1923-11-25 Cracovia - Wisła Kraków 1:5

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia


pilka_ico
mecz towarzyski
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 25 listopada 1923

Cracovia - Wisła Kraków

1
:
5

(0:1)



Herb_Wisła Kraków


Skład:
Latacz
Gintel
Fryc
Alfus
Cikowski
Synowiec
Ciszewski
Węglowski
Reyman
Chruściński
Sperling

Sędzia: Alfred Konkiewicz

bramki Bramki

Węglowski (15')
0:1
1:1
1:2
1:3
1:4
1:5
Czulak (karny)

Reyman II
Reyman II
Reyman I
Adamek
Skład:
Wiśniewski
Kaczor
Stopa L
Wójcik
Śliwa
Krupa
Adamek
Czulak
Reyman I.(Henryk)
Reyman II (Stefan)
Balcer



Wiśniewski jest wcześniej przy piłce niż Węglowski.

Skład zespołu Cracovii

Skład zespołu z kronik klubowych Cracovii.

Zapowiedź meczu

Opis meczu

Tygodnik Sportowy

Relacja z meczu w Tygodniku Sportowym cz.1
Relacja z meczu w Tygodniku Sportowym cz.2
Relacja z meczu w Tygodniku Sportowym cz.3
Relacja z meczu w Tygodniku Sportowym cz.4
Relacja z meczu w Tygodniku Sportowym cz.5
Karty się odwracają, los jest zmiennym, historja jest niezbadaną, szczęście jest kapryśnem. I w footballu prawa tycia codziennego mają zastosowanie. Kraków przezywał ub. niedzieli jedną z nielicznych emocji bieżącego sezonu. Biały całun śnieżny, pokrywający pola, ulice i boiska sportowe, nie zdołał powstrzymać entuzjastów footballu, którzy, nie dokończywszy obiadu, przybyli oglądać zawody starych rywali, będące zawsze jeszcze największą atrakcją lokalną. Dwukrotnie zmierzyli się czerwoni z białoczerwonymi w mistrzostwie bież. sezonu. Każdy z nich uzyskał po 2 punkty. Nierozstrzygniętą również była rozgrywka z 3. maja, jako sprawiedliwa wypadkowa stosunku sił. Toteż niepewnym był wynik obecnego spotkania. Cracovia, bogata w doświadczenia tournée zagranicznego, Wisła, zahartowana we walkach o mistrzostwo państwowe. Obie drużyny ze zmienionymi nieco składami. Wątpliwym był rezultat, nieznany stosunek sił. Wisła odebrała swemu rywalowi mistrzostwo okręgowe i zasłużyła, wedle zgodnej oceny i opinji powszechnej krytyki, na mistrzostwo państwowe. Cracovia, ex mistrz formalny okręgowy i państwowy, pretendowała do moralnego tytułu mistrza i posiadała go. Zdobyła go faktem rezultatów swych rozgrywek, zwycięstw swych nad wszystkimi po kolei mistrzami okręgowymi - z wyjątkiem Wisły. Na Wiśle jej pochód zwycięski się załamał. Wisła odebrała Cracovii z dniem 25. XI. 1913 r. także tradycyjny tytuł moralnego i faktycznego mistrza Polski. Sukces ten w tym stosunku uzyskała Wisła nad Crac poraz pierwszy, zdobyła go ciężką, systematyczną pracą tegoroczną. Nie jest to ani wstydem dla Crac., ani specjalnym zaszczytem dla Wisły. Jest to sprawiedliwa wypadkowa faktycznej pracy i wysiłków, energji i dążeń danych towarzystw. Już od 2 lat źle się dzieje w obozie białoczerwonych. Wewnętrzne tarcia i niesnaski, intrygi i walki, zepsuły harmonję i spoistość całego klubu, a także drużyny. Ekspanzja Crac. do hegemonji sportowej i prywatne ambicje jej działaczy usunęły wiele sił pożytecznych z jej łona, działaczy i graczy. P. Dembiński, były kierownik sekcji footb. Crac., za którego czasów Crac. stanęła na wysokim poziomie organizacyjnym i sportowym, przeszedł do Wisły z powodu właśnie tych wewnętrznych tarć. Jego doświadczenie, energja i sprężystość organizacyjna, nadaje odtąd stygmat Wiśle, która pozbawiona dotąd właśnie własnego boiska i odpowiedniego kierownictwa organizacyjnego, zaczęła się stale rozwijać i wzrastać w siłę. Strata Crac. była zyskiem Wisły. Bilans musiał zatem dać wynik ujemny dla Crac., dodatni dla Wisły. To są nagie fakta i prosty rachunek. Dlategoteż zwycięstwo obecne Wisły, acz w tym wysokim stosunku niezupełnie, to jednak zasadniczo jest zasłużonem. Crac. dużo rozprawiała, a mało i nieodpowiednio pracowała, Wisła mało mówiła, a wiele i skutecznie pracowała. Drużyny i ich gra, to odbicie pracy swych zarządów, swego kierownictwa. I dlatego, chociaż zdajemy sobie sprawę z tego, te nasze zdanie spotykało się i spotyka ze zrozumiałą dla nas nienawiścią krytykowanych elementów, to jednak ignorując sposób odnoszenia się tychże do nas z tego właśnie powodu ponawiamy swa twierdzenie, że tylko i jedynie kierownictwo Crac. i sposób jego pracy doprowadził powoli do tego nie dającego się nie zauważyć spadku formy Crac. To nie jest już ta dawna Crac., za skończoną, stylową, kombinacyjną taktyką, z nieustraszoną ambicją i wolą zwycięstwa. A nie jest ona nią, już to już nieraz pisaliśmy, z tego prostego powodu, że ogniwo łańcucha, ciało organiczne (drużyna), pozbawione swej dawnej jednolitości, swych pojedynczych składowych części, sztukowane i reparowane w sposób dorywczy, niesystematyczny, niejednolity, nie może dać efektu i skutku takiego, jakiego można i należy się spodziewać po harmonizującym, jednolitym, zgranym i owianym dobrym, zdrowym duchem, składzie. Nie posiada go również i Wisła w stopniu idealnym, ale w każdym razie zmiany u niej były w sezonie obecnym rzadsze, szkielet drużyny, a szczególnie ataku pozostał bez zmiany (środek i skrzydła), a nastrój i psychika graczy nie zostały żadnemi głębszemi przejściami zewnętrznemi, lub wewnętrznemi, zdemoralizowane i zdeprymowane. Dałoby się to wszystko zreasumować następująco: Działalność Crac. jest obecnie i była w tym sezonie skierowaną raczej na zewnątrz, działalność Wisły na wewnątrz. A oto skutki.

Przejdziemy teraz do warunków, przebiegu i oceny gry.

Teren (boisko Cracovii) z powodu długotrwałego kilkudniowego deszczu, zupełnie błotnisty, zamarzły skutkiem nagłego mrozu, przedstawiał niezwykle ciężkie warunki gry. Śnieg z błotem zmieszany, grudy zamarznięte, ślizgawica, to wszystko składało się na nieobliczalność kierunku, siły i precyzyjności rzutów. Wyższa technika z jednej, a siła fizyczna, wytrzymałość i odpowiednio zastosowywana taktyka z drugiej strony, mogły mieć ważki głos na takim gruncie. Crac. wystąpiła bez Popiela w bramce, Stycznia w pomocy i Kałuży w ataku, z Lataczem w bramce, Alfusem w pomocy i nową próbą ataku — Sperling, Chruściński. Reyman III, Węglowski. Ciszewski. Wisła bez Markiewicza w obronie i Kowalskiego w ataku, ze Stopą w obronie, Krupą i Wójcikiem na skrajnych pomocach i z nowym łącznikiem, Czulakiem ze Sparty krak. i Reymanem II. Zmiany więc i osłabienia, wzgl. wzmocnienia po obu stronach. Skrzydła obustronnie dobrze zestawione, we Wiśle szybkie i lotne, łącznicy po obu stronach niebezpieczni, stanowią wzmocnienie obu drużyn. Środek ataku natomiast we Wiśle znacznie lepszy. Reyman I. przewyższa swego brata III. bez porównania. Ta przewaga kierownictwa ataku i większej skuteczności akcji ataku Wisły charakteryzowała mecz powyższy i dała w rezultacie zwycięstwo czerwonym. Spokój niezwykły i przytomność umysłu Reymana I. nadawały atakom Wisły celowy i ekonomiczny charakter. Reyman I. wysyłał w bój tę stronę i tych partnerów, którzy w danej chwili właśnie mogli produktywnie pracować, w przeciwstawieniu do ataku Crac., gdzie motorem akcji były skrzydła, od których szła inicjatywa, zużywana nieekonomicznie, lub nie wyzyskiwana przez środkowych graczy. Napastnicy W. pracowali też indywidualnie lepiej i rozważniej. Wyrabiali sobie sami sytuacje własnym zabiegiem i stwarzali nieegoistycznie pożyteczne momenty swym sąsiadom. Pod bramką był atak Wisły skuteczniejszym i szczęśliwszym, w wybitnej mierze także dlatego, że był ośmielony brakiem Popiela (aczkolwiek Latacz bronił bardzo dobrze i obronił wszystko, co tylko dało się obronić), podczas gdy napastnicy Crac. napotkali na świetnie w dniu tym dysponowanego Wiśniewskiego, który swoim niewzruszonym spokojem i niezwykłą, stylową pewnością, sparaliżował faktycznie wszelkie ich usiłowania i bronił nawet w najcięższych sytuacjach; był on też najlepszym w dniu tym na boisku. Pomoce obu stron były bardzo pracowite i zupełnie dobre, tylko że Wisły lepiej obstawiały i kryły przeciwnika i były tym razem precyzyjniejsze także w podawaniu, spełniając lepiej swoje zadanie jako pomoc, a mian. pracowały tak defenzywnie, jak i ofenzywnie, podczas gdy pomoc Crac. była mniej precyzyjną, niż zazwyczaj i pracowała bardziej ofenzywnie, niż defenzywnie. Stąd naturalny skutek - większa jednolitość i łączność w tyłach Wisły i skuteczniejsze odpieranie ataków Crac., mniejsza zaś harmonja w tyłach Crac. i ułatwienie pracy ataku Wisły. Pomoc Wisły była przez cały czas jednakowo pracowitą i skuteczną, pomoc zaś Crac. miała momenty pewnego osłabienia, szczególnie na początku i pod koniec. Krupa i Synowiec byli najproduktywniejszymi. Śliwa, mając łatwiejsze zadanie, wydawał się nieco lepszym i pewniejszym od Cikowskiego. Wójcik obstawiał skutecznie Sperlinga, Alfus do pauzy dobry, po przerwie słabszy, nie mógł w biegu nadążyć Balcerowi. Backi obustronnie dobre, w Crac. z powodu braku Popiela nieco niepewniejsze. Naogół gra całości dałaby się uchwycić następująco. Crac. technicznie nieco lepsza. Wisła taktycznie skuteczniejsza, Crac. w polu dobra, pod bramką niepewniejsza, Wisła psychicznie lepiej dysponowana, pod bramką niebezpieczniejsza i skuteczniejsza, w polu harda i twarda. Gra była bardzo interesująca i emocjonująca, ostra i ambitna.

Przebieg: Po serdecznem przywitaniu obu drużyn ma przez pierwszy kwadrans Wisła przygniatającą przewagę nad Crac. Jej spokojne i celowe ataki wprowadzają chaos u białoczerwonych. Crac. broni się w tej fazie rozpaczliwie i nerwowo. Wystarczy przytoczyć tylko fakt znalezienia się Chruścińskiego, grającego na lewym łączniku, aż na pr. obronie nawet za Gintlem. Odpieranie ataków Wisły było zupełnie niepewnem. Szeregu momentów w tej fazie, pod samą bramką, nawet z kilku kroków i przed pustą bramką, Wisła nie wyzyskuje. Także i Reyman I. wolnych dwóch rzutów nie zdołał zamienić w goale, poszły tuż koło słupka. Dopiero teraz przytomnieje Crac., uwalnia się z uścisku i prawą stroną wytwarza niebezpieczne sytuacje. Gra staje się zupełnie otwartą. Crac., ośmielona kilku udanymi atakami, naciska i ma również tego pecha, że kilka szans mija bezskutecznie. Jej szkoła techniczna wybija się tu, jest ona w polu całkiem dobrą, ale brak wiary we własne siły osłabia akcje ataku. We Wiśle odwrotnie. Wewnętrzne przekonanie o możności zwycięstwa zdaje się ożywiać drużynę, gra ona też spokojniej i celowiej. Gra jednak jest do przerwy zmienną, sytuacje i szanse bezustannie przesuwają się na korzyść jednej i drugiej strony. I dopiero rzut karny daje Wiśle prowadzenie do przerwy. Charakterystycznym i pięknym był ten moment, gdy monopolowy strzelec i stały egzekutor jedenastek Wisły, Reyman I., speszony może nieco dwoma nieudanymi rzutami wolnymi, odstąpił niespodziewanie, w ostatniej sekundzie, tuż po gwizdku, egzekucję karnego rzutu świeżemu nabytkowi Wisły, Czulakowi, jako zachętę dla nowicjusza czerwonego. Latacz, nie przewidziawszy tego manewru i przygotowany na strzał Reymana, puszcza piłkę, możliwą do obrony.

Po przerwie rewanżuje się Cracovia również w pierwszym kwadransie przygniatającą przewagą i miażdży dosłownie Wisłę na jej połowie. Moc niezliczonych sytuacji pozostaje bez efektu. Wiśniewski wykazał tu swą klasę. Cracovia popełniła tu zasadniczy błąd. Gniotła ona silnie, ale i niemądrze. Na połowie Wisły skoncentrowane były prawie w całości obie drużyny. Wisła przeprowadziła skrupulatną taktykę defenzywną i ratowała z poświęceniem. I to właśnie skupienie się, ten trening na jedną bramkę, uniemożliwił Cracovii zdobycie bramki. Wisła w I. poł. naciskając Crac. dała jednak możność Crac. prowadzenia otwartej gry, a temsamem swobodę własnemu atakowi. Przeciwnie, osaczenie Wisły przez Crac. w II. poł. i obleganie jej bramki zmusiło Wisłę do systemu obronnego w twierdzy, zamykającego atakowi Crac. drogę do sanctuarjum przeciwnika. Jest to najgorszy system i największy błąd. Dopiero, gdy zmęczona Crac. po zbytniej ekspanzji, zaprzestała szturmować, zwolnił się pierścień defenzywny Wisły i przebój Węglowskiego doprowadził, po wybiciu Wiśniewskiemu piłki z rąk, do wyrównania. Był to ostatni wysiłek skuteczny Cracovii, bo odtąd uzyskuje wytrzymalsza Wisła stanowczą przewagę aż do końca zawodów. Reyman II. na lewym łączniku, najniebezpieczniejszy w tym dniu z ataku Wisły, efektowny „drybler”, stwarzał raz poraz niebezpieczne sytuacje i zdobywa 2. bramkę, wybiwszy Lataczowi piłkę a następnie 3, gdy Fryc zastąpił skontuzjonowanego bramkarza. W tej fazie, gdy Crac. grała w 10-tkę, podwyższa jeszcze Reyman I. liczbę bramek do 4, ogromnie trudnym strzałem z linji bramkowej zdobywając najpiękniejszego goala dnia. W ostatnich minutach ustala wynik Adamek z centry Balcera „główką” już po powrocie Latacza, po uprzednim biegu z pozycji spalonej. - Wisła schodzi z boiska z wynikiem poraz pierwszy w tym w stosunku nad Crac. uzyskanym nietylko przez siebie, ale wogóle przez jakąkolwiek drużynę polską. — Sędzia p. Konkiewicz miał nadzwyczaj trudne zadanie z powodu silnej mgły, okropnego zachowania się publiczności i zwolenników Cracovii, oraz rozluźnienia się kompletnego dyscypliny po stronie drużyny białoczerwonych. Co mu stanowczo jako wielki błąd poczytujemy, to prowadzenie gry po jakich 25—30 m. II. poł. gdyż przy stanie 2:1, a najdalej 3:1, dalsza gra była już właściwie anormalną z powodu zupełnego pokrycia boiska przez mgłę. A także i to było dowodem z jego strony braku energji i stanowczości, że nie umiał utrzymać graczy w karbach, dopuszczał do dyskusji i kontrowersji wcale niesympatycznych i niesportowych, których efektem winno było być albo wykluczenie graczy dotyczących, albo też przerwanie gry z powodu własnej niemocy. Co do samego prowadzenia zawodów, to aczkolwiek popełniał błędy i omyłki, jak każdy zresztą sędzia, to jednak stwierdzić trzeba, że był lepszym, niż na niejednym meczu przez niego w przeszłości prowadzonym i niegorszym, niż prawie wszyscy sędziowie obecnego sezonu. Dobrym i szczęśliwym sędzią jednak stanowczo nie był i do prowadzenia tak ważnych zawodów na razie nie posiada kwalifikacji, być może z braku treningu.

Wielką przeszkodę w prowadzeniu zawodów stanowi nasza publiczność, a głównie fanatyczni zwolennicy Crac., którzy nic mogą tego pojąć i zrozumieć, że i Cracovia może przegrać. Jest to wprost choroba i obłęd u tych ludzi. Crac. nie należała się wygrana, owszem zasłużyła na klęskę (może nie w tym stosunku), a Wisła na zwycięstwo. Chęć wpływania na sędziego za pomocą okrzyków często wstrętnych (np „zlynczować sędziego”), chęć zachęcania graczy przez wycie i protesty, nawet wtedy, gdy absolutnie widz z powodu mgły nic wogóle nie mógł widzieć, jest niezrozumiałą, nieskuteczną i wręcz szkodliwą. Dowodem rezygnacja Crac. i jej gra.
Źródło: Tygodnik Sportowy nr 43 z 27 listopada 1923


Przegląd Sportowy

Bywają zawody, z których trudno napisać mniej więcej rzeczowe sprawozdanie. Spotkanie Wisły z Cracovią, zakończone niebywałą porażką Cracovii, należy do tych, wobec których sprawozdawca, o ile nie jest klubowym rekinem, staje się bezradny lub conajmniej tęgą zawieruchą w głowie. Śnieg, zalegający całe niemal boisko, mgła gęstniejąca ku końcowi zawodów w welon nieprzebity, za którym migały tylko mistyczne sylwety graczów, stworzyły z góry warunki do niezwykłego widowiska. W mgle sędzia i jego niepojętne orzeczenia, za mgłą tłum i jego chorał nieprzerwany: kaaloosz. Następnie przebieg gry najzupełniej dziwacznej, a której jedną niewątpliwą rzeczą było to, że Wisła wygrała. I wygrała uczciwie i zasłużenie. Że mimo tego mecz ten ani wyniku nie okazuje istotnego stosunku sił, kwestii ulegać nie może.
Po dłuższej przerwie bohaterem zawodów był sędzia p. Konkiewicz. Nawet najdalej idąca wyrozumiałość nie może usprawiedliwić wielu błędów, które popełnił. Jeżeli rozdrażniony rykami publiczności chciał "pokazać", że sobie z niej nic nie robi - to nie musiał jeszcze robić jej na złość, kosztem Cracovii. Orzeczenia jego nie stały na tym bezstronnym poziomie, którego wymagać należy od przewodniczącego kolegium sędziów PZPN.
Wisła wystąpiła z małemi zmianami w komplecie t. j. ze Stopą zamiast Markiewicza, no i Reymanem II zamiast Kowalskiego. Cracovia bez Popiela, Stycznia, Kałuży, Zimowskiego, których zastępowali Latacz, Alfus, Reyman III, Ciszewski. Dziwną doprawdy rzeczą, że kierownictwo sekcji piłkarskiej tego klubu nie może zdobyć się od roku już na jakieś cesarskie cięcie, w rezultacie którego dowiemy się wreszcie, kto właściwie gra na tej i tamtej pozycji. Przed dwoma laty mieliśmy pięciu napastników Cracovii, dziś mamy ich bodaj dwa razy tyle. Efekt wiadomy.
Pierwsza połowa gry przebiegła mniej więcej normalnie pomimo niezupełnie jasnych orzeczeń sędziego. Pierwsze piętnaście minut należy do Wisły, a ostatnie do Cracovii. Bramka wpada z rzutu karnego, który można było dać a można było i nie dać. Jeżeli jednak "odzwyczajenie" graczy od remplowania na polu karnem można mieć to i owo za sobą - to odzwyczajenie od systemu jednego obrońcy przez nieodgwizdywanie spalonych, nie ma za sobą nic. Niestety Cracovia chciała "przyzwyczaić" sędziego do spalonych, pozostawiając spalonego przeciwnika wraz z piłką swojemu losowi. Kosztowało ją to coś niecoś z bramek w drugiej połowie, ta zaś rozpoczęła się zupełnem oblężeniem bramki Wisły, w rezultacie którego po 15-stu minutach gry Węglowski zdobywa w pięknym stylu bramkę. W pewien czas później Reyman II wybija piłkę z pod leżącego na niej Latacz a i pakuje ją do bramki. Kontuzjowany Latacz leży w bramce, a sędzia zaczyna grę, aby dopiero pod huraganem ryków przerwać ją i wyczekać, aż na miejsce Latacza wstąpi ... Fryc. Z chwilą tą Cracovia upada na duchu i gra bez ładu do końca gry. Dwie bramki z pozycji niekoniecznie czystych uzyskują Reyman II i Reyman I pięknym strzałem. Następnie po powrocie niemrawego już Latacza, jeszcze jedną uzyskuje Adamek.

Wisła naogół lepiej czuła się na śniegu od Cracovii, ponadto przewyższała ją w linji ataku, który w Czulaku pozyskał cenną i zupełnie pierwszorzędną siłę. Kowalskiego zastępował Reyman III znakomicie. Wogóle atak Wisły przedstawia dziś dość zgraną linję bojową, która łatwo może wybić się jako całość na czołowe miejsce w Polsce. Zależeć to będzie w pierwszej linji od tego, czy obaj skrzydłowi rozwiną dość rychło swe niezaprzeczenie wielkie, acz surowe jeszcze talenty. Śliwa, posiadając zupełnie inny styl gry od Cikowskiego, nie wiele mu ustępuje. Na pozycji tej niema w Polsce lotniejszego odeń gracza. Krupa zdobył już twardą klasę i tem samem trwałe miejsce w drużynie. Kaczor czuł się na śniegu jak w wodzie.

Cracovia aż do ustąpienia Latacza pokazała obyczną swoją grę, w której raz się wszystko udaje, a raz nic się nie udaje. Atak jej niezmiernie "płynny" nie może dojść do ładu bez tęgiego środkowego. Pojedynczo każdy z graczy, z wyjątkiem słabszego Reymana III, stanowi doskonałą jednostkę. Ciszewski robi postępy z zawodów na zawody.

Z linji pomocy i obrony wyróżnili się świetni Fryc i Cikowski. Latacz dopisał, łapiąc parę pięknych strzałów Czulaka. Synowcowi służy lepiej murawa od śniegu. Osobne życzenie należy się Frycowi, jako bramkarzowi. Mianowicie: oby zawsze pozostał obrońcą.

Jak wiadomo, 8 grudnia ma nastąpić rewanżowe spotkanie drużyn. Zwolennicy Cracovii obiecują sobie, że Cracovia "wsunie" pół tuzina, zwolennicy Wisły, że tyleż "właduje" Wisła. Spokojniejsi myślą: wsuwajcie panowie i ładujcie w imię Boże - ale nie psujcie tych dobrych i koleżeńskich stosunków, jakie ostatnimi czasy nawiązały się między obu drużynami, a z których dumnym był pono Kraków.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 48 z 28 listopada 1923 [1]


Sport

Relacja z meczu w lwowskim tygodniku Sport cz.1
Relacja z meczu w lwowskim tygodniku Sport cz.2
Relacja z meczu w lwowskim tygodniku Sport cz.3
Zawody towarzyskie. Spotkania obu rywali miejscowych budzą zawsze senzację. Mróz, deszcz, najgorsza niepogoda nie odstraszy bardzo poważnego quartum publiczności, która idzie na zawody z tem najgłębszem przekonaniem, że jedynie to spotkanie może dać jak najwięcej emocji i to nie tyle jakiej.

Cracovia po powrocie z Hiszpanii poczęta szukać nowych laurów, tym razem na krajowym terenie. Odsunięta od rozgrywek o mistrzostwo zapragnęła osiągnąć choćby „moralny tytuł“ mistrza Polski, co jej z początku wcale debrze szło. Pokonała ŁKS., Wartę z Polonją zawody nie przyszły do skutku jedynie dzięki zdyskwatfikowaniu Polonii przez PZPN. Pozostawała jeszcze Wisła i Pogoń. Wisła ustawicznie interpelowana w sprawie rozegrania zawodów zgodziła się z chęcią. Zawody miały być również zbliżeniem się dwu drużyn; kapitanowie mieli wręczyć sobie wzajemnie pamiątkowe proporce na znak istnienia przyjacielskich stosunków między obiema drużynami. W ostatniej chwili, w sobotę kierownictwem sekcji p. n. Cracovii oganiał strach przed zawodami. Starali się za wszelka cenę odwołać zawody, ba zawieziono nawet prezesa Wisły na boisko Cracovii. chcąc udowodnić, że boisko nie nadaje się do gry. Niestety było już za późno. Mroźny, pogodny dzień. Na boisku wchodzą dwie drużyny w następujących składach:
Wisła: Wiśniewski. Kaczor, Stopa L. Wójcik. Śliwa, Krupa. Adamek. Czulak:, Reyman I. (Henryk), Reyman II (Stefan), Balcer.
Cracovia: Latacz, Gintel, Fiyc, Alfus, Cikowski, Synowiec. Ciszewski, Węglowski Reyman II. (Jan). Chruściński. Sperling.
Gra z początku dość chotyczna. Gracze z trudnością utrzymują się na śliskiem terenie. Już w pierwszych chwilach narad Wisły nie wyzyskuje trzech „murowanych” sytuacji pod bramka Cracovii. Wolny Reymana I idzie tuż koło słupka. Cracovia rewanżuje się stwarzając podobne, chociaż nie tak niebezpieczne sytuacje. Grą szybka, jednak nie zawsze celowa u obu drużyn. Wzmaga się tempo i publiczność poczyna wtrącać swoje „trzy grosze”. Trochę dla rozgrzania, trochę z przyzwyczajenia, poczyna najpierw głośno krytykować każde rozstrzygnięcie, a nawet i nierozstrzygnięcie sędziego. Powoli zamienia się to w formalny wycie. Ładny przebój Reymana II niweczy Fryc, popychając go bez ogródek rękami, tak że ten przed samą bramką rozciągnął się jak długi na ziemi. Rzut karny i Czulak pewnie i spokojnie, a nawet z pewną elegancją w ruchach wykonał skutecznie tę operację. 1:0 dla Wisły. Gra potoczyła się dalej bez widocznej przewagi której ze stron. Publika hałasuje. Ze środkowej trybuny jadają różne „inteligentne” wyrażenia w rodzaju .”zbóje, rzeźniki, sędzia kalosz, sędzia przekupiony” itp. Naturalne, że prym dzierżą liczni „kipieć” Cracovii, znane hieny sportowe, w rodzaju p. Weismana itp. Dla tych ludzi każde zderzenie się dwu graczy będzie zawsze ordynarnem rozbijaniem się Wisły, każdą piłkę, jaką gracz Wisły otrzyma nawet na swej połowie, skwalifikują jako spalony. Naturalnie, że to nie odbędzie sic po cichu, lecz jak najgłośniej. Nie tylko organ głosowy danego osobnika wytrzymać zdoła. (t. zw. furrior footballienes) Wolno im. boć przecież są na własnych śmieciach. Mija potowa rezultat pozostałe bez zmiany. Po prerwie Cracovia skupia swe siły i za wszelka cenę usiłuje zdobyć bramkę. Przez 10-15 minut nie schodzi z połowy Wiślaków, którzy mimo tego trzymają się dzielnie, niedozwalając na uratę bramki. Wreszcie przebój Węglowskiego, Wiśniewski chwyta piłkę, lecz Węglowski kopnąwszy go z całej siły w rękę pakuje piłkę do siatki 1:1 le¬szcze chwilę i gwałtowne gniecenie kończy się. Atak Wisły znowu przychodzi do głosu i podjeżdża pod bramkę Cracovii. Ostre strzał odbija Latacz leżąc na ziemi Podbiega Reyman II i pakuje piłkę do siatki, nie dotknąwszy bramkarza. Tu zaszedł wielce ciekawy i charakterystyczny dla miejscowych stosunków incydent, nic potrzebujący przytem wcale komentarzy, Po strzelonej bramce Latacz wstaje, lecz w tej chwili nadbiega Cikowski ; krzyczy do niego: „leż“, do cze¬go się ten natychmiast zastosował Następnie zwracając się do graczy mówi, nie panując zupełnie nad sobą „bramkarza nam zabili”. Cracovia rozpoczyna od środka i gra się toczy dalej, bo sędzia i gracze widzieli. że bramkarzowi nic się nic stało. Latacz leży w bramce, publika z miejsc stojących hałasuje, z trybuny środkowej zrywają się sfanatyzowani kibice i wyciągając w świętem oburzeniu pięści ku boisku, dra się w niebogłosy: „mordercy, zbóje, rzeźnicy“. Jednem słowem obraz dantejski albo... kino. Znoszą Latacza za bramkę, który tam stojąc przypatruje się jak tymczasem Fryc w bramce odpiera brawurowo ataki Wisły, która teraz raz po raz atakuje. Reyman II mija Alfusa, a następnie kiwnąwszy Gintla wjeżdża do bramki i stojącemu bezradme Frycowi strzela trzecia bramkę. W chwile potem Reyman I strzela prawic z linii autowej. Piłka przechodzi nad Frycem uderzywszy o słupek wpada do bramki. Widząc, że stanie za bramką na nic się nie przyda, wraca po 8 minutach Latacz do bramki. Ataki Wisły nie ustają. Adamek otrzymuje piłkę koło linii środkowej, jak się zdaje na spalonej pozycji, podciąga, podaje Reymanowi II, a ten podjechawszy pod linję bramkowa, centruje; Adamek głową strzela ostatnią bramkę. Cracovia jedynie skrzydłami wypada i to dość rzadko. Wisła aż do samego końca ma przewagę. Publiczność po czwartej bramce przestała krzyczeć, a po piątej poczęto wołać: „my chcemy szóstego”.
Przeszedłszy do oceny obu drużyn należy podkreślić ambitna i spokojną grę Wisły, dzięki czemu osiągnęła zasłużone zwycięstwo. Pracowali wszyscy, każ¬dy wedle swych sił i z ochotą. We Wiśle brakowało może zgrania, akcje poszczególne, to raczej praca doskonałych solistów. W tyłach uderzał brak taktyki, dzięki czemu nic.t dra krotnie grano chaotycznie. Najlepszą częścią drużyny był atak.
Cracovia pokazała, że przegrywać nie umie, co jest może większą sztuką, niż osiągać zwycięstwa. Kiedy Wisła tak przygniotła i poczęty się sypać gole, stracili zupełnie głowę; zdenerwowani przez publikę, zamiast wsiąść się do pracy i starać się nadrobić stracone, opuścili zupełnie ręce, ograniczając się jedynie do atakowania.. sędziego i to w sposób niezbyt kulturalny w mowach, niedających się tu powtórzyć.
Sędziował kpt. Konkiewicz. Gdyby nie spalone, których kilka przeoczył, a kilka niebyłych odgwizdał, wczem równie przeszkodził Wiśle, jak i Cracovii należałoby jego sędziowanie określić, jako b. dobre.

Dodać tu wypada, że jest to pierwsza tak wy saka klęska Cracovii w zawodach z polską drużyną. Dotychczas największą klęskę zadała Cracovii Pogoń w toku zeszłym 3:0 . Najwyższe cyfrowe zwycięstwo nad Cracovią osiągnęła Wisła w r. 1920 w stosunku 3:1.
Źródło: Sport nr 76 z 4 grudnia 1923


"Wielki tryumf Wisły." -
Ilustrowany Kuryer Codzienny

Wielki tryumf Wisły.

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny
Niedzielny match Cracovii z Wisłą zakończył się druzgocącą porażką Cracovii. Zawody odbywały się te wśród niezbyt korzystnych warunków. Na zamarzniętym i pokryłem śniegiem boisku gra była utrudniona, nie prowadzona w tempie szybkiem. Wskutek tego nie była ona zbyt dokładnym obrazem stosunku sił.

W pierwszej połowie miała pewną przewaga „Cracovia', jednakże „Wisła" uzyskała bramką z rzutu karnego.
W drugiej połowie „Cracovia” nie mogła się już zrewanżować dostatecznie, gdyż za 1 uzyskaną przez nią bramką,”Wisła" zdobyła jeszcze cztery.

Należy jeszcze dodać, że panująca gęsta mgła utrudniała zadanie sędziemu, który nie mógł obserwacyi prowadzić dość dokładnie. W każdym razie ta niespodziewana, a tak dotkliwa klęska „Cracovii” wywołała w sferach sportowych ogromne wrażenie.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 300 z 28 listopada 1923


"Wisła — Cracovia 5:1 (1:0)." -
Stadjon

Wisła — Cracovia 5:1 (1:0).

Relacja z meczu w tygodniku Stadjon
Jak donosi Polaka Ag. Telegr., niedzielne zawody powyższych drużyn, rozegrane na cele funduszu olimpijskiego, zakończyły się niespodziewanie wysoką klęską Cracovii, gdyż wprost nie chce się wierzyć, by mogła ona tak wysoko uledz swemu miejscowemu partnerowi. Wynik ten, jeśliby był prawdziwym, świadczyłby o zupełnym zmierzchu „mistrza moralnego" Polski.
Źródło: Stadjon nr 31 z 29 listopada 1923


Mecze sezonu 1923

Red Star Paryż 1923-01-01 Red Star Paryż - Cracovia 5:2  Sparta Kraków (1921) 1923-03-04 Cracovia - Sparta Kraków 2:0  Wisła Kraków 1923-03-11 Wisła Kraków - Cracovia 1:0  Wawel Kraków 1923-03-18 Wawel Kraków - Cracovia 1:0  Jutrzenka Kraków 1923-03-25 Jutrzenka Kraków - Cracovia 1:4  Aarhus GF 1923-04-01 Aarhus GF - Cracovia 4:2  Aarhus GF 1923-04-02 Aarhus GF - Cracovia 1:6  Helsingborgs IF 1923-04-04 Helsingborgs IF - Cracovia 4:1  Malmö FF 1923-04-06 Malmö FF - Cracovia 2:1  Helsingborg 1923-04-08 Hälsingborg - Cracovia 0:2  Sturm Bielsko 1923-04-15 Cracovia - Sturm Bielsko 12:0  BBSV Bielsko 1923-04-22 BBSV Bielsko - Cracovia 0:3  Wisła Kraków 1923-05-03 Cracovia - Wisła Kraków 1:1  BBSV Bielsko 1923-05-06 Cracovia - BBSV Bielsko 7:0  ŁKS Łódź 1923-05-20 ŁKS Łódź - Cracovia 0:2  ŁKS Łódź 1923-05-21 ŁKS Łódź - Cracovia 0:2  Wisła Kraków 1923-05-27 Cracovia - Wisła Kraków 4:2  Polska 1923-05-31 Cracovia - Reprezentacja Polski 2:4  Eintracht Lipsk 1923-06-16 Cracovia - Eintracht Lipsk 4:2  Eintracht Lipsk 1923-06-17 Cracovia - Eintracht Lipsk 1:1  Jutrzenka Kraków 1923-06-24 Cracovia - Jutrzenka Kraków 3:1  Czarni Lwów 1923-06-29 Czarni Lwów - Cracovia 0:2  Pogoń Lwów 1923-07-01 Pogoń Lwów - Cracovia 1:2  Wawel Kraków 1923-07-08 Cracovia - Wawel Kraków 3:0  Sturm Bielsko 1923-07-15 Sturm Bielsko - Cracovia 0:6  Sparta Kraków (1921) 1923-07-29 Cracovia - Sparta Kraków 2:0  Makkabi Kraków 1923-08-12 Makkabi Kraków - Cracovia 0:0  Resovia Rzeszów 1923-08-15 Resovia Rzeszów - Cracovia 2:6  Diana Katowice 1923-08-19 Cracovia - Diana Katowice 7:2  Polonia Warszawa 1923-08-26 Polonia Warszawa - Cracovia 0:1  Diana Katowice 1923-09-02 Diana Katowice - Cracovia 0:2  Pogoń Katowice 1923-09-08 Cracovia - Pogoń Katowice 6:0  FC Barcelona 1923-09-15 FC Barcelona - Cracovia 1:1  FC Barcelona 1923-09-16 FC Barcelona - Cracovia 7:1  Valencia CF 1923-09-18 Valencia CF - Cracovia 4:0  Valencia CF 1923-09-20 Valencia CF - Cracovia 4:2  Real Madryt 1923-09-22 Real Madryt - Cracovia 4:0  Real Madryt 1923-09-23 Real Madryt - Cracovia 4:2  Celta Vigo 1923-09-30 Celta Vigo - Cracovia 3:0  Celta Vigo 1923-10-01 Celta Vigo - Cracovia 3:1  Sevilla FC 1923-10-06 Sevilla FC - Cracovia 3:0  Sevilla FC 1923-10-07 Sevilla FC - Cracovia 2:3  ŁKS Łódź 1923-10-21 Cracovia - ŁKS Łódź 2:1  Warta Poznań 1923-10-28 Cracovia - Warta Poznań 8:4  Wawel Kraków 1923-11-04 Cracovia - Wawel Kraków 2:0  1.FC Katowice 1923-11-18 Cracovia - 1.FC Katowice 3:1  Wisła Kraków 1923-11-25 Cracovia - Wisła Kraków 1:5  1.FC Katowice 1923-12-02 1.FC Katowice - Cracovia 2:2