1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Alois Pulpittel
pilka_ico
Liga , 3 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 28 kwietnia 1935, 16.15

Cracovia - Pogoń Lwów

0
:
3

(0:0)



Herb_Pogoń Lwów

Trener:
GyĂśrgy MolnĂĄr
Skład:
A. Radwański
Pająk
Doniec
Żiżka
Chruściński
Mysiak
A. Zieliński
S. Malczyk
Korbas
Szeliga
Kisieliński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Jakub Seidner z Krakowa
Widzów: 3 000

bramki Bramki
0:1
0:2
0:3
Edmund Majowski (69')
Michał Matyas (71'-karny)
Edmund Majowski (83')
Skład:
Albański
Bereza
Jerzewski
Hanin
Wasiewicz
Deutschman
Majowski
Zimmer
Michał Matyas
Nahaczewski
Borowski


Ustawienie:
2-3-5
Mecze tego dnia:

1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3
1935-04-28 Cracovia II - Korona 2:0



Zapowiedź meczu

Opis meczu

Mysiak walczy o piłkę z Matjasem

"Pogoń - Cracovia 3:0
Druga sensacja dnia ligowego" -
Przegląd Sportowy

Pogoń - Cracovia 3:0
Druga sensacja dnia ligowego

Bramki dla Pogoni Niechcioł 2 i Matyas II z karnego. Sędzia p. Seidner. Publiczności 3.000 osób.

Drużyny wystąpiły w składach: Pogoń: Albański, Bereza, Jeżewski, Hanin, Wasilewicz, Deutschman, Niechcioł, Zimmer, Matyas II, Nachaczewski, Borowski. Cracovia: Radwański, Pająk, Doniec, Żiżka, Chruściński, Mysiak, Zieliński, Malczyk, Korbas, „Szeliga”, Kisieliński.

Trener Molnar jest w Pogoni niedługo, zaledwie parę tygodni. Jest to okres zbyt krótki, aby oceniać wyniki jego pracy. Nie można jednak powiedzieć, aby wyników tych już teraz nie było widać; nie są one jeszcze rewelacyjne, ale wywierają piętno na całości drużyny. Kondycja jedenastki, ustawianie się graczy w polu i start do piłki, wreszcie ekonomia ruchów – wszystko to nosi w sobie cechy planowości. To decyduje o przewadze faktycznej, a temsamem o zwycięstwie.

Jeśli więc Cracovia umiała przeciwnikowi dotrzymać pola przez 70 minut, jeśli miała nawet kilka 100-proc. szans na uzyskanie bramki, to jednak Pogoń była groźniejsza.

Pogoń była jedenastką, która nie miała słabych punktów, dysponując natomiast kilkoma silnemi. Nie udało się lwowianom uzyskać prowadzenia w szeregu groźnych akcyj inicjowanych przez świetnego taktyka Matyasa przy pomocy żywiołowego Niechcioła. Wystarczył jednak jeden błąd Radwańskiego w bramce Cracovii, aby zainicjować serję bramek, a potem wobec zdeprymowanego przeciwnika podwyższyć ją do cyfry trzech.

Przeglądając szeregi zwycięzców, na pierwszy plan wysunąć należy ich ofenzywę. Niezawodny był bezsprzecznie Albański w bramce, spełnili swą rolę obrońcy, atak był jednak najlepszy. Ostoją jego był Matyas II, jak zawsze inteligentny i przemyślany w każdym calu, a szybkiego egzekutora znalazł sobie w osobie Niechcioła, który w lot podchwytywał jego myśli. Zimmer rozkręcił się dopiero po przerwie. Dalsi dwaj napastnicy to Nachaczewski i Borowski. Z nich obu skrzydłowy miał przewagę nad łącznikiem.

Pomoc lwowian pracowała ofiarnie, była bezsprzecznie lepszą od pomocy przeciwnika. Defenzywnie spełniła swą rolę w 100 procentach, ofenzywnie tylko w 50.

Cracovia ma dalej swą piętę Achillesową w pomocy. Wyczerpuje się ona u biało-czerwonych już gdzieś po 30 minutach. Po tym okresie pomocnicy „są gotowi” wywierając decydujący wpływ na całokształt gry. Atak pozbawiony piłek musi cofać się do tyłu, a tem samem również się wyczerpuje i zmniejszają się szanse. Jeśli dodamy do tego nieszczególną formę obu łączników, niedyspozycję Malczyka, zrozumiemy, iż cały ciężar ofenzywy spada na młodego Korbasa, który czyni co może oraz obu skrzydłowych, z których Zieliński w dodatku nie jest wykorzystywany. Słaba gra pomocy i luki w ataku decydują o wyniku i powodują przeciążenie, którego nie wytrzyma najlepiej grająca defenzywa.

Gra toczy się od pierwszej chwili ze zmienną przewagą obu drużyn. Kisieliński już w czwartej minucie egzekwuje wolnego z 16-ki. Piłka przechodzi jednak obok słupka, za chwilę Matyas strzela w sztangę a kombinacja Niechcioł – Zimmer kończy się wspaniałą robinzonadą Radwańskiego. Cracovia forsuje lewą stronę, szczególnie Kisieliński jest obecnie w ruchu. Pogoń natomiast gra dwójką: Matyas – Niechcioł. Goście są coraz groźniejsi w polu. Nie przeszkadza to jednak, iż Cracovia uzyskuje serję wspaniałych pozycyj. To Korbas jest sam przed linją bramkową i strzela o włos obok słupka, to znów Malczyk przenosi z trzech metrów, to wreszcie Kisieliński trafia w poprzeczkę. Pogoń również nie próżnuje. Tuż przed przerwą Borowski wypracowuje Matyasowi wspaniałą pozycję. Lwowianin jest sam przed bramką, nie trafia jednak do celu. Po przerwie gra przybiera na ostrości. Matyas znów w drugiej minucie zapędza się sam pod bramkę, wywalcza jednak tylko róg.

Za chwilę to samo dzieje się z Zielińskim. Pomoc Cracovii coraz bardziej słabnie, umożliwiając przeciwnikowi częstsze atakowanie. Nadchodzi krytyczna minuta – 24-ta. Niechcioł wykorzystuje wycieczkę Radwańskiego i strzela do pustej bramki. Cracovia jest widocznie zdeprymowana. Za chwilę znów – w 26 m. – przebija się Matyas. Nieprawidłowe zatrzymanie przez Żiżkę przynosi w konsekwencji rzut karny egzekwowany przez Matyasa i... druga bramka dla Pogoni. Cracovia jeszcze nie daje za wygraną, zrywa się do boju, pomimo to jednak nie może uzyskać punktu. Pogoń jest szczęśliwsza, w 37 minucie kombinacja Matyas Niechcioł przynosi trzecią i ostatnią bramkę dnia. Sędzia Seidner popełnił kilka omyłek.
(rg)
Źródło: Przegląd Sportowy nr 39 (1047) z 29 kwietnia 1935 [1]


Raz Dwa Trzy

Zdaje się, że w spotkaniach między tymi dwoma rywalami na przestrzeni 29 lat Pogoń pierwszy raz odniosła tak cyfrowo wyraźne zwycięstwo. Jest to zresztą tylko rewanż za ubiegły rok, kiedy to rzecz miała się odwrotnie we Lwowie. Przegrana Pogoni w pierwszych wiosennych terminach bywała dotąd zawsze możliwa; wpływało na to późniejsze rozpoczęcie treningu. W tym roku zmieniło się to gruntownie, a Garbarnia odczuła już w marcu ten fakt.

Choć zatem Pogoń z i mierni niż zwykle o tej porze widokami na sukces z Cracovią przystępowała do gry, to mimo to trudno było przypuszczać, że przyjdzie jej to tak łatwo. Mimo potężnego rozczarowania ze strony Cracovii do przerwy, ciągle jeszcze w tym okresie kwest ja zwycięstwa była wątpliwą. Bo chociaż Pogoń była lepszą drużyną od marnej Cracovii, ta zdołała stworzyć takie trzy sytuacje, że o niewyzyskanie ich musiałoby się mieć pretensje już nie do zawodników ligowych, ale do każdego „patałacha". Być może, że wówczas ta niedzielna Cracovia przybrałaby inny wygląd. Niestety, zmarnowawszy murowane okazje, drużyna krakowska traciła coraz bardziej resztki swej wartości, uległszy nerwom.
Poziom gry nie zachwycił.
Jak już zaznaczyliśmy, Cracovia zawiodła na ca lej linji. Na jej tle Pogoń była dużo lepszą, była zmontowana całością, która pracowała ze zrozumieniem i należyta energją. Zalety te rwały się w pobliżu bramki przeciwnika i dlatego mimo lepszej gry nie zdołała Pogoń wypracować odpowiedniej do tego ilości sytuacyj. Szczęściem w nieszczęściu była słaba gra obrony Cracovii, która więcej przyczyniła się do wyłożenia pozycyj Pogoni, niż sam atak tejże.
Zwycięstwo przypadłe zasłużenie Pogoni.
Inna rzecz, że wynik mniejszy byłby realniej-szem odzwierciedleniem przebiegu.
Pogoń była drużyna wyrównaną. Wszystkie linje spełniły swe zadanie, a kontakt między niemi istniał. Atak prowadził Matjas celowo, dużo sam strzelał, był ruchliwy, czując się doskonale na oślizgłym gruncie. Łącznicy, grający w myśl recepty wspomagania tyłów, czynili to na zmianę, wobec czego linja ta posiadała zawsze przynajmniej Czterech napastników, przygotowanych do akcji. Z nieb Zimmer więcej nacisku kładł na r/rę techniczną, podczas gdy Nahaczewski nie gardził wartościami fizycznemi, co przy kondycji Krakowian dawało znaczne zyski. Skrzydłowi mieli wiele sposobności do ucieczek z piłką, a jednak'*stosunkowo rzadko wyzyskiwali je do wypracowania dobrych pozycyj trójce środkowej. Niecncioł przewyższał tem Borowskiego, że starał się zawsze znaleźć w pobliżu bramki Cracovii, gdzie sami gracze białoczerwonych stwarzali niebezpieczne sytuacje. Te właśnie wyzyskał on dwukrotnie i zapewnił tein zwycięstwo Pogoni.
Pomoc Pogoni przewyższała tę linję Cracovii o niebo. Wasiewicz był w niej mądrym dyrygentem, panującym nad całym atakiem Cracovii do ostatniej minuty gry. Przyszło mu to tern łatwiej, że w tein miejscu u Cracovii była nieprawdopodobna luka. Równie pożyteczną była rola skrajnych pomocników Deutschmana i Hanina.
Mniej dobrze, niż poprzednio, sprawiła się linja obrony, o ile idzie o poziom gry. Przy grze słabego ataku Cracovii udało się utrzymać bramkę w całości, jednak w zetknięciu z naprawdę groźnym przeciwnikiem byłoby niewątpliwie gorzej. Albański zaledwie kilka razy zmuszany był do pełnego wysiłku i przy tem okazał się wcale dobrym.
Z Cracovii na uznanie zasłużył bez zastrzeżeń młody bramkarz Radwański, który zmuszany był do interwencji także przez błędy swych partnerów. W reszcie nie znalazał się ani jeden zawodnik, któryby odpowiedział choćby połowicznie zadaniu. Braki myślowe, dziwna nie ruchliwość i czekanie na piłkę wtedy, gdy należało o nią walczyć, cechowały jednostki, wałęsające się potem resztkami sił po boisku.

Największe braki wykazywała linja pomocy i ona bez kwestji zadecydowała o grze i wyniku. Środkowy Chruściński nie był nawet cieniem dawnych czasów. Kondycyjnie fatalny, spowodował rozerwanie kontaktu między tyłami a atakiem, a równocześnie ani na chwilę nie zdołał przeszkodzić Matjasowi. Ponieważ nadto Żiżka też nie był sobą, a Mysiak, choć lepszy od nich, też nie przypominał siebie, przeto skutki takiego stanu rzeczy odbijały się na przodzie i tyle.
Źródło: Raz Dwa Trzy nr 18 z 30 kwietnia 1935


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.2
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.3
Nie, takiego wyniku nie przewidywał nikt Ani ci najczarniejsi pesymiści w Cracovii, ani tem raniej najwięksi nawet optymiści z obozu Pogoni. Przytem jest on niestety zasłużony mimo wszystko.

Niestety, ponieważ coś z tą Cracovią trzeba będzie koniecznie zrobić, mimo wszystko — ponieważ jeśli o bramki chodzi, względnie o możliwości strzelenia tych bramek, miała ich Cracovia o wiele więcej. Wszystkie trzy bramki Pogoni były wszystkiem innem raczej, niż nagrodą za pięknie przeprowadzone i pomyślane ataki. Były blade, nieciekawe, wymęczone. Jedynie rzut korny, strzelony przez Matjasa, był może w efekcie końcowym wykładnikiem sytuacji, z której mogła niewątpliwie zrodzić się bramka.
Doskonały kierownik napadu Pogoni przebił się bowiem mozolnie pod bramkę Cracovii, minął po drodze dwu lub trzech graczy i zatrzepotał się nagle jak ryba chwycona na wędkę. Płowowłosy Pająk schwytał go też rzeczywiście za rękę, widząc w tem jedyny ratunek już widocznie. Dwie bramki Niechcioła natomiast znalazły sic w siatce jedynie dzięki przychylności Radwańskiego i Dońca. Pierwszy wyleciał daleko w polo, zostawiwszy swój dziurawy domek na łasce losu, drugi poszedł Niechciałowi jeszcze bardziej na rękę, względnie na nogę, podawszy mu sam pił¬kę w sposób uprzejmy i elegancki.
Bramki padły w 22-giej, 26-tej i 36-tej mi¬nucie drugiej połowy. Na sędziego p. Seidnera zaczęto psioczyć od minuty 22-giej również drugiej połowy, a więc dokładniej, dla względów mnemotechnicznych, akurat od czasu strzelenia pierwszej bramki przez Pogoń…. Nie człowiek naprawdę nie jest zbyt wybredny. ale trudno znaleźć dziś w Polsce dobrego sędziego. P. Seidner miał najlepsze chęci, nie popełnił ostatecznie też żadnych zbrodniczych wykroczeń, nie regułka kompromisowa, która chciał zastosować w tym niewątpliwie ciężkim do prowadzeniu meczu. spaliła na panewce, okazała się przynajmniej w tym wypadku, całkiem fałszywą. Publiczność krakowska, mimo oczywi¬stego patriotyzmu lokalnego, jest sprawiedliwa i protestowała potem gorąco przeciw niektórym orzeczeniom sędziego bez względu na to. kogo krzywdziły w danym wypadku. Niekiedy nie krzywdziły nawet nikogo, ale były poprostu zbyteczne.
W grze Pogoni nie było — bez przesady — niemal nic z przypadkowości. Systematyczna ale nie szablonowa robota, ład i porządek w akcjach, nie usychających jednak na kuczowem trzymaniu się jakiejś zgóry powziętej koncepcji. Z początku np. widać było wyraźnie modny obecnie w Polsce system „W”. porzucono go jednak w porę jeszcze, skoro spostrzeżono się. że nie¬daleko się z tern zajedzie. W każdym razie nie do brani ki Cracovii.
Zresztą, gdyby nie pomoc, a częściowo i obrona, atak Pogoni nic dużo dalej zajeżdżałby niż do pola karnego. Radwański miał stanowczo mniej pracy, niż Albański, a jednak- No. ale też atak Cracovii mógłby się uczyć od Lwowiaków szybkości nie tyle w grze samej, ile w decyzji.
Z wyjątkiem Zielińskiego, a częściowo i Kisielińskiego, każda piłka otrzymana przez pozostałych napastników, równała się wstrzymaniu gry na minutę conajmniej. W takich warunkach wystarczyła w pełni pomoc Pogoni, w której wszyscy byli bohaterami wobec swych towarzyszy z tej samej linii w drużynie krakowskiej.
Nawet Mysiak upraszczał sobie zbytnio zadanie utrzymania Niechcioła wykopywaniem piłki na aut. Cała pomoc Cracovii spisała się słabo. W obronie zbyt często zmieniały się chwile słabości z przebłyskami przytomnej gry, aby i ta linja zasłużyła w pełni na pochwałę. napadzie Pogoni zwracał uwagę naturalnie przedowszystkiem Matjas, choć stał się wygodnym i zważa bardzo na swe kości. Mimo śliskiego, trudnego terenu prowadził on jednak swą wiatkę pewnie i energicznie, podczas gdy Korbas sprawiał wrażenie, jak gdyby chciał się prześlizgiwać międzykroplami deszczu, który na jakiś czas zamącił atmosferę czystego pogodnego powietrza.

Gra nie wykazała naogół wybitnej przewagi żadnej z obu stron, choć po opuszczeniu boiska odczuwało sic do pewnego stopnia zwycięstwo Pogoni jako zasłużoną nagrodę za dobrą i ambitną grę. Nie było w tej drużynie ani jednego słabego punktu. Przy pewnej dozie złośliwości możnaby, mówiąc o Cracovii, zastosować ten sam wy¬świechtany frazes, odwrócony tylko.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 118 z 30 kwietnia 1935


Mecze sezonu 1935

Polonia Kraków (1927) 1935-02-24 Cracovia - Polonia Kraków 7:0  Wawel Kraków 1935-03-03 Cracovia - Wawel Kraków 6:0  PPW Katowice 1935-03-10 Cracovia - PPW Katowice 2:7  Policyjny Katowice 1935-03-17 Cracovia - Policyjny Katowice 3:0  Plik:Reprezentacja klubów żydowskich herb.png 1935-03-19 Cracovia - Kluby Żydowskie 3:0  Dąb Katowice 1935-03-24 Cracovia - Dąb Katowice 3:2  Pogoń Katowice 1935-03-31 Cracovia - Pogoń Katowice 1:1  Warta Poznań 1935-04-07 Warta Poznań - Cracovia 4:0  ŁKS Łódź 1935-04-14 Cracovia - ŁKS Łódź 5:1  FC Wien 1935-04-22 Cracovia - FC Wien 0:4  Pogoń Lwów 1935-04-28 Cracovia - Pogoń Lwów 0:3  Wisła Kraków 1935-05-05 Wisła Kraków - Cracovia 4:0  Śląsk Świętochłowice 1935-05-26 Śląsk Świętochłowice - Cracovia 2:1  Ruch Chorzów 1935-06-02 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 0:0  Ognisko Wilno 1935-06-09 KPW Ognisko - Cracovia 1:3  Śmigły Wilno 1935-06-10 WKS Śmigły - Cracovia 4:2  Garbarnia Kraków 1935-06-23 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:1  Polonia Warszawa 1935-06-29 Polonia Warszawa - Cracovia 2:1  Brygada Częstochowa 1935-06-30 Brygada - Cracovia 0:0  Grzegórzecki Kraków 1935-07-09 Cracovia - Grzegórzecki 8:1  Warszawianka Warszawa 1935-07-14 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:1  Legia Warszawa 1935-07-21 Cracovia - Legia Warszawa 4:1  Wacker Wiedeń 1935-07-28 Cracovia - Wacker Wiedeń 4:2  Újpest Budapeszt 1935-08-04 Cracovia - Újpesti Budapeszt 2:3  Polonia Warszawa 1935-08-11 Cracovia - Polonia Warszawa 3:2  Warszawianka Warszawa 1935-08-25 Cracovia - Warszawianka Warszawa 4:1  Wisła Kraków 1935-09-08 Cracovia - Wisła Kraków 5:0  Garbarnia Kraków 1935-09-22 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:0  Śląsk Świętochłowice 1935-09-29 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 1:1  Legia Warszawa 1935-10-13 Legia Warszawa - Cracovia 3:2  Pogoń Lwów 1935-10-20 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1  ŁKS Łódź 1935-10-27 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1  Wawel Kraków 1935-11-03 Cracovia - Wawel K. 5:1  Warta Poznań 1935-11-10 Cracovia - Warta Poznań 3:1  Ruch Chorzów 1935-11-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1  BBSV Bielsko 1935-12-01 Cracovia - BBSV Bielsko 2:2