2013-03-12 Comarch Cracovia - Ciarko PBS Bank KH Sanok 3:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Cracovia - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Rudolf Rohaček
Hokej.png
6 kolejka, 2 runda, etap II, Polska Liga Hokejowa - hokej mężczyzn
Kraków, ul. Siedleckiego 7, wtorek, 12 marca 2013, 19:00

Comarch Cracovia - Ciarko PBS Bank KH Sanok

3
:
1

(1:0; 1:1; 1:0)

Sędzia: Zbigniew Wolas i Jacek Rokicki (główni) - Marcin Młynarski, Tomasz Przyborowski (liniowi)
Widzów: 2600


KH Sanok - hokej mężczyzn herb.png

Trener:
Štefan Mikeš
Skład:
Radziszewski

Kłys
Besch
L. Laszkiewicz
S. Kowalówka
D. Laszkiewicz

Myjak
Witowski
Fojtík
Dvořak
Valčák

A. Kowalówka
Noworyta
Piotrowski
Rutkowski
Chmielewski

Zieliński
Cieślicki
Słaboń
Kmiecik
Bramki
17:36 S. Kowalówka (L. Laszkiewicz, Chmielewski)
22:59 S. Kowalówka (Besch)

43:22 Dvořak (Fojtík, Noworyta)
1:0
1:1
2:1
3:1


31:32 Wajda (Strzyżowski, Vítek)

Kary
8 min.
2 min. A. Kowalówka (Wysoki kij)
2 min. Besch (Zahaczanie)
2 min. Fojtík (Nadmierna ilość graczy na lodzie)
2 min. Valčak (Uderzanie)
6 min.
2 min. Bartoš (Wysoki kij)
2 min. Dronia (Trzymanie kija przeciwnika)
2 min. Bartoš (Spowodowanie upadku przecinika)
Skład:
Odrobny

Mojžíš
Dronia
Vozdecký
Zapała
Kolusz

Kotaška
Wajda
Strzyżowski
Bartoš
Vítek

Kubát
Pociecha
Gruszka
Dziubiński
Malasiński

Méry
Milan
Belluš

Opis meczu

"Habemus Cracovia!" -
TerazPasy.pl

Habemus Cracovia!

A więc stało się! Czwarte zwycięstwo nad Sanokiem dało Cracovii awans do finału! Szósty mecz półfinału znów stał na niezwykle wysokim poziomie. Biało-czerwoni niesieni niesamowitym dopingiem kibiców zakończyli serię na własnym lodzie i awansowali do finału. Pierwsze starcie z JKH GKS w niedzielę, 17 marca w Jastrzębiu.

Jeszcze zanim sędziowie pierwszy raz rzucili krążek na lód, można było przypuszczać, że niesamowita trzecia tercja piątego spotkania półfinałowego, rozgrywanego w niedzielę w Sanoku, musi mieć wpływ na dalsze losy rywalizacji. Okazało się że nieprawdopodobny hokejowy roller-coaster, w którym nikt nie miał kontroli nad wydarzeniami na lodzie zdruzgotał morale sanoczan. Gracze Pasów, tak jak gospodarze, rzucili na lód absolutnie wszystko czym dysponowali i z tej niezwykłej wymiany ciosów wyszli zwycięsko!

Szczerze powiem - przyznał po wtorkowym meczu Rafał Radziszewski - że w sobotę jak się zrobiło 2-2, to trochę zwątpiłem że mamy szansę na wygranie serii, ale to trzecia tercja niedzielnego meczu w Sanoku zdecydowała o wszystkim. Pokazaliśmy że ta drużyna ma charakter i wolę walki.

Efekty było widać już od początku szóstego starcia. Mecz w Krakowie okazał się popisem biało-czerwonej drużyny. Pasy natarły z furią i przy niepewnych interwencjach Odrobnego były szanse na szybkie objęcie prowadzenia. Goście przetrwali jednak grę w osłabieniu, a w czasie kiedy w boksie kar przebywał Adrian Kowalówka, Strzyżowski ostemplował poprzeczkę. W 10. minucie Odrobny zatrzymał świetną szarżę Michała Piotrowskiego, ale w 18. minucie skapitulował. Sebastian Kowalówka popisał się kapitalnym zagraniem w stylu Leszka Laszkiewicza, od którego otrzymał krążek. Świetnie wyjechał zza bramki, po profesorsku wyczekał Odrobnego, który jak kłoda rzucił mu się pod nogi i pięknie zawinął krążek poza zasięgiem sanockiego bramkarza!

Po pierwszych 20. minutach było więc 1:0.

Na początku drugiej tercji sanoczanie natarli zdecydowanie i przez prawie trzy minuty gracze Pasów nie byli wstanie przenieść gry poza połowę lodowiska. Sanocka kanonada na bramkę „Radzika” okazała się jednak nieskuteczna, a odpowiedź biało-czerwonych zwaliła z nóg. Nicolas Besch popisał się rajdem przez pół lodowiska i na pełnej szybkości objechał sanocką bramkę, skąd dorzucił krążek do Sebastiana Kowalówki. Blokując zagranie Bescha, Odrobny położył się na lodzie poza światłem bramki i nowy środkowy pierwszej piątki nie miał problemu z trafieniem na 2:0! Sanoczanie wciąż atakowali, a Pasy grały z kontry. O krok od swojego trafienia po akcji Kmiecika był Cieślicki. W 32. minucie Pasy popełniły jedyny poważniejszy błąd w obronie. Między buliki bez asysty wjechał Patryk Wajda i po dograniu od Strzyżowskiego pokonał „Radzika”. Wynik 2:1 utrzymał się do końca tercji, choć Cracovia mogła podwyższyć prowadzenie, dzięki akcjom duetu Valčak-Fojtík oraz samego Fojtíka. Za pierwszym razem Patrik Valčak zamiast strzelać niepotrzebnie szukał jeszcze podania, a w 38. minucie Odrobny złapał do raka mocny strzał Josefa Fojtíka w sytuacji sam na sam.

Na początku trzeciej tercji goście jeszcze raz szarpnęli, w nadziei na odwrócenie losów spotkania. W 43. minucie Vozdecký uderzył przez nogi obrońców i „Radzik” wykazał się nieprawdopodobnym refleksem, a po 15 sekundach zatrzymał Kolusza w sytuacji sam na sam! Sanok naciskał, ale to był popis naszych hokeistów. Patryk Noworyta uruchomił Josefa Fojtíka, który niesygnalizowanym podaniem z backhandu przerzucił krążek na drugie skrzydło do Petra Dvořaka. Środkowy drugiego ataku uderzył z pierwszego krążka i hala imienia Adama „Rocha” Kowalskiego eksplodowała. Goool! Goście próbowali jeszcze powrócić do gry, ale widać było nerwowość w poczynaniach zawodników z Sanoka. W 45. minucie Bartoš popisał się niesamowitą szarżą ale „Radzik” znów był na posterunku. Po chwili goście mieli dwie minuty gry w przewadze po wykluczeniu Bescha, a w połowie tercji, przez 22 sekundy grali nawet w podwójnej przewadze. Co prawda swoje szanse mieli Strzyżowski i Kubat, ale z każdą sekundą widać było jak sytuacja paraliżuje poczynania przyjezdnych. Pasy grały z kolei coraz pewniej, a kiedy na 2 minuty i 46 sekund przed końcem karę złapał Bartoš, stało się jasne, że rywalizacja jest rozstrzygnięta. Po czasie na 32 sekundy przed końcową syreną goście stanęli oczywiście w sześciu do wznowienia, ale feta na trybunach w świetle rac i pod oprawą „Rudolf Gang” mogła trwać w najlepsze. Finał jest nasz! – skandowali kibice, a na lodzie obok hokeistów pojawił się Rudolf Rohaček w objęciach profesora Filipiaka...

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że awans do finału, po zwycięstwie nad Sanokiem w serii do czterech zwycięstw, to absolutny majstersztyk trenera Rudolfa Rohačka. Znów okazało się że Czech potrafi wydobyć z zawodników maksimum ich umiejętności i talentu oraz że potrafi to zrobić na kluczowym etapie rywalizacji. Półfinał z sanoczanami został co prawda okrzyknięty przedwczesnym finałem, jednak walka o dziesiąty w historii tytuł mistrza Polski rozpocznie się dopiero w niedzielę 17 marca. Pierwsze starcie z JKH GKS w Jastrzębiu rozpocznie się od godziny 17,15. Dwa kolejne mecze zostaną rozegrane w Krakowie 20 i 21 marca. Gra toczyć się będzie do czterech zwycięstw.
raf_jedynka
Źródło: TerazPasy.pl 12 marca 2013 [1]


"Niesamowita sprawa - Cracovia w finale!" -
Sportowe Tempo

Niesamowita sprawa - Cracovia w finale!

Sensacja! Hokeiści Cracovii po raz czwarty wygrali z KH Sanok i w finale play-off zagrają z JKH GKS Jastrzębie-Zdrój. Mistrzom Polski pozostanie walka o "brąz" z GKS Tychy.

To był dobry mecz, choć nie tak widowiskowy jak poprzednia potyczka. Obie drużyny starały się grać uważnie w obronie i przede wszystkim nie tracić bramek. Przed Cracovią otwierała się droga do finału, sanoczanie musieli walczyć o przedłużenie rywalizacji do siedmiu spotkań.

Już w 47 sekundzie na karę pojechał gracz z Sanoka - Bartoš. Gospodarze nie wykorzystali przewagi, podobnie jak i goście, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji pięć minut później. Lekką przewagę posiadali sanoczanie - w 8 minucie Strzyżowski trafił w poprzeczkę, a w odpowiedzi Piotrowski zaprzepaścił sytuację sam na sam. Tuż przed końcem tercji Sebastian Kowalówka wykorzystał niezdecydowane zagranie kijem Odrobnego i z najbliższej odległości umieścił krążek w pustej bramce.

Druga odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzeni Bescha, a w 23 minucie było już 2-0. Besch przejechał niemal całe lodowisko, a akcję wykończył ponownie Sebastian Kowalówka. "Pasy" niesione dopingiem starały się strzelić trzeciego gola, także przyjezdni nie pozostawali dłużni, stąd obaj golkiperzy mieli co robić. W 32 minucie KH Sanok zdobył kontaktowego gola. Druga formacja wymieniła podania, po czym Wajda - były gracz Cracovii - sprzed linii niebieskiej huknął pod poprzeczkę. W 39 minucie Odrobny popisał się znakomitą interwencją wygrywając pojedynek z Fojtikiem.

Początek trzeciej tercji to dwie świetne okazje sanoczan. Nie wykorzystali ich i zostali skarceni. Z kontrą pojechał lewą stroną Fojtik, poradził sobie z obrońcą i wyłożył "gumę" Dvořakowi, który ze spokojem nie dał szans bramkarzowi. Za moment na ławkę kar pojechał Besch, ale grający nerwowo goście nie potrafili założyć zamka. W 50 minucie składną akcje przeprowadzili Chmielewski, Valčak i Fojtik; ten ostatni strzelił, lecz ponownie Odrobny nie dał się zaskoczyć.

W 52 minucie fatalną zmianę przeprowadziły "Pasy" i za nadmierną ilość graczy na lodzie musieli grać w osłabieniu. Jakby tego było mało, to do Fojtika dołączył Valčak i przyszło krakowianom grać w trójkę! Mistrzowie Polski tego nie wykorzystali i w zasadzie mogli się pożegnać z finałem. Zwłaszcza, że na 166 sekund przed syreną karę pojechał odsiadywać Bartoš. W ostatnich kilkunastu sekundach zjechał do boksu Odrobny, ale wycofanie golkipera nic nie dało. Cracovia zagra w finale! A na trybunach wielka feta, pojawiła się ogromna flaga z napisem "Rudolf Gang", odpalono race. Brawo "Pasy"!

Po spotkaniu nikt nie opuszczał trybun. Śpiewano "Finał jest nasz", a na lodzie pojawili się trener Rudolf Rohaček i profesor Janusz Filipiak...

- Dzisiaj świetnie zagraliśmy taktycznie. Cała drużyna zasłużyła na słowa uznania, ale szczególnie trzeba podkreślić zasługi Rafała Radziszewskiego i Sebastiana Kowalówki - mówił uradowany szkoleniowiec.

Finałowa rywalizacja rozpocznie się w najbliższą niedzielę w Jastrzębiu-Zdroju, a następne dwie potyczki w Krakowie. Terminy: 17, 20, 21, 24 i ewentualnie 25, 27, 29 marca. Gra się do czterech zwycięstw. Transmisje z wszystkich spotkań zapowiada TVP Sport.
AnGo
Źródło: Sportowe Tempo 12 marca 2013 [2]


"Niemożliwe stało się możliwe! Cracovia w finale!" -
Hokej.net

Niemożliwe stało się możliwe! Cracovia w finale!

Oczy całej hokejowej Polski we wtorkowy wieczór zwrócone były na Kraków. Pod Wawelem szykował się bowiem kolejny odcinek sportowej uczty, jaką fundowali kibicom hokeiści Cracovii i Sanoka. - Był to przedwczesny finał całej ligi - ocenił Rudolf Rohaček. Dodajmy, że ten przedwczesny finał wygrali jego niedoceniani zawodnicy.

Pierwsze minuty meczu należały bezsprzecznie do gospodarzy. Hokeiści Pasów od początku rzucili się na przeciwnika, atakując wysoko i starając się każdą akcję wykończyć strzałem. Groźnie także uderzali goście, zwłaszcza grając w przewagach. Najwięcej problemów krakowscy defensorzy mieli z Krzysztofem Zapałą. W osiemnastej minucie o krążek za bramką powalczył Sebastian Kowalówka. Następnie niczym profesor wyjechał przed Odrobnego, położył go na lodzie i otworzył wynik tego meczu. Chwilę później mogło być już 2:0, jednak Aron Chmielewski nie zdołał czysto uderzyć krążka po wyśmienitym podaniu Michała Piotrowskiego.

Jeszcze lepiej rozpoczęła się druga odsłona tego widowiska. W 23. minucie fenomenalnie zagrał Nicolas Besch. Obrońca Cracovii przejął krążek we własnej tercji. Przejechał z nim całe lodowisko, objechał bramkę i próbował uderzyć tuż przy bliższym słupku. Zamieszanie wykorzystał ponownie Sebastian Kowalówka zdobywając swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. - Bardzo pomogła Sebastianowi zmiana przed play-off, gdy przeszedł do pierwszego ataku - wspomina Rudolf Rohaček. - Jeszcze lepiej zaczął grać, gdy zadecydowaliśmy, że Damian Słaboń przejdzie do czwartej piątki, a on zagra na środku. Gra dobrze i z tego się cieszę - podsumował czeski szkoleniowiec.

Wypracowana przewaga dawała oddech i komfort gospodarzom, jednak wiedzieli że do końcowego sukcesu jest jeszcze bardzo daleko. - Wygrywaliśmy już 2:0 ale wiadomo, drużyna Sanoka zawsze gra do przodu - mówił po meczu Rafał Radziszewski. - Trzeba było to przetrzymać, ale niestety straciliśmy jednak bramkę - dodaje jeden z bohaterów tego spotkania. W 32. minucie bowiem szczęście uśmiechnęło się do graczy z Podkarpacia. Marek Strzyżowski zdecydował się wycofać krążek na niebieską linię do Patryka Wajdy, a ten huknął pod poprzeczkę. Po drugiej stronie lodowiska dwójkowa akcja Fojtika z Valčakiem powinna zakończyć się w chwile potem kolejnym trafieniem dla Cracovii. Valčak jednak zamiast uderzyć do odsłoniętej bramki, próbował odegrać krążek koledze. Do końca tercji, to pod jedną, to pod druga bramką dochodziło do ostrych spięć.

- Przed trzecią tercją powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać najlepsze 20 minut w sezonie - zdradził po spotkaniu Rafał Radziszewski. I tak chyba rzeczywiście było. Do bólu konsekwentni i wyrachowani goście nie pozwolili wydrzeć sobie tego zwycięstwa. Gdy w 44. minucie Petr Dvořak pokonał Przemysława Odrobnego na i tak wcześniej głośnych trybunach dało się wyczuć euforię. - Było sporo walki. Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, w decydujących momentach brakowało też szczęścia, jak choćby przy trzeciej bramce - wspominał na konferencji zmartwiony Štefan Mikeš.

Tymczasem doping krakowskich kibiców niósł zawodników Pasów, którzy bez większych problemów rozgrywali nawet mecz w 4 na 5 czy 3 na 5. - Dla mnie były to kluczowe momenty meczu. Rozegraliśmy je bardzo dobrze - oceniał zadowolony trener Cracovii. - Doświadczeni zawodnicy z Sanoka zdawali sobie sprawę, że czas ucieka. W grze było widać nerwowość. W normalnych sytuacjach by im ten krążek nie podskoczył, ale podskoczył. Dobra obrona, ale i czas, który biegł pomógł nam w wygraniu meczu - podsumował Rudolf Rohaček.

W końcówce meczu na lodzie działo się niewiele. Gospodarze trzymali krążek w tercji przeciwnika, spoglądając ukradkiem na zegar. Patrzyli także na trybuny, gdzie kibice Pasów stworzyli istny show, co najmniej na poziomie gry swoich ulubieńców. Po końcowej syrenie zawodnicy cieszyli się wraz ze swoimi fanami. Teraz na rozpędzoną Cracovię czeka JKH GKS Jastrzębie. -Znowu jesteśmy drużyną niżej notowaną. Słyszałem, że zespół z Jastrzębia chciał grać z nami w finale- uśmiecha się Rafał Radziszewski. - My też kiedyś chcieliśmy grać z Podhalem, a potem przegraliśmy 4:0, więc zobaczymy jak będzie - zakończył bramkarz Comarch Cracovii.
Przemysław Urbański
Źródło: Hokej.net 12 marca 2013 [3]


Skrót

Trenerzy po meczu

Rudolf Rohaček, trener Cracovii

Dla mnie kluczowymi momentami meczu były gry w osłabieniu, które rozegraliśmy naprawdę bardzo dobrze. Doświadczeni zawodnicy z Sanoka zdawali sobie sprawę, że czas im ucieka. W ich grze było widać nerwowość. W normalnych sytuacjach ten krążek by im nie podskoczył, ale podskoczył. Dobra obrona, ale i czas, który upływał pomogły nam w wygraniu meczu. Chciałbym podziękować zawodnikom z Sanoka, bo wszystkie mecze były bardzo dobre. Dużo emocji, szkoda tylko, że takich spotkań nie transmituje telewizja i nikt o tym nie wie. Był to przedwczesny finał całej ligi!

Taktyka i rozmyślanie przychodzi z sytuacjami, które stwarza przeciwnik. W drugim, przegranym meczu w Sanoku trochę się pogubiliśmy. Wiedziałem, że jeśli czegoś nie zmienimy to przegramy w niedzielę, że w takiej dyspozycji Sanok nam nie pozwoli wygrać. To są nieprzespane noce, każdy trener to zna. Czasem wyjdzie, czasem nie wyjdzie. Poskładałem to, zaczęliśmy grać i to zaprocentowało.

Moim zdaniem, to że przeciwnik miał miesięczna przerwę w grze, było kluczowe. Oczywiście to wcale nie oznacza, że w innych warunkach byśmy nie wygrali. Proszę mi jednak powiedzieć gdzie nie gra się przez miesiąc? Jak można przygotowywać się do czegoś co jest za miesiąc, jak motywować zawodników?

Mecz, w którym padło 10 bramek w jednej tercji. Nie ma nawet co o nim rozmawiać! To była taka euforia, takie emocje. Sytuacja zmieniała się raz w jedną stronę, raz w drugą stronę. Do tego krzyczą kibice, krzyczą trenerzy. Nikt nikogo nie słyszy. A skończyło się to dla jednej drużyny szczęśliwie, dla drugiej nie. To są play-offy, to jest hokej. Jestem zadowolony, bo awansowaliśmy. Mogę jednak powiedzieć, że oba zespoły pokazały super hokej. Rozpropagowaliśmy tę dyscyplinę.

Źródło: cracovia-hokej.pl [4]

Hokeiści po meczu

Petr Dvořak, hokeista Cracovii

W niedzielę w Sanoku dwukrotnie zablokowałem strzały przeciwników, noga bardzo mnie bolała, ale to jest walka. Koniecznie chciałem zagrać w tym wtorkowym spotkaniu i jestem szczęśliwy, że to mi się udało.

To była rywalizacja godna nie tylko półfinału, ale i finału. Zagramy znowu o złoty medal, myślę, że prezentujemy teraz inny hokej, niż jeszcze w sezonie zasadniczym.

Jestem pewien, że w naszej szatni nie ma takiego zawodnika, który byłby zadowolony z tego, że już mamy medal. Oczywiście cieszymy się niezmiernie z tego, że awansowaliśmy do finału, ale w nim będziemy chcieli odzyskać tytuł Mistrza Polski. Po to będziemy grać z Jastrzębiem.

Przy pełnej hali i takim dopingu gra się bardzo dobrze. Nie znam takich słów, by opisać, jak świetna była atmosfera. Wierzę, że tak samo będzie w finale i że razem zdobędziemy złoto.

Źródło: cracovia-hokej.pl [5]

Filmy