1983-03-12 Zagłębie Sosnowiec - Cracovia 0:0: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
m
Linia 30: Linia 30:
|                  kartki_zolte_gosc =  
|                  kartki_zolte_gosc =  
|              kartki_czerwone_gosc =  
|              kartki_czerwone_gosc =  
|                  trener_gospodarz =  
|                  trener_gospodarz = Kazimierz Szmidt
|                        trener_gosc = [[Henryk Stroniarz]]
|                        trener_gosc = [[Henryk Stroniarz]]
|              ustawienie_gospodarz =  
|              ustawienie_gospodarz =  
Linia 40: Linia 40:
===Opis meczu===
===Opis meczu===
Kilka miesięcy temu Cracovia pokonała Zagłębie u siebie 2-1. Rewanż w Sosnowcu zakończył się bezbramkowym remisem, ale gra była znacznie słabsza niż w Krakowie. Na dobrze przygotowanym boisku działo się niewiele. Piłkarze z reguły odbierali sobie piłkę w środkowej strefie pola gry. Przypominało to bezproduktywne odbijanie piłeczki pingpongowej. Dużym zaskoczeniem była nieobecność w składzie Zagłębia dwóch podstawowych piłkarzy: Rudego i Mazura. Obaj weszli na boisko dopiero po przerwie. Okazało się, że Mazur faktycznie był niedysponowany, a Rudy przygotowuje się do wyjazdu do Finlandii. W tej sytuacji gospodarze nie potrafili poważniej zagrozić bramce Koczwary i gdyby krakowianie grali mniej asekuracyjnie, to mogliby pokusić się nawet o zwycięstwo. Jednak również w Cracovii nie było piłkarza, który potrafiłby uporządkować poczynania kolegów. Brak kontuzjowanego Koniecznego nie może być żadnym usprawiedliwieniem.
Kilka miesięcy temu Cracovia pokonała Zagłębie u siebie 2-1. Rewanż w Sosnowcu zakończył się bezbramkowym remisem, ale gra była znacznie słabsza niż w Krakowie. Na dobrze przygotowanym boisku działo się niewiele. Piłkarze z reguły odbierali sobie piłkę w środkowej strefie pola gry. Przypominało to bezproduktywne odbijanie piłeczki pingpongowej. Dużym zaskoczeniem była nieobecność w składzie Zagłębia dwóch podstawowych piłkarzy: Rudego i Mazura. Obaj weszli na boisko dopiero po przerwie. Okazało się, że Mazur faktycznie był niedysponowany, a Rudy przygotowuje się do wyjazdu do Finlandii. W tej sytuacji gospodarze nie potrafili poważniej zagrozić bramce Koczwary i gdyby krakowianie grali mniej asekuracyjnie, to mogliby pokusić się nawet o zwycięstwo. Jednak również w Cracovii nie było piłkarza, który potrafiłby uporządkować poczynania kolegów. Brak kontuzjowanego Koniecznego nie może być żadnym usprawiedliwieniem.
W linii ataku drużyny prowadzonej przez Henryka Stroniarza pojawiła się nowa twarz, były zawodnik III-ligowej Victorii Jaworzno – Lizończyk. Na podstawie jednego meczu trudno powiedzieć, czy zadomowi się na stałe w składzie, ale trzeba przyznać, że umiejętnościami nie odbiega od partnerów.<BR>
W linii ataku drużyny prowadzonej przez Henryka Stroniarza pojawiła się nowa twarz, były zawodnik III-ligowej Victorii Jaworzno Lizończyk. Na podstawie jednego meczu trudno powiedzieć, czy zadomowi się na stałe w składzie, ale trzeba przyznać, że umiejętnościami nie odbiega od partnerów.<BR>
W pierwszej połowie meczu częściej w posiadaniu piłki byli goście, którzy po przerwie, widocznie usatysfakcjonowani wynikiem, ograniczali się wyłącznie do obrony. Spowodowała to – być może obecność duetu Mazur – Rudy, stanowiącego mimo wszystko większe zagrożenie dla krakowian niż Bryła i Włosowicz. <BR>
W pierwszej połowie meczu częściej w posiadaniu piłki byli goście, którzy po przerwie, widocznie usatysfakcjonowani wynikiem, ograniczali się wyłącznie do obrony. Spowodowała to być może obecność duetu Mazur Rudy, stanowiącego mimo wszystko większe zagrożenie dla krakowian niż Bryła i Włosowicz. <BR>
Na 5 minut przed końcem spotkania do Cracovii uśmiechnęło się szczęście. Otóż gospodarze przeprowadzili bodaj pierwszą akcję z prawdziwego zdarzenia. Rudy zapędził sięna lewe skrzydło, podał piłkę do nieźle ustawionego Sączka, a ten przekazał piłkę Mazurowi. Piłka po strzale  tego ostatniego trafiła w słupek, podobnie jak „dobitka” Tochela. Wcześniej w 68 minucie, Mazur przypadkowo znalazł się w sytuacji sam na sam z Koczwarą ale również nie wytrzymał nerwowo i zmarnował okazję strzelecką.<BR>
Na 5 minut przed końcem spotkania do Cracovii uśmiechnęło się szczęście. Otóż gospodarze przeprowadzili bodaj pierwszą akcję z prawdziwego zdarzenia. Rudy zapędził sięna lewe skrzydło, podał piłkę do nieźle ustawionego Sączka, a ten przekazał piłkę Mazurowi. Piłka po strzale  tego ostatniego trafiła w słupek, podobnie jak „dobitka” Tochela. Wcześniej w 68 minucie, Mazur przypadkowo znalazł się w sytuacji sam na sam z Koczwarą ale również nie wytrzymał nerwowo i zmarnował okazję strzelecką.<BR>
Goście tylko raz, za sprawą Tobollika mogli pokonać bramkarza gospodarzy (64 minuta). Jednak krakowianin bardziej myślał o wymuszeniu karnego, niż o skutecznym strzale i oczywiście nic z tego nie wyszło.
Goście tylko raz, za sprawą Tobollika mogli pokonać bramkarza gospodarzy (64 minuta). Jednak krakowianin bardziej myślał o wymuszeniu karnego, niż o skutecznym strzale i oczywiście nic z tego nie wyszło.


Źródło: ''Tempo''
Źródło: ''Tempo''
[[Kategoria: 1982/83 I liga]]
[[Kategoria: 1982/83 I liga]]

Wersja z 21:06, 31 gru 2008


Herb_Zagłębie Sosnowiec

Trener:
Kazimierz Szmidt
pilka_ico
I liga , 16 kolejka
Sosnowiec, sobota, 12 marca 1983

Zagłębie Sosnowiec - Cracovia

0
:
0

(0:0)



Herb_Cracovia

Trener:
Henryk Stroniarz
Skład:
Bęben
Woźnica
Kordysz
Koterwa
Włosowicz (62' Rudy)
W. Sączek
Łakomiec
Tochel
Urban
Koczuba
Bryła (46' Mazur)

Sędzia: Gerard Wit Żelazko z Warszawy
Widzów: 2 000

Skład:
Koczwara
Nazimek
Dybczak
Turecki
Marek Podsiadło
Tobollik
Stokłosa
Surowiec
Karaś
Lizończyk
Gacek



Opis meczu

Kilka miesięcy temu Cracovia pokonała Zagłębie u siebie 2-1. Rewanż w Sosnowcu zakończył się bezbramkowym remisem, ale gra była znacznie słabsza niż w Krakowie. Na dobrze przygotowanym boisku działo się niewiele. Piłkarze z reguły odbierali sobie piłkę w środkowej strefie pola gry. Przypominało to bezproduktywne odbijanie piłeczki pingpongowej. Dużym zaskoczeniem była nieobecność w składzie Zagłębia dwóch podstawowych piłkarzy: Rudego i Mazura. Obaj weszli na boisko dopiero po przerwie. Okazało się, że Mazur faktycznie był niedysponowany, a Rudy przygotowuje się do wyjazdu do Finlandii. W tej sytuacji gospodarze nie potrafili poważniej zagrozić bramce Koczwary i gdyby krakowianie grali mniej asekuracyjnie, to mogliby pokusić się nawet o zwycięstwo. Jednak również w Cracovii nie było piłkarza, który potrafiłby uporządkować poczynania kolegów. Brak kontuzjowanego Koniecznego nie może być żadnym usprawiedliwieniem. W linii ataku drużyny prowadzonej przez Henryka Stroniarza pojawiła się nowa twarz, były zawodnik III-ligowej Victorii Jaworzno – Lizończyk. Na podstawie jednego meczu trudno powiedzieć, czy zadomowi się na stałe w składzie, ale trzeba przyznać, że umiejętnościami nie odbiega od partnerów.
W pierwszej połowie meczu częściej w posiadaniu piłki byli goście, którzy po przerwie, widocznie usatysfakcjonowani wynikiem, ograniczali się wyłącznie do obrony. Spowodowała to – być może obecność duetu Mazur – Rudy, stanowiącego mimo wszystko większe zagrożenie dla krakowian niż Bryła i Włosowicz.
Na 5 minut przed końcem spotkania do Cracovii uśmiechnęło się szczęście. Otóż gospodarze przeprowadzili bodaj pierwszą akcję z prawdziwego zdarzenia. Rudy zapędził sięna lewe skrzydło, podał piłkę do nieźle ustawionego Sączka, a ten przekazał piłkę Mazurowi. Piłka po strzale tego ostatniego trafiła w słupek, podobnie jak „dobitka” Tochela. Wcześniej w 68 minucie, Mazur przypadkowo znalazł się w sytuacji sam na sam z Koczwarą ale również nie wytrzymał nerwowo i zmarnował okazję strzelecką.
Goście tylko raz, za sprawą Tobollika mogli pokonać bramkarza gospodarzy (64 minuta). Jednak krakowianin bardziej myślał o wymuszeniu karnego, niż o skutecznym strzale i oczywiście nic z tego nie wyszło.

Źródło: Tempo