2007-02-04 Naprzód Janów - Cracovia 3:4

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Wersja z dnia 23:24, 6 lut 2007 autorstwa COCO (Dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Naprzód Janów - ComArch Cracovia 3:4 ( 0:1; 1:1; 1:1; 0:1 )
Bramki zdobyli: 0:1 Piekarski (19), 0:2 Słaboń (28), 1:2 Mirocha (33), 2:2 Szöke (38), 2:3 Prokop (44), 3:3 Koszowski (50), 3:4 L.Laszkiewicz (65)

W barwach Cracovii wystąpili: Radziszewski (Kachciarz) - Piekarski, Csorich, L.Laszkiewicz, Słaboń, Hartmann - Cerny, Gil, Podlipni, Pinc, Prokop - Dulęba, Marcińczak, M. Piotrowski, Cieślak, D.Laszkiewicz - Kozendra, Wajda, Urban, Landowski, Witowski

W barwach Naprzodu Janów wystąpili: Zając (Maza) - Drzimal, Kafariat, Mirocha, Koszowski, Mleko - Kotlorz, Działo, Szoke, Pohl, Haluch - Szymański, Buczek, Jóźwik, Gryc, Fonfara - Gąska, Kulik, Węgrzyn, Zimka, Elżbieciak

Hokeiści na temat meczu

Richard Hartmann: - Po strzelonych dwóch bramkach trochę się rozluźniliśmy, przez co Janów odrobił straty i przez dłuższy okres czasu utrzymywał się wynik 3:3. Straciliśmy takie gole, jakie straciliśmy, ale na szczęście to my wygraliśmy. Nawet na minutę przed końcem nie myśleliśmy o karnych, bo bardzo chcieliśmy strzelić zwycięską bramkę.

Zbigniew Podlipni: - Taki jest play-off. Można grać bardzo dobrze i przegrać mecz, a można zagrać słabiej i go wygrać. Na pewno Naprzód zagrał lepiej niż w piątek – grali przed własną publicznością, mieli więcej motywacji, ale tak naprawdę sami sobie byliśmy winni. Straciliśmy dwie głupie bramki, Janów uwierzył w siebie, jednak na szczęście to my wygraliśmy.

Leszek Laszkiewicz: - O ile się nie mylę, Marian Csorich strzelał na bramkę, krążek minął Zająca, ale zatrzymał się przed linią. Wypatrzyłem to, podjechałem i dopełniłem formalności. Naszym bólem jest to, że dalej nie potrafimy wykorzystywać stuprocentowych sytuacji – potrzebujemy pięciu strzałów, by padła jedna bramka. Tak nie można! Mam nadzieję, że podczas przerwy na reprezentację poprawimy ten element gry, bo z takimi przeciwnikami, jak Podhale, czy Tychy jedna sytuacja może zadecydować o zwycięstwie. I trzeba ją wykorzystać!

Prasa

Mistrzowie potrzebują dogrywki - gazeta.pl 04.02.2006

W meczu Naprzodu z Cracovią od początku zarysowała się wyraźna przewaga mistrzów Polski (strzelali Daniel Laszkiewicz, Oktawiusz Marcińczak i Damian Słaboń), ale świetną partię rozgrywał bramkarz Naprzodu Jacek Zając. Nawet w sytuacji sam na sam D. Laszkiewicz nie dał mu rady. Bohater Naprzodu musiał jednak skapitulować, gdy Leszek Laszkiewicz rozmontował obronę rywali, mijając dwóch przeciwników, po czym dograł do Grzegorza Piekarskiego, a ten strzelił celnie do siatki. Na początku drugiej tercji obudzili się hokeiści Naprzodu, którzy zaczęli grać coraz odważniej. Pokonać Rafała Radziszewskiego próbowali Marek Koszowski i Andrej Szöke, ale bramkarz "Pasów" wciąż zachowywał czyste konto. Drugą bramkę dla "Pasów" zdobył Słaboń i wtedy mistrzowie Polski oddali inicjatywę gospodarzom. I na efekty nie trzeba było długo czekać. Tomasz Mirocha ograł Radziszewskiego i wpakował krążek do siatki. Podbudowani kontaktowym trafieniem hokeiści Naprzodu poszli za ciosem. Pięć minut później wyrównał w zamieszaniu podbramkowym Szöke. W 44. min podopieczni Rudolfa Rohaczka odzyskali prowadzenie - z bliska Zająca pokonał Ondrej Prokop. Gospodarze ani myśleli o złożeniu broni. Sześć minut później wyrównał Koszowski i skazywani na porażkę hokeiści Naprzodu znów byli bliscy sprawienia niespodzianki. Losy meczu rozstrzygnęły się dopiero w dogrywce. Na sekundy przed końcem doliczonego czasu gry złotą bramkę dla gości zdobył L. Laszkiewicz.