegrał Dudoń. Z nr. 6 na plecach był on właściwie dyrygentem napadu, a swoim kolegom z defensywy przychodził z pomocą w każdej trudnej potrzebie. Bez zarzutu grali Mazur i Szymczyk oraz ambitny Wołoch.

Z przebiegu gry warto zanotować następujące momenty: W 3 min. Gronowski z dalekiego płaskiego strzału zdobył prowadzenie. "Czary" wokół bramki Lechii trwające blisko pół godziny przerwał Kasprzyk, decydując się na strzał zza linii pola karnego. Potem nastąpił niewykorzystany rzut karny przez Jarczyka (meta obok słupka) i... "natychmiastowy rewanż" gdańszczan. Rogocz rozminął się na linii bramkowej z piłką po strzale Gadeckiego i sam wpadł do siatki, a piłka wyszła na aut. Później Fudalej, Jarczyk i Gołąb celowali wprost w bramkarza Lechii, a po przeciwnej stronie tej samej sztuki dokonał Nowicki.

W drugiej połowie 45-minutowy napór Cracovii dał wreszcie efekt na 4 min. przed końcowym gwizdkiem. Kasprzyk zdecydował się na strzał zza linii pola karnego i piłka ugrzęzła obok słupka w dolnym rogu bramki.
Źródło: [3]


"Pasiaki" w eksperymentalnym składzie zwyciężają 2:1 drużynę Korynta

Z uczuciem ulgi opuszczali widzowie w sobotę stadion Cracovii. Przybyli bowiem oni na mecz Cracovia - Legia w minorowych nastrojach, które potęgowały się wraz z przebiegiem wydarzeń na boisku. Wiadomo było ogólnie, że do ciężkiego meczu o "byt" stanie Cracovia bez wyróżniających się w jej zespole piłkarzy: Opoki, Malarza i Manowskiego, a przeciwnik należy do drużyn, które rzadko w Krakowie zostawiały punkty.

Ten zły nastrój spotęgował się z chwilą, gdy drużyny wybiegły na boisko. Ktoś nawet zaklął głośno, bo gospodarze, jak gdyby prowokując zły los, wystąpili w pechowych białych spodenkach. Na sędziów czekano trochę dłużej i w tym czasie widownia podziwiała strzeleckie popisy lechitów, rozgrzewających swego bramkarza, który wykazywał fantastyczny refleks i kocią zwinność.

Dokonano przy tym optycznego porównania sił. Wynikało z niego, że na przykład Dudoń i Czarnecki - to tylko "połowa chłopa" w porównaniu z Koryntem, Kuszem czy Rogoczem, którym w dodatku otrzaskanie w poważnych zawodach dawało z miejsca przewagę nad trzęsącymi się z tremy Wołochem, Fudalejem i innymi. Na dobitek złego już w 3 min. Michno "poszkapił się", przepuszczając bardzo łatwy strzał z wolnego do siatki i... wielu zwolenników Cracovii zabierało się już do wyjścia ze stadionu.

Tymczasem dalszy bieg wypadków zaprzeczył złym nastrojom i prognostykom. "Kucyki" ruszały się żwawo, szybkością i agresją niwelując nieznaczną przewagę techniczną przeciwnika. Toteż twierdza Gronowskiego ani na chwilę nie zaznała spokoju. Dostępu do tej twierdzy nie potrafił ustrzec dziwnie w tym dniu powolny, mało zwrotny i grający z wyraźną nonszalancją Korynt.

Cała jedenastka gdańska zgubiła szybko animusz i grała tak, jakgdyby ją najbardziej intrygowało co z tego wyniknie. Dla sprawiedliwości trzeba dodać, że Lechia po kwadransie gry straciła Wieczorkowskiego, który kontuzjowany zszedł z boiska, ale kilka minut przedtem podobny los spotkał Rejchla. Apatia Lechii zaczęła się przy równej sile liczbowej. Powrót Rejchla na boisko przy takiej postawie gdańszczan, był sygnałem do generalnej ofensywy ze strony Cracovii. Trwała ona już do końca meczu i gdyby na podstawie tzw. stuprocentowych sytuacji ustalać wynik tego spotkania, to brzmiałby on 6:2 na korzyść białoczerwonych. Bo przecież Jarczyk przestrzelił rzut karny. Fudalej dwukrotnie zakrywał twarz rękami ze wstydu, nie wykorzystując 4-metrowej pozycji. Kasprzyk w idealnej sytuacji zamiast w piłkę, kopnął w murawę itd., itd.

Prezes Cracovii dr Reyduch jest przewodniczącym Woj. Komisji Planowania Gospodarczego i jako taki jednym ze współdziałających w tzw. eksperymencie nowosądeckim. Jak wiemy daje to doskonały rezultat. Może dlatego prezes Cracovii wyraził swoje placet na eksperymentalny skład Cracovii w meczu przeciw Lechii. Powierzono w nim rolę kierownika napadu pomocnikowi, od dłuższego czasu grającemu w obronie - Gołąbowi. Taki eksperyment powiódł się w sobotę dlatego, że Lechia była tego dnia wyjątkowo nie trudnym do pokonania przeciwnikiem, a przede wszystkim dlatego, że w tym dniu obaj pomocnicy białoczerwonych: Dudoń i Rejchel wypełnili lukę, jaka mogłaby wytworzyć się w kwintecie ofensywnym Cracovii.

Ponadto cała jedenastka gospodarzy grała z wyjątkowym zębem, zdradzając niewątpliwe postępy na polu przygotowania technicznego, kondycyjnego i odporności na niepowodzenia. Było przyjemnie patrzeć, jak rutynowani zawodnicy z Mazurem na czele dodawali animuszu młodszym kolegom, wnoszącym do gry młodzieńczą werwę i zapał.
Źródło: [4]


"Wiele okazji mało bramek. Cracovia zwycięża Lechię" -
Gazeta Krakowska

Wiele okazji mało bramek. Cracovia zwycięża Lechię

Relacja z meczu w dzienniku Gazeta Krakowska
Meczem „stu okazji" można by śmiało nazwać sobotnie spotkanie ligowców Cracovii i gdańskiej Lechii. W II połowie gospodarze niemal bez wytchnienia atakowali bramkę Gronowskiego. Cyfrowy rezultat nieustającej ofensywy „białoczerwonych" był jednak żaden.

Napastnicy Cracovii dobrze kombinowali w polu, ale na polu bramkowym tracili koncept w krytycznych sytuacjach zaporą niemal nie do przebycia był ponadto bramkarz gości, świetnie w tym dniu dysponowany.
Jak to się ostatnio dość często na naszych boiskach zdarza, rozstrzygnięcie padło w końcowej fazie zawodów, kiedy najwytrwalsi nawet zwolennicy zespołu krakowskiego zwątpili Już w : zwycięstwo swych pupilów. — ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Cracovii 2:1 (1:1). Prowadzenie dla Lechii uzyskał w 3 min. z rzutu wolnego Gronowski I, wyrównał w 30 min. Kasprzyk, ten sam zawodnik uzyskali w 36 min. rozstrzygającą bramkę.
Gdańszczanie zagrali w Krakowie bardzo słabo, ustępując gospodarzom pod każdym względem. Nie zdał zupełnie egzaminu w sobotnim meczu reprezentacyjny stoper Korynt. Pewnym usprawiedliwieniem gości Jest fakt, że przez 75 min. grali oni w dziesiątkę bez kontuzjowanego lewoskrzydłowego Wieczorkowskiego.

Gospodarze, którzy wystąpili w mocno zmienionym składzie bez zdyskwalifikowanych Manowskiego i Malarza oraz kontuzjonowanego Opoki, grali przez pełne 90 minut ambitnie i w polu skutecznie. W zwycięskiej drużynie wy¬różnili tlę zwłaszcza Mazur na środku obrony, Dudoń w pomocy oraz młodzi napastnicy Czarnecki i Fudalej.
Źródło: Gazeta Krakowska nr 189 z 11 sierpnia 1958


"Cracovia pokonała gdańską Lechię" -
Echo Krakowa

Cracovia pokonała gdańską Lechię

Relacja z meczu w dzienniku Echo Krakowa cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Echo Krakowa cz.2
Relacja z meczu w dzienniku Echo Krakowa cz.3
Biało-czerwoni nie wykorzystali rzutu karnego i wielu sytuacji podbramkowych

LECHIA: — Gronowski, Kusz, Korynt, Łukasik, Szyndler, Kaleta, Gadecki, Gronowski, Rogocz, Nowicki, Wieczorkowski. CRACOVJA: — Michno, Wołoch, Reichel, Szymczyk, Mazur, Dudoń, Fudalej, Jarczyk, Czarnecki, Gołąb, Kasprzyk. Bramki zdobyli: Gronowski w 4 min., Kasprzyk w 23 1 85 min. gry Sędziował p. Koczy (Katowice).

Zadowoleni z wyniku lecz wyczerpani nerwowo, opuszczali kibice Cracovii stadion po meczu biało - czerwonych z gdańską Lechią. Nawet Opoka, który na skutek kontuzji nie brał czynnego udziału w grze i obserwował spotkanie z trybuny, oświadczył po zawodach:

— Patrzenie kosztowało mnie z pewnością więcej nerwów, aniżeli ewentualna gra na boisku. Nie tylko on się denerwował. Od stanu 1:1 nerwami żyła’ cała niemal 15-tysięczna widownia, oczekująca na zdobycie przez napastników gospodarzy decydującej o zwycięstwie bramki.

— Kiedyż oni strzelą, przecież czas ucieka — denerwowali się niektórzy. Istotnie, wskazówki zegara nieubłaganie posuwały się naprzód, podczas gdy wynik nie ulegał zmianie. Jedenastka biało - czerwonych grała składnie w polu, gubiła się jednak w akcjach pod bramką przeciwnika a napastnicy krakowscy długo nie mogli zmusić do kapitulacji świetnie broniącego R. Gronowskiego. Spisywał się doskonale i na żaden przypadek czy pomyłkę z jego strony nie można było liczyć. Dwukrotnie Fudalej był z nim sam na sam, ale bramkarz Lechii dobrze „wyczul” napastnika biało - czerwonych, świetnie się ustawił i wyłapał oddane z bliskiej odległości strzały. Miał nawet szczęście przy o-bronie rzutu karnego, podyktowanego w 37 min. gry za faul popełniony na Gołębiu. Zdawało się wówczas, że szala zwycięstwa zostanie przechylona na korzyść gospodarzy. Niestety Janczyk przechytrzył sprawę, gdyż kopnięta przez niego piłka zamiast w róg bramki potoczyła się obok słupka na aut. Za chwilę znów notujemy dogodne sytuacje podbramkowe, ale bez upragnionego przez widzów efektu.

— Takie niewykorzystane pozycje lubią się mścić — mówili podczas przerwy kibice. Zwycięstwo już było w kieszeni, a tak nic wiadomo co będzie po przerwie. Ale w drugiej połowie meczu przewaga Cracovii jeszcze bardziej wzrosła. Gronowski miał pełne ręce roboty, doskonale dając sobie radę z niezbyt groźnymi strzałami. Mimo ogromnej przewagi napastnicy biało-czerwonych nie mogli „wydusić” bramki, a do zakończenia meczu brakowało już tylko 5 minut. I wówczas „a-tomowy” daleki strzał Kasprzyka rozstrzygnął losy spotkania. Cracovia wygrała 2:1 (1:1), zapewniając sobie dwa cenne punkty.

Szalona radość ogarnęła kibiców, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z wielkiej wagi odniesionego zwycięstwa. Przecież drużyna — grała w mocno osłabionym składzie. W miejsce zdyskwalifikowanego M a n o w s k i e go wystąpił w ataku Gołąb zaś w pomocy za Malarza — Mazur, na prawej obronie Wołoch, na stoperze Reichel. Wstawienie tego ostatniego było sprawą dość ryzykowną z uwagi na kontuzję kolana, która w zderzeniu z przeciwnikiem odnowiła się w 16 min. gry, co zmusiło Reichla do opuszczenia na kwadrans boiska. Po wejściu nie był już pełnowartościowym zawodnikiem, przeszedł do pomocy zmieniając swą pozycję z Mazurem. Praktycznie drużyna krakowska byłaby poważnie osłabiona, gdyby Lechia nie popełniła błędu. Mianowicie w drużynie gdańskiej zagrał na lewym skrzydle również odczuwający skutki poprzedniej kontuzji Wieczorkowski. W 20 min. kontuzja obojczyka dała znać o sobie i skrzydłowy Lechii musiał opuścić boisko a goście do końca meczu grali w dziesiątkę.

Trzeba przyznać, że biało-czerwoni zagrali niezwykle ambitnie. Cały zespół wyszedł na boisko natchniony jedną przewodnią myślą: dać z siebie wszystko, aby odnieść tak potrzebne zwycięstwo. Ofiarnością l zaciętością wytrącili zupełnie z konceptu przeciwnika. Nie zrazili się nawet utratą w pierwszych minutach bramki, jaka padła z rzutu wolnego bitego z 35 m. przez Gronowskiego. Utworzony „mur" z graczy Cracovii okazał się nieszczelny a zasłonięty Michno przepuścił łatwą na ogół do obrony piłkę. Zrehabilitował się za to później przytomnie broniąc niezwykle groźne i z bliska oddane strzały Gronowskiego czy Gądeckiego.

Drużyna gdańska znacznie ustępowała w tym meczu gospodarzom, a jednym z najsłabszych zawodników w zespole Lechii byt stoper Korynt.
Źródło: Echo Krakowa nr 185 z 11 sierpnia 1958


Mecze sezonu 1958

Cracovia_herb 1958 Trening Noworoczny  Zwierzyniecki Kraków 1958-02-02 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 6:1  Victoria Jaworzno 1958-02-09 Victoria Jaworzno - Cracovia 0:2  BBSV Bielsko 1958-02-15 BBTS Bielsko-Biała - Cracovia 1:3  Ślęza Wrocław 1958-02-23 Ślęza Wrocław - Cracovia 0:0 k.1:3  Tarnovia Tarnów 1958-03-06 Tarnovia Tarnów - Cracovia 1:0  Hutnik Kraków 1958-03-09 Cracovia - Hutnik Nowa Huta 3:2  ŁKS Łódź 1958-03-16 Cracovia - ŁKS Łódź 2:1  Legia Warszawa 1958-03-22 Legia Warszawa - Cracovia 2:1  Górnik Zabrze 1958-03-30 Cracovia - Górnik Zabrze 1:5  Wawel Kraków 1958-04-06 Cracovia - Wawel Kraków 1:0  Wisła Kraków 1958-04-07 Wisła Kraków - Cracovia 0:2  Lechia Gdańsk 1958-04-13 Lechia Gdańsk - Cracovia 3:0  Wisła Kraków 1958-04-20 Wisła Kraków - Cracovia 1:2  Ruch Chorzów 1958-04-26 Cracovia - Ruch Chorzów 0:5  Gwardia Warszawa 1958-05-04 Cracovia - Gwardia Warszawa 5:0  Polonia Bydgoszcz 1958-05-18 Polonia Bydgoszcz - Cracovia 2:1  Cuiavia Inowrocław 1958-05-20 Cuiavia Inowrocław - Cracovia 3:2  Garbarnia Kraków 1958-05-31 Cracovia - Garbarnia Kraków 0:1  Polonia Bytom 1958-06-05 Polonia Bytom - Cracovia 3:0  Odra Opole 1958-06-09 Cracovia - Budowlani Opole 5:1  Zagłębie Sosnowiec 1958-06-15 Cracovia - Stal Sosnowiec 2:2  Honvéd Budapeszt 1958-06-21 Cracovia - Honvéd Budapeszt 1:3  Calisia Kalisz 1958-07-05 Calisia Kalisz - Cracovia 3:1  Start Łódź 1958-07-06 Start Łódź - Cracovia 0:0  Zwierzyniecki Kraków 1958-07-13 Zwierzyniecki Kraków - Cracovia 2:5  ŁKS Łódź 1958-07-20 ŁKS Łódź - Cracovia 3:0  Legia Warszawa 1958-07-27 Cracovia - Legia Warszawa 2:1  Kolejarz Wieliczka 1958-07-30 Kolejarz Wieliczka - Cracovia 2:2  Górnik Zabrze 1958-08-03 Górnik Zabrze - Cracovia 5:1  Lechia Gdańsk 1958-08-09 Cracovia - Lechia Gdańsk 2:1  Wisła Kraków 1958-08-14 Cracovia - Wisła Kraków 1:1  Ruch Chorzów 1958-08-16 Ruch Chorzów - Cracovia 2:1  Gwardia Warszawa 1958-08-24 Gwardia Warszawa - Cracovia 3:1  Lublinianka Lublin 1958-08-25 Unia Lublin - Cracovia 5:3  Polonia Bydgoszcz 1958-09-07 Cracovia - Polonia Bydgoszcz 6:0  Szczakowianka Jaworzno 1958-09-10 Szczakowianka Szczakowa - Cracovia 1:3  Wawel Kraków 1958-09-13 Cracovia - Wawel Kraków 2:1  Krakowski OZPN (juniorzy) 1958-09-17 Cracovia - Krakowski OZPN (juniorzy) 2:3  Hutnik Kraków 1958-09-19 Hutnik Nowa Huta - Cracovia 2:2  Stal Rzeszów 1958-09-21 Stal Rzeszów - Cracovia 4:2  Kraków (oldboje) 1958-09-24 Cracovia - Kraków (oldboje) 3:1  Victoria Częstochowa 1958-09-26 Victoria Częstochowa - Cracovia 4:3  Polonia Bytom 1958-10-12 Cracovia - Polonia Bytom 0:2  Kabel Kraków 1958-10-15 Cracovia - Kabel Kraków 3:1  Odra Opole 1958-10-19 Budowlani Opole - Cracovia 2:0  Unia Oświęcim 1958-10-23 Unia Oświęcim - Cracovia 0:1  Zagłębie Sosnowiec 1958-10-26 Stal Sosnowiec - Cracovia 1:4  Polonia Bytom 1958-11-09 Cracovia - Polonia Bytom 0:5  Czarni Szczecin 1958-11-16 Czarni Szczecin - Cracovia 2:3  Unia Tarnów 1958-11-23 Cracovia - Unia Tarnów 0:0  Wawel Kraków 1958-11-30 Cracovia - Wawel Kraków 1:3