2021-03-12 GKS Tychy - Comarch Cracovia 4:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

GKS Tychy - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Krzysztof Majkowski
Hokej.png
2 kolejka, 2 runda, etap II, Polska Hokej Liga - hokej mężczyzn
Tychy, piątek, 12 marca 2021, 18:00

GKS Tychy - Comarch Cracovia

4
:
2

(3:0; 0:0; 1:2)

Sędzia: Przemysław Gabryszak, Tomasz Radzik (główni) - Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi)
Widzów: 0 (Mecz ze względu na zagrożenie epidemiologiczne odbywał się bez kibiców.)


Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaček
Skład:
Raszka

Ciura
Biro
Gościński
Komorski
Jeziorski

Seed
Martin
A. Szczechura
Cichy
Mroczkowski

Pociecha
Kotlorz
Dupuy
P. Szczechura
Wronka

Mesikämmen
Bizacki
Marzec
Rzeszutko
Witecki
Bramki
3:22 A. Szczechura (Mroczkowski, Martin)
12:10 Komorski (Gościński)
12:46 Mroczkowski (Cichy, A. Szczechura)


58:52 Komorski (Witecki, Pociecha) EN
1:0
2:0
3:0
3:1
3:2
4:2



41:35 Ferrara
42:35 Sołowjow (Ignatowicz, Welsh)

Kary
41 min. (w tym Dupuy 5+20) 8 min.
Skład:
Pieriewozczikow

Dudaš
Ignatowicz
Sołowjow
Welsh
Kapica

Kostromitin
Saukko
Drzewiecki
Němec
Tiala

Gutwald
Doherty
Murphy
Goodwin
Ferrara

Gula
Šaur
Brynkus
Ježek
Csamangó

Opis meczu

"Comarch Cracovia tym razem musiała uznać wyższość mistrzów Polski" -
Gazeta Krakowska

Comarch Cracovia tym razem musiała uznać wyższość mistrzów Polski

Rywalizacja GKS Tychy z Comarch Cracovią jest niezwykle zacięta. Po dwóch meczach półfinałowych jest 1:1. Gra się do czterech wygranych. Kolejne dwa mecze w poniedziałek i wtorek (godz. 19) w Krakowie.

Słaby początek "Pasów"

Po czwartkowej wiktorii, tym razem „Pasy” słabo zaczęły mecz. Już w 3 min Pieriewozczikow musiał wyciągnąć krążek z siatki. Mroczkowski objechał bramkę, wyłożył „gumę” do A. Szczechury, który natychmiast strzelił i zdobył gola. Goście ruszyli do odrabiania strat, ale uderzenie Ferrary i Saukko odbił Raszka.

W 12 min precyzyjnym strzałem popisał się Komorski – krążek odbił się od słupka i wpadł do bramki. Goście jeszcze nie otrząsnęli się po tym ciosie, a 36 sekund później stracili kolejnego gola – Mroczkowski trafił pod poprzeczkę. Jeszcze w tej odsłonie w ogromnym zamieszaniu pod tyską bramką chybił Ferrara, a po chwili bramkarz obronił strzał Ignatowicza.

W pierwszym meczu Raszka nie był najmocniejszą postacią swojej drużyny, w rewanżu stanowił zaporę nie do przebycia dla krakowian. Miał też szczęście, jak choćby w 26 min, gdy Csamango nie trafił do pustej bramki.

Przełamanie Comarch Cracovii

Comarch Cracovia przełamała niemoc w trzeciej tercji. W odstępstwie minuty najpierw Ferrara, a 60 sekund później Sołowjow sprawili, że „Pasy” złapały jeszcze kontakt z rywalem. Po chwili lodowisko z karą meczu opuścił Dupuy, który kijem sfaulował Kapicę. Mnożyły się kary, krakowianie walczyli o remis.

Gol do pustej bramki

W 58 min Nemec uderzył nad poprzeczką, a potem trener Rudolf Rohaczek wycofał bramkarza i „Pasy” grały w przewadze. Ale niebawem straciły gol, bo Komorski trafił do pustej bramki. Na tym skończyły się emocje. Tyszanie doprowadzili do remisu w rywalizacji 1:1. Kolejne dwa mecze w poniedziałek i wtorek w Krakowie o godz. 19.
Jacek Żukowski
Źródło: Gazeta Krakowska 12 marca 2021 [1]


"Wyciągnęli wnioski" -
Hokej.net

Wyciągnęli wnioski

Hokeiści GKS-u Tychy w ciągu 24 godzin przeszli metamorfozę. Podopieczni Krzysztofa Majkowskiego pokonali na własnym lodzie Comarch Cracovię 4:2, a co za tym idzie wyrównali stan półfinałowej rywalizacji.

Nie raz i nie dwa pisaliśmy, że każdy mecz fazy play-off jest jak nowy rozdział książki. To kolejna historia, na którą wpływ ma wiele czynników. Dziś tyszanie zaprezentowali inne oblicze niż wczoraj. Byli agresywniejsi i kreowali więcej okazji, ale w trzeciej odsłonie nie uniknęli błędów.

Tajemnicą szatni pozostaje to, co swojemu zespołowi powiedział trener Krzysztof Majkowski. Choć na słowach się nie skończyło, bo szkoleniowiec mistrzów Polski zdecydował się też na kilka korekt w składzie. Na trybunach znaleźli się Peter Novajovský i Radosław Galant, a w zestawieniu meczowym: Brycen Martin (wystąpił w parze z Jasonem Seedem) oraz Jakub Witecki (zagrał w ataku z Szymonem Marcem i Jarosławem Rzeszutką). Z kolei trener Rudolf Roháček dokonał korekty tylko pozycji drugiego bramkarza: Jacka Szczepanika zastąpił Łukasz Hebda.

– Dziś zabraliśmy z szatni to, o czym wczoraj zapomnieliśmy. Mam tu na myśli część mężczyzny, czyli „big cojones” – zaznaczył Majkowski.

Imponujący początek

Tyszanie na prowadzenie wyszli już po 202 sekundach gry. Christian Mroczkowski objechał bramkę, a następnie dograł do ustawionego w korytarzu międzybulikowym Alexandra Szczechury. 30-letni skrzydłowy długo się nie zastanawiał i oddał strzał, a guma zatrzepotała w siatce.

„Pasy” chciały szybko odrobić straty, ale Ondřej Raszka w dobrym stylu obronił uderzenia Luke’a Ferrary, Taaviego Tiali i Villego Saukko.

W 13. minucie na 2:0 podwyższył Filip Komorski, który zaskoczył Dienisa Pieriewozczikowa uderzeniem z nadgarstka. Gospodarze poszli za ciosem i 36 sekund później zdobyli trzeciego gola. Na listę strzelców wpisał się Christian Mroczkowski.

Tyszanie mieli ogromny komfort gry. Dobrze się bronili, ale trzeba przyznać, że mieli też wsparcie w osobie swojego golkipera. Ondřej Raszka radził sobie dziś wyśmienicie i w kilku sytuacjach był jak ściana.

– Po tym słabszym początku, udało nam się wyraźnie rozkręcić. Dochodziliśmy do swoich szans, ale brakowało skuteczności – powiedział Jakub Šaur, defensor „Pasów”.

Dwa ciosy krakowian

Nadzieje Cracovii odżyły na początku trzeciej odsłony. Podopieczni Rudolfa Roháčka w ciągu 60 sekund zdobyli dwa gole i złapali kontakt z rywalem. Najpierw po lodzie huknął Luke Ferrara, a później uderzenie z linii niebieskiej Maksima Ignatowicza do bramki przekierował Jewgienij Sołowjow.

Tymczasem trójkolorowi sami komplikowali sobie sytuację. Chwilę później za uderzenie Damiana Kapicy do szatni odesłany został Jean Dupuy i „Pasy” przez pięć minut mogły grać w przewadze. Nie wykorzystały tej sytuacji, a na dodatek złapały wykluczenie.

Na 81 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry Rudolf Roháček postawił wszystko na jedną kartę i zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Ta zagrywka nie przyniosła zamierzonego efektu. Do gumy dopadł Filip Komorski i umieścił ją w pustej bramce.

– Zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Choć w trzeciej tercji, po dwóch mocnych ciosach, upadliśmy na kolana, ale potrafiliśmy z nich powstać. To jest najważniejsze – zaznaczył „Komora”, który zdobył dziś swojego 150. gola w ekstralidze. – Doczekałem się w końcu, ale trochę to mi ciążyło.
Radosław Kozłowski
Źródło: Hokej.net 12 marca 2021 [2]


Filmy