1937-05-09 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:0: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 8: | Linia 8: | ||
| miesiac = 05 | | miesiac = 05 | ||
| rok = 1937 | | rok = 1937 | ||
| godzina = 17 | | godzina = 17:15 | ||
| miejsce = Kraków, [[Stadion Cracovii]] | | miejsce = Kraków, [[Stadion Cracovii]] | ||
| bramki_gospodarz = 5 | | bramki_gospodarz = 5 | ||
Linia 104: | Linia 104: | ||
Sędziował dość dobrze p. Wardeszkiewicz. Widzów ponad 5.000. | Sędziował dość dobrze p. Wardeszkiewicz. Widzów ponad 5.000. | ||
}} | |||
{{Artykul | |||
| Typ_artykulu = Opis meczu | |||
| Tytul_wydawnictwa = Krakowski Kurier Wieczorny | |||
| Numer = 53 | |||
| Wydanie = | |||
| Dzien = 10 | |||
| Miesiac = 5 | |||
| Rok = 1937 | |||
| Link = | |||
| Skan = [[Grafika:Krakowski_Kurier_Wieczorny_1937-05-10_53_1.jpg|thumb|Relacja z meczu w dzienniku ''Krakowski Kurier Wieczorny'' cz.1 ]][[Grafika:Krakowski_Kurier_Wieczorny_1937-05-10_53_2.jpg|thumb|Relacja z meczu w dzienniku ''Krakowski Kurier Wieczorny'' cz.2 ]][[Grafika:Krakowski_Kurier_Wieczorny_1937-05-10_53_3.jpg|thumb|Relacja z meczu w dzienniku ''Krakowski Kurier Wieczorny'' cz.3 ]] | |||
| Tytul_artykulu = | |||
| Autor = | |||
| Tresc = | |||
No, i co pan powie do naszej Cracovii? Oto pytanie, jakie się słyszało po meczu. To był koncert Jankiela... To reminiscencje z przed kilkunastu lat. To Cracovia Kałuży, Kotapki, Poznańskiego, Szperlinga i Gintla. Pan wie zbliża się jubileusz 30-lecia. Cracovia pragnie swoim zwolennikom przypomnieć jak ongić grała chce także unaocznić „przyjaciółmi*, że bez reklamy, bez pomocy sędziego potrafi grać w najpiękniejszym stylu i wygrywać przekonywująco. I dlaczego ponad sześć tysięcy (cyfra rekordowa w tym sezonie) widzów entuzjastycznie oklaskuje nie tylko zdobywanie bramki, ale każdą piękną akcję (było ich sporo)? Czyżby to robiła reklama, urabianie sztuczne opinii? Nic podobnego. Cracovia gra. I w tym tkwi cały sekret. Jakoś nie chce się odtwarzać przebiegu gry, który od pierwszej do ostatniej chwili był nad wyraz interesujący, który przysparzał widzom i znawcom dużo emocji. Bo można napisać, że ataki przeprowadzano dokładnie, kombinacja była wzorowa, kondycyjnie wszyscy zawodnicy miejscowych byli na wysokości zadania, że wreszcie za wyjątkiem dziesięciu minut. Cracovia panowała na boisku. Można. Ale przede wszystkim należy podkreślić, że nie było w Cracovii słabego punktu. Prawdziwy koncert dawał ten skromny, spokojny „Jankiel” na stanowisku środkowego pomocnika. Tu była kuźnia wszystkich poczynań ataku białoczerwonych. Gruenberg. bo o nim mowa — okazał się dzisiaj najlepszym środkowym pomocnikiem. Pewnie, że togo nie przyzna każdy. Ale tak jest w istocie. A, dalej: nad spodziewanie dobrze grał Szeliga i Malczyk w ataku. Nie można tego nie powiedzieć o Korbasie, lecz jak długo nie pozbędzie się on nieco „cyrkowych" manier i będzie za dużo wózkował, nie spełni swego zadania kolektywnego w całym tego słowa znaczeniu. W pomocy obok Gruenberga bardzo dobrze zapowiada się Żuwała, ambitny, ofiarny i rozsądny gracz. No a teraz trio obronne. Zadziwia swą niezawodną i doskonałą grą Paiak. Mówiono o pojedynku Martyna — Pająk. Aż żal było się patrzeć, jak Martyna znikł w oczach wobec fenomenalnego Pająka. Nic wicie ustępował mu Lasota. Powie ktoś, że to przesada, albo patrzenie przez szkła białoczerwone. Niech sobie tak mówią. Uważamy jednak, że ta para obrońców: Pająk — Lasota, jest dzisiaj najlepszą para, w Polsce. Pawłowski miał mało do roboty ale obrona jednej pozycji była klasyczna. A całość? Zwarta, zdyscyplinowana, świadoma środków prowadzących do końcowego efektu: do zdobycia tere¬nu i bramki. Poziom gry wysoki, inteligentny i pozbawiony brutalnych pierwiastków. A Warszawianka? Nawet z lupą przy oku trudno więcej naliczyć niż jednego, najwyżej dwu graczy warszawskich. Reszta to zlepek słynnych ongiś nazwisk. I jakkolwiek klub ten cieszy się specjalną opieką Warszawy jako jedyny ligowy klub stolicy (błyskawicznie zatwierdzono Martynę i Cebulaka) to jednak jeszcze mu bardzo daleko do drużyn krakowskich. Wyblakłe gwiazdy nie zastąpią siły, umiejętności i ducha. Trzeba także grać! A tego nie widzieliśmy. Zresztą, goście byli zaskoczeni tym, co białoczerwoni pokazali. Bramki zdobyli — Szeliga 2, Malczyk Żiżka, Zembaczyński. Sędziował bardzo dobrze p. Wardęszkiewicz. I on dostroił się do koncertu gry zademonstrowanej przez „Cracovią”. który jednych wprawił w zachwyt, a tych było ponad sześć tysięcy, a innych, tych tak zwanych „przyjaciół” przyprawiał o żółtaczkę, nie z radości. Raczej z... zazdrości. Tych było kilku, a może jeszcze mniej... Czy to nie ich sprawka, że Śląsk nie chce udzielić Godowi zezwolenia na grę w Cracovii, trudno jeszcze dzisiaj mówić. Że to jednak czynią, nie tylko warszawscy ale także krakowscy „przyjaciele” o tym vox populi przestał cicho mówić. (Mer).. | |||
Wersja z 08:55, 6 sty 2021
|
Liga , 6 kolejka Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 9 maja 1937, 17:15
(2:0)
|
|
Skład: W. Pawłowski Lasota Pająk T. Żuwała Grünberg Żiżka Góra S. Malczyk Korbas Szeliga Zembaczyński Ustawienie: 2-3-5 |
Sędzia: Kazimierz Wardęszkiewicz z Łodzi
|
Skład: Rudnicki Joksch Martyna Sochan Cebulak Sroczyński Waś Knioła Smoczek Święcki Pyrich Ustawienie: 2-3-5 |
Mecze tego dnia: | ||
1937-05-09 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:0 |
Ciekawostki
W drużynie Warszawianki zadebiutował w tym spotkaniu były gracz Cracovii i Legii - Franciszek Cebulak.
Zapowiedź meczu
Opis meczu
Przegląd Sportowy
Cracovia: Pawłowski, Lasota, Pająk, Żuwała, Grinberg, Żiszka, Góra, Malczyk, Korbas, Szeliga, Zembaczyński.
Warszawianka: Rudnicki, Martyna, Joksz, Sochan, Cebulak, Sroczyński, Waś, Knioła, Smoczek, Święcki, Pirych.
Szlakiem wspaniałych sukcesów zbliża się Cracovia do dnia swego święta jubileuszowego. Jakby odpłacając się za dni zeszłorocznej „niedoli”, łamią białoczerwoni, w imponującym stylu, wszystkie przeszkody, zadziwiając wysokimi zwycięstwami. Oczywiście, że sukcesy na zielonej murawie znajdują echo na widowni i nie ma się czemu dziwić, jeśli mecz dzisiejszy zgromadził ponad 5.000 widzów! Wziąwszy pod uwagę, że tegoż dnia przed południem urządziła Cracovia zawody lekkoatletyczne, którym przypatrywało się 3.000 widzów – zrozumiemy jak silne podstawy pod klub kładzie w roku jubileuszowym dobra postawa 11-ki piłkarskiej.
ZESPÓŁ, A NIE JEDNOSTKI
Analizując przyczyny, składające się na dobrą grę Cracovii, trudno dopatrywać się ich w specjalnej formie jakiegoś gracza, który nadawałby ton zespołowi, ciągnąc go ku górze. Przeciwnie. Siła drużyny leży raczej w jej jednolitości i konsolidacji oraz bojowym nastawieniu psychicznym. Oczywiście zdarzają się momenty, kiedy ten czy ów czynnik zawodził. Ale w całości nie ma na razie takich czynników, które nakazywałyby żywić obawę o dalsze losy drużyny.
JEDNAK ATAK...
Pierwszy ton w drużynie – to oczywiście bramkostrzelny atak, którego trójka środkowa wspaniale pracuje, mając odpowiedniego dyrygenta – Korbasa. Wprawdzie dyrygent ten ma momenty, kiedy staje się kapryśną primadonną, ale miejmy nadzieję, że wyzbędzie się tego, gdyż umie dzierżyć batutę predestynującą go na to stanowisko.
Lepiej aniżeli wódz ataku, może najlepiej na całym boisku, zagrał tym razem Szeliga. Młody napastnik zabłysnął pełnią swych umiejętności, dał pokaz techniki, która uzupełniona pewną dozą twardości, niezbędną u każdego dobrego gracza, kwalifikuje go na świetnego łącznika. Bardzo dobrze wypadł jego kontakt z Zembaczyńskim na skrzydle. Mniej efektownie gra strona prawa, gdzie Góra jest absolutnie zbyt mało zatrudniany przez kolegów, natomiast Malczyk poprawia się z meczu na mecz.
Ta dobrze zmontowana 5-ka ataku czerpie wiele z gry świetnego pomocnika, jakim jest obecnie Grinberg, niestrudzony na środku i wybijający się z każdym dniem. Coraz silniej utrwala swą pozycję Żuwała. Wreszcie reszta defenzywy, jak dotychczas – niezawodna, uzupełnia sprawnie pracujący atak.
GOŚCIE – BEZ KLASY
Na tle takiej Cracovii wypadli goście b. blado. Zawiodły przede wszystkim nowe nabytki. Wielkie nazwiska, które n. b. widownia przyjęła gwizdem. Zawiódł Cebulak, prawie, że nie widoczny na boisku, zawiódł też Martyna, którego przewyższał partner Joksz. Nie można pisać w superlatywach o Rudnickim, a jedynie Sroczyński spełnił swe zadanie należycie.
Atak istniał przez kilkanaście minut pod koniec pierwszej połowy, kiedy zerwał się do boju. Później pracował tylko fragmentarycznie. To Święcki, to znów Knioła próbowali zaaranżować coś na boisku, ale nie znajdowało to echa ani u kapryśnego Smoczka, ani też u obu skrzydłowych.
DECYZJA W 3-EJ MINUCIE
Zwycięstwo Cracovii miało swój początek już w trzeciej minucie gry. Malczyk podał sprytnie między nogami piłkę do Korbasa, lekki przerzut w stronę Szeligi, niezbyt silne pchnięcie i... piłka siedzi w bramce. Cracovia, podekscytowana sukcesem, rwie na przód. Rozbity Smoczek schodzi na chwilę z boiska i Warszawianka na razie nie istnieje.
Znów trzy minuty i znów bramka! Malczyk wygrywa pojedynek z obroną i strzela w sam róg. Przez 30 minut Cracovia grała jak z nut, zbierając huczne oklaski. Dopiero w ostatnim kwadransie Warszawianka jest przy głosie, nie osiąga jednak niczego.
Rzut karny w 9-ej minucie inauguruje serię bramek drugiej połowy. Sochan fauluje Zembaczyńskiego i Żiszka uzyskuje bramkę. Cracovia coraz bardziej prze na przód i wśród entuzjazmu widowni zdobywa dalsze punkty. Szeliga w 26 min. i Zembaczyński w 34 ustalają rezultat.
Jedyny strzał Warszawianki pada na 2 minuty przed końcem, gdy Święcki zmusza Pawłowskiego do trudnej interwencji. Sędzia p. Wardęszkiewicz poza przeoczeniem rzutu karnego na polu Warszawianki – dobry.Źródło: Przegląd Sportowy nr 37 (1293) z 10 maja 1937 [1]
Ilustrowany Kuryer Codzienny
Drużyny wystąpiły do meczu w nast. składzie: Cracovia — Pawłowski, Lasota, Pająk, Żuwała, Grűnberg. Żiżka II, Góra, Malczyk, Korbas, Szeliga i Zembaczyński. Warszawianka — Rudnicki, Joksz, Martyna. Sroczyński, Cebulak, Sochan, Waś, Knioła, Smoczek, Święcki i Pirych.
W drużynie Warszawianki wystąpił nietylko Martyna, ale i po raz pierwszy Cebulak, którzy przeszli ostatnio z Legji. Goicie ustępowali pod każdym niemal względem białoczerwonym,w szczególności w starcie i kombinacji pod bramkowej, napad ich szedł dobrze tylko do pola karnego, tutaj w obawie przed obrońcami Cracovii (głównie przed Pająkiem) nawracał do tyłu, kombinował wszerz, co oczywiście efektu dać nie mogło.
Martyna zawiódł oczekiwania, ustępując znacznie Pająkowi podobnie było też i z drugą gwiazdą Warszawianki, Rudnickim, który parę bramek ma na sumieniu.
Przebieg gry rozpoczął się sensacyjnie, albowiem już w 5 min. po rzucie rożnym przeciw Warszawiance, następuje pod jej bramką zamieszanie, które wykorzystuje Szeliga 1 z odległości paru metrów kopie piłkę do siatki gości. W niespełna sześć minut polem następuje piękny przebój Malczyka, który dostaje się na pole karne Warszawianki, skąd z odległości 15 m pięknym strzałem w róg podwyższa wynik na 2:0. Rudnicki, myśląc, iż piłka idzie na aut, nie próbował robinsonady.
Ten nagły sukces białoczerwonych zdeprymował gości, co wykorzystuje Cracovia i w dalszym ciągu jest stroną groźnie atakującą. Piękne jej kombinacje nie dają jednak rezultatu. Przewaga białoczerwonych jest bezsporna. W 31 min. piękny przebój Korbasa, wstrzymuje Martyna na polu karnem dość nieprawidłowo, ale sędzia nie reaguje nn to. W 35 min. na skutek błędu obrońcy Cracovii omal nie pada bramka dla Warszawianki, ale w ostatniej chwili broni Pa¬włowski, poczem pomocnik Cracovii poprawia sobie ręką na linji pola karnego. Sędzia przyznaje rzut wolny gościom, z którego Pirych przenosi ponad poprzeczką. Pod koniec przychodzi do głosu Warszawianka, lecz nic może cyfrowo tego zaznaczyć.
Po pauzie spodziewano się, iż Cracovia znuży się narzuconem przez siebie do pauzy tempem. Tymczasem jednak wyczerpała się Warszawianka, która po przerwie w jeszcze wyższej mierze ustępuje Cracovii, aniżeli do pauzy. Już w 10 min. pada trzeci goal dla Cracovii z rzutu karnego, podyktowany za „faul” Sroczyńskiego na polu karnem. Egzekutorem jest Żiżka.
Przewaga gospodarzy występuje teraz w całej pełni. Bombardowanie w pewnym momencie bramki przez Cracovię. a to na skutek strzałów Góry i Zembaczyńskiego kończy się w ostatnich momentach skuteczną interwencją Rudnickiego. W 25 min. Szeliga po ładnej kombinacji całego niemal napadu zdobywa bramkę, której jednak sędzia nie uznając z powodu rzekomego „spalonego”.
W 3 minuty jednak potem Szeliga podwyższa wynik na 4:0, a w 35 min. Zembaczyński, po rzucie rożnym dostaje znowu odbitą piłkę od przeciwnika i strzela tuż obok nóg bramkarza Warszawianki, który dużo tu winy ponosi. Od tej pory Cracovia już więcej nic wysila się, podczas gdy Warszawianka dąży do zdobycia choćby honorowego goala. Inicjatorem ataków jest przeważnie Smoczek. Piękny strzał jednak Święckiego zostaje obroniony przez Pawłowskiego.
Krakowski Kurier Wieczorny
1937-02-14 Cracovia - Zwierzyniecki Kraków 5:1 1937-02-21 Cracovia - Wawel Kraków 4:4 1937-02-28 Cracovia - Naprzód Katowice 6:2 1937-03-07 Cracovia - Policyjny Katowice 8:0 1937-03-28 Cracovia - FC Wien 1:2 1937-03-29 Cracovia - FC Wien 1:3 1937-04-04 ŁKS Łódź - Cracovia 1:1 1937-04-11 Warszawianka Warszawa - Cracovia 2:2 1937-04-18 Cracovia - ŁKS Łódź 5:0 1937-04-25 AKS Chorzów - Cracovia 2:1 1937-05-02 Cracovia - Pogoń Lwów 5:1 1937-05-03 Cracovia - Floridsdorfer Wiedeń 4:1 1937-05-09 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:0 1937-05-17 Wysokie Tatry Zakopane - Cracovia 2:6 1937-05-23 Cracovia - Warta Poznań 2:0 1937-05-27 Wisła Kraków - Cracovia 1:1 1937-05-30 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1 1937-06-04 Cracovia - Bocskay Debreczyn 4:2 1937-06-06 Cracovia - Admira Wiedeń 0:1 1937-06-15 Cracovia - Szegedi AC 2:3 1937-06-29 Cracovia - Garbarnia Kraków 4:0 1937-07-11 Cracovia - AKS Chorzów 1:1 Plik:KS Wolbrom herb.png 1937-07-25 KS Wolbrom - Cracovia 3:7 1937-08-08 Hasmonea Lwów - Cracovia 1:4 1937-08-09 WKS Lublin - Cracovia 0:6 1937-08-15 Wawel Nowa Wieś - Cracovia 4:2 1937-08-22 Cracovia - Flota Gdynia 9:0 1937-08-29 Warta Poznań - Cracovia 3:3 1937-09-05 Cracovia - Wisła Kraków 1:0 1937-09-19 Cracovia - Wawel Nowa Wieś 3:1 1937-10-03 Garbarnia Kraków - Cracovia 0:1 1937-10-17 Pogoń Lwów - Cracovia 2:0 1937-10-24 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 4:2 1937-11-11 Unia Sosnowiec - Cracovia 2:4 1937-11-21 Cracovia - AKS Chorzów 0:7 1937-11-28 AKS Chorzów - Cracovia 5:1
1937 Cracovia - Dąb Katowice 3:0 1937 Dąb Katowice - Cracovia 0:3