1933-11-12 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 1:2

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Gerhard Fleischmann
pilka_ico
Liga grupa mistrzowska , 10 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 12 listopada 1933, 11:30

Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki

1
:
2

(0:1)



Herb_Ruch Chorzów

Trener:
(bez trenera)
Skład:
Szumiec (45' A. Malczyk)
Lasota
Pająk
Żiżka
Chruściński
Mysiak
Kubiński
A. Zieliński
S. Malczyk
Ciszewski
Zembaczyński

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Zygmunt Rosenfeld z Bielska
Widzów: 5 000

bramki Bramki

S. Malczyk (69')
0:1
1:1
1:2
Ewald Loewe (26')

Urban (71')
Skład:
Kurek
Wadas
Katzy
Zorzycki
Badura
K. Dziwisz
Urban
Giemsa
Peterek
Ewald Loewe
Wodarz

Ustawienie:
2-3-5



Znaczenie meczu

Ostatni mecz rozgrywek decydujący o mistrzostwie Polski dla Ruchu lub Pogoni Lwów. Lwowianie przed meczem mieli jeden punkt przewagi nad chorzowianami, lecz rozegrali już wcześniej wszystkie swoje spotkania.

Ciekawostka

Mysiak obchodził jubileusz 200-nego meczu.

Zapowiedź meczu

Opis meczu

Kurek wybija piłkę z nad [tak w oryginale - przyp. FA] głowy skaczącego Zembaczyńskiego
Ciszewski strzela głową, choć jest otoczony przez ślązaków [tak w oryginale przyp. FA]
Bramkarz Kurek po schwytaniu piłki. Od lewej Kubiński i Malczyk (koszule w Pasy)

]

"Po zwycięstwie w Krakowie nad Cracovią 2:1, Ruch zdobywa najzaszczytniejszy tytuł w piłkarstwie" -
Przegląd Sportowy

Po zwycięstwie w Krakowie nad Cracovią 2:1, Ruch zdobywa najzaszczytniejszy tytuł w piłkarstwie

Kraków, 12.11. - Tel. wł. - Ruch - Cracovia 2:1 (1:0). Bramki dla Ruchu Löwy i Urban, dla Cracovii Malczyk. Sędzia p. Rosenfeld z Bielska.

Wśród niebywałych emocyj, gwałtownych wybuchów naelektryzowanej do najwyższego stopnia widowni, rodził się mistrz Polski na rok 1933-34. Niczem barwna taśma filmowa przewijały się przed oczyma coraz to nowe obrazy.

Mecz rozgrywał się bowiem nie tylko na murawie, ale i na całym terenie przylegającym do widowni, gdzie sprzeczne walczyły z sobą uczucia i prądy, a wyrazem ich były głośne okrzyki, skierowywane raz po raz, czy to pod adresem poszczególnych graczy czy też sędziego.

Mecz krakowski miał nietylko wyłonić mistrza Polski, miał jeszcze jedno niemniej ważne może zadanie. Miał w sposób zdecydowany wzmocnić w oczach opinji publicznej wiarę w czystość stosunków sportowych nadwątlonych ostatnią eskapadą łódzko-lwowską.

5.000 rzeszę publiczności interesował problem jak zareaguje Cracovia, w której rękach jest los mistrza Polski, jak zachowa się ta Cracovia, która ze Lwowa wyniosła tyle smutnych wspomnień (sprawa Kossoka, dyskwalifikacja Chruścińskiego) czy zechce obecnie zrewanżować się za to wszystko.

Cracovia dała godną jej historji i tradycyj odpowiedź: nie poszła za przykładem innych, nie dała się uwieść niskim uczuciom, grała ambitnie i zdecydowanie, a jeśli przegrała to stało się to dlatego, iż przeciwnik jej był lepszym i potrafił zasłużenie zdobyć zwycięstwo.

Widownia dzieliła się na kilka obozów. Jeden, ten bardzo przeważający, był całem sercem przy Ślązakach. Taka już jest natura krakowian, którzy reagują zawsze na wszelkie niezdrowe zjawiska, 9 łódzkich bramek we Lwowie zrobiło swoje; wystarczyło, aby całą prawie opinję Krakowa odwrócić od lwowian i skierować ją ku Ślązakom i życzyć im zwycięstwa.

Inni, mniej już liczni widzowie, składali się ze zwolenników Pogoni, przybyłych na ten mecz ze Lwowa, czy też z sympatyków innych klubów, dla których wygrana Cracovii decydowała o lepszej ich lokacie.

W takiej to atmosferze rozgrywał się mecz decydujący. Sam jego przebieg był wcale zajmujący i obfitował w wiele ciekawych momentów. Obie drużyny cechowała większa doza spokoju, aniżeli np. publiczność. Jedynie Ruch zdradzał w pierwszych minutachpewne ojawy nerwowości, co powtórzyło się jeszcze raz po bramce wyrównującej. Rzecz prosta, wynik dla Ślązaków był o wiele ważniejszy niż dla gospodarzy, walczyli więc bardziej nerwowo i z zacięciem i z trudem dawali sobie wyrwać piędź ziemi. To też ogólne ich oblicze było korzystniejsze, byli wczoraj zespołem równym, bez słabych punktów, mieli pewnego i silnego bramkarza, parę obrońców, o słabszym może wykopie, ale niezłej taktyce defenzywnej, a przedewszystkiem pewną linję pomocy. Jej ambicja i ofiarność zadecydował o wyniku.

Trójka Dziwisz, Badura, Zarzycki prześcigała się w ofiarności, ambicji i niezmordowanej „harówce” przez 90 minut. Zawsze na miejscu paraliżowali każdą akcję przeciwnika, byli zawsze pod własną bramką, by w oka mgnieniu sunąć jakby cień za atakiem.

A ten miał dość różnorodne oblicze. Peterek na środku, ten sam co zawsze. Dribler o dużej powolności i jeszcze większym repertuarze tricków nie zawsze się udających. Lepiej od niego wypadł już Giemza, najruchliwszy zresztą w linji ataku. Skrzydłowi nie wykazali tej formy co dawniej.

Ogółem wziąwszy można przyjąć, iż Ruch, szczególnie na podstawie wczorajszego meczu, zasłużenie zdobył mistrzostwo. Biorąc pod uwagę obecny stan naszej ekstra-klasy możnaby bowiem znaleźć drużyny, które mogą się wykazać jaśniejszemi jednostkami w tej czy owej linji, ale jako całość nie wiadomo czy przewyższają zespół Ślązaków.

Cracovia starała się o jak najlepszy wynik, robiła co mogła, miała jednak bardzo niejednolite oblicze. Obok mocno niepewnych obrońców, widzimy świetnych pomocników Mysiaka i Zizkę. Obok sprytnego, ruchliwego Ciszewskiego, napastników którzy potrafili znaleźć się pod bramką przeciwnika, ale nie umieli wyzyskać sytuacji. Zawody rozpoczęły się od uroczystości: Mysiak obchodził jubileusz 200-nego meczu, co, rzecz prosta, pociągnęło za sobą odpowiedni ceremonjał. Już w 3 minucie szanse… lwowian stały bardzo wysoko. Kubiński minąwszy bramkarza Ruchu strzela do pustej bramki, ale nadbiegający Zorzycki wybija piłkę głową.

Mija kilkanaście minut gry równej. Bramkarz Ruchu broni w kilku groźnych momentach. Ruch ma pozycję, gdy Löwy przebija się pod bramkę, ale sfaulowany przez obrońcę Cracovii przewraca się. Okrzyki z galerji śląskiej nie wyprowadzają jednak sędziego z równowagi i moment ten przechodzi niepostrzeżenie.

Ruch rozgrywa się coraz bardziej, wreszcie w 23 min. po rzucie wolnym za faul Pająka, pilkę dostaje Löwy i lokuje ją pewnie w dolnym rogu bramki.

Wśród niebywałego entuzjazmu Ślązacy uzyskują prowadzenie. Ruch podniecony sukcesem przechodzi do ofenzywy. Bomba Peterka odbija się od słupka. Trwa to jednak kilka chwil i Cracovia dochodzi teraz na dłuższy czas do głosu; korner przechodzi za kornerem, ale wszystko bez rezultatu. Ostatnie minuty przynoszą znów wyrównanie gry oraz kontuzję Szumca, który na pół minuty przed pauzą opuszcza boisko.

Po przerwie dochodzi kilkakrotnie do incydentów między widownią a arbitrem. Już w 2 minucie, gdy ręka obrońcy Ruchu styka się z piłką na polu karnem, huragan okrzyków płynie ku boisku. Sędzia nie reaguje jednak i tym razem.

Nadchodzi okres obustronnej gry nieciekawej, zakończony przebojem Malczyka, który w 25 min. minąwszy bramkarza uzyskuje punkt wyrównujący.

To wpływa decydująco na Ślązaków. Zrywają oni definitywnie z systemem bezpłodnej obrony i przechodzą do generalnej ofenzywy. Pomoc idzie naprzód za atakiem. Kilka posunięć i znów huragan oklasków. Włodarz dostaje piłkę, strzela ostro na bramkę, piłka odbita od słupka wpada pod nogi Urbana. Ten jakby świadomy historycznej roli jaka ma mu przypaść w udziale, lekko, byle tylko broń Boże nie przenieść, wtłacza piłkę do pustej bramki. Bramka, która zadecydowała o zdobyciu mistrzostwa Polski, padła w 27 minucie.

Ślązacy nie wracają już do dawnej taktyki. Podtrzymują obecnie do końca spotkania grę otwartą i wśród huraganowych oklasków swych zwolenników, kończą spotkanie. Sędzia p. Rosenfeld z Bielska popełnił wprawdzie kilka błędów, co zdarza się zresztą każdemu sędziemu, ale nie zasłużył na tę masę epitetów, którą darzyli go zwolennicy czy to przegranej Ślązaków, czy też osoby chcące w ten sposób inne z nim załatwić porachunki. Podobnym okrzykom należałoby na boiskach raz nareszcie kres położyć.

Ruch: Kurek; Wadas, Kacy; Dziwisz, Badura, Zorzycki; Urban, Giemza, Peterek, Löwy, Włodarz.

Cracovia: Szumiec; Zachemski, Pająk; Żiżka, Chruściński, Mysiak; Kubiński, Zieliński, Malczyk, Ciszewski, Zembaczyński.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 91 z 15 listopada 1933 [1]


Raz,dwa,trzy

Już dawno tyle znaczenia nie przypisywano zawodom ligowym. oo w wypadku Ruchu z Cracovią, które miało wreszcie wyłonić mistrza. Do zwykłych przewidywań na temat wyniku do łączyły się teraz modne w ostatnich czasach „typy": podłoży się czy nie?

Na ten temat krążyły najfantastyczniejsze wieści wśród tych, którzy z tego czy innego powodu nie lubią Pogoni albo Ruchu Od nastawienia ta kiego jegomościa zależało owo "proroctwo".
Mam wrażenie, że obie kategorie "proroków*' miały bardzo kwaśne miny w czasie zawodów, gdy ujrzały silna wole zwycięstwa Cracovii oraz pecha, którego najdosadniejszym wyrazicielem był sędzia p. Rosenfeld. Okoliczność, że desygnowanie go nastąpiło ni skutek porozumienia obu klubów wyjaśnia definitywnie sprawę. Nie tłumaczy jednakże sposobu prowadzenia zawodów dlatego, ponieważ różnorodność interpretacji podobnych przewinień była aż nazbyt jaskrawa.
Niestety słaby dzień sędziego był poważnym czynnikiem w wysiłkach obu drużyn i na wynik też wpłynął. Gdyby jedynie niedzielna gra miała być podstawą oceny nowego mistrzu, wniosek musiał by wypaść b. nieciekawie. Ruch widziano już lepszym-natomiast nigdy dotąd tak ambitnie grającymi. Taktyka wyłącznej obrony, uciekanie się do autów dało pożądany wynik cyfrowy.
Jakość gry nikogo nie zbudowała.
i w tem leży do pewnego stopnia zawód, jaki sprawił nowy mistrz Polski, który miał dużo szczęścia. Najwięcej sposobności do popisu znalazł Kurek. Napastnicy Cracovii nie byli w specjalnej formie pod bramka, dlatego poważnych strzałów tak wiele nie chwytał. Natomiast przed bramką, w wybiegach do zbyt wysuniętych piłek był doskonałym, panując nad piłką w każdej akcji.
A takich właśnie akcy ze strony Cracovii było najwięcej. Jedyna bramka Cracovii padła w chytrej kombinacji Ciszewski- -Malczyk. której ryzykowny wypad Kurku pod nogi Malczyka nie był w stanie uchylić.
Para obrońców tworzyła dobry fizycznie mur za który rzadko tylko przedzierali się napastnicy. Nie siląc się na piękno, całkiem poprosili wysyłali pitką najdalej w pole, a tam wysunięto placówki w postaci skrzydłowych próbowały rozluźnić szeregi oblęgających.
Wzorem pracowitości byli pomocnicy
Zgnieceni w swem polu karnem, w razie udanego wypadu własnego atak i natychmiast za nim podążali i podtrzymywali go. Zarzycki najlżej zatrudniony, wyzyskał to dla wsparcia lewej stronę ataku. Ciężej pracował Dziwisz, mając przeciw sobie Ciszewskiego i Zembaczyńskiego. Zdał się w rezultacie wyłącznie na defensywę i markował trzeciego obrońcę. Środkowy Badura stal się cieniem Malczyka i dlatego bardzo często dochodziło między nimi do pojedynków z różnem wynikami.
W ataku prawa strona Gemza Urban była najaktywniejszą. Mali ale krępi, nieźle czasem współgrali i od nich wychodziły ładniejsze akcje. Nangół jednak linji tej brak było spoistości, ponieważ zawodnicy zbyt często pomagali w tyle.
Do takich należał Peterek, który był więcej śródkowym pomocy, niż ataku. Próby wyprowadzenia skrzydeł długiemi podaniami zawodziły. Rezerwowy lewy łącznik, Loewy grał też tylko defensywnie. Włodarz dopiero pod koniec ożywił się, gdy Żiżka osłabł.
Niedomagania Cracovii płynęły także ze słabej gry jednostek.
co rwało pięknie rozpoczęte akcje. Najmniej zadowolenia dala gra pod bramką. Chęć wjechania, wpadnięcia do bramki z piłką opanowała jednostki, które miały sposobność do strzelenia przed pauzą niejednej bramki. Skończyło się więc na tem, że Cracovia grała, a Ruch wygrał.
Od pewnego czasu szwankuje prawa strona ataku. Zieliński był i jest zawsze pracowity, ale braki techniczne w prowadzeniu piłki i jej podaniu są jeszcze większe. Cierpi na tein Kubiński, ale równocześnie sam nie stara się o spokojne nawiązanie kontaktu z resztą.
Korzystniej reprezentuje się lewa strona. Ciszewski jest powolny, jednakże dobry technik i taktyk, umie nadać każdej akcji właściwą formę i kierunek. Miody Zembaczyński korzysta na tern dużo. Brak rutyny nie pozwala mu być skuteczniejszym natomiast śmiałość w poczynaniach czego brak prawej stronie — przyniosła w wielu momentach dobre podanie. Malczyk zbyt wiele ufał sobie, a to z silnymi zawodnikami Ruchu nie popłacało. Kilka strzałów kapitalnych dowodziło, że i to nie jest mu obecni. Niestety rzadko z tej zalety korzystał.
Najlepszy pomocnik na boisku Mysiak. był jedynym. który cały czas równomiernie grał dla tyłów i ataku. Nie trzeba zaś zapominać, że miał do czynienia z dwójka Gemza-Urban. Żiżka trzy ma) się uparcie Włodarza i to długo się udawało, bo Włodarz dopiero pod koniec zdołał uwolnić się z opieki. Jednakże ta jednostronna gra pomocnika nic dawała nic atakowi, który wysyłał dlatego Zielińskiego do piłki. Chruściński bardzo praco wity. Mniej dobrze przedstawiał się kontakt z atakiem. Ciągłe wiązanie się ze środkiem, nieudane próby na skrzydła, obniżyły wartość ofensywną.
Dobrze ocenić należy obrońców. Bardzo efektowny Pająk, miał dobrego partnera w Lasocie, któremu zarzucić tylko można niezrozumienie się ze. Szumcem w bramce. To groziło kilkakrotnie. Szumieć dobry. Błotnisty teren utrudnia) interwencję przy obu bramkach, możliwych do ratowania na suchym terenie.
Skład drużyn i przebieg gry:
Ruch: Kurek. Kacy. Wadas. Zorzycki, Badura. Dziwisz, Urban. Gemza, Peterek. Loewy, Włodarz.
Cracovia: Szumieć, Lasota, Pająk. Żiżka, Chruściński, Mysiak. Kubiński. Zieliński, Malczyk. Ciszewski, Zembaczyński.
Zaraz w drugiej minucie Cracovia ma świetną sposobność. Kubiński w walce z Kurkiem mija go i strzela do pustej bramki, tymczasem któryś z obrońców głową na linji ratuje.
Niedługo potem po kornerze Zembaczyński marnuje podobną okazję. Cracovia na dobre lokuje się na połowie Ruchu, który ściąga do obrony wszystkich, a jedynie skrzydłowi próbują uciekać. W gorących sytuacjach ręce pomagają piłce, lecz sędzia wybiera tylko niektóre wypadki, ot tak sobie. Nacisk Cracovii przynosi jej szereg kornerów, przy których Kurek popisuje się.
W 28 min. po wolnym piłka toczy się ku bramce Cracovii. a nieporozumienie wykorzystuje Loewy i dopycha piłkę w siatkę. Niezasłużony sukces przeciwnika podnieca Cracovię, która nie może sforsować lasu ciał pod bramką Ruchu.
Kornery, nawet trzy z rzędu, nie przynoszą zmiany, bo Ruch w komplecie wysyła piłki w aut. Jeszcze raz Zieliński sam stoi przed Kurkiem i pozwala mu spokojnie wziąć piłkę, którą mógł ulokować w siatce. W ostatniej minucie Urban brzydko nachodzi Szumca, który opuszcza boisko.
Ten sam obraz gry po przerwie. Cracovia atakuje. Ruch broni się tylko. Ręce nadal pracują nawet w polu karnem. Tak jest w 3 min. i to na oczach sędziego, stojącego w odległości kilku metrów. Nie wzrusza go to! Akcje Cracovii stają się bardziej nerwowe i mniej dokładne. Dopiero w 23 min. ładne podanie Ciszewskiego daje Malczykowi sposobność minięcia Kurka i wyrównania.
To zmusza Ruch do zmiany taktyki i poczyna on atakować. Wypad Włodarza kończy strzał na słupek, a dobija go Urban w 25 min. Cracovia traci spokój. Napastnicy gubią ładne piłki. Ruch przychodzi do głosu już częściej. Przeważnie jednak broni się, a pod koniec gra na czas. Widzów około 5.000.

J. K.
Źródło: Raz,dwa,trzy nr 46 z 14 listopada 1933


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.2
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.3
Obie drużyny wystąpiły do tego spot kania, które się odbyło w godzinach przed południowych na boisku Cracovii w nast. składach: Ruch: Kurek, Katzy, Wadas, Dziwisz, Badura, Zorzycki, Urban, Geniza, Peterek, Loewy i Włodarz. Cracovia: Szumiec, Lasota, Pająk, Żiżka, Chruściński, Mysiak, Kubiński, Zieliński, Malczyk, Ciszewski, Zembaczyński.

Cracovia z miejsca przypuszcza groźne ataki i ma dwukrotnie doskonałą sposobność do prowadzenia, raz Wadas broni , w ostatnim momencie głową strzał Kubińskiego, który minął już bramkarza Ruchu i strzelał już do pustej niemal bramki, drugi raz. piłka po rzucie rożnym schodzi Zembaczyńskiemu z głowy tuż obok słonka bramkowego.
Gra toczy się, ostro i niebywale ambitnie z obu stroni, zagrzewanych usilnie przez publiczność która była podbielona na dwie strony. (Razem do 5000 osób).
Z Górnego Śląska zjechało bowiem około 2.000 osób, a ponadto nieliczni widzowie ze Lwowa wyraźnie dopingowali, w interesie swego klubu, białoczerwonych. Stąd też i podniecenie na widowni było niebywałe.
Po okresie chwilowej przewagi Cracovii gra się coraz bardziej wyrównuje, ale Ślązacy przeważają fizycznie. Charakterystycznem jest, iż przewyższają oni technicznem opanowaniem piłki Cracovię, ich podania są dokładniejsze i celniejsze, a stad też ich linja ataku jest znacznie groźniejszą. Jej coraz silniejszy nacisk da je tyłom Cracovii dużo zatrudnienia i muszą one w końcu kapitulować w 30 min„ gdy po rzucie wolnym, zawinionym przez Pająka (z powodu brzydkiego „faula”), piłka dostaje sic na środek pola karnego Cracovii, gdzie nieobstawiony zupełnie Loewy zdobywa pierwszego goala dla Ruchu.
Goście naciskają coraz silniej, ale ich przewaga szybko sic kończy i do głosu dochodzi Cracovia. której mało energiczny i zdecydowany za wyjątkiem jedynego Malczyka atak, nie umie przedrzeć sit) przez gęstwinę nóg graczy Kuchu. Aż siedem kornerów, bitych w tym okresie przez Cracovię znamionuje jej przewagę w dojściu pod bramkę przeciwnika, choć szans na zdobycie bramki tam niemal nie było.
Po przerwie gra w dalszym ciągu jest ostra a utrzymać jej w karbach nie umie sędzia bielski Rosenfeld. Potwierdził on w zupełności dawniej o nim wypowiadają już przez nas opinię. iż nie nadaje sic do pro¬wadzenia poważnych zawodów ligowych. I tym razem błędne jego stanowisko zadecydowało o wyniku meczu, a zarazem przez to i mistrzostwa. W drugiej bowiem minucie po centrze Zembaczyńskiego nadbiegający obrońca Ruchu odbija wyraźnie i to rozmyślnie piłkę ręką na polu karnem. co widzi cała widownia i domaga się podyktowania rzutu karnego. Jeden tylko sędzia p. Rosenfeld tego nie zauważył i gra potoczyła się swoją koleją.
W tym okresie Ruch jest więcej w przewadze, silniejszy fizycznie, umie lepiej przetrzymywać tempo do końca zawodów. Szumieć jest teraz znacznie więcej zatrudniony, jak do przerwy.
Pomimo to w 23 min. po pięknem podaniu Ciszewskiego Malczyk energicznym przebojem zdobywa wyrównującą bramkę.
Na widowni podniecenie. Sukces ten jednak nie trwa długo, bo już w dwie mi¬nuty potem po pięknym strzale Włodarza, odbitym od słupka zdobywa dla Ruchu zwycięskiego goala Urban.
Oklaskom i radości wśród widowni śląskie i niema końca. Z jej grona wylatują gołębię na Śląsk, aby zanieść radosną wieść z wynikiem do domu. Odrazu miało się bowiem wrażenie, iż bramka ta oznaczać będzie zwycięstwo i że obie drużyny zdobyły się już na najwyższy wysiłek. I rzeczywiście tak było, gra bowiem aż do samego końca nie obfituje w żadne ciekawe epizody.

Na wyróżnienie zasługuje dzięki swej ofiarności cała jedenastka Rochu, zaś z Cracovii najlepsi Szumiec, Pająk, Mysiak (który obchodził jubileusz 200-nego meczu) i Malczyk oraz Ciszewski do pauzy.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 316 z 14 listopada 1932


Nowy Dziennik

Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik
Podobnie jak w roku ubiegłym decydujące spot¬kanie o zaszczytny tytuł mistrza ligowego Polski rozegrane zostało w Kukowie. Jak w roku ubiegłym Wisła, tak iw bieżącym Cracovia brała tylko bierny udział we finale kampanji ligowej, gdyż bez względu na rezultat białoczerwoni znaleźliby się na czwartem miejscu w tabeli. Wynik powyższych zawodów decydował, czy mistrzostwo zdobędzie poraź pierwszy w dziejach piłkarstwa polskiego śląska drużyna „Ruch”, czy też lwowska „Pogoń”.

Ostatnie zwycięstwo „Pogoni”nad Ł K. S-em 9:0 różnie komentowano. Toteż po zwycięstwie „Ruchu" i zdobyciu temsamem mistrzostwa złośliwi twierdzili, że jaką bronią walczyła „Pogoń". od takiej ginie.
Przebieg meczu rozwiał wszystkie plotki, jakie krążyły dookoła tego spotkania. „Cracovia“ grała wprawdzie ambitnie, niemniej jednak odnosiło się miejscami wrażenie, że gdyby mecz ten miał dla ,,Cracovii“ decydujący charakter potrafiłaby go wygrać. Trudno jest walczyć do upadłego tam. gdzie nic idzie o własną skórę.
Poza kwadransem pierwszej połowy i pierwszym okresem po przerwie mieli zwycięzcy przewagę. Po szeregu doskonałych pozycyj podbramkowych, niewykorzystanych przez obie drużyny udaje się Loewemu w 28 min. zdobyć prowadzenie.
W drugiej części, po bardzo ciekawej i ładnej grze, wyrównuje w 25 min. Malczyk, wykorzystując błąd obrońcy. „Ruch" zrywa się do ataku i niedługo potem udaje się Urbanowi strzelić decydującą o zwycięstwie i mistrzostwie bramkę. Pod koniec Ślązacy grają defenzywnie i starają się wynik utrzymać, co też im się udaje.
Nowy mistrz wygrał mecz zasłużenie Drużyna Ruchu grała niezwykle ambitnie i lepiej przystosowała się do śliskiego rozmokłego terenu Również pod względem szybkość: i decyzji podbramkowej przewyższała Krakowian U zwycięzców doskonale grali Kurek w bramce, pomoc z Zarzyckim na czele, oraz Gemza w ataku który był najlepszym i najbardziej wartościowym zawodnikiem aa boisku. W „Cracovii" najlepiej grało trio obronne.
Sędzia p. Rosenfeld (Bielsko) miał bardzo trudne zadanie. Popełnił wprawdzie mnóstwo błędów, lecz był sprawiedliwym Widzów ponad 4 000. Większa część publiczności sympatyzowała z Ruchem i po meczu, żywo oklaskiwała zwycięstwo Ślązaków.

Nareszcie więc uzyskał Śląsk poraź pierwszy mistrzostwo ligi piłkarskiej i nadmienić wypada że zespół nowego mistrza stanowi drużynę wyrównaną, bojową i ambitną, która napewno w lidze wstydu nie przyniesie. Pozatem rozwój sportowy Ślą¬ska dokumentuje zdobycie mistrzostwa Polski w pływaniu, lekkoatletyce pań. a teraz także w piłkarstwie.
Źródło: Nowy Dziennik nr 312 z 14 listopada 1933



Mecze sezonu 1933

Grzegórzecki Kraków 1933-02-26 Cracovia - Grzegórzecki Kraków 3:2  Slavia Ruda Śląska 1933-03-05 Cracovia - Slavia Ruda 5:2  Stadion Królewska Huta 1933-03-12 Cracovia - Stadion Królewska Huta 7:1  Policyjny Katowice 1933-03-19 Cracovia - Policyjny Katowice 5:0  Pogoń Katowice 1933-03-25 Cracovia - Pogoń Katowice 3:1  Podgórze Kraków 1933-04-02 Cracovia - Podgórze Kraków 3:0  Warszawianka Warszawa 1933-04-08 Warszawianka Warszawa - Cracovia 0:2  Legia Warszawa 1933-04-09 Legia Warszawa - Cracovia 2:2  DFC Praga 1933-04-17 Cracovia - DFC Praga 1:3  Floridsdorfer Wiedeń 1933-04-30 Cracovia - Floridsdorfer Wiedeń 1:1  Wisła Kraków 1933-05-03 Wisła Kraków - Cracovia 1:1  Warta Poznań 1933-05-14 Cracovia - Warta Poznań 4:1  Garbarnia Kraków 1933-05-21 Garbarnia Kraków - Cracovia 1:1  Ruch Chorzów 1933-05-28 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 4:1  Miasto Frysztat 1933-06-05 Frysztat - Cracovia 5:3  Wisła Kraków 1933-06-11 Cracovia - Wisła Kraków 3:0  Podgórze Kraków 1933-06-15 Podgórze Kraków - Cracovia 2:4  Warta Poznań 1933-06-25 Warta Poznań - Cracovia 0:2  Garbarnia Kraków 1933-07-02 Cracovia - Garbarnia Kraków 1:3  Ruch Chorzów 1933-07-09 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 2:0  Wisła Kraków 1933-07-22 Cracovia - Wisła Kraków 1:0  Garbarnia Kraków 1933-07-23 Garbarnia Kraków - Cracovia 4:2  Hakoah Wiedeń 1933-07-29 Cracovia - Hakoah Wiedeń 2:2  Bocheński Bochnia 1933-08-06 Cracovia - Bochenski Bochnia 4:2  Concordia Zagrzeb 1933-08-12 Cracovia - Concordia Zagrzeb 3:2  Slovan Bratysława 1933-08-14 I.ČsŠK Bratislava - Cracovia 1:4  FC Nitra 1933-08-15 AC Nitra - Cracovia 2:2  Legia Warszawa 1933-08-20 Cracovia - Legia Warszawa 6:2  Pogoń Lwów 1933-08-27 Pogoń Lwów - Cracovia 3:1  Wisła Kraków 1933-09-03 Cracovia - Wisła Kraków 1:3  Rapid Wiedeń 1933-09-13 Rapid Wiedeń - Cracovia 6:0  Ruch Chorzów 1933-09-24 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 3:1  ŁKS Łódź 1933-10-01 ŁKS Łódź - Cracovia 0:1  Pogoń Lwów 1933-10-08 Cracovia - Pogoń Lwów 3:1  Plik:Strzelec Zakopane herb.png 1933-10-15 Strzelec - Cracovia 1:5  Wisła Kraków 1933-10-22 Wisła Kraków - Cracovia 1:1  ŁKS Łódź 1933-10-29 Cracovia - ŁKS Łódź 3:2  Legia Warszawa 1933-11-05 Legia Warszawa - Cracovia 2:2  Ruch Chorzów 1933-11-12 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 1:2