1914-04-26 Cracovia - Czarni Lwów 4:0: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
(clean up, Replaced: |Cracovia}} → |Cracovia|mecz towarzyski}})
Linia 67: Linia 67:


Źródło: ''Illustriertes Österreichisches Sportblatt''
Źródło: ''Illustriertes Österreichisches Sportblatt''
===Stanisław Mielech wspomina mecz z Czarnymi===
Raz na zawodach z Czarnymi (26.IV. 1914 – 4:0 dla Cracovii) trzykrotnie powtórzyliśmy następującą kombinację:
Otrzymałem na skrzydło półgórne podanie ze środka od Kałuży i rozmyślnie wolno się przy nim zwijałem, aby Poznański miał czas wybiec na pozycję lewego pomocnika. Zmiana udała się i Antek Poznański biegł szybko z piłką wzdłuż bocznego autu. Widząc to lewy Obrońca ruszył w jego kierunku by mu przeszkodzić w oddaniu centry. Na to tylko czekał Poznański. Gdy obrońca już go dopadł, Antek nie oglądając się za siebie kopnął piłkę obcasem w tył, wiedząc, że ja, minąwszy lewego pomocnika, podążam za nim. Schwyciwszy piłkę ściąłem róg boiska  i zostawiając po prawej ręce Poznańskiego i lewego obrońcę, szybko podążyłem ku bramce czarnych. Tam musiał mi wybiec naprzeciw prawy obrońca, ostatnia zapora w drodze do bramki. Wtedy oddałem piłkę w tył, do środka, nieobstawionemu Kałuży, a ten robił swoje.
Źródło: Stanisław Mielech ''Gole, Faule i Ofsaidy''




{{Mecze z sezonu|1914|Cracovia|mecz towarzyski}}
{{Mecze z sezonu|1914|Cracovia|mecz towarzyski}}
[[Kategoria:1914 mecze towarzyskie]]
[[Kategoria:1914 mecze towarzyskie]]

Wersja z 11:12, 9 cze 2009


Herb_Cracovia


pilka_ico
mecz towarzyski
Kraków, niedziela, 26 kwietnia 1914

Cracovia - Czarni Lwów

4
:
0

(1:0)



Herb_Czarni Lwów


Skład:
Popiel
Traub I
Fryc
Traub II
Ziemiański
Synowiec
Mielech
Poznański
Kałuża
Dąbrowski I
Prochowski

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Franciszek Jachieć z Krakowa

bramki Bramki
Fryc
Kałuża x2
Dąbrowski I

Mecze tego dnia:

1914-04-26 Cracovia - Czarni Lwów 4:0
1914-04-26 Cracovia II - Merkury 3:1


Zapowiedź meczu

Opis meczu

Gazeta Poniedziałkowa

Relacja z meczu w Gazecie Poniedziałkowej

Sympatyczni goście nadpełtwiańscy zażywają wśród krakowskiej publiczności sportowej znacznego miru, dzięki czemu na powitanie jednej z przodujących drużyn lwowskich, "Czarnych", przybyło wczoraj na boisko sportowe bardzo wiele widzów. Zainteresowanie się biernej poniekąd publiczności krakowskiej wczorajszemi zawodami należałoby tłumaczyć poniekąd tem, że rezultaty wzajemnej rywalizacyi "Cracovii" z "Czarnymi" były do tej pory bardzo zmienne. Biało-czerwoni kilkakrotnie zwyciężyli drużynę lwowską, przed niespełna dwa laty przegrali w Krakowie w stosunku 3:1 a z zawodów we Lwowie wyszli z wynikiem nierozegranym.

W pamiętnikach sportu piłki nożnej zapiszą się wczorajsze zawody bardzo znamiennie, ze względu na świetną wprost formę, w jakiej się znajdowała wczoraj "Cracovia". Grała ona przeciwko "Czarnym" z dawno nie widzianą precyzją rozwijając piękną kombinacyę i wysoką technikę.

Rezultat 4:0 (1:0) na korzyść "Cracovii".

Źródło: Gazeta Poniedziałkowa

Czas

Relacja z meczu w dzienniku Czas cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Czas cz.2

Licznie zgromadzona publiczność była po raz pierwszy w tym sezonie z matchu footballowego w zupełności zadowolona. Powodem tego zadowolenia było stwierdzenie postępu w grze "Cracovii", która tak groźnego przeciwnika, jak "Czarnych" ze Lwowa, pokonała z zupełną łatwością w stosunku 4:0. Tak pięknej, ale i tak eleganckiej gry nie widziała już publiczność od długiego czasu. Durżyna lwowska, która miała w Krakowie opinię drużyny grającej ogromnie ostro, wykazała wczoraj, że co do "fairness" co najmniej nie ustępuje "Cracovii". Poza tą zaletą zaznaczyć trzeba, że co do kombinacyi i planowości atakowania, techniki, a przedewszystkiem co do przetrzymywania tempa ustępuje biało-czerwonym i to w znacznej mierze. Z całej drużyny wybijał się na pierwszy plan środkowy pomocnik, który jest u Lwowiaków duszą napadu i obrony. Lewy obrońca, którego poprzedzała rozgłośna fama, ma tę wielką wadę, że za blisko się trzyma swej bramki i pozwala przeto chwilami bez przeszkody rozwijać się atakowi przeciwnika. Btamkarz wcale dobry, ale niepewny, bo o małej technice. Napad rozporządzający na niektórych tylko miejscach wcale dobremi siłami zamało jest zgrany, aby mógł być poważnie niebezpieczny.

Doskonale grała natomiast "Cracovia" szczególnie zaś jej napad. Pierwszych dwadzieścia minut pierwszej połowy i prawie całą drugą połowę, grali napastnicy z taką precyzyą w podawaniu i kombinacyi, iż twierdzić można, że i lepsza drużyna niż "Czarni" biało-czerwonym nie byłaby się w niedzielę oparła. Gdyby nie przebijająca się jeszcze chwilami nerwowość w chwili strzału, byliby "Czarni" opuścili Kraków ze znaczniejszą jeszcze porażką. Bardzo dobrze grali pomocnicy, niepewnie chwilami obrońcy. Bramkarz był bez zarzutu. Do pauzy zdobyła "Cracovia" jednego goala. Po pauzie uzyskali biało-czerwoni trzy bramki, dwie z prześlicznej kombinacyi, trzecią z rzutu karnego za "rękę" w polu karnem.

Źródło: Czas

Illustriertes Österreichisches Sportblatt

Relacja z meczu w wiedeńskim tygodniku Illustriertes Österreichisches Sportblatt cz.1
Relacja z meczu w wiedeńskim tygodniku Illustriertes Österreichisches Sportblatt cz.2

      Jeśli możesz, przetłumacz znajdujący się obok lub linkowany poniżej opis meczu.


Źródło: Illustriertes Österreichisches Sportblatt

Stanisław Mielech wspomina mecz z Czarnymi

Raz na zawodach z Czarnymi (26.IV. 1914 – 4:0 dla Cracovii) trzykrotnie powtórzyliśmy następującą kombinację:

Otrzymałem na skrzydło półgórne podanie ze środka od Kałuży i rozmyślnie wolno się przy nim zwijałem, aby Poznański miał czas wybiec na pozycję lewego pomocnika. Zmiana udała się i Antek Poznański biegł szybko z piłką wzdłuż bocznego autu. Widząc to lewy Obrońca ruszył w jego kierunku by mu przeszkodzić w oddaniu centry. Na to tylko czekał Poznański. Gdy obrońca już go dopadł, Antek nie oglądając się za siebie kopnął piłkę obcasem w tył, wiedząc, że ja, minąwszy lewego pomocnika, podążam za nim. Schwyciwszy piłkę ściąłem róg boiska i zostawiając po prawej ręce Poznańskiego i lewego obrońcę, szybko podążyłem ku bramce czarnych. Tam musiał mi wybiec naprzeciw prawy obrońca, ostatnia zapora w drodze do bramki. Wtedy oddałem piłkę w tył, do środka, nieobstawionemu Kałuży, a ten robił swoje.

Źródło: Stanisław Mielech Gole, Faule i Ofsaidy