2009-01-11 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 1:3

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Zagłębie Sosnowiec - hokej mężczyzn herb.png


Hokej.png
5 kolejka, I runda, etap II, Ekstraliga
Sosnowiec, niedziela, 11 stycznia 2009, 17:00

Zagłębie Sosnowiec - Cracovia

1
:
3

(0:1; 1:2; 0:0)

Sędzia: Przemysław Kępa
Widzów: 2000


Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaczek
Skład:
Jaworski (39:06 Dzwonek)

Banaszczak
Marcińczak
Bernat
T.Da Costa
Antonović

Kuc
Duszak
Opatovsky
Lezo
Ślusarczyk

B.Piotrowski
Wilczek
Jaros
Biela
Podlipni

Podsiadło
Pawlak
M.Kozłowski
T.Kozłowski
G.Da Costa
Bramki

Duszak (21:10)
0:1
1:1
1:2
1:3
Dudas (9:23)

Vercik (36:40)
Drzewiecki (39:06)
Skład:
Radziszewski

Csorich
Dudas
L.Laszkiewicz
Słaboń
D.Laszkiewicz

Kłys
Noworyta
Mihalik
Pasiut
Badzo

Dulęba
Skinnari
M.Piotrowski
Kowalówka
Drzewiecki

Witowski
Guzik
Vercik
Rutkowski
Radwański

Opis meczu

Dziennik Polski

Na lodzie było momentami bardzo gorąco. Sędzia nałożył kary meczu na dwóch zawodników "Pasów", jednego Zagłębia i wyrzucił z boksu trenera gości Rudolfa Rohaczka (oglądał potem mecz z trybuny VIP).

Od początku mecz był szybki, obfitował w groźne sytuacje. Przewagę mieli krakowianie, co udokumentowali bramką zdobytą w 10 min. Gospodarze grali w osłabieniu, L. Laszkiewicz zza bramki podał do nadjeżdżającego Dudasza, a ten pokonał Jaworskiego. W 19 i 20 min Radziszewski wygrał pojedynki sam na sam z Opatovskym i Podlipnim.

Atmosfera na trybunach była gorąca, miejscowi kibice mieli pretensje do arbitra i w pierwszej tercji rzucali pestkami słonecznika na lód. Kulminacja emocji (nie tych sportowych) nastąpiła tuż po zakończeniu pierwszej tercji. Teddy Da Costa i Leszek Laszkiewicz po opuszczeniu ławki kar wszczęli bójkę. Obaj otrzymali po karze meczu. Potem doszło do incydentu w tunelu, arbiter nałożył karę meczu na D. Laszkiewicza, a trenera Rohaczka odesłał na trybuny.

Na początku II tercji "Pasy" przez 5 minut grały w osłabieniu, w 22 min wykorzystali to gospodarze i Duszak strzałem z bliska wyrównał. Niesieni żywiołowym dopingiem gospodarze atakowali non stop. Ale nie byli w stanie pokonać bramkarza Cracovii, który bronił jak w transie, wygrał kolejne pojedynki sam na sam z Podlipnim, Bernatem.

W końcówce tercji do głosu doszła Cracovia i zdobyła dwa gole. W 37 min popisową akcję Radwański - Słaboń - Verczik wykończył celnym strzałem z 4 metrów ten ostatni. Na 54 sekundy przed końcową syreną w ogromnym zamieszaniu Drzewiecki wepchnął krążek do siatki.

Po tym golu w bramce gospodarzy nastąpiła zmiana, w miejsce Jaworskiego wszedł Dzwonek. Początek tej odsłony znowu należał do Zagłębia, w 42 min Jaros spudłował z dwóch metrów. "Pasy" przetrzymały chwilowy napór gospodarzy i kontrolowały już do końca meczu wydarzenia na tafli. Bliscy podwyższenia wyniku byli Słaboń, S. Kowalówka, Verczik. Ale Dzwonek w bramce spisywał się bardzo dobrze.

Na dwie i pół minuty przed końcem meczu trener gospodarzy zdjął bramkarza, wprowadził szóstego gracza w polu. Ta zagrywka nie dała jednak efektu. To krakowianie byli bliscy strzelenia kolejnego gola, do pustej bramki nie trafili Verczik i S. Kowalówka.

Andrzej Stanowski - Dziennik Polski
Źródło: TerazPasy.pl [1]

Trenerzy po meczu

Rudolf Rohaczek (trener Cracovii)

- Kiedy schodziliśmy do szatni po pierwszej tercji zostaliśmy zaatakowani przez kibiców. Nie było ochrony. Broniliśmy się. Sędzia zinterpretował to tak, że nałożył na Daniela karę meczu, mnie nakazał opuścić boks. Mimo braku braci Laszkiewiczów wygraliśmy, a to bardzo cieszy. Rywal miał kilka okazji w I i II tercji, ale Radziszewski bronił bardzo dobrze. Po objęciu prowadzenia 3-1 w III tercji mecz był pod naszą kontrolą

AS
TerazPasy.pl [2]

Wywiad z trenerem Rohaczkiem

- Cieszy zwycięstwo, bo łatwo nie było...
- Dokładnie. Spotkanie było ciężkie i pełne emocji. To był bardzo dobry mecz pod względem taktycznym. Gdy zdobyliśmy bramkę na 2:1 wiedzieliśmy, że to może nie wystarczyć, dlatego też cieszę się, że podwyższyliśmy rezultat.

- Kluczowym momentem meczu był gol na 2:1 Rudolfa Verčika...
- Zresztą bardzo ładny po doskonałej akcji. Ta bramka nas uspokoiła, a potem dobiliśmy przeciwnika jeszcze trzecim trafieniem.

- Pod koniec spotkania Zagłębie wycofało bramkarza. Był niepokój?
- Może lekki, bo raz naprawdę nam zagrozili. Świetnie interweniował jednak Rafał Radziszewski, a potem jechaliśmy z kontrą i mieliśmy szansę na zdobycie czwartej bramki. Nie udało się, ale i tak wygraliśmy.

- Dwie tercje oglądał pan z trybun...
- Po pierwszej części gospodarze kompletnie nie opanowali sytuacji, gdy nasza drużyna schodziła z lodu do szatni. Były kontrowersyjne sytuacje z kibicami, a sędzia zadecydował tak, jak zadecydował. Dostałem karę meczu, podobnie jak Daniel Laszkiewicz, ale my po prostu broniliśmy chłopaków przed atakami kibiców.

- I jak wyglądał mecz z nieco dalszej perspektywy?
- Trochę inaczej niż z boksu. Trzeba było na odległość przekazywać wskazówki do trenera Pasiuta, który dociągnął to do końca. Chłopaki dobrze się spisali i odnieśli zwycięstwo.

- Która to była pana kara meczu?
- Druga. Zresztą pierwszą też dostałem od tego samego sędziego (Przemysław Kępa – przyp.).

Źródło: Dariusz Guzik [3]

Zawodnicy po meczu

Filip Drzewiecki (hokeista Cracovii)

- Ciężki to był mecz...
- Zgadza się. Od pierwszych minut Zagłębie mocno na nas skoczyło, a my staraliśmy się odpierać ich ataki. Było bardzo gorąco i przez długi czas utrzymywał się wynik remisowy.

- Ale to wy przechyliliście szalę zwycięstwa na waszą korzyść...
- Popełniliśmy w tym meczu kilka błędów, ale trzeba było wyciągnąć z nich wnioski. My to zrobiliśmy, graliśmy na sto procent w defensywie, a ponadto zdobyliśmy dwie bramki. W efekcie trzy punkty przyjechały do Krakowa.

- Jedną z tych bramek zdobyłeś ty...
- Cały atak bardzo dobrze przycisnął przeciwnika, przez co zrobiło się duże zamieszanie pod bramką. Akurat byłem w miejscu, gdzie znalazł się krążek i wystarczyło z metra wbić go do siatki.

- To był bardzo ważny gol, bo wprowadził w wasz zespół nieco spokoju...
- Dokładnie. Przy wyniku 2:1 wystarczy jeden błąd, jedna akcja i jest remis. Udało nam się podwyższyć wynik, a potem kontrolowaliśmy już losy meczu.

Źródło: Dariusz Guzik]] [4]


Leszek Laszkiewicz (hokeista Cracovii)

Po pierwszej tercji niedzielnego spotkania pomiędzy Pol-Aqua Zagłębiem Sosnowiec a Comarch Cracovią (1:3) doszło do walki na pięści Leszka Laszkiewicza z Teddym Da Costą.

Chwilę wcześniej obaj siedzieli na ławce kar, na którą powędrowali za przeszkadzanie w grze. W protokole meczowym znalazła się informacja, że całe zajście sprowokował Leszek Laszkiewicz, który zaatakował zawodnika gospodarzy głową.

- Jestem w szoku - przyznaje Leszek Laszkiewicz. - Dowiedziałem się o tym dopiero w autobusie. Nic takiego nie miało miejsca. Nigdy w życiu nie uderzyłem nikogo z głowy, bo nie jestem wariatem. Gdybym go uderzył w ten sposób to sytuacja byłaby zupełnie inna: Da Costa padłby na lód, a kibice reagowaliby inaczej. Zlinczowaliby mnie! - wyjaśnia hokeista Pasów.

Jak w takim razie wyglądała cała sytuacja? - Podjechałem pod ławkę kar, powiedziałem kilka mocnych słów i w tym momencie Da Costa wyskoczył z pięściami. Zaczęła się walka - relacjonuje Leszek Laszkiewicz. Sytuację potwierdza Grzegorz Pasiut, który w tym czasie siedział z Leszkiem na ławce kar.

- Całe wydarzenie widziałem bardzo dokładnie. Wyskoczyli na siebie z pięściami i zaczęli się bić, ale nie było żadnego uderzenia głową - zapewnia 21-letni napastnik Pasów. - Gram piętnaście lat w hokeja i nigdy nie zagrałem na pograniczu brutalnego faulu. To jakieś nieporozumienie, kompletna bzdura - wyjaśnia Laszkiewicz.

To nie pierwszy incydent w tym sezonie z udziałem Da Costy. W czasie ostatniego meczu pomiędzy obiema drużynami (9 grudnia 2008) po jednym ze starć, a konkretnie po ataku łokciem, Martin Dudaš, obrońca Comarch Cracovii, wylądował w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu.

Źródło: Dariusz Guzik [5]