1924-08-03 Warta Poznań - Cracovia 4:1: Różnice pomiędzy wersjami

Z WikiPasy.pl - Encyklopedia KS Cracovia
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
(Przegląd Sportowy - relacja T. Synowca cd.)
m
Linia 157: Linia 157:
Od dwu prawie miesięcy zawiesiłem na kołku zarówno dziennikarską, jak i organizacyjną pracę sportową, czując się szczęśliwym, żem się wyrwał z tego błędnego koła intryg, swarów, animozyj, nagonek i t.p., jakiemi naszpikowane jest nasze życie sportowe, co ludzi bardziej idealnie wartość i znaczenie sportu pojmujących, musi wkońcu zrazić zupełnie do wszelkiej działalności sportowej. Nie przypuszczałem, że tak prędko zniewolon będę do chwycenia za pióro i do zabrania głosu i to „pro domo mea”, w obronie mego klubu względnie drużyny i w imię zasady: „audiatur et altera pars”. Skłania mnie do tego niesłychana nagonka, jaką prawie cała prasa w Polsce urządza sobie z okazji zawodów Cracovia-Warta dn. 3 b.m. w Poznaniu i chęć rzucenia paru snopów światła na przykrą aferę.
Od dwu prawie miesięcy zawiesiłem na kołku zarówno dziennikarską, jak i organizacyjną pracę sportową, czując się szczęśliwym, żem się wyrwał z tego błędnego koła intryg, swarów, animozyj, nagonek i t.p., jakiemi naszpikowane jest nasze życie sportowe, co ludzi bardziej idealnie wartość i znaczenie sportu pojmujących, musi wkońcu zrazić zupełnie do wszelkiej działalności sportowej. Nie przypuszczałem, że tak prędko zniewolon będę do chwycenia za pióro i do zabrania głosu i to „pro domo mea”, w obronie mego klubu względnie drużyny i w imię zasady: „audiatur et altera pars”. Skłania mnie do tego niesłychana nagonka, jaką prawie cała prasa w Polsce urządza sobie z okazji zawodów Cracovia-Warta dn. 3 b.m. w Poznaniu i chęć rzucenia paru snopów światła na przykrą aferę.


Zawody te miały przebieg nienormalny, burzliwy, pełen przykrych incydentów, które wielu widzów zapewne odstraszyły na zawsze od sportu, a we wszystkich wzbudziły niesmak. Po czyjej stronie wina? Dla obserwatora nie mogącego widzieć wszystkiego, co się działo na boisku i w szatni, winną była nie drużyna Warty, która istotnit zachowywała się bardzo spokojnie, lecz goście, którzy bardzo często mieli scysje z sędzią i powodowali przerwy w grze. Lecz niewielu wie, dlaczego ta drużyna, która w ciągu całego sezonu wiosennego była – w przeciwieństwie do lat ubiegłych – bardzo karna i spokojna i kó™rej gracze ani razu nie weszli w ciągu wiosny w niemiły kontakt z Wydziałem dyscypliny, nagle zachowała się w Poznaniu tak niesfornie. Wielu upatruje przyczynę w tem, że białoczerwoni nie mogli z lekkiem sercem i z godnością ponieść pierwszej porażki od Warty, a więc zdradzili kompletny brak ducha sportowego. Mogę tych panów zapewnić, że w ciągu wiosny ostatniej mieliśmy dość sposobności wyrobić w sobie tę naprawdę rzadką zaletę prawdziwego sportowca. Wobec tego – pomyśli sobie wielu – z pewnością zaczną zwlać winę na sędziego. Przecież to tak łatwo, tak się często i stale praktykuje!! Niestety ja, który w ciągu tyloletniego kapitaństwa starałem się na boisku respektować orzeczenia sędziów i broniłem ich powagi, często z krzywdą dla własnej drużyny, tym razem muszę wystąpić w roli oskarżyciela, gdyż tak „słabego dnia” jeszczem u żadnego z sędziów nie widział.
Zawody te miały przebieg nienormalny, burzliwy, pełen przykrych incydentów, które wielu widzów zapewne odstraszyły na zawsze od sportu, a we wszystkich wzbudziły niesmak. Po czyjej stronie wina? Dla obserwatora nie mogącego widzieć wszystkiego, co się działo na boisku i w szatni, winną była nie drużyna Warty, która istotnie zachowywała się bardzo spokojnie, lecz goście, którzy bardzo często mieli scysje z sędzią i powodowali przerwy w grze. Lecz niewielu wie, dlaczego ta drużyna, która w ciągu całego sezonu wiosennego była – w przeciwieństwie do lat ubiegłych – bardzo karna i spokojna i której gracze ani razu nie weszli w ciągu wiosny w niemiły kontakt z Wydziałem dyscypliny, nagle zachowała się w Poznaniu tak niesfornie. Wielu upatruje przyczynę w tem, że białoczerwoni nie mogli z lekkiem sercem i z godnością ponieść pierwszej porażki od Warty, a więc zdradzili kompletny brak ducha sportowego. Mogę tych panów zapewnić, że w ciągu wiosny ostatniej mieliśmy dość sposobności wyrobić w sobie tę naprawdę rzadką zaletę prawdziwego sportowca. Wobec tego – pomyśli sobie wielu – z pewnością zaczną zwalać winę na sędziego. Przecież to tak łatwo, tak się często i stale praktykuje!! Niestety ja, który w ciągu tyloletniego kapitaństwa starałem się na boisku respektować orzeczenia sędziów i broniłem ich powagi, często z krzywdą dla własnej drużyny, tym razem muszę wystąpić w roli oskarżyciela, gdyż tak „słabego dnia” jeszczem u żadnego z sędziów nie widział.


Z góry muszę zastrzec, że wchodząc na boisko, nawet się nie zainteresowałem tem, kto ma kierować zawodami. Dopiero w ciągu gry dowiedziałem się, jak się nazywa władca gwizdka, a dopiero po zawodach oznajmiono mi, że dziwnym trafem w miejsce wyznaczonego sędziego p. Adamskiego funkcję tę objął p. Waksman. Lecz mniejsza z tem.Zaczynamy grę bez najmniejszego uprzedzenia co do osoby sędziego. Po paru minutach Warta robi nam bramkę. Spokojnie idę na swe stanowisko, gdy wtem sędzia oznajmia mi, że wyklucza Chruścińskiego za dwukrotne zwrócenie mu uwagi, że bramka padła ze spalonego. Zaskoczony tą skwapliwością zacząłem prosić sędziego, by tego nie robił i nie osłabiał zaraz z początku gry drużyny, zwłaszcza, że to były zawody przyjacielskie; prawa do wykluczenia nie negowałem. Sędzia ustąpił, z jego polecenia napomniałem kolegę za krytykę sędziego. Niektórzy sprawozdawcy uznali zaraz tę rozmowę za wykład o spalonym, jaki miałem na boisku, co niby miało być początkiem utraty równowagi przez sędziego!  Nie upłynęło 10 minut, a już los wykluczenia spotkał innego współgracza, tym razem Sperlinga. Powód wykluczenia: Sperling chcąc uspokoić gadatliwego w tym dniu Chruścińskiego, gdyż obawiał się, że go sędzia wykluczy, uczynił to w sposób opryskliwy. Sędzia oświadczył: „wszysko jedno, czy mówił do współgracza, czy nie, publiczność poznańska nie przywykła do nieparlamentarnych wyrażeń” i postawił na swojem. Tego było trochę zadużo nawet dla mnie, z natury na boisku zrównoważonego. Mimoto uspokojałem jeszcze słusznie oburzonych na tę dziwną pochopność w wykluczaniu z boiska współgraczy. Czuliśmy wszyscy, że drużynie, a specjalnie Sperlingowi dzieje się krzywda. W rezultacie Sperling opuścił boisko. Po incydencie z Kubińskim sędzia przerywa grę i – co się wogóle po raz pierwszy w Polsce zdarza – wygłasza przed trybuną mowę, w której objaśnia powód usunięcia z boiska Sperlinga (podobno jego słowa: „stul…” miał wobec widzów uznać jako zwrócone przeciw sobie) i zajście z Kubińskim, przyczem użył słów: „zbrodniarz”, „to jest bandytyzm”. I oto sędzia, który ma na boisku władzę w ramach przepisów prawie nieograniczoną, nagle zwraca się z przemową do publiczności, szukając w niej aprobaty swych postępków i odważa się ciężko obrażać drużynę! Naturalnie z tego wynikła gorączkowa wymiana słów, podchodzi do mnie jakiś porucznik, przedstawia się jako korespondent sportowy, nazywa zachowanie się sędziego skandalem i namawia mnie do zejścia z boiska i zażądania innego sędziego. Teraz żałuję bardzo, żem tego nie uczynił, gdyż miałem wobec takich faktów pełne prawo do tego! Przemógł we mnie wstręt do opuszczania boiska, czego nigdy dotąd z drużyną dobrowolnie nie uczyniłem, oraz wzgląd na płacącą wstęp publiczność. Zażądałem tylko od sędziego przeproszenia za obelżywe słowa co też uczynił. Powinienem był zażądać, by te przeprosiny wygłosił wobec publiczności; i tu znów popełniłem fatalny błąd!
Z góry muszę zastrzec, że wchodząc na boisko, nawet się nie zainteresowałem tem, kto ma kierować zawodami. Dopiero w ciągu gry dowiedziałem się, jak się nazywa władca gwizdka, a dopiero po zawodach oznajmiono mi, że dziwnym trafem w miejsce wyznaczonego sędziego p. Adamskiego funkcję tę objął p. Waksman. Lecz mniejsza z tem. Zaczynamy grę bez najmniejszego uprzedzenia co do osoby sędziego. Po paru minutach Warta robi nam bramkę. Spokojnie idę na swe stanowisko, gdy wtem sędzia oznajmia mi, że wyklucza Chruścińskiego za dwukrotne zwrócenie mu uwagi, że bramka padła ze spalonego. Zaskoczony tą skwapliwością zacząłem prosić sędziego, by tego nie robił i nie osłabiał zaraz z początku gry drużyny, zwłaszcza, że to były zawody przyjacielskie; prawa do wykluczenia nie negowałem. Sędzia ustąpił, z jego polecenia napomniałem kolegę za krytykę sędziego. Niektórzy sprawozdawcy uznali zaraz tę rozmowę za wykład o spalonym, jaki miałem na boisku, co niby miało być początkiem utraty równowagi przez sędziego!  Nie upłynęło 10 minut, a już los wykluczenia spotkał innego współgracza, tym razem Sperlinga. Powód wykluczenia: Sperling chcąc uspokoić gadatliwego w tym dniu Chruścińskiego, gdyż obawiał się, że go sędzia wykluczy, uczynił to w sposób opryskliwy. Sędzia oświadczył: „wszysko jedno, czy mówił do współgracza, czy nie, publiczność poznańska nie przywykła do nieparlamentarnych wyrażeń” i postawił na swojem. Tego było trochę zadużo nawet dla mnie, z natury na boisku zrównoważonego. Mimoto uspokojałem jeszcze słusznie oburzonych na tę dziwną pochopność w wykluczaniu z boiska współgraczy. Czuliśmy wszyscy, że drużynie, a specjalnie Sperlingowi dzieje się krzywda. W rezultacie Sperling opuścił boisko. Po incydencie z Kubińskim sędzia przerywa grę i – co się wogóle po raz pierwszy w Polsce zdarza – wygłasza przed trybuną mowę, w której objaśnia powód usunięcia z boiska Sperlinga (podobno jego słowa: „stul…” miał wobec widzów uznać jako zwrócone przeciw sobie) i zajście z Kubińskim, przyczem użył słów: „zbrodniarz”, „to jest bandytyzm”. I oto sędzia, który ma na boisku władzę w ramach przepisów prawie nieograniczoną, nagle zwraca się z przemową do publiczności, szukając w niej aprobaty swych postępków i odważa się ciężko obrażać drużynę! Naturalnie z tego wynikła gorączkowa wymiana słów, podchodzi do mnie jakiś porucznik, przedstawia się jako korespondent sportowy, nazywa zachowanie się sędziego skandalem i namawia mnie do zejścia z boiska i zażądania innego sędziego. Teraz żałuję bardzo, żem tego nie uczynił, gdyż miałem wobec takich faktów pełne prawo do tego! Przemógł we mnie wstręt do opuszczania boiska, czego nigdy dotąd z drużyną dobrowolnie nie uczyniłem, oraz wzgląd na płacącą wstęp publiczność. Zażądałem tylko od sędziego przeproszenia za obelżywe słowa co też uczynił. Powinienem był zażądać, by te przeprosiny wygłosił wobec publiczności; i tu znów popełniłem fatalny błąd!


Nadchodzi pauza. W szatni gotuje się, wszyscy miotają się w bezsilnej wściekłości, drżą jak w febrze. O tem, że Warta prowadzi 3:1, że nam grozi wysoka przegrana, nikt nie mówi: to drobiazg wobec tego, co nas spotkało! A tu co chwila dochodzą nas nowe wieści o nietaktach p. Waksmana, a więc,że schodząc z boiska głośno rzekł: „niech sobie żydów zostawią w Krakowie”, następnie, że sędziuje z rewolwerem w kieszeni i że go pokazuje w szatni. Przez konfrontację 2 panów stwierdziłem, że sędzia wobec jednego odezwał się: „Dziwię się, że ich tu nie pozabijają”. Wychodzimy znów na boisko. Oznajmiam sędziemu, że nie będziemy grać, o ile rewolweru nie zostawi w szatni. Otrzymałem odpowiedź: „To moja rzecz, proszę zaczynać grę”. Kałuża wobec tego opuszcza boisko i długo jak nieżywy leży w szatni z wyczerpania nerwowego. Sędzia dopiero po pewnem wahaniu oznajmia mi, że nie ma rewolweru przy sobie. Jeszcze raz interpelowałem sędziego przy czwartej bramce, mimo że na parę sekund przed strzałem odgwizdał foul (t.zn. chciał zarządzić rzut karny). Wytknąłem mu tylko nieznajomość przepisów i odszedłem.
Nadchodzi pauza. W szatni gotuje się, wszyscy miotają się w bezsilnej wściekłości, drżą jak w febrze. O tem, że Warta prowadzi 3:1, że nam grozi wysoka przegrana, nikt nie mówi: to drobiazg wobec tego, co nas spotkało! A tu co chwila dochodzą nas nowe wieści o nietaktach p. Waksmana, a więc,że schodząc z boiska głośno rzekł: „niech sobie żydów zostawią w Krakowie”, następnie, że sędziuje z rewolwerem w kieszeni i że go pokazuje w szatni. Przez konfrontację 2 panów stwierdziłem, że sędzia wobec jednego odezwał się: „Dziwię się, że ich tu nie pozabijają”. Wychodzimy znów na boisko. Oznajmiam sędziemu, że nie będziemy grać, o ile rewolweru nie zostawi w szatni. Otrzymałem odpowiedź: „To moja rzecz, proszę zaczynać grę”. Kałuża wobec tego opuszcza boisko i długo jak nieżywy leży w szatni z wyczerpania nerwowego. Sędzia dopiero po pewnem wahaniu oznajmia mi, że nie ma rewolweru przy sobie. Jeszcze raz interpelowałem sędziego przy czwartej bramce, mimo że na parę sekund przed strzałem odgwizdał foul (t.zn. chciał zarządzić rzut karny). Wytknąłem mu tylko nieznajomość przepisów i odszedłem.

Wersja z 19:15, 29 lis 2012


Herb_Warta Poznań


pilka_ico
mecz towarzyski
Poznań, niedziela, 3 sierpnia 1924

Warta Poznań - Cracovia

4
:
1

(3:1)



Herb_Cracovia


Skład:
Schneider
Śmiglak
Jarzembowski
Olszewski
Wojciechowski
Spojda
Mówka
Schmidt
W.Staliński
Przybysz
Dabert

Ustawienie:
2-3-5

Sędzia: Wachsmann

bramki Bramki
Schmidt
Schmidt
Mówka

Przybysz
1:0
2:0
3:0
3:1
4:1



Kubiński
Skład:
Przeworski
Pychowski
Fryc
Strycharz
Chruściński
Synowiec
Zimowski
Kubiński
Kałuża
Łańko
Sperling

Ustawienie:
2-3-5
Zobacz również: Zdjęcia z meczu



Zapowiedź meczu

Opis meczu

Przybysz (W.), mimo, iż obstawiono go pilnie, wywalczył piłkę dla siebie.
Cała galeria ››

Tygodnik Sportowy (pierwsza relacja)

Pierwsza relacja z meczu w Tygodniku Sportowym
Warta (Poznań) pobiła Cracovię 4:1. Ogromne skandale! Oczekujemy miarodajnych informacji od naszego korespondenta.

Źródło: Tygodnik Sportowy nr 32 z 6 sierpnia 1924


Cracovia miała szczęście. Ostry strzał odbił się o poprzeczkę. Przeworski aż upadł, lecz znalazł się Chruściński, który w ostatniej sekundzie usuwa niebezpieczną piłkę.
Cała galeria ››

Tygodnik Sportowy (uwagi)

Uwagi o meczu w Tygodniku Sportowym cz.1
Uwagi o meczu w Tygodniku Sportowym cz.2
Kwiatki z zawodów Cracovia – Warta w Poznaniu. Wyrazy współczucia z powodu prowokacyjnego zachowania się i prowadzenia zawodów przez sędziego p. Waxmana złożyli na ręce zastępcy kierownika sekcji footb. Cracovii p. Matuszeckiego wiceprezes Warty p. Donat i trener Biro. „Niech nie przyjeżdżają z Żydami do Poznania” wyraził się w czasie pauzy p. Waxman do publiczności. 8 graczy grało w Cracovii ostatnie 15 minut przeciw Warcie. Sperling został w pierwszej połowie z boiska wykluczonym. Kałuża nie grał wcale po pauzie z powodu zbytniego zdenerwowania prowokacyjnem zachowaniem się sędziego, a w 30 min. został Przeworski ubitym i w bramce grał Fryc. Z rewolwerem w ręce odgrażał się p. Waxmann Kałuży w czasie pauzy w szatni, ponieważ Kałuża zareagował na wykrzykniki p. Waxmana wobec publiczności o Żydach w drużynie. Mimo żądania ze strony Cracovii, aby sędzia nie śedziował, mając przy boku rewolwer, nieograniczony w swej władzy sędzia pozostał przy broni. Zaznaczyć należy że rewolwer ów znajdował się przy boku sędziego od początku zawodów. Cóż nadto W.S.S. P.Z.P.N.? Sfoulowany przez przeciwnika Chruściński krzyknął foul, sędzia gwizdnął, a zwracając się do Chruścińskiego odezwał się: „dlatego, że Pan mówi, że był foul, będzie nautralny”. (Jeśli powyższe wiadomości okażą się bezwzględnie prawdziwe, należałoby p. Waksmana natychmiast zasuspendować. Inaczej apolityczna i awyznaniowa forma organizacyjna sportu w Polsce się nie utrzyma. – Red.).

Źródło: Tygodnik Sportowy nr 32 z 6 sierpnia 1924


Szmyt (W.) strzela pierwszą bramkę dla Warty, mimo iż Synowiec i Fryc starali się mu przeszkodzić.
Cała galeria ››

Tygodnik Sportowy (druga relacja)

Druga relacja z meczu w Tygodniku Sportowym
Głos poznański o meczu Cracovia – Warta. Zawody powyższe posiadały wszelkie dane, aby być atrakcją sezonu, gdyż obie drużyny wystąpiły prawie w swym najlepszym składzie. Tymczasem zawiedli się ci, którzy w tej nadziei przybyli na boisko Warty. Warta miała wielką przewagę. Zaraz po 1-szej zdobytej bramce na boisku powstaje zatarg z sędzią, z którym Cracovia chce wytargować bramkę (zdobytą zupełnie prawidłowo) motywując, że bramka padła z pozycji spalonej. Między gośćmi, a sędzią powstaje naprężenie, a ciągłe uwagi niezadowolenia i krytyki pod adresem sędziego spowodowały wykluczenie Sperlinga w 20 min., który jednakowoż z boiska nie chce schodzić. Robi się ogólne zamieszanie; Sperling na prośbę kapitana schodzi. Przerwaną grę zaczyna sędzia rzutem neutralnym, przy którym pewien gracz Cracovii uderza sędziego nogą w brzuch. Zanosi się na… skandal sportowy i przerwanie gry. Przed trybuną zjawia się sędzia por. Waxmann i zaczyna tłumaczyć się ze swego postępowania (co jest absolutnie niedopuszczalne). Rozumne stanowisko p. Synowca pozwoliło na dokończenie gry. Po przerwie występuje Cracovia w 9-kę, ponieważ Kałuża nie godzi się grać z p. Waxmannem, a kilka minut później usuwa się Przeworski, zastępuje go Fryc. Gra sama staje się nudną. U Cracovii uwidacznia się lekceważenie drużyny i publiczności, toteż publiczność przed końcem opuszcza miejsca. W podobnych warunkach trudno coś powiedzieć o grze. Lwią część winy ponosi Cracovia, której gracze pozwalali sobie na ciągłe protesty i docinki przy każdem rozstrzygnięciu, słusznem, czy niesłusznem, natomiast zachowanie Warty było wzorowe. Osobne słówko należy się sędziemu. P. Waxmann miał bodaj najsłabszy swój dzień, lecz z drugiej strony miał bardzo trudne zadanie.

Źródło: Tygodnik Sportowy nr 34 z 20 sierpnia 1924


Staliński oddaje strzał na bramę Cracovii.
Cała galeria ››

Przegląd Sportowy (relacja)

Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy
Okręg poznański. Poznań.

3 sierpnia. Warta – Cracovia 4:1 (3:1).

Cracovia: Przeworski; Pychowski, Fryc; Strycharz, Chruściński, Synowiec; Zimowski, Kubiński, Kałuża, Łańko, Szperling.

Warta: Schneider; Śmiglak, Jarzembowski; Spojda, Wojciechowski, Olszewski; Dabert, Przybysz, Staliński, Szmyt, Mówka.

O całym meczu, który był jedną, nieprzerwaną awanturą, niewiele pisać będziemy, podamy pokrótce jego przebieg.

Z rozpoczęciem stwarza Warta niebezpieczną sytuację pod bramką gości, efektowny strzał Przybysza poszedł ponad poprzeczkę. Atak Cracovii załamał się na obronie Warty, poczem już nieprzerwanie Warta owładnęła polem. Z ładnego rzutu Szmyta pada wnet pierwsza bramką, co dało, zresztą bardzo sympatycznemu i lubianemu w Polsce kapitanowi Cracovii, p. Synowcowi, powód do prawie pięciominutowego wykładu o „spalonym”, z którego bramka została podobno zdobyta. Sędzia p. Wachsmann, popada w zdenerwowanie, co powoduje zbyt może pohopne usunięcie Szperlinga z boiska, a to oczywiście stało się znów dopiero po dłuższych targach. Niedługo potem znajduje sędzia powód do dania rzutu neutralnego, przy którym kopie sędziego może przypadkowo jeden z napastników Cracovii. Zdeterminowany tem zajściem p. Wachsmann, przerywa grę i przed trybuną, chcąc siebie, czy rozstrzygnięcie swoje usrawiedliwić, wygłasza niefortunne przemówienie. Ten fakt bezwzględnie miejsca mieć nie powinien. Dłuższe konferencje i targi. Kałuża schodzi z boiska, publiczność i gracze poirytowani. Nareszcie gra idzie dalej. Cracovia gra w dziewiątkę. Drugą bramkę strzela Szmyt. Trzecią bramkę strzelił Mówka obok wybiegającego Przeworskiego. Bramka dla Cracovii padła z winy Schneidera, który piłkę wychodzącą na aut, niepotrzebnie robinzonując, zatrzymał w polu, co wykorzystał Kubiński.

Po przerwie dalsza przewaga Warty. Jeden atak Przybysza, powoduje wybieg Przeworskiego, nieudany, co sprowadza nadwerężenie nogi u tego gracza. Sędzia odgwizdał faul na korzyść Warty, w tej samej chwili Przybysz mimo wszystko wyłuskuje piłkę i pakuje ją do pustej bramki, a sędzia daje gwizd powtórny zatwierdzający bramkę. Rozstrzygnięcie oczywiście błędne. Dalsza gra bez ochoty, napad Warty do piłki wogóle nie dochodzi, strzelając sobie od czasu do czasu obok, czy też ponad bramkę. Przeworskiego zastępuje w tym czasie Fryc. Karny dla Cracovii, za faul Jarzembowskiego, wspaniale obroniony przez Schneidera na róg. Mecz-awantura, oto jedyna nazwa tego przyjacielskiego spotkania, podczas którego Warta zachowywała się wzorowo.

Sędzia p. Wachsmann. Sędziował on bardzo dużo najpoważniejszych meczy w Poznaniu, przeważnie z drużynami zagranicznemi, i zawsze słyszeliśmy o nim od gości zdanie tylko pochlebne. Lecz tym razem miał p. Wachsmann swój najsłabszy dzień. Lwią ilość bramek straconych przez Cracovię, ma na sumieniu Przeworski, wskutek niefortunnych wybiegów. Obrona Cracovii dobra. Chruściński pracowity, reszta pomocy przeciętna. W napadzie najlepszy Zimowski.

Warta grała dobrze, jednak po awanturach zupełnie bez ambicji, choć z humorem! Kapitanowi związkowemu zwracamy uwagę na Przybysza, który od meczu do meczu jest lepszy. Staliński po długiej przerwie, jeszcze nie w starej formie.

Źródło: Przegląd Sportowy nr 31 z 7 sierpnia 1924


Cracovia "targuje" się do upadłego z sędzią, a Warta i inż. Biro się przysłuchują. Spojda od tego "interesu" aż się po głowie drapie, a Przeworski ociera sobie pot z czoła.
Cała galeria ››

Przegląd Sportowy (relacja Tadeusza Synowca)

„Skandal poznański”.

Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.1
Relacja z meczu w tygodniku Przegląd Sportowy cz.2
(Przyczynek do zawodów Warta - Cracovia).

Od dwu prawie miesięcy zawiesiłem na kołku zarówno dziennikarską, jak i organizacyjną pracę sportową, czując się szczęśliwym, żem się wyrwał z tego błędnego koła intryg, swarów, animozyj, nagonek i t.p., jakiemi naszpikowane jest nasze życie sportowe, co ludzi bardziej idealnie wartość i znaczenie sportu pojmujących, musi wkońcu zrazić zupełnie do wszelkiej działalności sportowej. Nie przypuszczałem, że tak prędko zniewolon będę do chwycenia za pióro i do zabrania głosu i to „pro domo mea”, w obronie mego klubu względnie drużyny i w imię zasady: „audiatur et altera pars”. Skłania mnie do tego niesłychana nagonka, jaką prawie cała prasa w Polsce urządza sobie z okazji zawodów Cracovia-Warta dn. 3 b.m. w Poznaniu i chęć rzucenia paru snopów światła na przykrą aferę.

Zawody te miały przebieg nienormalny, burzliwy, pełen przykrych incydentów, które wielu widzów zapewne odstraszyły na zawsze od sportu, a we wszystkich wzbudziły niesmak. Po czyjej stronie wina? Dla obserwatora nie mogącego widzieć wszystkiego, co się działo na boisku i w szatni, winną była nie drużyna Warty, która istotnie zachowywała się bardzo spokojnie, lecz goście, którzy bardzo często mieli scysje z sędzią i powodowali przerwy w grze. Lecz niewielu wie, dlaczego ta drużyna, która w ciągu całego sezonu wiosennego była – w przeciwieństwie do lat ubiegłych – bardzo karna i spokojna i której gracze ani razu nie weszli w ciągu wiosny w niemiły kontakt z Wydziałem dyscypliny, nagle zachowała się w Poznaniu tak niesfornie. Wielu upatruje przyczynę w tem, że białoczerwoni nie mogli z lekkiem sercem i z godnością ponieść pierwszej porażki od Warty, a więc zdradzili kompletny brak ducha sportowego. Mogę tych panów zapewnić, że w ciągu wiosny ostatniej mieliśmy dość sposobności wyrobić w sobie tę naprawdę rzadką zaletę prawdziwego sportowca. Wobec tego – pomyśli sobie wielu – z pewnością zaczną zwalać winę na sędziego. Przecież to tak łatwo, tak się często i stale praktykuje!! Niestety ja, który w ciągu tyloletniego kapitaństwa starałem się na boisku respektować orzeczenia sędziów i broniłem ich powagi, często z krzywdą dla własnej drużyny, tym razem muszę wystąpić w roli oskarżyciela, gdyż tak „słabego dnia” jeszczem u żadnego z sędziów nie widział.

Z góry muszę zastrzec, że wchodząc na boisko, nawet się nie zainteresowałem tem, kto ma kierować zawodami. Dopiero w ciągu gry dowiedziałem się, jak się nazywa władca gwizdka, a dopiero po zawodach oznajmiono mi, że dziwnym trafem w miejsce wyznaczonego sędziego p. Adamskiego funkcję tę objął p. Waksman. Lecz mniejsza z tem. Zaczynamy grę bez najmniejszego uprzedzenia co do osoby sędziego. Po paru minutach Warta robi nam bramkę. Spokojnie idę na swe stanowisko, gdy wtem sędzia oznajmia mi, że wyklucza Chruścińskiego za dwukrotne zwrócenie mu uwagi, że bramka padła ze spalonego. Zaskoczony tą skwapliwością zacząłem prosić sędziego, by tego nie robił i nie osłabiał zaraz z początku gry drużyny, zwłaszcza, że to były zawody przyjacielskie; prawa do wykluczenia nie negowałem. Sędzia ustąpił, z jego polecenia napomniałem kolegę za krytykę sędziego. Niektórzy sprawozdawcy uznali zaraz tę rozmowę za wykład o spalonym, jaki miałem na boisku, co niby miało być początkiem utraty równowagi przez sędziego! Nie upłynęło 10 minut, a już los wykluczenia spotkał innego współgracza, tym razem Sperlinga. Powód wykluczenia: Sperling chcąc uspokoić gadatliwego w tym dniu Chruścińskiego, gdyż obawiał się, że go sędzia wykluczy, uczynił to w sposób opryskliwy. Sędzia oświadczył: „wszysko jedno, czy mówił do współgracza, czy nie, publiczność poznańska nie przywykła do nieparlamentarnych wyrażeń” i postawił na swojem. Tego było trochę zadużo nawet dla mnie, z natury na boisku zrównoważonego. Mimoto uspokojałem jeszcze słusznie oburzonych na tę dziwną pochopność w wykluczaniu z boiska współgraczy. Czuliśmy wszyscy, że drużynie, a specjalnie Sperlingowi dzieje się krzywda. W rezultacie Sperling opuścił boisko. Po incydencie z Kubińskim sędzia przerywa grę i – co się wogóle po raz pierwszy w Polsce zdarza – wygłasza przed trybuną mowę, w której objaśnia powód usunięcia z boiska Sperlinga (podobno jego słowa: „stul…” miał wobec widzów uznać jako zwrócone przeciw sobie) i zajście z Kubińskim, przyczem użył słów: „zbrodniarz”, „to jest bandytyzm”. I oto sędzia, który ma na boisku władzę w ramach przepisów prawie nieograniczoną, nagle zwraca się z przemową do publiczności, szukając w niej aprobaty swych postępków i odważa się ciężko obrażać drużynę! Naturalnie z tego wynikła gorączkowa wymiana słów, podchodzi do mnie jakiś porucznik, przedstawia się jako korespondent sportowy, nazywa zachowanie się sędziego skandalem i namawia mnie do zejścia z boiska i zażądania innego sędziego. Teraz żałuję bardzo, żem tego nie uczynił, gdyż miałem wobec takich faktów pełne prawo do tego! Przemógł we mnie wstręt do opuszczania boiska, czego nigdy dotąd z drużyną dobrowolnie nie uczyniłem, oraz wzgląd na płacącą wstęp publiczność. Zażądałem tylko od sędziego przeproszenia za obelżywe słowa co też uczynił. Powinienem był zażądać, by te przeprosiny wygłosił wobec publiczności; i tu znów popełniłem fatalny błąd!

Nadchodzi pauza. W szatni gotuje się, wszyscy miotają się w bezsilnej wściekłości, drżą jak w febrze. O tem, że Warta prowadzi 3:1, że nam grozi wysoka przegrana, nikt nie mówi: to drobiazg wobec tego, co nas spotkało! A tu co chwila dochodzą nas nowe wieści o nietaktach p. Waksmana, a więc,że schodząc z boiska głośno rzekł: „niech sobie żydów zostawią w Krakowie”, następnie, że sędziuje z rewolwerem w kieszeni i że go pokazuje w szatni. Przez konfrontację 2 panów stwierdziłem, że sędzia wobec jednego odezwał się: „Dziwię się, że ich tu nie pozabijają”. Wychodzimy znów na boisko. Oznajmiam sędziemu, że nie będziemy grać, o ile rewolweru nie zostawi w szatni. Otrzymałem odpowiedź: „To moja rzecz, proszę zaczynać grę”. Kałuża wobec tego opuszcza boisko i długo jak nieżywy leży w szatni z wyczerpania nerwowego. Sędzia dopiero po pewnem wahaniu oznajmia mi, że nie ma rewolweru przy sobie. Jeszcze raz interpelowałem sędziego przy czwartej bramce, mimo że na parę sekund przed strzałem odgwizdał foul (t.zn. chciał zarządzić rzut karny). Wytknąłem mu tylko nieznajomość przepisów i odszedłem.

Tak oto wygląda „skandal poznański”. Przedstawiłem go tak, jak utkwił w mojej pamięci. Przegrana mię nie boli, gdyż żadna porażka nie hańbi, tembardziej, jeśli się poniesie ją wśród takich okoliczności, gdy się jest osłabionym nietylko liczebnie, ale i wyczerpanym nerwowo. Nie przeczę, że niektórzy z moich kolegów nadmiernie dawali folgę swemu językowi i wciąż ich musiałem uspokajać, używając w podnieceniu mniej lub więcej dosadnych wyrażeń, za które Sperlinga dotknęła surowa kara. Mogę jednak zapewnić p. sędziego, że gdyby był okazał więcej względności i życzliwości, gdyby się był odnosił do graczy z przyjaźnią i dobrą wolą, zwłaszcza, że miał do czynienia z graczami, którzy spoglądają na piękną i chlubną przeszłość sportową, tobyśmy sami znaleźli byli środki do uspokojenia mniej karnych kolegów i pomogli mu do spokojnego przeprowadzenia zawodów.

Jeśli zaś sędzia posuwa się do niesłychanych nietaktów, podburza widownię, obraża słownie graczy, rozróżnia u nich narodowość lub wyznanie, to wówczas kończy się czysty sport, a zaczyna się zgubna polityka w sporcie. Nie wątpię, że nasze władze sportowe nie przejdą nad temi zajściami do porządku dziennego i znajdą sposoby, zapobiegające na przyszłość podobnym „słabym dniom w Poznaniu”.

T. Synowiec
Źródło: Przegląd Sportowy nr 33 z 7 sierpnia 1924


Sport Ilustrowany (relacja)

Relacja z meczu w poznańskim tygodniku Sport Ilustrowany cz.1
Relacja z meczu w poznańskim tygodniku Sport Ilustrowany cz.2
      Jeśli możesz, przepisz znajdujący się obok lub linkowany poniżej opis meczu.

Źródło: Sport Ilustrowany nr 25 z 7 sierpnia 1924



Sport Ilustrowany (refleksje)

Refleksje z meczu w poznańskim tygodniku Sport Ilustrowany cz.1
Refleksje z meczu w poznańskim tygodniku Sport Ilustrowany cz.2
      Jeśli możesz, przepisz znajdujący się obok lub linkowany poniżej opis meczu.

Źródło: Sport Ilustrowany nr 25 z 7 sierpnia 1924


Sport Ilustrowany (uwagi)

Uwagi o meczu w poznańskim tygodniku Sport Ilustrowany cz.1
Uwagi o meczu w poznańskim tygodniku Sport Ilustrowany cz.2
      Jeśli możesz, przepisz znajdujący się obok lub linkowany poniżej opis meczu.

Źródło: Sport Ilustrowany nr 26 z 14 sierpnia 1924


Mecze sezonu 1924

Olsza Kraków 1924-03-16 Cracovia - Olsza Kraków 5:1  Kickers 1900 Berlin 1924-03-23 Cracovia - Schöneberger Kickers Berlin 7:3  Kickers 1900 Berlin 1924-03-25 Cracovia - Schöneberger Kickers Berlin 2:1  Polonia Warszawa 1924-03-30 Polonia Warszawa - Cracovia 4:1  Warta Poznań 1924-04-06 Cracovia - Warta Poznań 4:2  Union Berlin 1924-04-12 Cracovia - Union Berlin 4:4  Union Berlin 1924-04-13 Cracovia - Union Berlin 1:1  Vasas Budapeszt 1924-04-20 Cracovia - Vasas Budapeszt 1:3  Vasas Budapeszt 1924-04-21 Cracovia - Vasas Budapeszt 0:0  Eintracht Lipsk 1924-05-03 Cracovia - Eintracht Lipsk 0:0  Eintracht Lipsk 1924-05-04 Cracovia - Eintracht Lipsk 4:0  Wisła Kraków 1924-05-11 Cracovia - Wisła Kraków 0:2  Jutrzenka Kraków 1924-05-18 Cracovia - Jutrzenka Kraków 0:0  III Kerület Budapeszt 1924-05-24 Cracovia - III Kerület Budapeszt 1:1  III Kerület Budapeszt 1924-05-25 Cracovia - III Kerület Budapeszt 2:5  ŁTS-G Łódź 1924-06-08 ŁTS-G Łódź - Cracovia 0:3  Union Łódź 1924-06-09 Union Łódź - Cracovia 1:3  Makkabi Brno 1924-06-15 Cracovia - Makkabi Brno 1:1  Ferencváros Budapeszt 1924-06-21 Cracovia - Ferencváros Budapeszt 1:2  Viktoria Žižkov 1924-06-22 Cracovia - Viktoria Žižkov 3:1  Törekvés Budapeszt 1924-06-29 Cracovia - Törekvés Budapeszt 2:3  Rudolfshügel Wiedeń 1924-07-08 Cracovia - Rudolfshügel Wiedeń 0:1  WAC Wiedeń 1924-07-12 Cracovia - WAC Wiedeń 2:3  WAC Wiedeń 1924-07-13 Cracovia - WAC Wiedeń 2:3  Warta Poznań 1924-08-03 Warta Poznań - Cracovia 4:1  Nemzeti Budapeszt 1924-08-10 Cracovia - Nemzeti Budapeszt 3:0  Sparta Praga 1924-08-15 Cracovia - Sparta Praga 0:2  Sparta Praga 1924-08-17 Cracovia - Sparta Praga 0:0  Jutrzenka Kraków 1924-08-24 Cracovia - Jutrzenka Kraków 1:2  BBSV Bielsko 1924-08-31 BBSV Bielsko - Cracovia 2:2  DFC Praga 1924-09-07 Cracovia - DFC Praga 0:4  DFC Praga 1924-09-08 Cracovia - DFC Praga 2:3  Wisła Kraków 1924-09-21 Cracovia - Wisła Kraków 2:0  Olsza Kraków 1924-09-28 Cracovia - Olsza Kraków 5:1  Wawel Kraków 1924-10-05 Cracovia - Wawel Kraków 2:0  Wisła Kraków 1924-10-12 Wisła Kraków - Cracovia 4:2  Jutrzenka Kraków 1924-10-19 Jutrzenka Kraków - Cracovia 1:0  BBSV Bielsko 1924-10-26 Cracovia - BBSV Bielsko 1:3  Meteor VIII Praga 1924-11-02 Cracovia - Meteor VIII Praga 0:1  Wawel Kraków 1924-11-09 Wawel Kraków - Cracovia 0:4  Olsza Kraków 1924-11-16 Olsza Kraków - Cracovia 0:5