1910-06-19 Cracovia - Pogoń Lwów 3:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia


pilka_ico
mecz towarzyski
Kraków, Błonia, niedziela, 19 czerwca 1910, 18:00

Cracovia - Pogoń Lwów

3
:
0

(1:0)



Herb_Pogoń Lwów


Skład:
Lustgarten
Calder
Pollak
Owsionka
Schwarzer
Synowiec
Poznański
Szeligowski
Singer
Miller
Just

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Vykoukal z Wiednia

bramki Bramki
Singer (k.)
Szeligowski
Singer
Skład:
Steifer
J.Karasiński
W.Rzadki
Solecki
T.Kuchar
M.Kawecki
Bedlewicz
Sykała
Wawrzyk
Rysiak
Marion

Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1910-06-19 Cracovia - Pogoń Lwów 3:0
1910-06-19 Skawa Wadowice - Cracovia II 1:2



Godzina meczu

Czas zapowiadał mecz na godzinę 17:00. Nowa Reforma, Nowiny i Głos Narodu na 18:00. W relacji tej ostatniej gazety potwierdzono rozegranie meczu o 6 po południu.

Zapowiedź meczu

Opis meczu

Czas

Relacja z meczu w dzienniku Czas
Match piłki nożnej „Cracovia” – „Pogoń” (3:0).

Wczorajszy match rewanżowy „Cracovii” z „Pogonią” ściągnął na Błonia, mimo wyścigów, festynów i kilku wycieczek, liczną publiczność, zapewne dlatego, że faktycznie walka wczorajsza decydowała o „mistrzostwie Galicyi” na rok bieżący. „Pogoń” – podobnie, jak to było we Lwowie – musiała od samego początku przyjąć taktykę obrony, czego najlepszym dowodem jest stosunek „rzutów z rogu” pod bramką: „Pogoń” i „Cracovii” 9:1. Piłka przeważnie znajdowała się stale na polu drużyny lwowskiej, a kilka ataków „Pogoni” na bramkę „Cracovii” rozbiły się o doskonałych krakowskich backów.

Gra od samego początku aż do końca prowadzona była w nadzwyczaj szybkiem tempie. Doskonały sędzia wiedeński p. Vykoukal energią i spokojem umiał graczy utrzymać w karbach a rzut karny, dany przeciw „Pogonii” w pierwszym kwadransie gry, podziałał uspokajająco na przebijające się tu i ówdzie podniecenie. Do pauzy zdobywa „Cracovia” jeden punkt z rzutu karnego, dowcipnie wykonanego przez p. Singera, po pauzie z pośród licznych „strzałów”, odpieranych z brawurą przez doskonałego bramkarza lwowskiego p. Steifera, dwa wpadają w sieć tak, że ostateczny rezultat walki rewanżowej jest 3:0 na korzyść „Cracovii”.

Podnieść należy że pomoc „Cracovii” w obecnym składzie przedstawia się zupełnie dobrze i że wczoraj bez zarzutu kombinowała z atakiem, w którym z wyjątkiem lewego łącznika wszyscy grali z dużą pewnością. „Pogon” utrzymywała w Krakowie opinię drużyny dobrze trenowanej i z celową energią grającej. Gra jej mimo żywego tempa była poprawna.

Źródło: Czas nr 275 z 20 czerwca 1912


Gazeta Poniedziałkowa

Relacja z meczu w Gazecie Poniedziałkowej
Cracovia” a „Pogoń”. Wczoraj po południu rozegrał się na błoniach match footballowy między krakowskim klubem „Cracovia” a lwowską „Pogonią”, z którą rozegrana ubiegłej niedzieli we Lwowie partya zakończyła się porażką „Cracovii” w stosunku 0:1. Wczorajszy match natomiast przyniósł zwycięstwo „Cracovii” na całej linii w stosunku 0:3.

Źródło: Gazeta Poniedziałkowa nr 9 z 20 czerwca 1910


Nowa Reforma

Relacja z meczu w dzienniku Nowa Reforma cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Nowa Reforma cz.2
Match footballowy „Cracovii” z „Pogonią” lwowską, rozegrany wczoraj na Błoniach krakowskich, był rewanżem drużyny krakowskiej za klęskę zadaną przez „Pogoń” we Lwowie, aczkolwiek klęska ta z 0:1 bramki nie była na seryo uważana nie tylko przez „Cracovię”, ale także przez publiczność lwowską. Pisano i mówiono o nadzwyczaj brutalnej grze „Pogoni”, wskutek czego wielu krakowskich graczy odniosło potłuczenia, jak również o ulewie, z powodu której piłka prawie pływała po boisku. Przy przegranej 0:1 takie czynniki nie mogą potwierdzić wyższości jednej drużyny nad drugą. W Krakowie wynik matchu lwowskiego uważano za przypadkowy i, jak wczorajsze zawody wykazały, zupełnie słusznie.

Zawody rozpoczęły się o godz. 6 wieczorem. „Pogoń” przybyła w następującym składzie: napad: Bedlewicz, Sykała, Wawrzyk, Rysiak, Maryom; pomoc: Solecki, Kucharz (kapitan) i M. Kowacki; obrona: Rzadki i Karasiński; bramkarz Steifer. „Cracovia” była w zwykłym składzie, w pomocy jedynie wzięto z rezerwy pp. Owsionkę i Synowca.

Match rozpoczął się w bardzo żywem tempie. W 20 minut po rozpoczęciu gry zdobywa „Cracovia” pierwszą bramkę. Aż do pauzy zostaje stosunek 0:1 niezmieniony. Ogółem przewaga w pierwszej części po stronie Krakowiaków. „Pogoń” jednak chwilami bardzo górowała nad „Cracovią”. W drugiej części był okres, że „Pogoń” przez 10 minut blizko trzymała piłkę przy bramce przeciwnika i znakomicie atakowała, tak, że „Cracovia” musiała się wytężająco bronić. Aż do pauzy robili Lwowiacy sympatyczne wrażenie. Znać było, że to drużyna ze znaczną rutyną i silnym zmysłem oryentacyjnem w czasie gry. Gra ogółem po obu stronach prowadzona delikatnie, jakkolwiek energicznie.

Dopiero po pauzie „Cracovia” okazała swą przewagę. Krótko po rozpoczęciu gry tracą Lwowiacy bramkę. Przegrana przez jakiś czas wywołuje po ich stronie bardzo żywe tempo w grze, w czasie którego zdarzyło się po obu stronach kilka wypadków chwilowej niezdolności footballistów do gry z powodu za silnych zderzeń, lub ciosów piłką. - Mimo kilkakrotnych udanych ataków „Pogoni” na bramkę przeciwnika, piłka przeważnie krąży koło bramki lwowskich gości. Wreszcie zupełnie niespodzianie zdobywa „Cracovia” trzecią bramkę.

„Pogoń” poniosła więc klęskę w stosunku 3:0. Wykazała jednak wielką sprawność, dobre zgranie się i znaczną rutynę. Była w każdym razie poważnym przeciwnikiem „Cracovii”, której ustępuje, jednak nie w tak znacznym stopniu, aby przy dobrym trainingu nie dorównała jej, a nawet ją przewyższyła. Należy jeszcze zaznaczyć, że „Pogoń” grała wcale taktownie, nie można się tym razem skarżyć na brutalność.

Źródło: Nowa Reforma nr 275 z 20 czerwca 1910


Głos Narodu (pierwsza relacja)

Pierwsza relacja z meczu w dzienniku Głos Narodu
Zawody w piłkę nożną pomiędzy „Cracovią I” a lwowską „Pogonią” zakończyły się świetnem zwycięstwem pierwszej w stosunku 3 do 0. Szczegóły podamy w numerze wieczornym.

Źródło: Głos Narodu nr 162 z 20 czerwca 1910


Głos Narodu (druga relacja)

Lwów przeciw Krakowowi.

Druga relacja z meczu w dzienniku Głos Narodu cz.1
Druga relacja z meczu w dzienniku Głos Narodu cz.2
Wczorajsza walka między „Pogonią” lwowską a „Cracovią” była partyą rewanżu za taki sam match odbyty ubiegłej niedzieli we Lwowie, a nadto miała zadecydować o palmie pierwszeństwa między temi dwoma najlepszemi drużynami galicyjskiemi. Krótko mówiąc, chodziło o „mistrzostwo Galicyi”.

Jak wiadomo, match we Lwowie przyniósł „Cracovii” – drobną wprawdzie, ale bądź co bądź – klęskę, a mianowicie w stosunku 1:0. Podobno teren walki miał być we Lwowie wprost straszny, gdyż walczono w wodzie po kostki, a nadto „Pogoń” wcale nie przebierała w środkach gry, skutkiem czego aż 3 graczy krakowskich zostało mocno poturbowanych. Temu też przypisać należy ów fatalny dla zawsze zwycięskiej „Cracovii” wynik.

Jednakowoż wczoraj zrehabilitowała się „Cracovia” na całej linii. Fakt ten był wynikiem równych warunków. Jednym z najważniejszych było urzędowanie bezstronnego sędziego w osobie znanego już w Krakowie p. Vikoukala, delegowanego z austr. Związku footballowego. „Cracovia” pewna swojej przewagi nad przeciwnikiem chciała być pod każdym względem solidną, nie chcąc się posługiwać wyzyskaniem tej okoliczności, iż rewanż miał się odbyć na terenie krakowskim, pod opieką miejscowego klubu i przy pomocy własnych sędziów.

Tem rzetelniejszą też wartość ma wynik wczorajszy tak zaszczytny, bo zakończony zwycięstwem 3:0 dla „Cracovii”. Ale i „Pogoń” zaprezentowała się nam jako wytrawna drużyna i zbyt poważny przeciwnik, któregoby można lekceważyć. Zwłaszcza pomoc „Pogoni” wykazała znakomitą umiejętność, o którą wszelkie ataki wyborowego napadu „Cracovii” stale się rozbijały. Natomiast słaba jeszcze ciągle pomoc, (mimo zmienionej częściowo obsady) i tym razem ujawniła wielkie swe braki. „Cracovia” stale przeważała nad „Pogonią” – atak pracował znakomicie – lecz niestety nie znajdował właśnie tego, co już samo tkwi w istocie nazwy „pomocy”.

O godz. 6 rozpoczęła „Cracovia” walkę w pełnem tempie i z całą siłą. Najlepszym dowodem tego, iż w przeciągu pierwszych 15 minut przypadły jej w udziale aż 3 „cornery” w bramkę przeciwnika, niestety, zupełnie nie wyzyskane. Niebawem następuje celny strzał w słup bramki. Piłka się odbija, którą napad „Cracovii” przygotowany jest wtłoczyć w bramę, gdy jeden z członków „Pogoni” odrzuca ją w locie ręką. Za to następuje słusznie karny rzut w bramę, którego dokonuje z zupełnym skutkiem p. Ryszard. W dalszym ciągu gra rozwalnia się trochę, idzie wogóle za leniwo, a piłka zaczyna stanowić środek dla niepotrzebnej zabawy i tricksów poszczególnych jednostek. Taki stan rzeczy był do przerwy.

W drugiej części gry, podobnie jak i poprzednio, piłka znajduje się stale na terenie „Pogoni”. Widać wciąż przewagę „Cracovii” jednak bez namacalnego skutku. Dopiero po 20 minutach gry otrzymuje lewy łącznik p. Just, piłkę, którą pięknie prowadzi krajem przez całą długość niemal boiska, i podaje ją tuż przed bramką p. Littl’e. P.L. błyskawicznym strzałem wpakował ją celnie w bramkę przeciwnika. „Cracovia” poczyna odtąd forsować coraz goręcej. Ale i przeciwnik nie zasypia, a broniąc się rozpaczliwie, udaremnia wszelkie zamachy „Cracovii”. Skutkiem gorączkowej gry następuje wiele „foulów” przeważnie po stronie „Pogoni”, sędzia musi co chwila gwizdać. I w takiej gorącej chwili następuje rzut trzeci z rzędu w bramkę „Pogoni”, którego dokonał znowu p. Ryszard. Niebawem nastąpił koniec matchu.

Reasumując wyniki walki między temi klubami we Lwowie i w Krakowie, przedstawi się ogółem rezultat 3:1 na korzyść „Cracovii”, a temsamem więc tejże przypada w udziale mistrzostwo Galicyi.

Źródło: Głos Narodu nr 163 z 21 czerwca 1910


Nowiny

Relacja z meczu w dzienniku Nowiny
Match „Cracovii I.” z „Pogonią I.” Wynik niedzielnego matchu (3:0 na korzyść „Cracovii”) wysunął „Cracovię” na czoło footballowych drużyn w Galicyi. Pierwszeństwo zdobyła „Cracovia” z wielkim trudem, choć niedzielny match dowiódł, że zrobiła wielkie postępy w bieżącym sezonie, osiągnęła zespół i doskonale wyćwiczyła graczy, z pośród których na pierwsze miejsce wybił się p. Little (pseud.). Przewaga „Cracovii” nad „Pogonią” była podczas niedzielnych zawodów najzupełniej widoczna, jednakowoż brak szybkiej oryentacyi w grze, brak spokojnej, pewnej kombinacyi rzutów - a z drugiej strony: świetna obrona „Pogonii” nie pozwala drużynie krakowskiej wyzyskać swojej przewagi. - Do pauzy uzyskała więc „Cracovia” zaledwie jedną bramkę i to - z karnego rzutu tuż z przed bramki przeciwnika. Po pauzie dopiero wśród gwałtownego tempa i wśród gorączkowego rzucania się graczów zdołała zdobyć jeszcze dwie bramki.
Niedzielny match - w bezstronnych widzach i zwolennikach sportu, a nie w zwolennikach pewnych drużyn - obudził bardzo smutne refleksye, bo był przykładem, do czego prowadzi sport, jeśli zapomina się jakie jest jego zadanie i cel. Gorączka i gwałtowność niedzielnej gry była doprowadzona do tego stopnia, że w pewnych momentach widziało się nie graczy-sportsmenów, którzy mają wykazać przytomność umysłu, zręczność i zwinność ciała, ale jakichś - naprawdę - dzikich napastników; nic też dziwnego, że okrzyki pewnej części widzów, przemieniały się formalnie w ryk! To już nie rozrywka i zabawa sportowa, ale cyrkowe zapasy. - Gwałtowność i pewna brutalność tak graczów „Cracovii”, jak „Pogoni” (mniejsza o to, kto dał powody i dlaczego) budziła przykre wrażenie, zwłaszcza u tych, którzy widzieli piękną i pod każdym względem wzorową grę „Smichowa” i „Wisły”. Match ostatni powinien być ostrzeżeniem dla naszych footballistów, że rywalizacya drużyn, objawiająca się w podobnych formach, nie zyska zwolenników footballowi. Ostrzeżenie to nabiera tem większej wagi, że matche, choć wprowadzone u nas niezbyt dawno, liczą już wielu przeciwników i to poważnych bo z pośród wychowawców i rodziców, czemu nie może się dziwić ten, kto widział „korzyść” niedzielnej „sportowej” zabawy.

Źródło: Nowiny nr 140 z 21 czerwca 1910