1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Alois Pulpittel
pilka_ico
Liga , 13 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 8 września 1935, 16:00

Cracovia - Wisła Kraków

5
:
0

(2:0)



Herb_Wisła Kraków

Trener:
(bez trenera)
Skład:
W. Pawłowski (? Szumiec)
Lasota
Doniec
Schmager
Grünberg
Góra
A. Zieliński
Korbas
S. Malczyk
Szeliga
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Oskar Kurzweil ze Lwowa
Widzów: 3 000

bramki Bramki
Korbas (3')
S. Malczyk (38')
Doniec (61')
Doniec (71')
Góra (77'-karny)
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
Skład:
Madejski
Szczepanik
Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Bajorek
Habowski
Kopeć
Gracz
A. Woźniak
Antoni Łyko

Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0
1935-09-08 Fablok - Cracovia II 4:1



Zapowiedź meczu

Opis meczu

Powtórzyła się rzecz znana już od lat dziesiątek. Jeszcze za dawnych dobrych czasów było wiadomo, że drużyna Kałuży, Koguta i Sperlinga rusza się lepiej na deszczu i błocie od jedenastki Reymana, Cepurskiego i Śliwy. To było rzeczą notoryczną i nie zmieniło się nawet teraz, gdy starzy matadorzy już dawno ustąpili miejsca młodszym kolegą. To tez już przed meczem, kiedy półtora tysiąca widzów kryło się pod parasolami, oceniano szanse „biało-czerwonych” jako lepsze. Ale przedewszytkiem myślano tez o odłożeniu meczu. Sędzia trzymał się jednak przepisów i nie widząc przed sobą błota tylko śliską trawę uznał boisko za nadające się do gry, jakkolwiek przez 90 minut lało jak z cebra. Wracając do przebiegu spotkania trzeba z góry przyznać że Cracovia była zdecydowanie lepszym zespołem, który lepiej potrafił zastosować się do warunków. W każdej linji przewyższali biało-czerwoni swego przeciwnika przedewszystkiem ruchliwością. Wszędobylski Malczyk wyżywał się wprost na śliskim terenie, a młodzi łącznicy Szeliga i Korbas zręcznie unikali spotkania z ruszającymi się ciężko pomocnikami strony przeciwnej. Z obu skrzydłowych przewagę dać należy Zembczyńskiemu, który potrafił wygrać większość pojedynków z Kotlarczykiem II.

Pomoc Cracovii miała nad swymi przeciwnikami przewagę lat. Dodajmy jeszcze do tego świetną formę Grynberga i Góry, zrozumiemy dlaczego słaba ofensywa przeciwnika była szybko hamowana. Ostoją tyłów Cracovii był Doniec. Gracz ten doprawdy zasługuje na to, aby kapitan związkowy pomyślał o nim, jako o stałym uczestniku naszego teamu reprezentacyjnego.

Pisząc o przyczynach porażki Wisły trzeba zacząć od ataku. Linja ta zawiodła zupełnie i to we wszystkich punktach. Na dobra sprawę możnaby jeszcze mówić o pracy Korcia, który zresztą był poniżej swej formy i to bardzo znacznie. Wstawienie nowicjusza na środek ataku z powierzeniem mu tak odpowiedzialnej funkcji na poważnych zawodach musiało się odbić fatalnie. Odbiło się nie tylko na grze środkowego napastnika, ale i oddziałało ujemnie na jego sąsiadów.

Pomoc Wisły była również nie do poznania. Kotlarczykowi byli tylko cieniem swej wielkiej przeszłości, z trudem dawali sobie radę na własnej połowie boiska, a pod bramką przeciwnika rzadko ich było widać. Obrona i bramkarz nie mają na sumieniu poważniejszych błędów i przegrana jest raczej wynikiem formy całego zespołu aniżeli błędów trójki defensywnej.

Sam przebieg spotkania wykazuje w pierwszej połowie zdecydowaną przewagę Cracovii, która w trzeciej minucie uzyskuje prowadzenie ze strzału Korbasa, a wynik podwyższa Malczyk w 38 minucie. Drugi punkt przyjmuje Wisła protestem twierdząc iż piłka przeszła bokiem bramki, sędzia był jednak innego zdania i bramkę uznał. W drugiej połowie zanosiło się początkowo na renesans Wisły, nie trwało to jednak długo, natomiast obrona czerwonych stosuje grę ostrą, co kończy się utratą trzech bramek. Pierwszą uzyskał w 15 min. Doniec z rzutu wolnego, a w 10 minut później ten sam gracz nie wyzyskuje jedenastki. Rehabilituje się natomiast strzelając w 25-ej min. Drugiego wolnego i podwyższając wynik do 4:0. Ostatni punkt pada znów z karnego, przyczem strzelcem jest Góra w 31 min. Gry.

Źródło: Przegląd Sportowy [1]

"Wielki sukces białoczerwonych" -
Raz,dwa,trzy

Wielki sukces białoczerwonych

Po raz pierwszy spotkanie dwu starych rywali odbywało sic wśród tak niezwykłych okoliczności, jak to obserwowaliśmy w niedziele na boisku Gracovii. Już zewnętrzna strona uroczystości, która od blisko 30 lat powtarza się z tem samem zainteresowaniem na boiskach obu drużyn dwa razy w roku, była niesamowitą. Resztki trybun zburzonych wichurą, pokryte zostały przedewszystkiem stałymi bywalcami, dla których przecież żadna najfatalniejsza pogoda nie jest przeszkodą w delektowaniu się wyjątkowemi emocjami derby. Ci z parasolami i bez nich przeważnie (ze względów "technicznych" — przeszkadzanie sąsiadom) mokli wytrwale na trybunie, tworząc z nią razem niezwykły widok.

Nie było ich oczywiście w ilości normalnej tym zawodom, ale i ta w tych warunkach poważna cyfra świadczy o zainteresowaniu sportem, no i wierności klubowej widzów.
Inną niezwykłością niedzielnego spotkania była stawka, o jaką obie drużyny ze sobą pierwszy raz walczyły. Przez lata całe wiodące prym w piłkarstwie polskiem, pretendujące zawsze do najwyższego tytułu w tym sporcie, w niedziele wyszły na boisko z troską o punkty, dziś potrzebne przedewszystiem dla odsunięcia od siebie grozy zdeklasowania. Mimo tak bardzo zmienionej roli przeciwników, atmosfera spotkania pozostała prawie równa ubiegłym czasom, kiedy to grano bardzo ambitnie, uporczywie walczono o piłkę a jednak nie zatracano myśli o samej grze na pewnym poziomie. Jeżeli pod koniec niektórzy zawodnicy pokonanych nie wytrzymali nerwowo, przypisać to trzeba nieoczekiwanemu przez nich efektowi gry ze strony przeciwnika, pokonanego na wiosnę 4:0. W tych warunkach zapomnienie się można sobie wytłumaczyć
Białoczerwoni sprawili niespodziankę,
jakiej napewno nikt nie oczekiwał. Wygrana ich już przez grą samą była równie możliwą, jak i u Wisły. Osłabienie drużyn znaczniejsze u Cracovii bez Kisielińskiego, Pająka i Bialika, mniejsze u Wisły bez Obtułowicza, tylko pozornie dawały większe szanse czerwonym, o ile się uwzględni wyjątkowe nastawienie zawodników w tych spotkaniach. W niedzielnem spotkaniu jeszcze inny czynnik zaważył na grze i wyniku.
Był nim deszcz a w rezultacie oślizgłe boisko, na którem mali, fizycznie znacznie słabsi zawodnicy Cracovii czuli się doskonale, bo nie musieli staczać walk o piłkę, byli szybsi od przeciwnika, mniej pewnego na takim terenie. Przy takim atucie gra Cracovii wypadła bardzo dobrze i dała jej w pełni zasłużono zwycięstwo. Omawiając grę Cracovii stwierdzić przedewszystkiem należy fakt że była grą zespołu nie posiadającego wyraźnie słabego punktu, stąd też i poszczególne linje wypadły bardzo dobrze, choć w każdej z nich był jeden zawodnik rezerwowy. Na trudnym terenie doskonale kombinowano, co umożliwiło naprawdę wysokie opanowanie techniczne piłki.
W bramoe Cracovii na stale usadowił się zapewne Pawłowski, typowa postać bramkarza z odpowiedniemi rękami, w których grzęźnie pewnie chwytana piłka mimo śliskości. Uchybienia przychodziły w chwilach wybiegu i rzucania się w nogi przeciwnika, przyczem nie zawsze doszedł do posiadania piłki, co wynikało także z terenu. Forma Dońca, trwająca od pewnego czasu, doznała dalszego potwierdzeniu jego doskonałej gry taktycznej i pięknego oswabadzającego wykopu. Należał bezsprzecznie do najlepszych na boisku, w czem dzielnie sekundował mu Lasota, wytrwały, mimo choroby do końca.
Zaletą gry obrony było zrozumienie się z własnymi pomocnikami, w rezultacie czego stworzono silną linję defensywną. Prócz tego zadania spełniła pomoc bez reszty drugie — współdziałanie z atakiem, który tylko dzięki pomocy mógł rozwinąć grę w jej niedzielnem wydaniu. W tem dominującą rolę spełniał środkowy Grünberg, rozumny kierownik akcji, doskonały technik. Jego powolność na tym terenie była raczej korzystną. Zbliżonym do niego typem okazał się rezerwowy Schmager, pełnowartościowy zastępca. Innego rodzaju, bardziej żywiołowa gra Góry uzupełniła tę linję skutecznie.
Dobra gra pomocy dała atakowi korzystne warunki operowania i te wykorzystali napastnicy dobrze, prowadząc grę celową i ładną. Jeżeli szukać błędów, to chyba ciągle jeszcze wstrzemięźliwość pod bramką w sytuacjach, które prosiły się o strzał na mokrym terenie- W tej linji Malczyk jest głównym aktorem, przypominającym swe najlepsze czasy, w gronie starszych. Dziś sam jest „starszym" wobec reszty młodzików, prowadzi ich jako środkowy pomysłowa, stwarza pozycje strzałowe, pracuje w doskonałej formie fizycznej, jednem słowem nadaje ton grze linji ofensywnej. Najbardziej dogadzał teren obu łącznikom. Unikający zetknięć z przeciwnikiem Karbas, czynił to w niedzielę znacznie swobodniej, wychodził z piłką dobrze. Należał zato do najwstrzemięźliwszych w strzelaniu. Pracowity Szeliga, dobrze uzupełnia) trójkę środkową a dalszą jego zasługą było uruchomienie Zembaczyńskiego, z którym bardzo wiele kłopotu sprawiali Kotlarczykowń II. Skrzydłowy Cracovii był bardzo pożyteczny, a po przerwie obok Malczyka najniebezpiecznejszym napastnikiem. Mniejsza skuteczność Zielińskiego płynęła z nadmiaru unikania zetknięć z przeciwnikiem, których usiłował zwalczyć szybkością.
W niedzielnym wyglądzie daleka była Wisła do drużyny, mającej nie tak dawno szanse na walkę o tytuł mistrza. Spadek formy dosięgnął w tein spotkaniu wszystkich linij, w konsekwencji czego nie było dawnej spoistości tychże. Atut szybkości napastników odpad) na ślizgawicy, zamierzenia kombinacyjne rwały się wskutek niedokładności.
Madejski miał bardzo trudne zadanie obrony bramki. Z poświeceniem rzucał się w błoto, w wielu sytuacjach poważnych ratował skutecznie, a nawet obronił rzut karny. Wynik nie obciąża go.
Mniej dobrze prezentowała się obrona, nie czująca się pewnie na błocie. Zdenerwowanie spowodowało pod koniec posiłkowanie się środkami, które przynosiły w rezultacie wolne i karne, z tych zaś padały bramki. W każdym razie Szumilas był pewniejszym od kolegi.
Rozczarowanie przyniosła gra pomocy
i tu należałoby szukać podstawowej przyczyny takiej porażki. Od Bajorka już dawno nie wymaga się nic więcej niż pożytecznej przeciętności i tę prawieże dal. Inaczej natomiast normalnie ma się sprawa z braćmi Kotlarczykami, osia drużyny. Teren dał się najbardziej we znaki starszemu, który od początku nie mógł zastosować swej zwykłej rozumnej gry, choć młodszy brat wydatnie mu pomagał na środku i przez to zwalniał z opieki skrzydłowego Cracovii- Taktyka okazala się mylną, bo nie pomogła na środku a odsłoniła skrzydło. Zawiódł także atak.
Powierzenie kierownictwa ataku młodemu rezerwowemu mimo jego talentu nie wzmocniło tej linji. Grano mało planowo, a pod bramką nieskutecznie. Najwięcej życia okazywał Artur, mający powodzenie w kilkakrotnem wózkowaniu, jednakże między nim a resztą nie było właściwej łączności, któraby pozwoliła prowadzić skuteczną grę. Łyko potrafił się uwalniać z opieki Góry i stwarzał pozycje trójce, ta jednakże do strzału nie umiała dojść, nawet Kopeć, zwykle przytomnie wyzyskujący każdą pozycję strzałową. Bobowski rzadziej zagrażał bramce Cracovii.
Skład drużyn i przebieg gry.
Cracovia: Pawłowski Lasota, Doniec, Góra, Grünberg, Schmagier, Zieliński, Korbas. Malczyk, Szeliga, Zembaczyński. — Wisła: Madejski, Szczepanik, Szumilas, Kotlarczyk II, I, Bajorek, Habowski. Kopeć. Artur, Łyko
Wśród rzęsistego deszczu rozpoczyna się gra żywa. Piłka sunie po trawie, utrudniając opanowanie, wskutek czego każda sytuacja może przynieść niespodziankę. Lepiej czujący się lżejsi zawodnicy Cracovii odrazu wprowadzają ład w swe akcje i już w 3 min. strzał Korbasa grzęźnie w siatce Wisty. Wisła odpowiada wzmożeniem akcji, co przynosi kilka sytuacyj pod obu bramkami. Cracovia jest jednak groźniejszą z racji lepszej gry w polu, ale pod bramką nie ma szczęścia. W pewnej chwili Szeliga na linji bramkowej nie dosięga piłki. Dopiero w 38 min- strzał Malczyka przynosi drugą bramkę.
Po przerwie Wisła rozpoczyna ofensywę i zagraża Cracovii. Gra Dońca jest jednak w pełni skuteczną. Powoli atak Cracovii równoważy grę i znowu jest groźny. W 16 min. za „faul" dyktuje sędzia rzut wolny, który egzekwuje pewnie Doniec w róg siatki- W następnej minucie Wisła strzela bramkę, a tylko spalona pozycja innego gracza spowodowała jej nieuznanie- Podniecene powoduje zaostrzenie gry ze strony obrońców Wisły, co przynosi w 23 min. rzut karny, obroniony przez Madejskiego. Natomiast wolnego rzutu Dońca w 26 min. nie mógł obronić i Cracovia prowadzi 4:0. Takim wynikiem uspokojeni gracze produkują ładną grę, niestety bez strzału. Ostatnia bramka pada znowu z karnego za „faul" w 32 min. Strzelcem jest Góra. Wisła dochodzi jeszcze potem do strzału na poprzeczkę, to samo czyni Doniec rzutem wolnym na bramkę Madejskiego.

Sędzia p. Kurzweil.
Źródło: Raz,dwa,trzy nr 37 z 10 września 1935


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.2
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.3
Krakowskie „derby” zakończyły się, jak to już często zresztą i w poprzednich latach bywało wielką niespodzianką. Nie było zdaje się nawet zagorzałego fanatyka barw biało-czerwonych, któryby tak wysoki wy¬nik przewidywał, zwłaszcza, iż Cracovia występowała do zawodów osłabiona brakiem dwu wybitnych, zawodników, a mianowicie Pająka i Kisielińskiego. Wprawdzie, biorąc pod uwagę ostatnio wykazaną słabą formę Wisły, nie wierzono w jej zwycię-stwo, ale też nie oczekiwano jej pogromu, jak można nazwać końcowy rezultat meczu.

Nie bez wpływu na wynik zawodów był teren i warunki atmosferyczne. Ciągła ulewa, trwająca zresztą od samego rana, śliskie i grząskie boisko, stawiało graczom wielkie wymagania, a odpowiedzieli im lepiej zawodnicy Cracovii, którzy dostosowali się doskonale do terenu, wyzyskując swą naogól mniejszą wagę i lepszy start do piłki.
Już do pauzy zwracało ogólną uwagę, iż stroną niemal przez cały czas atakującą była Cracovia, podczas gdy czerwoni ograniczyli się wybitnie do defensywy. Po pauzie pierwszy kwadrans należy wprawdzie całkowicie do Wisły, ale następnie nieuznanie przez sędziego bramki, zdobytej przez Wisłę oraz szafowanie zbytnie rzutami wolnemi czy też kamemi przeciwko niej, zdeprymowało graczy i załamało w wysokim stopniu.
Nic umniejsza to wartości zwycięstwa Cracovii. która grała doskonale i wzięła pełny, a nawet z nawiązka rewanż za wiosenną porażkę w stosunku 0:4 Wszystkie jej linje pracowały niezwykle składnie, a zawodnicy walczyli z dużą ofiarnością i poświeceniem. Tak ambitnie walczącej jedenastki Cracovii od samego początku aż do końca zawodów już dawno nie oglądaliśmy.
Na czoło zwycięzców wysunęli się Malczyk w linji ofensywnej, a Doniec w defensywie. Pierwszy wybija się w ostatnich meczach n a czoło napastników polskich, podobnie jak druid wykazuje formę, stawiający go conajmniej na równi z najlepszymi naszymi obrońcami. Ale także i inne punkty. jak Góra, Gruenberg zasługują na specjalne podkręcanie gdyż wytrzymali pierwszorzędnie cały napór napadu Wisły, który nie mógł przez to przyjść do głosu.
O zwycięstwie zadecydowała, jak to często bywa, lepsza gra pomocy: we Wiśle jeden Kotlarczyk II stanął na wysokości zadania, podczas gdy brat jego, podobnie jak i Bajorek nie był w formie. Trio pomocy Cracovii w ogólności na tych zawodach postawić trzeba wyżej od swego vis-a-vis we Wiśle.
Jeszcze większa może, jak w ligji pomocy, uwydatniła się różnica w linji obrony. Tu górowała bezwzględnie Cracovia, tak Doniec, a nawet słabszy jego partner Lasota. przewyższał o wiele dwu słabych obrońców Wisły, którzy ani ustawianiem się. ani wykopem, ani taktyka nie mogli nikomu zaimponować. Ich gra bez głowy, fatalne ustawianie się pozycyjne spowodowały w wielkiej mierze tak wysoką przegraną, nie mówiąc o niepotrzebnem uciekaniu się do „faulów” w groźnych sytuacjach podbramkowych. Ich konsekwencją były dwa rzuty karne i dwa wolne (choć tu sędzia nieco przeholował), które w efekcie końcowym przyniosły tak dotkliwą porażke.
Zastanawiającem było załamanie się już przy stanie 0:3 drużyny Wisły, która w podobnych sytuacjach wielokrotnie nie dała się wyprowadzić z równowagi i zdołała nieraz jeszcze i przechylić nawet szalę zwycięstwa na swoja stronę.
Chaos pod bramką Wisły w końcowym okresie był kompletny, nie ustawiano się samemu, ani też nie obstawiano zupełnie przeciwnika, ani też nie pomagano bramkarzowi który w tak fatalnym terenie musiał aż pięciokrotnie kapitulować przed przeciwnikiem.
Nie dopisana także we Wiśle linja napadu, która straciła swój ciąg na bramkę i strzał, którym właśnie poprzednio celowała. Nie było gracza, któryby tu dopisał.
Najlepiej stosunkowo wypadli Łyko i Kopeć, zaś nowowstawiony młody zawodnik Gracz na środku napadu nie mógł wybić się, wobec słabej dyspozycji swoich partnerów. tak. ii nie można o jego roli wydać definitywnej decyzji.
Drużyny wystąpiły do meczu w nast. składzie: Cracovia — Pawłowski, Lasota, Doniec, Góra. Gruenbcrg, Szmagier, Zieliński, Korbas, Malczyk, Szeliga i Zembaczyński. Wisła: Madejski, Szczepanik, Szumilas, Kotlarczyk II, I, Bajorek. Habowski. Kopeć, Gracz, Artur i Łyko. Przechodząc do przebiegu gry, warto podkreślić, iż mecz rozpoczął się już od razu pod znakiem sensacji. W drugiej minucie Cracovia zdobywa pierwszą bramkę przez , Korbasa, któremu nikt nie przeszkadzał w oddaniu strzału, natomiast Wisła, mając dwie conajmniej identyczne pozycje w dwu pierwszych minutach gry — nie bez winy zresztą Pawłowskiego — nie zdołała ich wyzyskać, gdyż Kopeć dwukrotnie przenosi ponad bramką. Od tej pory Cracovia naciska, ale nie umie wytworzyć sytuacji, z której udałoby się strzelić goala. Tak monotonnie upływa okres przed pauzą, przyczom dopiero na 8 minut przed końcem udaje się strzelić Malczykowi drugego goala. przyczem tyły Wisły znowu nie usiłowały mu przeszkodzić.
Po przerwie okres przewagi Wisły kończy się zdobyciem bramki, której sędzia nie uznaje z powodu „spalonego”, a natomiast dyktuje rzut wolny, z którego pada trzeci goal dla Cracovii, strzelony przez Dońca. Od tej pory Wisła załamuje się i zdobycie dalszych dwu bramek przychodzi gospodarzom dość łatwo. Wprawdzie Madejski broni w imponujący sposób rzut karny, bity przez Dońca. ale nie jest w stanie przeszkodzić. iż tak rzut wolny, egzekwowany przez Dońca oraz karny, strzelany przez Górę, koronują zwycięstwo Cracovii.

Końcowe minuty nie przynoszą już zmiany wyniku, a zwolennicy Cracovii witają owacyjnie sukces swych zawodników. Sędziował p. Kurzweil całkiem dobrze do pauzy, natomiast po przerwie popełnił kilką omyłek na niekorzyść Wisły. Publiczności z powodu niepogody około 2.000.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 251 z 10 września 1935


"NIESPODZIEWANIE WYSOKIE ZWYCIĘSTWO CRACOVII NAD WISŁĄ 5:0 (2:0)." -
Nowy Dziennik

NIESPODZIEWANIE WYSOKIE ZWYCIĘSTWO CRACOVII NAD WISŁĄ 5:0 (2:0).

Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik
Tradycyjne derby Krakowa osłabione zostało na skutek dnia wyborczego do Sejmu, oraz cało-dziennej niepogody i deszczu, które obniżyły wybitnie frekwencję (około 1500 widzów), jakoteż wpłynęły na znaczne obniżenie poziomu gry skutkiem śliskiego terenu i piłki i niemożności przeprowadzenia normalnej walki.

Obie drużyny wystąpiły w niekompletnych zespołach, Cracovia bez Pająka i Kisielińskiego, Wisła bez Obtułowicza i Habowskiego, gra więc nie stała na należytej wyżynie. Gospodarze znacznie lepiej umieli się dostosować do anormalnych warunków terenowych, toteż mieli w pierwszej części zupełną przewagę i zdobyli zaraz z początki^ pierwszego gola przez Korbasa, a w 38-mej minucie drugą bramkę przez Malczyka.
Po przerwie przeprowadzili Czerwoni kontrofenzywę, nie zdołali jednakże uzyskać wyrównania, a ponadto Cracovii udało się z dwóch rzutów wolnych Dońca. oraz z rzutu karnego Góry, zdobyć dalsze trzy bramki i ustalić wynik końcowy w cyfrowej wysokości, już dawno w historji moczów pomiędzy powyższemi drużynami nienotowanej. Nadmienić należy, że białoczerwoni nic wykorzystali jeszcze jednego rzutu karnego. Najlepszym graczem na boisku, tak pod względem technicznym, jak i taktycznym, okazał się Grünberg z Cracovii, który trzymał w szachu trio środkowe napadu Wisły i wygrywał wszekie prawie pojedynki z Kotlarczykiem I, oraz ambitnie grający Góra. Wiśle wszyscy zawodnicy zawiedli kompletnie, grając poniżej swego normalnego poziomu, a sposób obrony defenzywnej Kotlarczyka II i Szumilasa spowodował trzy bramki za fałdowanie przeciwnika.

Sędziował n. Kurzweil ze Lwowa.
Źródło: Nowy Dziennik nr 248 z 9 września 1935


Mecze sezonu 1935

Polonia Kraków (1927) 1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0  Wawel Kraków 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0  PPW Katowice 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7  Policyjny Katowice 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0  Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0  Dąb Katowice 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2  Pogoń Katowice 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1  Warta Poznań 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0  ŁKS Łódź 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1  FC Wien 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4  Pogoń Lwów 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3  Wisła Kraków 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0  Śląsk Świętochłowice 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1  Ruch Chorzów 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0  Ognisko Wilno 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3  Śmigły Wilno 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2  Garbarnia Kraków 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1  Polonia Warszawa 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1  Brygada Częstochowa 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0  Grzegórzecki Kraków 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1  Warszawianka Warszawa 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1  Legia Warszawa 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1  Wacker Wiedeń 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2  Újpest Budapeszt 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3  Polonia Warszawa 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2  Warszawianka Warszawa 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1  Wisła Kraków 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0  Garbarnia Kraków 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0  Śląsk Świętochłowice 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1  Legia Warszawa 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2  Pogoń Lwów 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1  ŁKS Łódź 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1  Wawel Kraków 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1  Warta Poznań 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1  Ruch Chorzów 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1  BBSV Bielsko 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2