2005-10-25 Kujawiak Włocławek - Cracovia 2:0
|
Puchar Polski, 1/16 finału (2-gi mecz) Włocławek, wtorek, 25 października 2005
(0:0)
|
|
Skład: Skrzypiec Truszczyński Klepczarek Tupalski Woźniczka Feliksiak Miklosik Kalu (68' Jacek) Majewski (61' Mikulenas) Bekas (86' Remień) Staniszewski. Ustawienie: 4-4-2 |
|
Skład: Cabaj Wacek Karwan Skrzyński Radwański (46' Baster) Baran Giza Nowak Bojarski Pawlusiński (65' Drumlak) Moskała (65' Szczoczarz). Ustawienie: 4-5-1 |
Opis meczu
Tak jak przed rokiem Cracovia odpadła już na wstępie ogólnopolskiej fazy Pucharu Polski. Drugoligowy Kujawiak strzelił u siebie dwa gole w dwie minuty i to wystarczyło na słabe "Pasy"
Mecz rewanżowy rozstrzygnął się w dwóch minutach: 62. i 63. Najpierw po rzucie rożnym obrońcy Cracovii zbyt krótko wybili piłkę, do której dopadł Piotr Klepczarek i potężnym strzałem umieścił ją w okienku bramki. Minutę później Tomasz Bekas zamknął dośrodkowanie z lewej strony i głową skierował piłkę do siatki.
- Awans przegraliśmy w Krakowie [było 0:0 - red.], potwierdziło się to we Włocławku, gdzie przeciwnicy dobili nas w pięć minut - komentuje przygaszonym głosem trener Cracovii Wojciech Stawowy. Czego zabrakło "Pasom"? - Zadziorności i waleczności, na gorąco nie bardzo chcę to oceniać, nie rozumiem pewnych rzeczy, jestem głupi po tym, co zobaczyłem - opowiada trener. Jak zespół, który trzy razy z rzędu wygrał w lidze, mógł tak łatwo oddać mecz w PP? - Przecierałem oczy ze zdumienia, widać piłkarze lubią mi sprawiać takie prezenty. Co do meczu: rzeczywiście stworzyliśmy tyle sytuacji pod bramką, ile palców u ręki, a przy jednej wyśmienitej mój zawodnik, nie powiem kto, nie trafił z metra do pustej bramki, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Porażka mnie bardzo boli, bo w tym roku miałem apetyt na zdecydowanie więcej w Pucharze Polski - kończy Stawowy.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Trener o meczu
Po porażce z Kujawiakiem Włocławek trener Wojciech Stawowy czuje się urażony. Nie ma pojęcia, co wpłynęło na fatalny występ jego podopiecznych. Czy aby nie przestraszyli się następnego rywala - Pogoni?
Stawowy jest zły na zawodników, bo doskonale wiedzieli, jak mu zależało na Pucharze Polski. - Do tych rozgrywek podchodziłem bardzo ambicjonalnie - nie kryje trener Cracovii. Przyznaje, że i prezes Janusz Filipiak liczył na sukces. - Obiecałem profesorowi, że postaramy się wypaść jak najlepiej - przyznaje Stawowy.
Szkoleniowec "Pasów" dziwiłby się swoim piłkarzom, gdyby byli w kryzysie lub słabszej formie, ale w lidze wygrali przecież trzy ostatnie mecze, w tym na wyjeździe z Pogonią Szczecin. W żadnym nie zabrakło im ani sił, ani chęci. Czemu więc z Kujawiakiem wypadli tak fatalnie?
- Jako trener długo nie znajdę na to odpowiedzi - rozkłada ręce Stawowy.
Źródło: Gazeta Wyborcza