2004-05-15 GKS Bełchatów - Cracovia 0:2
29 kolejka 15-16 V 2004
GKS Bełchatów - Cracovia 0-2
Bramki: Węgrzyn (37). Bania (67)
Sędziował H. Siejewicz z Białegostoku, żółte kartki: Kuranty, Pawlusiński - Giza, Dudziński, Drumlak.
Widzów 3 500, w tym około 600 z Krakowa.
Cracovia: Olszewski, Radwański, Skrzyński, Węgrzyn, Świstak (70 min. Drumlak), Bojarski, Baran, Giza (83 min. Ankowski), Baster, Bania, Dudziński (78 min. Przytuła).
GKS: Ptak, Berliński, Frohlich, Popek, Pawlusiński, Pietrasiak (46 min. Kaczorowski), Kuranty, Garguła (77 min. Adamski), Jelonkowski (63 min. Kolendowicz), Chmiest, Dziedzic.
Opis meczu TP:
Bardzo ważny mecz z GKSem w Bełchatowie toczył się na bardzo ciężkim, nasiąkniętym wodą boisku i w padającym deszczu. Pierwsze minuty nie przyniosły bramek, ani groźnych sytuacji pod bramkami. Walka toczyła się głównie w środku boiska.
W 22 minucie pierwszy groźny strzał z około 18 metrów oddał Baran, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. 2 minuty później podobnym uderzeniem z rzutu wolnego Garguly odpowiadają gospodarze. Jednak w 37 minucie prowadzenie po strzale Kazimierza Węgrzyna z kilku metrów zdobywa Cracovia. Wcześniej piłkę z rzutu wolnego wrzucił w pole karne Łukasz Skrzyński - 1-0 !!!. W 42 minucie mogło być już 1-1, ale nasz zespół uratował słupek po strzale Dziedzica z kilku metrów.
Druga połowa od samego początku była szybsza niż pierwsza. Oczywiście wynik determinował poczynania obu drużyn. Piłkarze Bełchatowa koniecznie chcieli wyrównać. W 57 minucie mogło być już 2-0, ale piła po strzale głową Węgrzyna minęła bramkę. Chwile później szybka kontra Cracovii, w dogodnej sytuacji znalazł się Bania, ale niepotrzebnie chciał jeszcze podać do tyłu do Dudzińskiego i sytuacja została zmarnowana.
W 66 minucie kolejna szybka kontra Cracovia, w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali znajduje się Piotr Bania i strzałem w długi róg pokonuje bramkarza rywali. 2-0 !!!.
W 86 minucie było bardzo groźnie pod bramką Cracovii, ale najpierw Olszewski wygrał pojedynek sam na sam z Chmiestem, a potem dwóch piłkarzy Bełchatowa nie potrafiło trafić do pustej bramki.
W 88 minucie Cracovia mogła dobić rywali trzecim golem, ale Bojarski trafił tylko w boczną siatkę. Więcej goli już w tym meczu nie było. Cracovia pokonała GKS 2-0 i bardzo przybliżyła się do awansu.
Opis meczu GW:
Twierdza Bełchatów padła! "Pasy" przerwały serię dziewięciu zwycięskich spotkań rywala z rzędu. Wspomagana przez liczną grupę kibiców Cracovia w ulewnym deszczu odniosła bardzo ważną (i zasłużoną) wygraną. Gromkie śpiewy "Hej! Hej! Cra-co-via!!!" niosły się po całym Bełchatowie. "Pasy" nadal zajmują czwarte miejsce w tabeli, ale do drugiego Bełchatowa tracą tylko trzy punkty. W sobotę do Krakowa przyjeżdża lider - Pogoń Szczecin
Dobra passa bełchatowian mogła imponować. Na swoim stadionie podopieczni trenera Mariusza Kurasa ostatnio przegrali w lecie zeszłego roku, w trzeciej kolejce ze Szczakowianką Jaworzno, dziewięć miesięcy temu! W dodatku GKS był na fali wznoszącej się - dziewięć wygranych meczów robiło spore wrażenie. Sympatycy "Pasów" - pamiętający słabą postawę z pierwszej połowy środowego meczu z Podbeskidziem - mogli się obawiać o wynik.
Walczący "Dudzio"
Przed meczem jedyną niewiadomą w składzie Cracovii był partner Piotra Bani w ataku. Szkoleniowiec krakowian Wojciech Stawowy mówił, że na to miejsce kandydują Wojciech Ankowski, Krzysztof Przytuła i Marcin Dudziński. Z wypowiedzi trenera można było wywnioskować, że zagra "Ana", który w tej rundzie jeszcze nie wystąpił ("Aż się pali do grania, może będzie zaskoczeniem dla rywala?"). Dlatego pewną niespodzianką było pojawienie się na boisku Dudzińskiego.
- Po ostatnim treningu przypuszczałem, że trener na mnie postawi - mówił po meczu zmęczony "Dudzio". - Zostawiłem sporo zdrowia na boisku. Lepiej się gra z takimi zespołami jak Bełchatów, który preferuje otwartą piłkę, podobnie jak my - oceniał krakowski napastnik. "Dudzio" w swoim stylu walczył ofiarnie o każdą piłkę. Jeśli na boisku leżał zawodnik w koszulce w biało-czerwone pasy, można było w ciemno stawiać, że to właśnie Dudziński. W końcówce dało o sobie znać zmęczenie, dlatego został zmieniony.
Ulewa
Już przed meczem nad bełchatowskim stadionem rozdarły się chmury. Po ulewie przed bramkami utworzyły się błotne kałuże. Bełchatowianie próbowali ratować murawę, zasypując wodę piaskiem. Na niewiele się to zdało. Cały czas było ślisko. Niesprzyjająca pogoda prawdopodobnie sprawiła, że kameralny obiekt wypełnił się zaledwie w jednej trzeciej.
Przez pierwszy kwadrans trwało badanie sił. Obie ekipy zagęściły pole gry, licząc, że rywal popełni jakiś wymuszony błąd. Początkowo niewiele było składnych akcji. Najpierw w 6. min pomylił się sędzia. Przy ofensywnym wejściu Piotr Giza był faulowany przez Janusza Jelonkowskiego. Arbiter Hubert Siejewicz z Białegostoku uznał, że pomocnik Cracovii chce wymusić rzut wolny, i pokazał mu żółtą kartkę. Przy podobnej sytuacji dla Bełchatowa nie sięgnął jednak po kartonik.
Potem coraz częściej "Pasy" zaczęły zagrażać Aleksandrowi Ptakowi. Giza po składnej zespołowej akcji uderzył obok słupka (19. min), Arkadiusz Baran z woleja przeniósł piłkę tuż nad poprzeczką (21.). W 25. min Jelonkowski ściągnął piłkę szykującemu się do główki Dudzińskiemu.
Dyscyplina
Kluczem do końcowego sukcesu było zdyscyplinowanie taktyczne. Podkreślali to zgodnie i trenerzy, i zawodnicy. Ale były momenty, kiedy parcie do przodu przysłaniało dyscyplinę. Choćby w 34. min, gdy przy rzucie rożnym (pierwszym dla "Pasów"!) w pole karne Bełchatowa zawędrowali wysocy obrońcy: Kazimierz Węgrzyn i Michał Świstak. Powinni być asekurowani przez niższych graczy z pomocy. Gospodarze szybko wybili piłkę z dala od własnej bramki, w środku pola przy wyskoku z futbolówką minął się Krzysztof Radwański. Okazało się, że na bramkę Sławomira Olszewskiego pędzi czwórka bełchatowian, mając przed sobą osamotnionych Łukasza Skrzyńskiego i Marka Bastera. Gracze GKS-u nie wykorzystali liczebnej przewagi. Wracający Radwański zdołał zepchnąć zawodnika gospodarzy na aut.
Głowa "Kazka"
To chyba był moment przełomowy. W 36. min rzut wolny z okolic narożnika pola karnego wykonywał Skrzyński. Z podobnego miejsca "Skrzynia" zdobył bramkę w meczu z Radomskiem w Krakowie. Wtedy strzelił w krótki róg. Bełchatowianie lepiej ustawili mur, dlatego nasz zawodnik zdecydował się wrzucić piłkę w pole karne. Do mocno podkręconej futbolówki najwyżej wyskoczył Węgrzyn. Lekko ją trącił, ta odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. "Kazek" utonął w objęciach szczęśliwych kolegów. Kibice "Pasów" odpalili race, radością wybuchła loża honorowa zajmowana przez krakowskich oficjeli. Chwilę później na 2:0 mógł podwyższyć Giza, ale po jego strzale z dystansu piłka przeleciała tuż obok słupka.
Serca fanów "biało-czerwonych" zadrżały przed przerwą. Po dwójkowej akcji Marcina Chmiesta i Janusza Dziedzica ten drugi z 10 m trafił w prawy słupek bramki Olszewskiego. Piłka odbiła się od pleców jednego z obrońców i wyszła na róg.
Przyćmione gwiazdy
Jeszcze niedawno czołowymi zawodnikami Bełchatowa interesowały się kluby z ekstraklasy. O snajpera Chmiesta i rozgrywającego Łukasza Gargułę rozpytywały Groclin i Legia Warszawa. Pierwszego przyćmił Bania, drugiego - Giza. Wystarczyła do tego 67. min. Wtedy w środku pola piłkę przejął "Gizmo", z łatwością minął jednego rywala, zostawił za plecami kolejnych dwóch bełchatowian i odegrał na prawą stronę do Bani. Najlepszy strzelec II ligi znalazł się przed Ptakiem i uderzeniem po ziemi, z kąta, zdobył swoją szesnastą bramkę.
Z bełchatowskiej dwójki dobre wrażenie sprawiał Chmiest, który często mieszał w szeregach obronnych "Pasów". Spory problem miał z nim Krzysztof Radwański. W 63. min w jednej akcji "Radwan" pozwolił sobie zabrać piłkę, oszukać się zwodem i nie zablokować centry Chmiesta. Najlepszą okazję napastnik GKS-u miał w 86. min, gdy znalazł się oko w oko z Olszewskim. Trafił jednak w niego, a Dziedzic odbitą piłkę posłał nad poprzeczką pustej bramki. Już w doliczonym czasie gry po raz drugi dopisało szczęście krakowianom. Rezerwowy Robert Kolendowicz po rogu z linii pola karnego trafił w prawy słupek.
Powrót Ankowskiego
Na ostatnie minuty na boisku pojawił się Ankowski. Napastnik "Pasów" nie grał w pierwszej drużynie od września zeszłego roku. Blisko 20 min zagrał też Paweł Drumlak, dla którego był to drugi mecz w Cracovii. Chwilę po wejściu złapał głupią żółtą kartkę (przytrzymał rywala za koszulkę na środku boiska). A że to jego siódme "żółtko", tym samym eliminuje go z meczu z Pogonią, jego byłym klubem. - Dostałem kartkę, nie ma co się dopatrywać tu podtekstów - uciął pomocnik.
Pogoń, a potem z górki?
Po sobotnim zwycięstwie Cracovia traci trzy punkty do drugiego Bełchatowa. "Pasy" mają jednak najlepszą sytuację spośród drużyn z czołówki - korzystny terminarz i dobry bilans bezpośrednich spotkań z rywalami (Bełchatów, Zagłębie, Radomsko). Sobotni mecz u siebie z Pogonią (początek o godz. 17) kończy serię trudniejszych przeciwników.