1932-10-23 Cracovia - Warta Poznań 0:1

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Herb_Cracovia

Trener:
Gerhard Fleischmann
pilka_ico
Liga , 20 kolejka
Kraków, Stadion Cracovii, niedziela, 23 października 1932, 14:30

Cracovia - Warta Poznań

0
:
1

(0:0)



Herb_Warta Poznań


Skład:
Otfinowski
Lasota
Pająk
Seichter
Kwieciński
Mysiak
Kubiński
A. Zieliński
S. Malczyk
Ciszewski
Sperling

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Adolf Słomczyński z Sosnowca
Widzów: 7 000

bramki Bramki
0:1 F. Scherfke (86'-głową)
Skład:
Fontowicz
Flieger
Pawlak
Nowicki
Ofierzyński
Przykucki
Radojewski
Knioła
F. Scherfke
Kryszkiewicz
Nowacki

Ustawienie:
2-3-5



Informacja z dziennika IKC o transmisji meczu w radiu


Opis meczu

Pod bramką Warty, od lewej Pawlak, Zieliński (C), Fontowicz, Flieger
Pod bramką Warty, od prawej do lewej:Knioła, Ofierzyński, Ciszewski(C), Flieger, Fontowicz, Malczyk(C) i Pawlak

"Warta - Cracovia 1:0
Przykre zajścia kończą zacięty i emocjonujący mecz liderów Ligi" -
Przegląd Sportowy

Warta - Cracovia 1:0
Przykre zajścia kończą zacięty i emocjonujący mecz liderów Ligi

Bramkę dla Warty uzyskał Szerfke. Sędzia p. Słomczyński.

Wyjątkowe emocje przeżywali zwolennicy piłkarstwa, którzy w liczbie około 7 tysięcy przybyli wczoraj na boisko Cracovii. Takich tłumów nie obserwowano na boiskach krakowskich. Ściągnęła je wysoka stawka spotkania lidera ligi z kroczącą ostatnio od zwycięstwa do zwycięstwa Wartą poznańską.

Niestety, zaszły pewne fakty, które zaciemniły horyzont spotkania i zmieniły jego charakter. Nie dociągnął się do poziomu sędzia p. Słomczyński, który dopuścił do zbyt ostrej a chwilami nawet brutalnej gry, a po pauzie rozstrzygał kilkakrotnie źle i krzywdząco. Nie można mu zarzucić stronniczości, faktem jest jednak, że sędziował źle i to wystarczyło w zupełności by zepsuć obraz spotkania. Reszty dopełniła publiczność, ale o tem na końcu.

Zacznijmy wpierw od strony jaśniejszej, a więc od obu zespołów. Oceniając ich wysiłki, stwierdzić należy, że w linjach defensywnych na czoło wybijali się bramkarze. Fontowicz bardziej zatrudniony od swego vis-a-vis, zabłysnął znowu swą wysoką klasą i był kośccem swego zespołu. Otfinowski miał mniej zajęcia, był jednak zawsze na miejscu. Przy bramce przepuszczonej był bez winy.

Z obrońców Warty Flieger lepszy od swego sąsiada, para Cracovii może silniejsza, ale też nie zbyt dobra.

Wśród pomocników na pierwszym planie był Mysiak, który potrafił się utrzymać na tym poziomie przez całe 90 minut, będąc zaporą nie do przebycia dla prawej strony ataku przeciwnika. Ustępował mu już Seichter, rezerwowy zaś Kwieciński miał na środku kilka dobrych momentów, ale Chruścińskiego nie potrafił zastąpić.

Równiejsza znacznie była linja pomocy u Warty, nie wytrzymała jednak tempa do końca spotkania i w ostatnich dwu kwadransach opadła na siłach.

Jeżeli chodzi o linje ofenzywne, to praca gości była może bardziej efektowna. Atak gospodarzy był jednak w sumie równie skutecznym, a w ilości pozycyj podbramkowych może przeważał. Atak Warty grał szybciej i ostrzej, pociągnięcia jego były krótsze i bardziej dla oka ponętne. Cracovia grała długiemi pociągnięciami, napastnicy jej byli nieco powolniejsi.

W sumie oddanych strzałów na bramkę, przeważali napastnicy Cracovii, strzały te były jednak niecelne, względnie grzęzły w rękach świetnie usposobionego Fontowicza, i to zdecydowało o wyniku. U gości najgroźniejszy był Kryszkiewicz, Nowacki i Szerfke, w Cracovii Malczyk i Kubiński.

Drużyny wystąpiły w składach: Warta - Fontowicz; Flieger, Pawlak; Nowicki, Ofierzyński, Przykucki; Radojewski, Knioła, Szerfke, Kryszkiewicz, Nowacki.

Cracovia: Otfinowski; Zachemski, Pająk; Seichter, Kwieciński, Mysiak; Kubiński, Zieliński, Malczyk, Ciszewski, Sperling.

Cracovia zaczyna grę pod słońce i w pierwszych minutach jest zespołem groźniejszym. Strzały Kubińskiego i Sperlinga niepokoją kilkakrotnie Fontowicza, który już na początku dowodzi swej wysokiej klasy.

Warta dochodzi powoli do głosu. Kryszkiewicz i Szerfke niepokoją coraz bardziej Otfinowskiego. Oba zespoły grają bardzo szybko i nerwowo. Gra powoli się wyrównuje. Niema okresów dużej przewagi tej lub owej strony. Tempo nieco słabnie. W 20-ej minucie jest kilka groźnych posunięć pod bramką Warty, które wyjaśnia Fontowicz. Za chwilę Otfinowski jest znowu w opałach.

Powoli gra zaczyna tracić łagodny charakter. Sędzia dopuszcza do wykroczeń. Poszczególni gracze polują bardziej na kostki, aniżeli na piłkę. A że z nieuwagi korzystają częściej goście, trybuna dochodzi coraz częściej do głosu. W ostatnich minutach gra przybiera znowu na tempie, obie drużyny mają kilka sytuacyj podbramkowych, jednak niewyzyskanych.

Po pauzie pierwsze minuty należą do Cracovii, która przez Zielińskiego i Sperlinga marnuje kilka pozycyj. Po 10ciu minutach goście z wysiłkiem dochodzą znowu do głosu, by za chwilę oddać inicjatywę gospodarzom. Cracovia przez kilkanaście minut jest teraz zespołem lepszym. Sperling i Ciszewski są kilkakrotnie na murowanych pozycjach, nie wyzyskują ich jednak. Fontowicz jest coraz więcej zatrudniony.

Decydujący punkt pada w ostatnich minutach, gdy wynik zdawał się być już przesądzony. W 40-ej minucie po rzucie rożnym Radojewskiego, Szerfke kieruje piłkę w róg bramki głową.

Jeszcze kilka minut i kończy się część oficjalna, a zaczyna druga, której dotychczas nie znamy jeszcze w historji sportu krakowskiego. Po gwizdku sędziego wpada na boisko tysięczny tłum i rzuca się na arbitra, który w ucieczce szuka ratunku przed rozbestwionemi pięściami. Gdy w obronie sędziego stają gracze Cracovii i Warty, tłum nie oszczędza ich również, okładając sędziego, jak i jego obrońców. W efekcie omdlałego Fontowicza wnoszą do szatni, kilku innych graczy zostało pobitych.
Źródło: Przegląd Sportowy nr 86 (783) z 26 października 1932 [1]


"O mistrzowska stawkę" -
Raz,dwa,trzy

O mistrzowska stawkę

Finisz mistrzostwa piłkarskiego Polski stał się gorący. Do dwójki Cracovia i Pogoń przyłączyła się poznańska Warta, w sensacyjny sposób gromiąc pod rząd szereg przeciwników. Wysuniecie się jej na drugie miejsce tuż za Cracovią, musiało oczywiście niedzielne spotkanie uczynić sensacją, gdyż w razie zwycięstwa Cracovii decydowało ono o mistrzowskim tytule 7-mio tysięczna publiczność z niebywałem napięciem oczekiwała spotkania, które niestety zakończyło sic skandalem.

Z ostatnim, kończącym grę gwizdem, tłum wyrostków z miejsc stojących, rzucił sic na sędziego. Mimo obrony ze strony zawodników obu drużyn, porządkowych, a nawet policji, pobito dotkliwie sędziego, przyczem kontuzjonwano również graczy Kubińskiego i Fontowicza.
Trudno usprawiedliwić ten objaw zdziczenia pewnej grupy widzów, którzy swym niekulturalnym występem zaszkodzili tradycyjnie już dobrej opinji, jaką cieszyła się zawsze publiczność krakowska, która bezwzględnie potępia wypadki niedzielne. W związku z powyższem, nie można nie poruszyć pewnych momentów, celem wyciągnięcia z nich nauki na przyszłość. Spotkanie Warty z Cracovią już z góry zapowiadało przebieg, wybiegający ponad normę zwykłych spotkań ligowych.
Powaga tego spot kania wymagała, by je powierzyć sędziemu odpowiedniemu. Niestety PKS nie liczył się z tern, wyznaczając p. Słomczyńskiego, który od szeregu miesięcy nie prowadził poważnych zawodów. Jak na kondycji sędziego odbija się dłuższa przerwa w prowadzeniu zawodów, o tern napewno władze PKS wiedzą, a jednak odważyły się o tem zapomnieć i wskutek tego pośrednio przyczyniły się do skandalu.
O ile prawdą jest, że oba kluby zgodziły się na wyznaczenie p. Hardeszkiewicza, a PKS mimo to delegował n. Słomczyńskiego, to rola PKS w tym wypadku byłaby jeszcze mniej chwalebną. Odrobić tego co się stało, nie można, przynajmniej niech już lepiej dzieje się w przyszłości. Do spotkania stanęły drużyny niekompletne.
Warta bez Szerfkego I, Cracovia bez Chruścińskiego. W drużynie poznańskiej nie było zupełnie znać tej wymiany natomiast brak Chruścińskiego na środku pomocy w Cracovii był widoczny. To niewątpliwie ułatwiło zadanie przeciwnikowi, który ponadto był znacznie szczęśliwszym na boisku od Cracovii.
Na jakości gry ciążyła nerwowość obu drużyn. Bozbramkowy wynik, przez 85 minut, oraz świadomość skutków strzelenia czy otrzymania bramki były ciężką próbą wytrzymałości dla nowej zawodników. Ci więc nie zawsze panowali nad sobą, przeciwnik niejednokrotnie stawał się wrogiem, którego starano się unieszkodliwić.
Grano bardzo żywo, ne darowano żadnej piłce. Sytuacje zmieniały się chwilami kalejdoskopowo. Takim warunkom nie odpowiedział niestety sędzia. Mało ruchliwy, decyzje swe wydawał przeważnie spóźnione, a rozstrzygnięcia bardzo często krzywdziły poszkodowanego. Nie zła wola, lecz wyjście z formy na skutek długiej przerwy, były tego przyczyną.
Zwycięzcy w ciągu 70 minut gry byli stroną broniącą się. Mniej sposobności mając do grożenia bramce Cracovii, byli w tem jednak zawsze znacznie niebezpieczniejsi od niej. Sukces niedzielny przypisać należy właśnie temu atakowi, który z mniejszej ilości szans wykorzystał tyle,że zadecydował o zwycięstwie a może o mistrzostwie,
Przednia linja Warty
jest też obecnie jej najlepsza formacją, W bardzo dobrej całości najmniej powodzenia ma Nowacki, wykazujący małe opanowanie techniczne. Obaj łącznicy są najpracowitszymi zawodnikami drużyny, operując na calem boisku bez szkody dla efektu gry napastnika. Knioła i Krzyszkiewicz umieją równie dobrze przygotować akcję jak i wykończyć ja strzałem, przypominającym czasy Einbachera i Stalińskiego. Zdrojewski świetnie zgrany z Knioła, znalazł w Mysiaku przeciwnika o klasie, której mimo bardzo dobrej swej gry przeważnie ulegał. Skłonność do wychodzenia na spalonego, często przez sędziego tolerowana, uczyniła go skuteczniejszym. W grze Szerfkego II uderza stosunkowo mała ruchliwość. Dobra technika i wysoki na nasze stosunki zmysł taktyczny czynią go inicjatorem większości zamierzeń ataku Warty.
Rola pomocy Warty była wybitnie defenzywna ponieważ obaj łącznicy spełniali druga część obowiązków, polegających na współpracy z atakiem. Ułatwione w ten sposób zadanie tylko z nakładem pełnego wysiłku spełnili. Przykucki i Nowicki tylko początkowo przerastali Ofierzyńskiego.
Trójka obronna miała najlepszego gracza w Fontowiczu. Nie znaczy to jednak, by nie docenić gry obu obrońców, którzy przy pomocy swej szybkości i twardej ale zawsze zdecydowanej gry potrafili ochronić swa bramkę.
Cracovia zasłużyła raczej na zwycięstwo.
Już dawno białoczerwoni nie grali z taką ambicja i poświeceniem. Wszystkie linje pracowały z dawno niespotykana wola zwycięstwa, nie wszystkie jednak były równie skuteczne.
W ataku zabrakło tym razem choćby jednego strzelcu. Do pola karnego szło wcale dobrze, w niem ginęły doszczętnie umiejętności. A przecież tyle razy można było choćby tylko strzelić ku bramce, niestety zawsze. Czekano na zjawienie się przeciwnika. Nie trafiano też do pustej bramki.
Kubiński i Sperling widocznie cierpieli z powodu ostrej gry. Pierwszy wyraźnie unikał takich momentów. Sperling podjął nierówna walkę z Nowickim i wyczerpawszy go, stał się najgroźniejszym napastnikiem. Ciszewski i Zieliński tego samego typu gracze co poprzedni, pod bramka Warty, gdzie często powstawało zamieszanie, nie mogli być skutecznymi z braku wagi i decyzji. Jedyny Malczyk czul się dobrze w takiej atmosferze, on więc był najbardziej niemiłym dla tyłów Warty. Strzałowe nie był dysponowany. W pomocy rezerwowy Kwieciński nie zastąpił Chruścińskiego z braku odpowiedniej rutyny. Szczególnie w początkach gry tą drogą forsowała Warta swe ataki. Po przerwie poprawił sic znacznie. Mysiak i Seichter prześcigali się w pracowitości, zapędzając się często ku środkowi. Pierwszy miał jeden z najlepszych swych dni, technicznie świetny.
Pająk był najlepszym obrońcą na boisku. Znany jego dobry wykop, był zawsze doskonały z kaź; dej pozycji. Przy świetnej grze Mysiaka braki taktyczne znikły u Pająka całkowicie. Słabszy Lasota, stracił szybkość a z tern osłabła skuteczność. Otfinowski grał bardzo dobrze. Skład drużyn i przebieg gry:
Warta: Fontowicz, Pawlak, Flieger, Nowicki, Ofierzyński, Przykucki, Radojewski, Knioła, Szerfke II., Krzyszkiewicz, Nowacki.
Cracovia: Otfinowski, Lasota, Pająk, Seichter, Kwieciński, Mysiak, Tubiński, Zieliński, Malczyk, Ciszewski, Sperling.
Szybkie lecz nerwowe pociągnięcia obu drużyn, zmieniają sytuacje co chwilę. Więcej z gry posiada Cracovia, która uzyskuje kolejno dwa kornery po biegach Kubińskiego. Rzadziej, niemniej groźniej atakuje Warta, w czem obaj łącznicy celują. Mysiak dwukrotnie wspaniale udaremnia wysiłki Knioły tuż pod bramką.
Przez dłuższy czas Cracovia przebywa na połowie Warty, lecz wielkiej ilości sytuacji podbramkowych nie wyzyskują napastnicy. Na drugiej stronie boiska Szerfke gra dużo Eadojewskim. Kilka strzałów ładnie broni Otfinowski. W 37 tłok pod bramką Warty, Malczyk i Zieliński leżą, krzyki nie wzruszają sędziego, który coraz częściej gubi się w decyzjach.
Podniecenie wśród publiczności rośnie po przerwie, gdy Cracovia na długi czas usadowiła się pod bramka Marty. Niezdecydowanie napastników Cracovii, ostra gra, w której celuje Nowicki, nielogiczne decyzje sędziego, zaogniają sytuacje.
Poziom gry staje się niższym, nerwowość* psuje najlepsze zamysły zawodników. W 16 min. pod bramką Warty, poznaniacy bronią się z trudem. pomagając sobie przy tem ręka czego sędzia nie widział. W pewnym momencie Kubiński i Fontowicz kopią się leżąc, i lego sędzia nie widzi. W 26 min. Ciszewski marnuje najlepszą pozycję kierując z 1 m. piłkę w aut.

Z każdą chwilę gra staje się ostrzejsza, pobudzając widownię do okrzyków. .Jeszcze raz w 37 min. Ciszewski sam dochodzi do bramki Warty, przed nią zostaje brzydko sfaulowany. lecz i teraz nie znajduje sprawiedliwości. Niespodziewanie w 40 min. udaje się Radojewskiemu wypad z którego uzyskuje korner. Ten zamienia głową Szerfke w jedyny punkt spotkania. Warta gra już tylko na czas, a także u Cracovii widać rezygnację. Warta szczęśliwie wygrała. J. K.
Źródło: Raz,dwa,trzy nr 43 z 25 października 1932


Ilustrowany Kuryer Codzienny

Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.1
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.2
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.3
Relacja z meczu w dzienniku Ilustrowany Kuryer Codzienny cz.4
Już dawno nie opuszczało się boiska sportowego pod wrażeniom takiego niesmaku jak w dniu wczorajszym. Złożyło się na to niemało i to pożałowania niestety godnych okoliczności.

Warszawski P. K. S. zdał egzamin swej nieudolności.
Na samym wstępie podkreślić należy, iż ton całemu przebiegowi gry nadał słaby sędzia p. Słomczyński, który błędnemi rozstrzygnięciami wyprowadził publiczność z równowagi. Wina w tem jednak nie leży po stronie tego arbitra, ale na warszawskim PKS-ie, który wyznaczył go do pro wadzenia tak odpowiedzialnych zawodów decydujących niemal o mistrzostwie.
Faktem bowiem jest, iż p. Słomczyński nie prowadził w tym roku ani jednego (!) mecze ligowego, jedne (!) tylko zawody towarzyskie i nie miał na skutek tego żadnego przygotowania do kierowania tak ważnym meczem. Polskie Kolegjum Sędziów wobec togo stanu rzeczy winno było niedopłacie do kierowania tego meczu przez p. Słomczyńskiego, zwłaszcza, iż nic było zgody ze strony zainteresowanych klubów. Błędne rozstrzygnięcia p. Słomczyńskiego, znanego zresztą jako arbitra. dotąd z jak najlepszej strony, nie były znowu jeszcze powodem aby przy końcu meczu tłum publiczności rzucił się nań na boisku, pobił go dotkliwie, jako też i broniących go graczy Warty jak i Cracovii. Działo się to na oczach całej widowni, a odpowiednie czynniki (policja) nie zorientowały się na czas, aby wkroczyć na boisko i nie dopuścić do tego rodzaju godnych potępienia i niewidzianych dotąd samosądów w Krakowie.
Mecz nie stał na odpowiednim poziomie.
Obok tego na ten fatalny gorący nastrój wpłynęły także i inne okoliczności, jak przedewszystkiem słaba gra obu drużyn, zamieniająca się często w kopanino, nie¬moc ataku Cracovii, który mimo dobrego podparcia przez tyły, nie umiał zdobyć się na skuteczny strzał i uzyskać ostatecznie tytuł mistrzowski dla swego klubu i miasta. Nie bez wpływu były starcia i utarczki poszczególnych graczy między sobą i co najważniejsze, wedle przebiegu gry winna była zwyciężyć Cracovia, a tymczasem zwycięstwo niespodziewane Warty, uzyskane na 5 minut przed końcem meczu, przekreśliło nagle wszystkie obliczenia rozczarowanych zwolenników biało-czerwonych.
Wracając do przebiegu gry podkreślić na¬leży, iż pierwszy kwadrans stal pod znakiem niebywałego szalonego tempa. Obie strony w najwyższym stopniu zdenerwowane, rozwinęły grę niezwykle szybką, co sprowadziło w następstwie jednak dość rychło wyczerpanie wpłynął niewątpliwie na to także i upalny dzień. Ten pierwszy kwadrans należy tylko do najpiękniejszych z całego meczu i przynosi też najładniejsze sytuacje, jak szereg celnych strzałów obronionych przez obu bramkarzy. Najgroźniejszym w tym okresie był Kryśkiewiez z Warty, a w Cracovii wybijał się Mysiak, który ratował w najcięższych niemal sytuacjach. Warta wyglądała naogół jako bardziej skonsolidowany zespół, zaś Cracovia gra bardziej jednostkowo, kombinacje na dalsza metę nie udają się. Gra staje się z każdą chwilą coraz bardziej ostrą, a sędzia traci panowanie nad nią.
Po pauzie przewagę obejmuje z miejsca Cracovia, której atak gra bardzo nieproduktywnie. Do pola karnego idzie wszystko do¬brze. ale potem rwie się jedna kombinacja za druga, co pozwala tyłom Warty bez większego wysiłku na skuteczna obronę.
Katastrofa zbliża się.
Gra staje się coraz ostrzejszą a obrona Warty ma coraz większą prace, przyczem w jednej sytuacji pomaga sobie ręką, czego sędzia nie zauważa. Wywołuje to burzliwe okrzyki na widowni przeciw sędziemu, który rozstrzyga nieraz blednie, dając się wyprowadzić z równowagi przez te okrzyki. Tempo gry słabnie, gdyż obie drużyny są całkiem wyczerpane. Nie zanosi się już na zwycięstwo żadnej ze stron, gdy w 25 min. Ciszewski marnuje z odległości dwóch kroków idealną wprost sytuacje podbramkową, wypracowaną przez Malczyka. Na boisku tymczasem robi sic coraz goręcej, dochodzi do utarczek między poszczególnymi Graczami (Kubiński, Malczyk i Fontowicz), na co sędzia niemal nie reaguje.
Tymczasem niespodziewanie z rzutu rożnego, podyktowanego przez sędziego w 40 min. Szerfke I zdobywa niespodziewanie jedyną i decydującą o zwycięstwie bramkę. Mecz jest już rozstrzygnięty, pozostałe pięć minut gry nie przynosi zmiany w wyniku. Gwizdek sędziego kończy grę i na boisko wpadają tłumy publiczności, poczem następują opisane na wstępie przykre zajścia pobicia sędziego oraz broniących go graczy Warty, jak i Cracovii i policja miała wiele trudu, aby oczyścić boisko Cracovii z niepożądanych w sporcie elementów. które dalej jeszcze tam czekały, by załatwić „porachunki” ze sędzią.
• • •
Na wyróżnienie zasługują z Cracovii przedewszystkiem Mysiak. najlepszy gracz na boisku, Seichter, Pająk i Otfinowski. — Kwieciński, zastępca na środku pomocy Chruścińskiego, będzie zapewne mimo pewnych teraz jeszcze braków, dobrym zastępcą. Lasota wpadł słabiej jak zwykle, a napad w całości, za wyjątkiem może Sperlinga. zawiódł.

W Warcie najlepsze trio obronne oraz Kryszkiewicz i Radojewski w napadzie. — Niedopisali (Mierzyński. Przykucki oraz Nowacki w napadzie, reszta przeciętna. Publiczności zebrało się około 7.000 osób.
Źródło: Ilustrowany Kuryer Codzienny nr 296 z 25 października 1932


"Bezbarwny, nieprzytomny i skandaliczny mecz finałowy: Warta-Cracovia 1:0 (0:0)" -
Nowy Dziennik

Bezbarwny, nieprzytomny i skandaliczny mecz finałowy: Warta-Cracovia 1:0 (0:0)

Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik cz.1
Relacja z meczu w dzienniku żydowskim Nowy Dziennik cz.2
Po serii zwycięskiej Poznańczyków typowa¬no mecz powyższy jako jeden z najważniejszych, najciekawszych. może decydujących o mistrzostwie Ligi. Zapowiadał on grę na najwyższym poziomic polskiej krasy piłkarskiej.. Przecież przeciwnikami byli dwaj najpoważniejsi obecnie konkurenci o tron ligowy byli eksmistrze ekstraklasy. Obawiano się klęski dotychczasowego leadera i przypuszczano, że walka będzie ambitna i zażarta, ale emocjonalna. To też nic dziwnego, że frekwencja widzów była rekordowa (ponad 6000) tem bardziej. że i pogoda była wprost wymarzona.

Tymczasem zawiedziono się na całej linji. Zawody byty brzydkie, bez wyrazu, bez stylu, w najwyższym stopniu nerwowe i wprost nieprzytomne. — Szczerze powiedziawszy, najsprawiedliwszym byłby wynik remisowy i to bezbramkowy, żadna bowiem strona nie zasłużyła na zwycięstwo, ani nawet na gola. Zamało było decyzji, planowości, orientacji, przytomności — z obu stron, aby pozytywny efekt mógł nastąpić. Sytuacji było po dostatkiem, ale nie były one celowo wypracowane, lecz raczej przypadkowe.
Toteż o jakiejś emocji nie mogło być mowy. Futtballu nie było. Drżano tylko o wynik. Bo chociaż forma obecna Cracovii nie przedestynuje jej na mistrza i nie uprawnia jej do dźwigania odpowiedzialnej korony reprezentanta polskiej klasy piłkarskiej, to jednak lokalny patriotyzm pragnie widzieć tradycyjnie poprostu krakowska drużynę na czele polskiej piłki możnej. Przecież z Krakowa wyszła nie pierwsza wprawdzie, ale klasyczna szkoła footballu i wszystkie już podwawelskie zespoły, były mistrzowstkiemi i przodują stale — jeśli nie punktacją tabelaryczna (wszak bogini Fortuna jest zmienna i kapryśna), o umiejętnością i poziomem.
Ale te wszystko wzięto na tym meczu w Job. Ani śladu z poziomu. Wąsy, stylu — tylko nerwy i nerwy. No i oczywista — co za tern idzie — nieobliczalne, nieekonomiczne, samobójcze tempo. Naturalnie siły spadły i jasnem było, że zwyciężyć może, kto lepiej przeirz ma. Jakoś pierwsza z chaosu otrząsnęła się Warta. Jej napastnicy opamiętali się przecież, że istnieje we fooballu jakaś technika i taktyka. Ich zagrywania zaczęły wyglądać nieco normalniej. Cóż, kiedy pomoc ichznowu szwankowała. — U Cracovii zaś pomoc (mimo braku Chruścińskiego, którego zastąpi Kwieciński) z Mysiakiem i Seichterem była dobra — to znowu atak nie szedł.
Jakże może funkcjonować atak, w którym niema kierownika, dyrygenta motoru, wodza, mózgu. planu. — a jest tylko zwinny i niebezpieczny wpraw¬dzie, ale typowy „zabijaka” podmiejski — Malczyk, który doskonale reprezentuje gracza błoń krakowskiego, ale nie footbaliście. Nie można wprost wyjść z podziwu, że taki wielki i prestiżowy klub, jak Cracovia, nie mógł sobie dotychczas (od czasu odejścia Kałuży) )wychować i wyszkolić kierownika napadu. Naturalnie , że po jest problem ciężki, ale po tylu próbach chyba już jasnem jest, że kto jak kto, ale Malczyk na dyrygenta się nie nadaje. A przecież brak odpowiedniego środkowego napadu i pomocy — to paraliż rdzenia pacierzowego zespołu, zanik styku, anarchia strategii, impotencja architektury footballowej. — to niemożliwość pianowej walki i przyczyna zasadnicza chaosu, które powodują. że cały wysiłek zdany jest na efekt albo indywidualny, albo przypadkowy.

A że tria defensywne obu partyj spełniały swe zadania, zaczęła się po przerwie gra ostrzejsza. Umiejętnością i sztuką nie szło — więc może pójdzie na... ostro. I tu niestety sędzia p. Słomczyński nie wykazał dostatecznej energji i nie umiał utrzymać graczy w karbach. Nie moglibyśmy tu brać w obronę gospodarzy. Gracze tacy, jak Malczyk, Kubiński i Seichter, nie grzeszą elegancją, owszem często nie przebierają w środkach. Tak- samo Flieger i Kryśkiewicz z Warty. Nie pomogły nawet 2 rzuty wolne Pająka i Kubińskiego. A publiczność pragnie przecież goli. Czy przyszła na to tłumnie, żeby odejść z wynikiem bezbrmakowym? Więc nuże... krzyki, gwizdy, ryki. A kto jest winny? Naturalnie — sędzia. Przecież Cracovia musi wygrać?! A jeśli nic strzela bram ki... no to — sędzia jest zły. Tak zaczyna się terror galerji.
Źródło: Nowy Dziennik nr 289 z 25 października 1932


Echa meczu


Mecze sezonu 1932

Legia Kraków 1932-01-06 Cracovia - Legia Kraków 5:3  Wisła Zakopane 1932-02-27 Wisła Zakopane - Cracovia 1:7  Wisła Kraków 1932-02-28 Cracovia - Wisła Kraków 4:2  KS Roździeń 1932-03-06 Cracovia - KS Roździeń 8:2  Zbrojovka Brno 1932-03-12 Židenice Brno - Cracovia 4:2  Slovan Bratysława 1932-03-13 I.ČsŠK Bratislava - Cracovia 7:2  Chorzów 1932-03-20 Cracovia - Chorzów 2:0  Slovan Bratysława 1932-03-28 Cracovia - I.ČsŠK Bratislava 1:0  Warta Poznań 1932-04-03 Warta Poznań - Cracovia 3:2  Pogoń Lwów 1932-04-10 Cracovia - Pogoń Lwów 2:1  Ruch Chorzów 1932-04-17 Ruch Wielkie Hajduki - Cracovia 1:1  Makkabi Kraków 1932-04-21 Makkabi Kraków - Cracovia 0:5  Czarni Lwów 1932-04-24 Czarni Lwów - Cracovia 0:3  Vienna 1932-05-01 Cracovia - Vienna 0:5  Wisła Kraków 1932-05-03 Cracovia - Wisła Kraków 0:3  Garbarnia Kraków 1932-05-08 Cracovia - Garbarnia Kraków 5:0  Czarni Radom 1932-05-16 Czarni Radom - Cracovia 0:6  Radom 1932-05-17 Radom - Cracovia 0:2  22 Strzelec Siedlce 1932-05-22 Cracovia - 22 p.p. Siedlce 3:1  Warszawianka Warszawa 1932-05-26 Warszawianka Warszawa - Cracovia 0:6  Wisła Kraków 1932-06-12 Wisła Kraków - Cracovia 2:2  Rapid Wiedeń 1932-06-22 Cracovia - Rapid Wiedeń 2:2  Polonia Warszawa 1932-06-26 Cracovia - Polonia Warszawa 6:2  ŁKS Łódź 1932-06-29 Cracovia - ŁKS Łódź 3:1  Hakoah Bielsko 1932-07-03 Hakoah - Cracovia 2-2  Wacker Wiedeń 1932-07-16 Cracovia - Wacker Wiedeń 1:3  Czarni Lwów 1932-07-24 Cracovia - Czarni Lwów 4:1  Legia Warszawa 1932-08-07 Legia Warszawa - Cracovia 0:1  Ruch Chorzów 1932-08-14 Cracovia - Ruch Wielkie Hajduki 1:3  Metal Tarnów 1932-08-15 Metal - Cracovia 1:1  Polonia Warszawa 1932-08-21 Polonia Warszawa - Cracovia 2:2  Warszawianka Warszawa 1932-08-28 Cracovia - Warszawianka Warszawa 5:1  Wisła Kraków 1932-09-04 Cracovia - Wisła Kraków 3:0  Lechia Lwów 1932-09-04 Cracovia II - Lechja lwów 3:0  Garbarnia Kraków 1932-09-11 Garbarnia Kraków - Cracovia 4:0  Pogoń Lwów 1932-09-18 Pogoń Lwów - Cracovia 1:1  BBSV Bielsko 1932-09-25 BBSV - Cracovia 0:4  Podgórze Kraków 1932-10-08 Cracovia -Podgórze Kraków 3:3  ŁKS Łódź 1932-10-16 ŁKS Łódź - Cracovia 4:1  Warta Poznań 1932-10-23 Cracovia - Warta Poznań 0:1  Śląsk Świętochłowice 1932-10-30 Cracovia - Śląsk Świętochłowice 0:3  22 Strzelec Siedlce 1932-11-06 22 p.p. Siedlce - Cracovia 2:2  Wawel Kraków 1932-11-06 Cracovia II - Wawel Kraków 2:4  Makkabi Kraków 1932-11-12 Makkabi Kraków - Cracovia 2:3  Legia Warszawa 1932-11-20 Cracovia - Legia Warszawa 2:0