1990-09-15 Sandecja Nowy Sącz - Cracovia 1:2: Różnice pomiędzy wersjami
Benedictus (Dyskusja | edycje) |
(youtube, Replaced: â → - (2)) |
||
Linia 40: | Linia 40: | ||
}} | }} | ||
===Opis meczu=== | ===Opis meczu=== | ||
Kto jedynie trzy razy strzela na bramkę przeciwnika nie powinien liczyć na wymierne zyski. Tym razem teoria rozminęła się z praktyką. Miała bowiem w sobotę Cracovia tzw. dzień konia - znajdując się, praktycznie przez 90 minut, w defensywie (chwilami dosyć rozpaczliwej) właściwie tylko trzykrotnie zbliżyła się w sąsiedztwo Sejuda i... zagarnęła całą pulę A to dzięki przytomności [[Stanisław Owca|Owcy]] (po dośrodkowaniu, ładne przyjęcie piłki i strzał z tzw. powietrza) i opanowaniu duetu | Kto jedynie trzy razy strzela na bramkę przeciwnika nie powinien liczyć na wymierne zyski. Tym razem teoria rozminęła się z praktyką. Miała bowiem w sobotę Cracovia tzw. dzień konia - znajdując się, praktycznie przez 90 minut, w defensywie (chwilami dosyć rozpaczliwej) właściwie tylko trzykrotnie zbliżyła się w sąsiedztwo Sejuda i... zagarnęła całą pulę A to dzięki przytomności [[Stanisław Owca|Owcy]] (po dośrodkowaniu, ładne przyjęcie piłki i strzał z tzw. powietrza) i opanowaniu duetu - [[Łukasz Hermaniuk|Hermaniuk]] - [[Piotr Gruszka|Gruszka]] (pierwsza wizyta "pasiaków" w II połowie, na przedpolu Sandecji, spokojne rozegranie piłki i strzał, po którym futbolówka "zdjęła pajęczynę" z lewego "okienka" bramki sądeczan). <BR> | ||
Gospodarze, jako się rzekło, posiadali inicjatywę, wcale ładnie | Gospodarze, jako się rzekło, posiadali inicjatywę, wcale ładnie "kombinowali", ale byli cokolwiek bezradni, gdy przyszło do forsowania krakowskich linii zaporowych, usytuowanych na wysokości pola karnego. A kiedy już udało się im wejść w "szesnastkę" to marnowali okazje (Orzeł, Micor, T. Szczepański). Gola zdobyli jakże pięknego (wolej Pacholika z ok. 20 metrów), kilkakrotnie też musiał się [[Marek Holocher|Holocher]] sporo "nafruwać", by zażegnać niebezpieczeństwo. Ktoś stwierdził, że remis byłby sprawiedliwszy. Teoretycznie miał rację...<BR> | ||
Na koniec o kartkach. Z ich ilości wynikałoby, że na boisku w Nowym Sączu była prawdziwa jatka. A tu nic z tych rzeczy. Owszem, grano ostro, ale bez brutalności. Zaś | Na koniec o kartkach. Z ich ilości wynikałoby, że na boisku w Nowym Sączu była prawdziwa jatka. A tu nic z tych rzeczy. Owszem, grano ostro, ale bez brutalności. Zaś "czerwień" dla Owcy to już nieporozumienie. | ||
Źródło: ''Tempo'' | Źródło: ''Tempo'' | ||
[[Kategoria: 1990/91 III liga grupa VIII]] | [[Kategoria:1990/91 III liga grupa VIII]] |
Wersja z 21:59, 7 sty 2009
data kolejki
|
III liga grupa VIII , 6 kolejka Nowy Sącz, sobota, 15 września 1990
(1:1)
|
|
Skład: Sejud Nosal Bodziony Sowiński Dorula Brotoj (46' Kociołek) Pietrzak Orzeł T. Szczepański Pacholik Micor |
Sędzia: B. Baran z Krosna
|
Skład: Holocher Ziętara Duda Leśnowolski Kubik Gruszka Hajduk (51' Sajnog) Wrześniak Owca Czarnik (66' Siemieniec) Hermaniuk |
Opis meczu
Kto jedynie trzy razy strzela na bramkę przeciwnika nie powinien liczyć na wymierne zyski. Tym razem teoria rozminęła się z praktyką. Miała bowiem w sobotę Cracovia tzw. dzień konia - znajdując się, praktycznie przez 90 minut, w defensywie (chwilami dosyć rozpaczliwej) właściwie tylko trzykrotnie zbliżyła się w sąsiedztwo Sejuda i... zagarnęła całą pulę A to dzięki przytomności Owcy (po dośrodkowaniu, ładne przyjęcie piłki i strzał z tzw. powietrza) i opanowaniu duetu - Hermaniuk - Gruszka (pierwsza wizyta "pasiaków" w II połowie, na przedpolu Sandecji, spokojne rozegranie piłki i strzał, po którym futbolówka "zdjęła pajęczynę" z lewego "okienka" bramki sądeczan).
Gospodarze, jako się rzekło, posiadali inicjatywę, wcale ładnie "kombinowali", ale byli cokolwiek bezradni, gdy przyszło do forsowania krakowskich linii zaporowych, usytuowanych na wysokości pola karnego. A kiedy już udało się im wejść w "szesnastkę" to marnowali okazje (Orzeł, Micor, T. Szczepański). Gola zdobyli jakże pięknego (wolej Pacholika z ok. 20 metrów), kilkakrotnie też musiał się Holocher sporo "nafruwać", by zażegnać niebezpieczeństwo. Ktoś stwierdził, że remis byłby sprawiedliwszy. Teoretycznie miał rację...
Na koniec o kartkach. Z ich ilości wynikałoby, że na boisku w Nowym Sączu była prawdziwa jatka. A tu nic z tych rzeczy. Owszem, grano ostro, ale bez brutalności. Zaś "czerwień" dla Owcy to już nieporozumienie.
Źródło: Tempo